GRODNO
Piątek,
19 kwietnia
2024 roku
 

Po trzykroć cudownie!

Życie Kościoła

W tym roku obchodzimy trzy ważne rocznice: 45-lecie posługi kapłańskiej ordynariusza Aleksandra Kaszkiewicza, 30-lecie jego posługi biskupiej oraz 30-lecie istnienia diecezji. O ważnych datach opowiada solenizant uroczystości.
    W miesiącu maju Jego Ekscelencja ksiądz biskup Aleksander Kaszkiewicz obchodzi 45-lecie kapłaństwa. I chociaż nasz przyszły ordynariusz szedł drogą naśladowania Chrystusa od najmłodszych lat, podjęcie decyzji o posłudze na niwie Pańskiej było tak samo rozważne, jak jego misja w Kościele.
Jego dojrzewanie jako kapłana odbywało się na Litwie, i z tym okresem biskup wiąże wzruszające wspomnienia.
   Miałem wielkie szczęście urodzić się i wzrastać w wierzącej rodzinie. Zarówno moi rodzice, krewni, jak i w ogóle wszyscy mieszkańcy okolicy byli katolikami. W naszym domu rodzinnym była praktykowana codzienna wspólna modlitwa, w maju odmawialiśmy lub śpiewaliśmy wspólnie litanię do Matki Bożej. Mogę powiedzieć o sobie, że dorastałem i wychowywałem się w środowisku rodzinnym przepojonym wiarą i praktykami religijnymi. Ten klimat prostej, tradycyjnej pobożności ludowej postrzegałem jako coś naturalnego i nawet nie wyobrażałem sobie, że ktoś może żyć inaczej. br />    Oprócz rodziców, wzorem wiary był dla mnie ksiądz proboszcz mojej rodzinnej parafii Ejszyszki, a także inni kapłani, których znałem. Z wdzięcznością w sercu wspominam także kleryka, który przebywał na praktyce u nas w parafii, oraz pewną świecką panią należącą do trzeciego zakonu św. Franciszka, która przygotowywała mnie razem z innymi dziećmi z parafii do Pierwszej Komunii Świętej. br />    Bardzo lubię słowa Jana Pawła II o tym, że powołanie do kapłaństwa jest darem i tajemnicą. Chyba żaden z kapłanów nie umiałby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego obrał taką właśnie drogę życiową. Widocznie, Pan Bóg woli działać w sposób dyskretny i delikatny. Pamiętam, że jako nastolatek, chociaż nie byłem ministrantem, lubiłem obserwować księdza proboszcza, jak odprawiał Mszę świętą, głosił kazania, spowiadał, sprawował inne nabożeństwa i sakramenty. I właśnie tak, powoli i niezauważalnie, rodziło się we mnie i z czasem coraz bardziej się umacniało pragnienie służyć Bogu. Gdy chodziłem do 10 klasy szkoły średniej, miałem już pewność, że chcę być kapłanem. Ale do kapłaństwa droga była jeszcze daleka, ponieważ w międzyczasie musiałem odbyć zasadniczą służbę wojskową, potem trochę pracowałem, i dopiero później mogłem wstąpić do seminarium w Kownie, by po jego ukończeniu przyjąć święcenia kapłańskie.
    Na Litwie pełniłem posługę kapłańską przez 15 lat: najpierw przez 5 lat byłem wikariuszem w parafii katedralnej w Poniewieżu, a przez kolejne 10 lat – proboszczem w parafii Świętego Ducha w Wilnie. Bardzo mile wspominam czas mojej posługi kapłańskiej, gdyż codzienny kontakt z ludem wiernym i spełnianie zwykłych obowiązków duszpasterskich w parafii – sprawowanie Eucharystii i innych sakramentów, głoszenie Słowa Bożego, katechizacja, odwiedzanie chorych – dawało mi dużo osobistej satysfakcji.
    Jednym z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających moich wspomnień na zawsze pozostanie moment przekazania mi oryginalnego cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego pędzla Eugeniusza Kazimierowskiego. Byłem wówczas proboszczem w Wilnie. Pewnego wieczoru siedziałem w konfesjonale, gdy podeszła do mnie siostra Cecylia – była długoletnia matka generalna Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Siostra przywiozła potajemnie obraz z Nowej Rudy koło Grodna i zapytała mnie, gdzie ma zostawić płótno zwinięte w rurkę. Poprosiłem ją, aby zostawiła obraz przy konfesjonale, potem zaniosłem go do zakrystii, a dopiero później, gdy świątynię zamknięto, rozwinąłem rurkę i po raz pierwszy na własne oczy zobaczyłem obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Kazimierowskiego według wskazówek siostry Faustyny. Później umieściłem obraz w jednym z bocznych ołtarzy w kościele Świętego Ducha, gdzie pozostawał aż do 2005 roku, kiedy to został przeniesiony do aktualnego sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie.
    Trzeba powiedzieć, że i rozmaitych wydarzeń, i pracy duszpasterskiej było dużo, nieraz odczuwało się zmęczenie emocjonalne i fizyczne, ale równocześnie w sercu gościła wielka radość ze służby Bogu i ludziom.
   
   Tegoroczny maj to miesiąc kolejnej rocznicy, gdy biskup Aleksander obchodzi 30-lecie posługi biskupiej. Prosty chłopiec pochodzący z ziemi litewskiej został opiekunem białoruskich katolików na poziomie hierarchów Kościoła. Warto zauważyć, że biskup Aleksander wciąż potrafi łączyć wzniosłość urzędu ze skromnością zwykłego wierzącego.
    Urodziłem się we wsi Podgajdzie należącej do parafii Ejszyszki. Jest to zaledwie kilka kilometrów od dzisiejszej granicy z Białorusią, część mojej parafii rodzinnej dziś jest na terenach ziemi białoruskiej. W czasach mojego dzieciństwa i młodości granica między republikami sowieckimi była czymś bardzo umownym, miała charakter wyłącznie administracyjny. Po obie strony dzisiejszej granicy mieliśmy podobne warunki i przeżywaliśmy podobne doświadczenia. Co dotyczy tradycji religijnych, są one niemalże identyczne, gdyż zostały ukształtowane przez długie wieki, gdy zarówno Grodzieńszczyzna, jak i Wileńszczyzna należały do dawnej wielkiej Archidiecezji Wileńskiej i obficie czerpały z jej bogatej spuścizny duchowej. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę szczerze powiedzieć, że nigdy nie czułem się na Białorusi obcokrajowcem.
    Do tego teraz mam niemało ulubionych miejsc na Grodzieńszczyźnie. Najbardziej lubię przebywać na łonie przyrody: spacerować po lesie, nad rzeką czy nad jeziorem, delektować się śpiewem ptaków i szumem wiatru w konarach drzew, obserwować rośliny, zbierać grzyby, orzechy i jagody. Szkoda, że nie zawsze mam na to czas, chociaż bardzo się staram go na te cele wygospodarować.
    Lecz w tym samym czasie łatwiej jest rozważać w podobny sposób z wysokości przeżytych lat. Dobrze pamiętam moment, w którym oznajmiono mi, że Ojciec Święty Jan Paweł II ma zamiar mianować mnie biskupem nowo utworzonej diecezji grodzieńskiej. Nie ukrywam, że przyjąłem tę wiadomość z lękiem i niepewnością, czy podołam tak odpowiedzialnej misji. W duchu pokory i posłuszeństwa woli namiestnika św. Piotra wyraziłem zgodę, chociaż dobrze wiedziałem, że nie będzie łatwo. Sytuacja Kościoła katolickiego na Białorusi była znacznie trudniejsza, niż na sąsiedniej Litwie: na Białorusi było mniej kapłanów, mniej czynnych świątyń, trwanie przy Chrystusie i Kościele oraz wychowywanie dzieci w wierze wymagało od katolików większej odwagi i determinacji. Z drugiej strony, nadchodziły wielkie zmiany zapoczątkowane przez pierestrojkę, rodziła się nadzieja na stopniowe odrodzenie życia religijnego i normalizację sytuacji Kościoła. Dlatego postanowiłem uczynić wszystko, co jest możliwe, aby proces odrodzenia wiary na Grodzieńszczyźnie przebiegał jak najszybciej i przyniósł jak najobfitsze owoce.
    Na tej drodze mocno wspomogała mi Maryja. Cześć dla Matki Najświętszej i nabożeństwo do Niej zajmują ważne miejsce w mojej osobistej duchowości. Tę pobożność maryjną wyniosłem, oczywiście, z domu rodzinnego i od tamtego czasu nieustannie pielęgnuję i pogłębiam ją w sobie. Wiele razy w życiu doświadczyłem opieki Maryi i skuteczności Jej wstawiennictwa przed Bogiem. Mam zwyczaj zawierzać Matce Bożej na modlitwie wszystkie trudne sprawy, rozmaite ważne decyzje, które mam podjąć, różne sytuacje, w których nie mam pewności jak postąpić, i muszę stwierdzić, że dotychczas nigdy nie byłem zawiedziony. Za każdym razem odczuwałem, że Maryja jest ze mną i że wyprasza dla mnie u swego Syna te łaski, których w danym momencie najbardziej potrzebuję.
   
    W 30-lecie istnienia diecezji ksiądz biskup Aleksander ocenia jej rozwój, oddając wszystkie zasługi każdemu, kto tworzy Kościół na Grodzieńszczyźnie.
    Największym wyzwaniem dla nowo powstałej diecezji grodzieńskiej był dotkliwy brak kapłanów. Księża w większości byli w podeszłym wieku, przepracowani, schorowani, pracujący ponad siły. Wyższe Seminarium Duchowne w Grodnie, które zostało założone w 1990 roku, jeszcze nie mogło wydać absolwentów (pierwsi kapłani opuścili progi naszego seminarium dopiero w 1995 roku). Bez kapłanów, co oczywiste, nie byłoby możliwe odrodzenie życia religijnego. Na szczęście, inne Kościoły lokalne oraz liczne zakony i zgromadzenia zakonne pospieszyły nam z pomocą, dzięki czemu w stosunkowo krótkim czasie udało się zapewnić opiekę duszpasterską w większości wspólnot parafialnych.
   
    Kolejnym ważnym i trudnym wyzwaniem było odzyskanie i wyremontowanie wielu świątyń, które wcześniej zostały zabrane wiernym i przeznaczone do użytku świeckiego. W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim naszym dobrodziejom i ofiarodawcom, a także wiernym, którzy często własnymi siłami, z wielkim poświęceniem i entuzjazmem odbudowywali zdewastowane kościoły i kaplice, przywracając im dostojny wygląd. Oprócz odzyskania obiektów sakralnych, niezmiernie ważną sprawą było utworzenie parafii i wybudowanie świątyń tam, gdzie ich wcześniej nie było.
    Ponadto, istniała konieczność zorganizowania wszystkich instytucji i struktur diecezjalnych, takich jak kuria, kursy katechetyczne, sąd kościelny, Caritas, wydawnictwo, poradnie rodzinne itd. Do najważniejszych osiągnięć warto dodać też zaangażowanie dużej ilości wiernych świeckich w duszpasterstwa i zorganizowanie systematycznej katechizacji oraz innych projektów wychowawczych dla dzieci i młodzieży.
    Myślę, że dzięki wymienionym osiągnięciom sytuacja religijna każdego tzw. zwykłego katolika na Grodzieńszczyźnie jest nieporównywalnie lepsza dziś, niż była przed 30 laty.
    Kościół katolicki na Grodzieńszczyźnie ma niewątpliwie swój osobliwy, niepowtarzalny charakter. Złożyło się na to wiele czynników historycznych i kulturowych. Jednym z największych jego bogactw, moim zdaniem, jest ogromny potencjał duchowy, który otrzymaliśmy w spadku od naszych przodków – ojców i dziadków, którzy w czasach bardzo trudnych potrafili zachować skarb wiary i przekazać go kolejnym pokoleniom. Często mówię, że Kościół na Grodzieńszczyźnie nie narodził się w próżni i nie powstał z niczego w momencie utworzenia diecezji w 1991 roku. Budujemy nasz Kościół grodzieński na solidnym, trwałym fundamencie wiary poprzednich pokoleń. Tu, na Grodzieńszczyźnie, wiara przetrwała w sercach wiernych, była pielęgnowana często w domowym zaciszu, w modlitwach odmawianych w gronie rodzinnym, w przepisywanych ręcznie modlitewnikach i katechizmach, w przekazywanych przez babcie wnukom prawdach wiary i opowiadaniach biblijnych. Jest to wielki i wspaniały skarb, o którym nie wolno nam zapominać i którego nie możemy roztrwonić.
    Przy okazji chciałbym zwrócić się do osób starszego i średniego pokolenia z następującą prośbą: opowiadajcie swym dzieciom i wnukom o latach własnej młodości, o przeżytych doświadczeniach i próbach wiary, o tym, w jaki sposób i dzięki komu poznaliście Chrystusa. Niech te opowiadania rodzinne będą swoistą katechezą, niech młode pokolenie pozna nieznane być może dotychczas fakty z życia własnych rodziców i dziadków, niech zrozumie, jak wielkim skarbem jest wiara chrześcijańska otrzymana w spadku po poprzednich pokoleniach. Jestem przekonany, że takie rozmowy jeszcze bardziej zmobilizują dzisiejszą młodzież do życia wiarą na co dzień i do odważnego dawania świadectwa o Chrystusie.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

white
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  257

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.