GRODNO
Wtorek,
07 maja
2024 roku
 

Kącik dziecięcy

Jak źródło zabrudziło swą wodę

Kącik dziecięcy

“Kto kocha czystych sercem, kto ma wdzięk na wargach - przyjacielem króla” (Prz 22, 11)
    “Ш“Błogosławieni czystego serca, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 8)
W lesie spod ziemi biło mało źródełko czystej wody. Było radosne i beztroskie, lubiło śpiewać piosenki wesołe. Pewnego razu źródełko się zasmuciło, postanowiło biec byle gdzie, byle nie stać w miejscu.
    Biegnąc równiną, źródło spotkało ludzi. Ludzie się ucieszyli z jej przeźroczystej wody, całymi wiadrami czerpali wodę i nosili ją do domu, zmęczone zaś żniwiarki prosto ze źródła piły wodę.
    Zauważył deszcz, że źródło jest takie żwawe i swobodne, że jego woda wszystkim smakuje i się podoba, zaproponował towarzyszyć mu. Źródełko się zgodziło, nic dziwnego: we dwoje raźniej i weselej jest, niż samemu, więc razem hucznie pobiegły. Nikt nie wiedział, dlaczego w pobliżu źródła często padają krople deszczu.
    Za jakiś czas woda źródlana wymieszała się z deszczową, już nikt nie pił ze źródła, jedynie przychodzili ręce umyć czy też pranie wypłukać.
 

Ot tak sobie

Kącik dziecięcy

Spotkały się pewnego razu na wsi obok płotu kulawy pies, kot z dużym spuchniętym nosem, mysz bez ogona i ubrudzona czymś czarnym świnia. Zaczęły rozmawiać i narzekać jeden drugiemu na swoje nieszczęścia.
    – Co się stało z twoją nogą, dlaczego kulejesz? – pyta kot psa.
    – Goniłem samochód i łapa trafiła pod koło – smutnie powiedział pies.
    – Po co ganiasz za samochodami? – spytała świnia.
    – Sam nie rozumiem, po co to robię – odpowiedział pies, – po prostu chce mi się biegać za samochodami i szczekać na nie, mam takie złe przyzwyczajenie. A ty dlaczego masz taki duży spuchnięty nos? – zapytał pies kota.
    – Lubię łapać muchy – powiedział kot. – Pewnego razu nie zauważyłem trzmiela, siedzącego na szybie, on ugryzł mnie w nos.
    – Smakują ci muchy? – zdziwiła się mysz.
    – Wcale nie jem much – powiedział kot.
   

Bajka o nutach

Kącik dziecięcy

„Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!»
   (Mk 9, 33-35)
Żył sobie chłopiec Wiktor. Jak wielu jego rówieśników, chciał zostać najmocniejszym i najsprytniejszym, dlatego bardzo lubił lekcje wychowania fizycznego. Mama Wiktora szanowała zainteresowania chłopca, ale bardzo chciała, aby jej syn był wszechstronnie rozwinięty. Dlatego chłopiec uczęszczał na lekcje religii i chodził do szkoły muzycznej. Tam uczono go czytać nuty, śpiewać w chórze, grać na skrzypcach.
    Wiktor uczył się z wielką niechęcią, dlatego mama często chodziła z nim na koncerty, aby chłopiec pokochał muzykę.
    Pewnego razu siedzieli bardzo blisko sceny i słuchali sonaty dla skrzypiec. Skrzypek grał, zamknąwszy oczy, i zdawało się, że przepływają przed nim jakieś dziwne obrazy. Wszyscy zamarli, słuchając pięknej melodii...
   Wszyscy, oprócz Wiktora. Jemu było smutno, muzyka napędzała na niego sen i chłopiec zasnął...
   

Cud, który się nie kończy

Kącik dziecięcy

W jednym baj­kowym kraju istniała szkoła czarodziejów. Jak w każdej szkole byli w niej uczniowie i nauczyciele, zajęcia i wakacje, a pod koniec roku mali czarodzieje pokazywali to, czemu się zdążyli nauczyć.
    W tej szkole uczył się chłopczyk, którego nazywano Artur Zielony Krzaczek. Takie przezwisko on otrzymał po tym, jak na jednym z zajęć przypadkiem przemienił swoje włosy w malutki zielony krzaczek i długo nie mógł przywrócić im zwykły wygląd.
    Razem z innymi uczniami Artur uczestniczył w corocznej demonstracji cudów. Jak myślicie, jaki cud on przygotował? Nie, nie stoliczek „nakryj się” i nie buty siedmiomilowe. On wymyślił czarodziejski dywan. Jak tylko ktoś stawał na ten cudowny dywan i dwukrotnie podskakiwał na lewej nodze, przemawiając “ćwir ćwierk”, jak w ten sam czas spełniało się jego życzenie. Ale w związku z tym, że Artur był tylko uczniem i jeszcze nie miał prawdziwej mocy czarodziejskiej, jego czary działały tylko jedną minutę.
    Żeby sprawdzić swój wynalazek, Artur nakierował się do przedszkola, które znajdowało się obok szkoły czarodziejów. Tam on zaproponował dzieciom stać na czarodziejski dywan i pomyśleć jakieś życzenie.
   

Dwaj przyjaciele

Kącik dziecięcy

Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni.
    Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
   

CUD

Kącik dziecięcy

- Wierzysz w cuda?
    - Tak.
    - Naprawdę? A czy widziałeś jakiś cud?
    - Cud? Oczywiście.
    - Jaki?
    - Ciebie.
    - Mnie? Czyżbym był cudem?
    - Tak.
    - Nie rozumiem?
    - Oddychasz. Masz delikatną i ciepłą skórę. Twoje serce bije. Widzisz. Słyszysz. Biegasz. Jesz. Śpiewasz. Myślisz. Śmiejesz się. Kochasz. Płaczesz…
    - Czy tak? I to jest właśnie cud?
Żył sobie kiedyś pewien szary wróbel, którego życie było niekończącym się pasmem zmartwień i kłopotów.
    Był jeszcze w skorupie, a już miał swoje problemy: „Czy uda mi się wydostać z tej twardej skorupy? Czy nie wypadnę z gniazda? A czy moi rodzice zdołają mnie wyżywić?”.
    Zaledwie uporał się z tymi zmartwieniami i miał wyfrunąć w powietrze po raz pierwszy, pojawiły się już następne wątpliwości : „Czy moje skrzydła zdołają mnie utrzymać ? A jak rozbiję się w drobiazg? …Kto mnie pozbiera?”.
   

Bajka o szklance i konewce

Kącik dziecięcy

W dużym starym kredensie za przejrzystymi szklanymi drzwiczkami mieszkała szklanka. Była to jedna z sześciu świątecznych szklanek ze złotym wzorem na bokach. Szklanki stały na półkach kredensu wraz z innymi pięknymi naczyniami, które wyjmowano stąd tylko na święta, kiedy wazy, salaterki i telerze były wypełniane pysznym jedzeniem, a szklanki – smacznymi napojami.
    Po imprezie naczynia niesłi do kuchni, zmywali, pozostawiali na noc, żeby wyschły, a rano znowu wstawiali ich do kredensu. Cały świąteczny zestaw naczyń jeszcze przez tydzień przypominał ostatnią imprezę i z zapałem opowiadał, kto jakie danie otrzymał i jak wspaniale czuć się wypełnionym różnego rodzaju smakołykami. Szklanki też jedna przez drugą opowiadały o sokach, lemoniadach i napojach gazowanych.
   

Strona 17 z 29:

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

white
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  239

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.