GRODNO
Piątek,
19 kwietnia
2024 roku
 

„Wszystkie stereotypy wynikają z braku wiedzy”. Rozmowa z nauczycielką MRP

Wywiad

Co młodzi ludzie powinni wiedzieć o swoim ciele?
С Przez wieki edukacja seksualna była przede wszystkim przywilejem rodziny. Dzisiaj społeczeństwo ma w tym procesie coraz większy wpływ. Dwa lata temu papież Franciszek powiedział, że edukację seksualną należy udzielać w szkołach, ale „obiektywną, bez kolonizacji ideologicznych”. Z Aleną Szymak, wieloletnią nauczycielką angielskiej metody rozpoznawania płodności, rozmawiamy o stanie wiedzy katolików w sferze seksualności, stereotypach, poszukiwaniu chrześcijańskiego spojrzenia i braku wiedzy Kościoła w tym zakresie, a także o znaczeniu edukacji seksualnej na Białorusi i sprawach, na które należy zwrócić uwagę młodzieży, rodzicom i duszpasterzom.

   – Papież Franciszek powiedział kiedyś, że „ideałem byłoby, gdyby edukacja seksualna zaczynała się w domu, z rodzicami”. Jak to wygląda u nas na Białorusi?
    – Od razu wyjaśnię i zaznaczę swoją pozycję. W kręgu obrońców życia jest pewien arsenał pojęć. Od dawna przyjmuje się, że nie używamy słowa „seks”, lecz zastępujemy go pojęciem „intymności małżeńskiej”. Wynika to z faktu, że seks określa coś, co jest dozwolone nie tylko małżonkom, ale także osobom bez ślubu, mężczyźnie z mężczyzną, kobiecie z kobietą itp. Dlatego nasz termin ogranicza dopuszczalność tego działania wyłącznie dla małżonków.
   
    – A jak jest z wychowaniem i edukacją dzieci w sferze seksualności w białoruskich rodzinach?
    – Słuchacze moich kursów mają bardzo słabą wiedzę na temat swojego ciała, fizjologii mężczyzny i kobiety, funkcji rozrodczych, regulacji hormonalnej. Powiem tak: edukacji seksualnej z zakresu „co złego może uczynić” jest mnóstwo. Tego jest pełno w internecie, w transmisjach na żywo prowadzonych przez ginekologów. Jednak o dziewictwie, różnicy między mężczyzną a kobietą, o szkodliwości różnych rodzajów antykoncepcji nasza młodzież ma niewiele do powiedzenia swoim kolegom, którzy pytają: „A co w tym złego? Ginekolog przecież radzi, więc można”. A chłopakom się mówi, że trzeba. Uważam, że rozpocząć należy od dzieciństwa i najprostszych rzeczy – czym jest kobiecość i męskość. Nie pod względem relacji z inną płcią, lecz pod względem relacji z samym sobą. W mocy rodziców jest, aby przekazać informację, jak to jest i co to jest. Chłopiec to przyszły obrońca, głowa rodziny, jest silny nie po to, by zastraszać, lecz chronić. Dziewczyna to przyszłe serce rodziny i macierzyństwa, które dziś niestety nie jest już modne. Później młodzież spotyka się z napływem informacji, a Kościół również powinien zorganizować jakieś spotkania. Należy nie przedawkować, ani nie ignorować tego tematu.
   
   – Dobrze rozumiem, że młodzież doskonale orientuje się w metodach, którymi posługuje się internet, a w metodach Kościoła – znacznie gorzej?
   
– Ponieważ metody Kościoła są wyrażane jako coś w rodzaju „antykoncepcja jest zabroniona”, i to wszystko. Bez wyjaśnienia, że można badać swoje ciało i żyć zgodnie z rytmem płodności. W rezultacie – zachować zdrowie fizyczne i duchowe.
   
    – Jakie są najczęstsze stereotypy dotyczące seksualności?
   – Głównym stereotypem jest czas trwania kobiecej płodności. Płodność kobiety jest bardzo ograniczona, ale wiele osób uważa, że żeńska komórka jajowa może żyć przez tydzień. Albo że męskie plemniki mogą przez cały czas żyć w ciele kobiety. To zabawne i smutne. Prawie każda kobieta, która przychodzi do mnie na kurs, uważa każde krwawienie za miesiączkę i dni niepłodne, odpowiednio czas przed i po nim – okresem niepłodności. Z tego powodu kobiety bardzo często zachodzą w nieoczekiwaną ciążę. Innym stereotypem kobiet jest „zawsze czuję owulację”. Tak, można to odczuć za pomocą dodatkowych symptomów, ale nasze ciało może czuć się inaczej w różnych momentach i wysyłać podobne sygnały. W rzeczywistości możemy je źle zinterpretować. Bez obserwacji i umiejętności można trafić jak kulą w płot: jedne będą się martwić, dlaczego nie nastąpiło poczęcie, drugie – jak mogłam zajść w ciążę?
    Alena Szymak jest szczęśliwą żoną i matką sześciorga dzieci. Nauczyciel kursu z zakresu angielskiej metody rozpoznawania płodności. Mieszka w Mińsku.
   – A jakie istnieją stereotypy na temat nauczania Kościoła w odniesieniu do intymności małżeńskiej?
    – Często przychodzą do mnie małżonkowie z pytaniem: „A co jest dozwolone? Co w Kościele jest w ogóle dozwolone w tej dziedzinie?”. Wprawia mnie to w zakłopotanie. Ludzie często myślą, że są tylko zakazy: zaraz przyjdziemy i będzie tylko jedno wielkie „nie” i wstrzemięźliwość, a my staniemy się głęboko nieszczęśliwymi ludźmi. To podstawowy stereotyp – zakazy. Niektóre osoby przychodzą i wprost mówią: „Nie wierzę w to. Przyszłam, ponieważ nie mam innego wyjścia. Ale nie wierzę”. A później, gdy ktoś dzieli się tym, że może teraz przystąpić do komunii, iść do spowiedzi, że są szczęśliwi, mając bliskość małżeńską, że przestali się bać, i jest to oczywiście bardzo radosne.
   
    – Czy dobrze rozumiem, że wszystkie stereotypy w tym zakresie wynikają właśnie z braku wiedzy?
    – 100%. Skąd jeszcze mają się wziąć? Wszystkie stereotypy opierają się na braku wiedzy. Po prostu ich nie ma. W szkole uczymy się czegoś z biologii, ale jest to bardzo ograniczona wiedza. Do tego dziewczyny nie są przyzwyczajone do obserwowania swojego organizmu.
   
   – I to w XXI wieku.
    – Tak.
   
    – Czy ma Pani pomysły odnośnie tego, co warto dziś zrobić w tym zakresie, aby osiągnąć jakościowe zmiany?
    – Przede wszystkim prosiłabym, ubiegałabym się, szukałam finansowania, żeby założyć swoje białoruskie stowarzyszenie nauczycieli metod rozpoznawania płodności. Abyśmy mogli zorganizować wysokiej jakości szkolenia konsultantów. Uważam też, że jednym z głównych powodów, dla których nie rośnie liczba osób gotowych posługiwać w nauczaniu MRP czy pracy z młodzieżą, jest materialna strona sprawy. Mamy tylko wolontariat oparty na entuzjazmie. Nie każdy jest w stanie nawet fizycznie, mając rodzinę i pracę, poświęcić czas na jakąś posługę. Gdyby w tej dziedzinie można było być zatrudnionym, otrzymywać wynagrodzenie, myślę, że znacznie więcej osób byłoby skłonnych to zrobić. Pod tym względem mamy wielką „dziurę”. Dlatego raczej brakuje nam nie wiedzy, ale nauczycieli, którzy by się nią dzielili. To bardzo poważna luka. Widziałam kiedyś artykuł z nagłówkiem „Gdybym był biskupem”. Więc gdybym była biskupem, włożyłabym wiele w to, aby w każdej parafii był dobrze przygotowany doradca lub nauczyciel MRP.
   
    – Szkoły prowadzą fakultatywne zajęcia „Podstawy życia rodzinnego”. Może Kościół również powinien wprowadzić edukację seksualną do programu pracy z młodzieżą? Przecież są różne kursy i spotkania, ale niewiele ich jest o intymności małżeńskiej lub seksualności.
    – Wiem, że w Smorgoniach Weronika i Edward Rogacz prowadzą spotkania dla starszej młodzieży. Tam mówią o różnicy mężczyzn i kobiet, o związkach, różnicach postrzegania, o tym, jak różnie reagujemy na zewnętrzne bodźce. Mają na kursie zadanie, w którym chłopcy i dziewczęta malują obraz idealnej dziewczyny. Dziewczęta często są zdziwione gdy się dowiadują, że chłopacy chcieliby, żeby nosiły one sukienki. Często dla chłopaków sukienka lub spódnica kojarzy się z kobiecością. Dlatego na przykład przejęcie takiego kursu przez inne wspólnoty miałoby sens.
   
    – Co jeszcze jest ważne, aby powiedzieć chłopakom i dziewczynom? Mogłaby Pani wymienić kilka ważnych tematów?
    – Kiedyś zastanawialiśmy się, co nam oferują współczesne filmy fabularne. Braliśmy kilka taśm i obserwowaliśmy rozwój relacji. To było interesujące. Jeszcze młodzieży podobało się dyskutować o kobiecości i męskości pod względem dobrych manier. Dziś dobre maniery odeszły na dalszy plan. Na przykład mężczyzna nie powinien podnieść, podać, przepuścić przodem. Dlatego dyskusja na temat dobrych manier była przydatna dla chłopaków. Dla dziewcząt temat przyjęcia tych dobrych manier jest istotny, ponieważ dzisiaj „trzeba” być silną, samowystarczalną, nie wolno okazywać słabości. Również temat zachowania czystości przedmałżeńskiej nie traci na znaczeniu.
   
    – A co odnośnie kursów przygotowawczy do małżeństwa? Czy dzisiaj wystarczy, aby zawierały one jedną lekcję, dotyczącą rozpoznawania płodności?
    – Z tego, co słyszę od ludzi na moich kursach, to nie. Nasza funkcja rozrodcza jest złożonym procesem fizjologicznym. Jedna lekcja to za mało. Z drugiej strony ludzie, którzy jeszcze chodzą na kursy przedmałżeńskie, nie mają motywacji. Nie mają za zadanie począć ani odłożyć poczęcie. Na razie myślą: „Niech będzie tak, jak jest”. Później zaś, gdy kobieta przez długi czas nie zachodzi w ciążę lub rodzi dzieci jedno po drugim, zaczynają szukać, pojawia się motywacja do zrozumienia tej kwestii.
   
    – Ciekawe. A czy podoba się Pani pomysł włączenia jeśli nie całości, to przynajmniej części kursu MRP do przygotowań przedmałżeńskich?
    – Myślę, że można więcej wiedzy dawać ludziom. Nawet biorąc pod uwagę, że nie są zmotywowani do ukończenia całego kursu, jednak aby pozostała jakaś baza wiedzy. Widzę, że np. w Postawach to działa. Doradca czy nauczyciel jest spokojniejszy, że ludzie weszli do życia małżeńskiego z określoną bazą wiedzy. W każdym razie jestem absolutnie „za”, aby w całości wziąć udział w kursie MRP przed ślubem.
   
   – A czy ma Pani marzenie odnośnie rozwijania MRP, tematu intymności małżeńskiej, seksualności? Co chciałaby Pani zrealizować lub zobaczyć w swoim życiu?
    – Mój mąż i ja jesteśmy członkami ruchu Equipes Notre-Dame (END) – ruchu duchowości małżeńskiej. W jego skład wchodzą aktywni ludzie gotowi służyć. Jednym z elementów tej posługi jest towarzyszenie młodym ludziom podczas przygotowań przedmałżeńskich. Na całym świecie to działa, u nas mamy to jeszcze słabo rozwinięte. Jak dotąd uczestnicy są gotowi wziąć udział w ruchu, ale nie szczególnie coś dać od siebie. Moim marzeniem jest zobaczyć jak coraz częściej młodym osobom przed zawarciem ślubu będą towarzyszyły pary z doświadczeniem małżeńskim i rodzinnym. I które będą gotowe dawać świadectwo, jak prowadzić dialog, jak wspólnie się modlić, odpowiedzialnie przyjmować i wychowywać dzieci. I oczywiście wzrost liczby doradców MRP. Aby pary miały do kogo się zwrócić w różnym okresie swojego życia. Płodność kobiety jest zawsze inna – przed urodzeniem i po urodzeniu dziecka, w okresie zanikania funkcji rozrodczych. Aby w każdym okresie uzyskać kompetentną odpowiedź, nie stracić intymności małżeńskiej, nie poddać się grzechowi antykoncepcji i aby wszystko to było blisko domu i swojej parafii. Marzę o tym, aby to wszystko zobaczyć, ale to już jak Bóg da.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

white
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  257

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.