GRODNO
Poniedziałek,
09 grudnia 2024 roku |
Na służbie Bogu
Nie ty wybierasz Boga – to On cię wybiera
Dzisiaj swoją historię opowiada ksiądz Piotr Wiśniewski ze Zgromadzenia św. Michała Archanioła.
Byłem uważny na modlitwie
Ksiądz pochodzi z rodziny katolickiej. Narodził się w polskim mieście Brodnica – krainie 100 jezior. Rodzice wychowywali czworo dzieci: oprócz Piotra jeszcze dwóch chłopców i dziewczynkę. Dzieci rosły w pobożnej rodzinie. Podczas każdego święta wraz z rodzicami chodziły do kościoła.
„Pamiętam taki ciekawy moment – wspomina ksiądz Piotr. – Kiedy byłem jeszcze mały, mama brała mnie ze sobą do kościoła. Poszłem też przede Mszą św. na Godzinki do Najświętszej Maryi Panny. Wtedy jeszcze nic nie rozumiałem. Pytałem mamę, kiedy już będą godzinki. Myślałem, że będziemy modlić się, recytując tę modlitwę (śmieje się – uwaga autora). Godzinki są modlitwą śpiewaną”. †
Ksiądz pochodzi z rodziny katolickiej. Narodził się w polskim mieście Brodnica – krainie 100 jezior. Rodzice wychowywali czworo dzieci: oprócz Piotra jeszcze dwóch chłopców i dziewczynkę. Dzieci rosły w pobożnej rodzinie. Podczas każdego święta wraz z rodzicami chodziły do kościoła.
„Pamiętam taki ciekawy moment – wspomina ksiądz Piotr. – Kiedy byłem jeszcze mały, mama brała mnie ze sobą do kościoła. Poszłem też przede Mszą św. na Godzinki do Najświętszej Maryi Panny. Wtedy jeszcze nic nie rozumiałem. Pytałem mamę, kiedy już będą godzinki. Myślałem, że będziemy modlić się, recytując tę modlitwę (śmieje się – uwaga autora). Godzinki są modlitwą śpiewaną”. †
Bóg uczy ufności do Niego
Dzisiaj swoją historię opowiada siostra Karolina z Kongregacji Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Wiary w rodzinie nie wstydzili się
Siostra Karolina pochodzi z Lidy z rodziny robotników. Ojciec i matka byli katolikami. W czasie prześladowań swojej wiary nie wstydzili się.
„Moi rodzice byli taką parą, która w 1973 roku uroczyście brała ślub w niedzielę. Ślub cywilny mieli prosty, zaś dla kościelnego mama uszyła długą białą suknię. Oczywiście, później na pracy wywołali i matkę, i ojca. Ale członkami Komsomołu nie byli, więc nie bardzo się niepokoili z tego powodu”.
Wywołali ich i po ochrzczeniu dzieci, których w rodzinie było troje. Lecz rodzice nie zwracali na to wielkiej uwagi. Żyli tak, jak wydawało im się słusznym.
„Mieliśmy w domu taką małą książeczkę z ilustracjami z życia Chrystusa. Mama i babcia tłumaczyły mnie, co oznaczają rysunki. Oczywiście jako trzylatka nie umiałam czytać, lecz bardzo lubiłam na podstawie tych ilustracji opowiadać wszystkim o Jezusie. Dochodziło do tego, że z tą książeczką zasynałam”. †
Siostra Karolina pochodzi z Lidy z rodziny robotników. Ojciec i matka byli katolikami. W czasie prześladowań swojej wiary nie wstydzili się.
„Moi rodzice byli taką parą, która w 1973 roku uroczyście brała ślub w niedzielę. Ślub cywilny mieli prosty, zaś dla kościelnego mama uszyła długą białą suknię. Oczywiście, później na pracy wywołali i matkę, i ojca. Ale członkami Komsomołu nie byli, więc nie bardzo się niepokoili z tego powodu”.
Wywołali ich i po ochrzczeniu dzieci, których w rodzinie było troje. Lecz rodzice nie zwracali na to wielkiej uwagi. Żyli tak, jak wydawało im się słusznym.
„Mieliśmy w domu taką małą książeczkę z ilustracjami z życia Chrystusa. Mama i babcia tłumaczyły mnie, co oznaczają rysunki. Oczywiście jako trzylatka nie umiałam czytać, lecz bardzo lubiłam na podstawie tych ilustracji opowiadać wszystkim o Jezusie. Dochodziło do tego, że z tą książeczką zasynałam”. †
Bóg daje nam pewne trudności, ale też swoją łąskę
Dzisiaj swoją historią dzieli się z czytelnikami siostra Alicja z Kongregacji Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Modliłam się, lecz nie rozumiałam
Urodziła się siostra Alicja w Potsdam w Niemczech. Ojciec był prawosławny, matka – katoliczka. Wychowywali razem czworo dzieci. Wychowaniem religijnym w rodzinie zajmowała się babcia, za co siostra jest jej dzisiaj bardzo wdzięczna. „Nie mogę powiedzieć, że było to coś bardzo głębokiego. Raczej wiara tradycyjna. Nie rozumiałam, że Bóg jest Ojcem, który mnie stworzył i bezgranicznie miłuje. Wyobrażałam Boga surowego, który gdzieś na niebie karze nas za nasze winy”.
Dzieci dojrzewały, uczyły się modlitw. Powtarzały je, ale jak się przyznaje dzisiaj siostra, nic nie rozumiały. Z przerażeniem myślały o egzaminie, który wkrótce przyjdzie się zdawać przed Pierwszą Komunią.
„Pierwszą spowiedź pamiętam słabo, Komunię w ogóle nie pamiętam. Było dużo ludzi, w kościele było duszno. Jedyne, co pozostało w pamięci – lęk, czy zdam księdzu egzamin”.
Uroczystość odbyła się w lidzkiej Farze. Później dziewczynka zaczęła chodzić do kościoła coraz rzadziej. Po pierwsze, ona nic szczególnie nie rozumiała w liturgii po polsku, po drugie, bała się prześladowań za wiarę.
„Pamiętam, kiedy żyliśmy jeszcze w Gieranionach, obok bramy kościelnej stał dyrektor i łowił dzieci, idących na modlitwę. Miałam szczęście, bo byłam niskiego wzrostu i mogłam «zagubić się» wśród ludzi. Ale bardzo się bałam, gdyż później tych dzieci publicznie klęli podczas szkolnej zbiórki”. †
Urodziła się siostra Alicja w Potsdam w Niemczech. Ojciec był prawosławny, matka – katoliczka. Wychowywali razem czworo dzieci. Wychowaniem religijnym w rodzinie zajmowała się babcia, za co siostra jest jej dzisiaj bardzo wdzięczna. „Nie mogę powiedzieć, że było to coś bardzo głębokiego. Raczej wiara tradycyjna. Nie rozumiałam, że Bóg jest Ojcem, który mnie stworzył i bezgranicznie miłuje. Wyobrażałam Boga surowego, który gdzieś na niebie karze nas za nasze winy”.
Dzieci dojrzewały, uczyły się modlitw. Powtarzały je, ale jak się przyznaje dzisiaj siostra, nic nie rozumiały. Z przerażeniem myślały o egzaminie, który wkrótce przyjdzie się zdawać przed Pierwszą Komunią.
„Pierwszą spowiedź pamiętam słabo, Komunię w ogóle nie pamiętam. Było dużo ludzi, w kościele było duszno. Jedyne, co pozostało w pamięci – lęk, czy zdam księdzu egzamin”.
Uroczystość odbyła się w lidzkiej Farze. Później dziewczynka zaczęła chodzić do kościoła coraz rzadziej. Po pierwsze, ona nic szczególnie nie rozumiała w liturgii po polsku, po drugie, bała się prześladowań za wiarę.
„Pamiętam, kiedy żyliśmy jeszcze w Gieranionach, obok bramy kościelnej stał dyrektor i łowił dzieci, idących na modlitwę. Miałam szczęście, bo byłam niskiego wzrostu i mogłam «zagubić się» wśród ludzi. Ale bardzo się bałam, gdyż później tych dzieci publicznie klęli podczas szkolnej zbiórki”. †
U Boga nie ma pomyłek
Dzisiaj swą historię opowiada ksiądz Marian Chamienia z Kongregacji świętego Michała Archanioła.
Marzył, by zostać misjonarzem
Ksiądz Marian pochodzi z ziemi wołkowyskiej. Urodził się we wsi Siemionowo, został ochrzczony w kościele Trójcy Przenajświętszej w Szydłowicach. W końcu lat 1950. rodzina wyjechała z Białorusi i osiedliła się między Malborkiem a Sztumem we wsi Gościszewo.
„Było nas czworo dzieci. W niedzielę, pamiętam, budziliśmy się, kiedy mama śpiewała Godzinki do Matki Bożej. Śpiewała i przygotowywała śniadanie”.
Po szkole podstawowej chłopiec uczył się w LO w Sztumie. A później wstąpił do zakonu Werbistów w Pieniężnie. „Od dzieciństwa marzyłem, by zostać kapłanem. To pragnienie żyło we mnie zawsze. Poszedłem do Werbistów. Pragnąłem wyjechać na misje do Papui–Nowej Gwinei”.
Po 4 latach pobytu u Werbistów podczas meczu piłki nożnej poważnie zranił nogę. Miał operację, przez długi czas nie mógł chodzić. Później miał długą rehabilitację, fizjoterapię... W zakonie zdecydowali, że nie będzie mógł zostać misjonarzem: zbytnio wszystkim się przejmuje, nie wystarczy mu sił dla tak ciężkiej pracy. Zaczął pracować jako kierownik magazynu w Gdańsku. †
Ksiądz Marian pochodzi z ziemi wołkowyskiej. Urodził się we wsi Siemionowo, został ochrzczony w kościele Trójcy Przenajświętszej w Szydłowicach. W końcu lat 1950. rodzina wyjechała z Białorusi i osiedliła się między Malborkiem a Sztumem we wsi Gościszewo.
„Było nas czworo dzieci. W niedzielę, pamiętam, budziliśmy się, kiedy mama śpiewała Godzinki do Matki Bożej. Śpiewała i przygotowywała śniadanie”.
Po szkole podstawowej chłopiec uczył się w LO w Sztumie. A później wstąpił do zakonu Werbistów w Pieniężnie. „Od dzieciństwa marzyłem, by zostać kapłanem. To pragnienie żyło we mnie zawsze. Poszedłem do Werbistów. Pragnąłem wyjechać na misje do Papui–Nowej Gwinei”.
Po 4 latach pobytu u Werbistów podczas meczu piłki nożnej poważnie zranił nogę. Miał operację, przez długi czas nie mógł chodzić. Później miał długą rehabilitację, fizjoterapię... W zakonie zdecydowali, że nie będzie mógł zostać misjonarzem: zbytnio wszystkim się przejmuje, nie wystarczy mu sił dla tak ciężkiej pracy. Zaczął pracować jako kierownik magazynu w Gdańsku. †
Nigdy nie zbłądzi ten, który rozmawia z Panem
Dzisiaj swoją historię opowiada siostra Eligia z Kongregacji Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Byłam dzieckiem za pokutę
„Podczas misji w parafii mój ojciec przystąpił do sakramentu pokuty. Dostał niecodzienną pokutę, żeby w naszej rodzinie urodziło się jeszcze jedno dziecko. Tak też się stało. I tak przyszłam na świat” – opowiada s. Eligia.
W 1960 roku niedaleko polskiej granicy w Białej Podlaskiej w rodzinie robotników Jana i Anny urodziło się trzecie dziecko, dziewczynka. Ona żartobliwie nazywała siebie wynalazkiem, gdyż miała o wiele starszych siostrę i brata. Matka była prawosławna, lecz na ślubie przeszła na wiarę katolicką. Była bardzo wdzięczna swojemu mężowi za codzienny przykład prawdziwego katolika. On był wspaniałym małżonkiem i ojcem dla ich dzieci.
„Nigdy nie słyszałam, żeby rodzice się kłócili, a nawet rozmawiali ze sobą podniesionym głosem. Kiedy byłam już dorosła, matka wspominała, że czasem mieli z ojcem jakieś nieporozumienia, lecz nigdy przed dziećmi nie rozwiązywali problemów. W domu panował pokój i szacunek wzajemny”.†
„Podczas misji w parafii mój ojciec przystąpił do sakramentu pokuty. Dostał niecodzienną pokutę, żeby w naszej rodzinie urodziło się jeszcze jedno dziecko. Tak też się stało. I tak przyszłam na świat” – opowiada s. Eligia.
W 1960 roku niedaleko polskiej granicy w Białej Podlaskiej w rodzinie robotników Jana i Anny urodziło się trzecie dziecko, dziewczynka. Ona żartobliwie nazywała siebie wynalazkiem, gdyż miała o wiele starszych siostrę i brata. Matka była prawosławna, lecz na ślubie przeszła na wiarę katolicką. Była bardzo wdzięczna swojemu mężowi za codzienny przykład prawdziwego katolika. On był wspaniałym małżonkiem i ojcem dla ich dzieci.
„Nigdy nie słyszałam, żeby rodzice się kłócili, a nawet rozmawiali ze sobą podniesionym głosem. Kiedy byłam już dorosła, matka wspominała, że czasem mieli z ojcem jakieś nieporozumienia, lecz nigdy przed dziećmi nie rozwiązywali problemów. W domu panował pokój i szacunek wzajemny”.†
Każdy, kto szuka Boga, odnajdzie Go
„Słowo Życia” proponuje czytelnikom projekt „Na służbie Bogu”, który jest poświęcony Roku Życia Konsekrowanego. Od tej pory w gazecie będą publikowane historie powołań konkretnych osób, mieszkających i pracujących w diecezji Grodzieńskiej. Świat potrzebuje świadków, którzy pokażą innym prawdziwe wartości chrześcijańskie, a także swoim życiem i radością spotkania ze Zmartwychwstałym obudzą świat.
Dzisiaj swoją historię opowiada siostra Filotea z Kongregacji Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.
Moi rodzice nie znali Boga
„Urodziłam się w Grodnie w rodzinie robotników. Moi rodzice żyli bez Boga, ale to nie był ich świadomy wybór. W czasach radzieckich wiara była mocno prześladowana i wyniszczana. A jak mówił św. Paweł Apostoł, wiara ze słuchania. Nie było ludzi, którzy by mogli przekazać wiarę moim rodzicom, a oni – nam, swoim dzieciom”.
I chociaż matka nie znała Boga, była przekonana, że dzieci muszą być ochrzczone. Dziewczynka, którą nazwano Natalią, została ochrzczona w grodzieńskim soborze Opieki Matki Bożej. Był to początek jej życia w Bogu, lecz niestety dar życia duchownego dziewczyny nie otrzymywał rozwoju w ciągu długich lat. Jedyne, co mogła słyszeć o Bogu – twierdzenie, że On nie istnieje. Tak uczono w szkole. †
Moi rodzice nie znali Boga
„Urodziłam się w Grodnie w rodzinie robotników. Moi rodzice żyli bez Boga, ale to nie był ich świadomy wybór. W czasach radzieckich wiara była mocno prześladowana i wyniszczana. A jak mówił św. Paweł Apostoł, wiara ze słuchania. Nie było ludzi, którzy by mogli przekazać wiarę moim rodzicom, a oni – nam, swoim dzieciom”.
I chociaż matka nie znała Boga, była przekonana, że dzieci muszą być ochrzczone. Dziewczynka, którą nazwano Natalią, została ochrzczona w grodzieńskim soborze Opieki Matki Bożej. Był to początek jej życia w Bogu, lecz niestety dar życia duchownego dziewczyny nie otrzymywał rozwoju w ciągu długich lat. Jedyne, co mogła słyszeć o Bogu – twierdzenie, że On nie istnieje. Tak uczono w szkole. †
Strona 3 z 3:
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów: | |
Do końca roku pozostało dni: 23 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.