Bóg daje nam pewne trudności, ale też swoją łąskę
Ангеліна Пакачайла
19 kwietnia 2015
|
Dzisiaj swoją historią dzieli się z czytelnikami siostra Alicja z Kongregacji Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Modliłam się, lecz nie rozumiałam
Urodziła się siostra Alicja w Potsdam w Niemczech. Ojciec był prawosławny, matka – katoliczka. Wychowywali razem czworo dzieci. Wychowaniem religijnym w rodzinie zajmowała się babcia, za co siostra jest jej dzisiaj bardzo wdzięczna. „Nie mogę powiedzieć, że było to coś bardzo głębokiego. Raczej wiara tradycyjna. Nie rozumiałam, że Bóg jest Ojcem, który mnie stworzył i bezgranicznie miłuje. Wyobrażałam Boga surowego, który gdzieś na niebie karze nas za nasze winy”.
Dzieci dojrzewały, uczyły się modlitw. Powtarzały je, ale jak się przyznaje dzisiaj siostra, nic nie rozumiały. Z przerażeniem myślały o egzaminie, który wkrótce przyjdzie się zdawać przed Pierwszą Komunią.
„Pierwszą spowiedź pamiętam słabo, Komunię w ogóle nie pamiętam. Było dużo ludzi, w kościele było duszno. Jedyne, co pozostało w pamięci – lęk, czy zdam księdzu egzamin”.
Uroczystość odbyła się w lidzkiej Farze. Później dziewczynka zaczęła chodzić do kościoła coraz rzadziej. Po pierwsze, ona nic szczególnie nie rozumiała w liturgii po polsku, po drugie, bała się prześladowań za wiarę.
„Pamiętam, kiedy żyliśmy jeszcze w Gieranionach, obok bramy kościelnej stał dyrektor i łowił dzieci, idących na modlitwę. Miałam szczęście, bo byłam niskiego wzrostu i mogłam «zagubić się» wśród ludzi. Ale bardzo się bałam, gdyż później tych dzieci publicznie klęli podczas szkolnej zbiórki”. †
Urodziła się siostra Alicja w Potsdam w Niemczech. Ojciec był prawosławny, matka – katoliczka. Wychowywali razem czworo dzieci. Wychowaniem religijnym w rodzinie zajmowała się babcia, za co siostra jest jej dzisiaj bardzo wdzięczna. „Nie mogę powiedzieć, że było to coś bardzo głębokiego. Raczej wiara tradycyjna. Nie rozumiałam, że Bóg jest Ojcem, który mnie stworzył i bezgranicznie miłuje. Wyobrażałam Boga surowego, który gdzieś na niebie karze nas za nasze winy”.
Dzieci dojrzewały, uczyły się modlitw. Powtarzały je, ale jak się przyznaje dzisiaj siostra, nic nie rozumiały. Z przerażeniem myślały o egzaminie, który wkrótce przyjdzie się zdawać przed Pierwszą Komunią.
„Pierwszą spowiedź pamiętam słabo, Komunię w ogóle nie pamiętam. Było dużo ludzi, w kościele było duszno. Jedyne, co pozostało w pamięci – lęk, czy zdam księdzu egzamin”.
Uroczystość odbyła się w lidzkiej Farze. Później dziewczynka zaczęła chodzić do kościoła coraz rzadziej. Po pierwsze, ona nic szczególnie nie rozumiała w liturgii po polsku, po drugie, bała się prześladowań za wiarę.
„Pamiętam, kiedy żyliśmy jeszcze w Gieranionach, obok bramy kościelnej stał dyrektor i łowił dzieci, idących na modlitwę. Miałam szczęście, bo byłam niskiego wzrostu i mogłam «zagubić się» wśród ludzi. Ale bardzo się bałam, gdyż później tych dzieci publicznie klęli podczas szkolnej zbiórki”. †