GRODNO
Czwartek,
25 kwietnia
2024 roku
 

Nie jest on ubogi, gdy jest on u Boga

Wywiad

Rzeźba „Bezdomny Jezus” została zaprezentowana papieżowi Franciszkowi
podczas audiencji na Placu Świętego Piotra w Watykanie w listopadzie 2013 roku „Krzyk milczenia wielu ubogich musi docierać do Ludu Bożego będącego zawsze i wszędzie w gotowości, by dać im głos, aby solidaryzować się z nimi i bronić ich przed hipokryzją oraz wieloma obietnicami bez pokrycia” – napisał Papież Franciszek w orędziu na IV Światowy Dzień Ubogich.
Prawie 5 lat temu ks. Andrzej Białobłocki był na misjach w Ameryce Południowej, gdzie ofiarował swoją posługę ubogim. Po powrocie do domu zaczął dbać o miejscowych ludzi, którzy popadli w trudne okoliczności materialne. W dzisiejszym numerze „Słowo Życia” ks. Andrzej opowiada o osobliwościach ewangelizacji ubogich.
– Księże Andrzeju, przez 3 miesiące posługiwał Ksiądz wśród ubogich w Brazylii. Proszę opowiedzieć nam o tym doświadczeniu.
    – P osługiwałem w faweli (duża liczba slumsów o skrajnym ubóstwie i wysokim wskaźniku przestępczości). To bardzo specyficzne miejsce. Gdy byłem tam po raz pierwszy, byłem zszokowany tym, co zobaczyłem: pod nogami śmiecie, dołki, ktoś wylewa odpady pod nogi. Powietrze jest nasycone nieprzyjemnym zapachem. Domy są w niektórych miejscach z cegły, ale w większości są zbudowane z materiałów, które wpadły w ręce na wysypisku. Aby jakoś prowadzić swoje życie, ludzie kradną prąd i wodę od państwa: w całej faweli można zauważyć liczne przewody i rury. I w ten sposób koegzystują całe rodziny: dorośli, dzieci i osoby starsze.
    Misjonarze w Ameryce Południowej mają 3 formy posługi dla ubogich: żyć jak biedny, żyć obok biednego, żyć dla biednego. Na faweli misjonarze praktykują pierwszą formę: mieszkają w skromnym domku, gdzie o pomoc zwraca się każdy potrzebujący. I tak się złożyło, że misjonarze na faweli są jak u nas służby 101, 102, 103 i 104. Cokolwiek by się nie stało – rura została przebita, ktoś zachorował, trzeba przypilnować dziecko – wszyscy biegną do misjonarzy. Raz w roku przeprowadzają również ogólne sprzątanie całego terytorium slumsu.
    Kolejny nacisk misjonarze kładą na pracę z ludźmi. Na przykład, dzieci uczą czytać i pisać, ponieważ większość z nich nie chodzi do szkoły. Organizują różne gry, aby chłopcy i dziewczęta mieli szczęśliwe dzieciństwo. Czuwają, żeby dzieci nie znaleźli się pod wpływem bandytów. Z kolei dorosłych uczą różnych przydatnych rzeczy: szycia, gotowania itp. W mojej praktyce zdarzyło mi się opiekować dzieckiem nastoletniej dziewczyny, póki miała zajęcia w szkole. A gdy wracała, pomagałem jej w odrabianiu lekcji.
    Oczywiście, misjonarze dbają o rozwój duchowy podopiecznych. Prowadzą katechezę. Mają kaplicę, w której odbywa się ciągła adoracja. Co ciekawe, miejscowi ludzie zauważyli, że gdy zaczęto adorować Jezusa Eucharystycznego w dzień i w nocy, na terenie faweli zaprzestano mordów.
   
    – Jak Ksiądz zastosował swoją praktykę na Białorusi?
    – Marzę, aby w naszym kraju powstał dom dla bezdomnych. Najlepiej przy parafii. Jest to drugi rodzaj posługi, w której wolontariusz mieszka obok ubogiego człowieka. Byłem w takim domu w Brazylii: ludzie przychodzili tam, pozostawiając ulicę i złe nawyki. Wspólnie organizowaliśmy pracę w ogrodzie lub w warsztacie stolarskim.
    Spędzaliśmy razem wolny czas: oglądaliśmy filmy lub przygotowywaliśmy posiłki. Razem się modliliśmy. Byłem świadkiem, jak ludzie zmieniali się nie do poznania, jakby ożyli, ponieważ po prostu się znaleźli w przyjaznej atmosferze. Jeśli mamy wiernych i księży, którzy chcieliby pomóc w realizacji takiego planu, można by się zjednoczyć i wprowadzić go w życie. Dzięki błogosławieństwu biskupa, darowiznom, reklamom (a następnie raportowi jakości) można zrobić wiele dobrych rzeczy.
    A jeśli wspomnieć o zrealizowanych pomysłach, to udało się zorganizować długoterminowe akcje wsparcia dla osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji.
    Spotykaliśmy się z miejscową młodzieżą i spacerowaliśmy po mieście, szukając bezdomnych. Dzieliliśmy się z nimi posiłkiem, zwykle kanapkami i ciastami, i herbatą. I prowadziliśmy z nimi zwykłą ludzką rozmowę: pytaliśmy o bliskich, problemy. Młodzież początkowo była nieśmiała, ale potem sama przejęła inicjatywę. Teraz już znamy nazwiska wielu osób, którzy mieszkają na ulicy.
    I oni znają nas. To jest sedno ewangelizacji osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji: pokazanie, że jesteśmy otwarci i chcemy dzielić się naszym czasem. Ludzie byli bardzo zaskoczeni, że człowiek XXI wieku poświęcił chwilę na zwrócenie na nich uwagi. Uwaga, która ostatecznie leczyła dusze.
   
    – Zdarzają się sytuacje, gdy o pomoc na ulicy prosi nietrzeźwa osoba. Jak zachowywać się w takich przypadkach, aby naprawdę pomóc, a nie sprzyjać jej alkoholizmowi?
    – Ludzie uzależnieni – to ludzie o bardzo słabej woli. Zwykle pragnienie alkoholu jest tak silne, że często zapominają coś zjeść i mogą głodować przez kilka dni. Jeśli pijany prosi o pieniądze, to nie trzeba dawać. Warto jednak zaoferować zakup czegoś z artykułów spożywczych, ponieważ jego organizm potrzebuje wsparcia.
    Mieszkamy w tym samym mieście i prędzej czy później spotkamy się z nim. Dziś ten człowiek był pijany, a po pewnym czasie można go spotkać trzeźwym. I to już będzie okazja, aby podejść i zapytać: „Jak tam twoje życie?”.
    Za problemem alkoholizmu zawsze kryje się pewien duchowy dramat, który wywołał uzależnienie. A gdy staniesz w pobliżu, wysłuchasz go lub powiesz coś, dotkniesz go – człowiek z tego będzie miał znacznie więcej radości niż po wypitym kieliszku. Dlatego bez względu na to, w jakim stanie jest dana osoba, dobrze jest poświęcić jej swoją uwagę.
   
    – Po spotkaniu wielu ludzi, którzy znaleźli się w trudnych życiowych okolicznościach, prawdopodobnie słyszał Ksiądz wiele historii o ich losie. Proszę się podzielić tym, co zrobiło na Księdzu największe wrażenie.
    – Ks. Andrzej podczas jednej z akcji na rzecz ubogich w Grodnie – Pamiętam dwa przypadki z mojej misji w Brazylii. Gdy w ramach posługi spędziliśmy noc z bezdomnymi na ulicy, poznałem starszych małżonków, którzy byli małżeństwem od ponad 40 lat. Zwracając na to uwagę, zapytałem, gdzie są ich dzieci i dlaczego nie dbają o swoich rodziców. Małżonkowie odpowiedzieli, że dobrowolnie wyszli na ulicę, aby nie ograniczać dzieci i wnuków. Dodali, że w domu nie było wystarczająco dużo miejsca, a na zewnątrz jest zawsze ciepło i są wolontariusze, którzy czas od czasu częstują jedzeniem.
    Następnie zrobili na mnie wrażenie już mali Brazylijczycy. Prowadziłem katechezę w miejscu, w którym nie było żadnych warunków do nauki – absolutne ubóstwo. Siedzieliśmy na asfalcie i prowadziliśmy zajęcia. Zapytałem, co smacznego przynieść im następnym razem. Chłopcy i dziewczęta poprosili o ciastka. Gdy je dostali, chętnie zabrali się do jedzenia. Wszyscy oprócz jednego chłopca. Powie- dział, że w domu jest młodsza siostra, a ona też chciałaby spróbować przysmaku.
   
    – Czy w takim przypadku można twierdzić, że ubodzy wiele nas uczą?
    – Oczywiście. Od razu przypomina mi się kolejna historia. Kiedyś dzieliłem się obiadem z biednym i miałem wtedy bardzo zły nastrój. Mężczyzna to zauważył i na wszystkie sposoby starał się mnie rozweselić. Chociaż sam miał rany na ciele (pewną chorobę), ale uśmiechał się i dziękował Bogu za dzisiejszy dzień. Nie ma takiego biednego, który nie miałby się czym podzielić. I nie ma takiego bogatego, który by niczego nie potrzebował. Biedny ma radość, uśmiech, dobre słowo. A w sercu bogatego zawsze będzie miejsce na przyjęcie miłości.
   
    – Co Księdza zdaniem jest głównym powodem, który sprzyja podziałowi w społeczeństwie i odrzuca ubogich na margines życia?
    – Przyczyną wszystkich nieszczęść ludzkości jest obojętność. Dlaczego jest bardziej niebezpieczna niż jakakolwiek broń? Ponieważ uderza od razu w dwa cele: człowieka, który okazuje obojętność, ponieważ niszczy wszystko, co dobre i piękne w nim; i osobę, której dotyczy ta obojętność, ponieważ odtąd pozostaje „na pustyni bez oazy”.
    Co pomaga nam, chrześcijanom, pozostać ludźmi? Oczywiście, wiara. Także pomaga ona zobaczyć człowieka w każdym, kogo spotykamy, niezważając uwagi na jej nieestetyczny wygląd lub nieprzyjemne wnętrze. I już po tym zobaczyć Chrystusa w każdym, kto cierpi.
    Zauważę również, że ubodzy mają zdolność odczuwania serca bliźniego. A jeśli zauważą w tobie hojność, miłość i wiarę, natychmiast zareagują. I wtedy już z ewangelizowanych staną się ewangelizatorami.

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

red
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  251

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.