GRODNO
Wtorek,
23 kwietnia
2024 roku
 

Współpracownik wydawnictwa diecezjalnego Aleksander Kuźniecow : „Trzeba obudzać w ludziach głód książkowy”

Wywiad

Można kupić osobliwe książki w sklepie przy kurii diecezjalnej lub przeczytać je w bibliotece seminaryjnej w Grodnie (jest ona otwarta dla każdego)
Rozmawiamy o czytaniu i białoruskich katolikach z Aleksandrem Kuźniecowym – wieloletnim tłumaczem i współpracownikiem wydawnictwa diecezji grodzieńskiej.

   Po prostu nie widzę teraz przeszkód, aby nie czytać
    – Co oznacza dla osoby wierzącej czytanie? Czy można poznać Boga bez książek?
    – Teoretycznie – można. Wiemy, że na przykład w czasach starożytnych istniało kilka pokoleń niepiśmiennych chrześcijan. Ale z ich szeregów wyszło tak wielu świętych! Oni sercem usłyszeli Dobrą Nowinę. Dobra wola i dobre serce są tym, co liczy się przede wszystkim. Podoba mi się cytat Ojca Pio, który powiedział: „Boga szukają w książkach, a znajdują w modlitwie”. Dlatego myślę, że można Boga spotkać bez książek.
    W praktyce „wiara rodzi się ze słuchania”. Dlatego człowiek musi słuchać o wierze: albo poprzez kazania, albo poprzez czytanie.
   
    – Czyli trzeba znaleźć pewną równowagę: nie pogubić się w książkach, ale też nie zgubić książki?
    – Tak. Jeśli po prostu siedzisz w książkach, ale nie realizujesz zdobytej wiedzy w życiu, nie modlisz się, nie rozmawiasz z Bogiem – to jakaś anomalia. Wszystko, co czytasz, trzeba „przemodlić”. Musi istnieć równowaga czytania, słuchania i modlitwy, dialogu z Bogiem, aby „połykanie” książek nie stało się jakimś intelektualnym nagromadzeniem wiedzy.
    Istnieje pokusa: jeżeli coś wiem, dowiedziałem się o czym – to zaczynam mniemać o sobie, że duchowo wzrosłem. Ale to nie zawsze tak działa. Możesz mieć dużo wiedzy, ale nie mieć podstawowych cnót – pokory, cierpliwości, umiarkowania.
   
    – Zaryzykowałem kiedyś pomyśleć, że w XXI wieku nieczytelność jest dla chrześcijanina grzechem. Zgadza się Pan?
   Набыць адмысловыя кнігі можна ў магазіне пры дыяцэзіяльнай курыі або ўзяць пачытаць  у семінарыйнай бібліятэцы ў Гродне (яна адкрыта для кожнага) – Zgodzę się. A co może przeszkadzać w czytaniu? Analfabetyzm? Myślę, że święci, o których wspominałem, nie czytali książek przede wszystkim ze względu na to, że były dla nich niedostępne, a także ze względu na zwykłe niewykształcenie. Wszyscy posiadamy edukację możemy czytać, poza tym książki są dziś dostępne bardziej niż kiedykolwiek. Nie masz czasu? Możesz zajrzeć do książki jadąc do pracy w transporcie publicznym, przed snem... Dosłownie na 10-15 minut. Z mojego doświadczenia wiem, że można znaleźć ten czas. Po prostu nie widzę teraz przeszkód, aby nie czytać.
    A propos, jeśli spojrzymy na stare modlitewniki z rachunkiem sumienia, znajdziemy tam pytania takie jak „Czy czytam literaturę?”, „Czy mam czas na czytanie duchowe, na czytanie Pisma Świętego?”. Teraz nie wiem, czy w ogóle ktoś wyznaje, że nie czyta lektury duchowej, nie poszerza swojej wiedzy religijnej.
   
    Książki są ważnym narzędziem ewangelizacji
    – Razem ze słowem „czytanie” w Kościele pojawia się słowo „formacja”. Czy formacja chrześcijanina jest możliwa bez czytania?
    – Znowu, teoretycznie – tak. Jeśli dana osoba ma dobre kierownictwo duchowe, jest oczytany i doświadczony kierownik, który prowadzi ją przez rozmowy i spowiedź, jest to możliwe. Jednak we współczesnym świecie jest taki przepływ informacji, że wydaje mi się, że bez czytania dobrej książki (a są też złe, puste) trudno się zorientować. Dlatego dzisiaj jest to raczej wyjątek.
   
    – Książka Wilhelma Hünermanna „Święty i diabeł” o św. Janie Vianneyu stała się jedną z najpopularniejszych pozycji wydawanych przez wydawnictwo diecezjalne. Przyznaję, że w moim życiu odegrała ważną rolę – jako mały chłopiec przeczytałem ją i do dziś uważam, że ścieżka mojej wiary zyskała nową trajektorię. Czy to częsta historia z książkami?
    – Bez wątpienia! Sam doświadczyłem tego we własnym życiu, i nie z jedną książką. A z doświadczeń rozmów z czytelnikami na targach w Budsławiu i Trokielach, mogę powiedzieć, że ludzie często podchodzą i chwalą tę książkę, mówią, że ich dotknęła, że przeżyli przez nią jakiś intymny dotyk Boga.
   Moim zdaniem książki są ważnym narzędziem ewangelizacji. Rzadko zdarza się, że człowiek idzie drogą i nagle niebiosa otwierają się przed nim, jak przed św. Pawłem, i pojawia się Jezus. Bóg dotyka nas przez coś lub kogoś: poprzez rozmowę, jakieś wydarzenie, poprzez kazanie lub literaturę... Podaruj człowiekowi książkę lub po prostu daj ją przeczytać. Może teraz w ogóle jej nie otworzyć, ale tworzy to przestrzeń. Człowiek i tak kiedyś do niej przyjdzie. I dzięki temu Bóg będzie mógł go dotknąć.
   
   – Wydaje się, że jeśli chodzi o ewangelizację protestanci na przykład wywierają większy akcent na książki niż katolicy. Protestantów jest znacznie mniej na Białorusi, a książek wydają więcej. O co chodzi?
    – To nasz lokalny problem, nie światowy. Dlaczego tak jest na Białorusi? Mam pewne przemyślenia na ten temat, ale powiem tylko, że należy podjąć wysiłek, aby sytuacja się zmieniła. Jest to wyzwanie dla wszystkich: zarówno dla duchowieństwa, jak i świeckich.
   
    Ci, którym nie wystarczy być raz w tygodniu w kościele, czytają
    – Wspomniał Pan o tym, że bywa Pan z wydawnictwem na różnych festynach, na które przychodzą ludzie i interesują się książkami. O co pytają? Jak wygląda typowa rozmowa?
    – Niektórzy przychodzą z konkretnymi potrzebami na przykład: „Chciałbym poczytać o rodzinie”, „Proszę dać coś, aby mąż zainteresował się przeczytaniem książki”, „Proszę doradzić coś dla nastolatka” lub „Potrzebuję czegoś dla męża, który nie chodzi do kościoła”... Niektórzy proszą opowiedzieć o konkretnym wydaniu, patrzą, przeglądają. Zdarza się, że po prostu mówią: „Proszę mi dać coś do przeczytania”. Wtedy pytam: „Ogólnie jakiś utwór literacki, czy coś o treści duchowej?” – i rozmowa toczy się dalej. A czasem podchodzą ludzie, których dotknęła jakaś książka. I stoją z nami przez 20-30 minut, a wszystkim, którzy do nas podchodzą, mówią o niej, doradzają. Wtedy ludzie chętniej biorą.
   
    – Wychodzi na to, że katolicy też postrzegają książkę jako narzędzie, pomoc w niektórych sprawach. Czy dla nich czytanie jest czytaniem po coś, a nie czytaniem dla czytania?
    – Tak, to cecha książki religijnej. Dla przyjemności czyta się utwory literackie, aby odciągnąć myśli od codziennych problemów. A religijna jest związana z wymaganiami duszy. Powinna zaspokoić wewnętrzny głód. Nawet gdy czytasz katolickie utwory literackie, nadal oczekujesz, że książka poprowadzi cię jakąś ścieżką. I z dobrą książką tak się dzieje.
   
    – Praktykujący katolicy czytają więcej niż inni Białorusini? Czy można powiedzieć, że katolicki wierzący jest bardziej oczytany niż przeciętny Białorusin?
    – Znam niewierzących ludzi, którzy pochłaniają książkę po książce: kryminały, fantasy, powieści... Jednak to wszystko jest marne.
    Co im dają przeczytane książki?
    Jest jednoznaczne, że ci, którzy prowadzą bardziej głębokie życie duchowe, którym nie wystarczy być raz w tygodniu w kościele, chcą czytać, szukają książek. I niestety nasza oferta nie zawsze może zaspokoić ich literacki głód.
   
    Kobiety zdecydowanie czytają więcej
    – W Kościele jest wyraźnie więcej kobiet niż mężczyzn. To chyba wspólna cecha, i Białoruś nie jest wyjątkiem. A w czytaniu ta nierównowaga jest taka sama? Kto czyta więcej – katolicy czy katoliczki?
    – Z moich obserwacji wynika, że katoliczki czytają więcej. W Budsławiu lub Trokielach rzadko zdarza się, aby mężczyzna podszedł do naszego kiosku z literaturą i powiedział: „Przeczytałem wiele Państwa książek, proszę doradzić mi coś jeszcze”. Nie pamiętam też, żeby mężczyźni podchodzili i prosili: „Proszę coś dać do przeczytania dla żony”. Myślę, że jest to problem ogólnoludzki. Nie mogę wyjaśnić, dlaczego tak jest, ale faktem jest, że na całym świecie kobiety czytają więcej. Może takie naturalne zainteresowanie?
   
    – A mężczyźni wiedzą wszystko i bez książek?
    – Nie, oczywiście. Ale, myślę, że w kontekście Kościoła i wiary można przypisać to pytanie ogólnemu problemowi: dlaczego w Kościele jest mniej mężczyzn niż kobiet? Dlaczego wiara jest mniej interesująca dla mężczyzn? Należy zadawać takie pytania i celowo nad nimi pracować. Konieczne jest osobliwe duszpasterstwo mężczyzn. Ale to już inny temat.
   
    – A jakie grupy wiekowe Pana zdaniem czytają najwięcej: młodzież, osoby w związku małżeńskim, osoby dojrzałe czy seniorzy?
    – Wydaje mi się, że kobiety w średnim wieku. Ale mogę się mylić.
   
    O małej liczebności białoruskich pisarzy katolickich
    – Prawie nie są drukowane teksty lokalnych autorów. Więcej tłumaczymy, drukujemy klasykę.
    O co chodzi?
    – Myślę, że to ogólne odzwierciedlenie stanu miejscowego Kościoła. Mamy mało poważnej inteligencji katolickiej, profesorów, nauczycieli. Po drugie, prawdopodobnie łatwiej jest wziąć jakąś gotową książkę, a nie samemu coś wymyślić.
   
TOP 5 książek grodzieńskiego wydawnictwa od Aleksandra Kuźniecowa
    “Будь мужчиной” o. Larry Richards. Zdecydowanie doradziłbym ją mężczyznom. Po przeczytaniu mam odczucie jakbym przeżył dobre rekolekcje.
    “История одной души”, autobiografia św. Teresy.
    “Руководство к благочестивой жизни” św. Franciszka Salskiego i “О подражании Христу”, traktat Tomasza a Kempis. To utwory podstawowe, które każdy powinien mieć, odwołać się do nich, zastanowić się nad nimi. Pierwszą pozycję radziłbym nawet bardziej. “Руководство” jest bardziej praktyczna i napisana dla osób świeckich. “О подрожании” została napisana raczej dla mnichów, tam duchowość jest bardziej ascetyczna.
    “Веруешь ли ты в Сына Божия?”. Tworzył ją ks. Tadeusz Krisztopik. Korzystał z różnych źródeł. To dobry katechizm. Książka zawiera odpowiedzi na różne pytania odnośnie wiary.

    – Czytamy wielu amerykańskich autorów i nie wszyscy są naukowcami. Często są to zwykli ludzie, którzy doświadczyli czegoś w życiu i mają coś do powiedzenia, więc siadają i opisują swoje duchowe doświadczenia. Czytając takie rzeczy zdajesz sobie sprawę, że są to dobre książki i że pisanie takich rzeczy nie jest mega trudne. Może, u nas ci, którzy potrafią pisać, nie są wystarczająco odważni, by podjąć się napisania książki?
    – Mamy dużą podejrzliwość wobec osób świeckich. Gdzie widziano rekolekcje lub jakąś konferencję poprowadzoną przez osoby świeckie? Chyba że tylko na temat rodziny lub seksualności – to jednak bardzo świecka sfera.
   Niektórzy kapłani starali się zachęcać świeckich do dzielenia się doświadczeniami duchowymi w parafiach (ich świadectwa były naprawdę piękne), ale ze strony słuchaczy odczuwało się zastrzeżenia typu „A kim ty jesteś i czego mnie nauczysz?”. Zawsze jest pewien dystans do osoby świeckiej: jesteś taki jak ja, co mi powiesz? W naszym Kościele osoby świeckie nie mają jeszcze odpowiedniego statusu.
   
    – A co z autorami-osobami duchownymi? Wydaje mi się, że księża i siostry u nas piszą więcej, ale to i tak nie liczne osoby.
    – Patrząc na publikacje lokalnych księży, nie można powiedzieć, że ich nikt nie czyta. Takie książki dobrze się rozchodzą. Ale dlaczego nie piszą więcej, nie mogę powiedzieć.
   
    – Często można usłyszeć takie powiedzenie: „Nikt nie czyta, wszyscy są w telefonach”. Inni twierdzą, że na Białorusi nie ma problemów z czytaniem. Myślę, że pewna część ludzi (oczywiście nie wszyscy!) zawsze czyta. Jak zresztą wszędzie. A co z katolikami?
    – Z jednej strony trzeba przyznać, że ludzie naprawdę trochę czytają. Ale z drugiej strony – czy cała wina spoczywa tylko na nich? Widzę na przykład, że gdy do parafii przyjeżdża ksiądz, który przeprowadza rekolekcje lub wygłasza kazania i doradza jakąś książkę, wierni tłumnie idą i ją nabywają. Wydaje mi się, że w naszym Kościele nie poruszono jeszcze kwestii stymulowania i rozwijania kultury czytania wśród ludzi.
    Wydaje się również, że nie ma atmosfery do czytania, nie ma takiego, żeby się omawiało książki. Nie ma takiej tradycji, że jest sobie jakaś popularna publikacja i wszyscy o niej mówią. Ponadto ludzie często po prostu nie mają zachęty, swego rodzaju reklamy. Na przykład nie ma kiosków z książkami przy kościele. Człowiek nie zawsze może dostać się do Grodna lub Mińska i kupić literaturę. Na targach w Budsławiu i Trokielach właśnie widzę, że po książki przychodzą przede wszystkim ludzie z prowincji.
    Ważne jest, aby mówić wiernym o książkach. Dobrze byłoby zrobić nawet kazanie na temat jakichś publikacji. Ludzie czytaliby chętniej. Jak się mówi: „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Tak i z literaturą. Osoba przez miesiąc lub dwa coś by czytała, i życie byłoby wypełnione wiedzą, światłem książki, a potem odłożyłaby ją – i pojawiłaby się pustka. Spróbowała jednej książki, drugiej – i tak zaczyna się wzbudzać głód. Dlatego uważam, że trzeba pomagać ludziom. Nie wszystko jest takie beznadziejne. Problemy są, ale trzeba tylko podjąć wysiłek.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

white
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  253

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.