GRODNO
Sobota,
05 października 2024 roku |
Pomodlisz się – i odrazu ulży na duszy
Raz do roku w gęstwinie leśnej niedaleko wsi dubok, w powiecie ostrowieckim, słychać odgłosy akordeonu i pobożny religijny śpiew około dwustu wiernych. W ten sposób rozpoczyna się festyn ku czci matki bożej nieustającej pomocy (lub bolesnej), pod imieniem której wśród wiekowych dębów wznosi się kaplica.
MODLITWA Z WNĘTRZA ZIEMI
„Leśna” kaplica została zbudowana w 1929 roku przez miejscowych wiernych pod kierownictwem ks. Romualda Dronicza, proboszcza parafii w Żodziszkach (do dziś kaplica należy do niej). Tutejszy lud, który zawsze miał silny kult Bogurodzicy (przed I wojną światową w miasteczku działał kościół Matki Bożej Bolesnej), wybrał miejsce na przyszłą kaplicę w lesie na kopcu, w pobliżu rzeki Wilii, aby ukryć świątynię przed ewentualną napaścią i mieć dla siebie zapewnione schronienie dla wspólnej modlitwy.
„Na uroczystości poświęcenia kaplicy zgromadziło się około 6 tysięcy osób – mówi ks. Paweł Koleśnik, który posługuje w kościele w Żodziszkach przez ostatnie prawie 20 lat.
– To jest zrozumiałe. W tamtym czasie wsie były bardziej zaludnione, parafie zatłoczone. Dziś ta sama wioska Dubok ma tylko 3 domy”.†
Jednak, mimo tego, około dwustu osób co roku stara się pochylić przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, znajdującej się w ołtarzu kaplicy. Wierni przybywają nie tylko z kościoła w Żodziszkach, ale także z najbliższych parafii: Gierwiat, Ostrowca, Sołów, Niestaniszek i Michaliszek. Przyjeżdżają goście i z sąsiedniego państwa, Litwy, ponieważ wielu ma tam krewnych. W każdą pierwszą niedzielę lipca nieustannie modlą się pod deszczem, który stał się już tradycyjnym elementem festynu, i uczestniczą w specjalnym nabożeństwie – przechodzą od stacji do stacji, czcząc 7 boleści Najświętszej Maryi Panny.
„Miejscowa Kalwaria została zbudowana w 1936 roku. Zaczyna się w odległości 2,5 km przez las od kaplicy i jej długość wynosi około 2 km – zauważa ks. Paweł. – Pierwsza stacja – Kamienna Brama, wejście przez które «otwiera się» uroczystą procesję. Następnie wzdłuż brzegu Wilii zatrzymujemy się przy kolejnych stacjach: 4 krzyże, mała kapliczka i grota, w której umieszczona jest figura Matki Bożej. Z groty bije źródło. Ludzie po procesji czerpią stamtąd wodę, nawiasem mówiąc, bardzo smaczną. Gdy idziemy w jedną stronę – odmawiamy Różaniec, a w drodze powrotnej – specjalne modlitwy dotyczące każdej ze stacji”.
Szczególnego uroku uroczystości dodaje fakt, że odbywa się ona przy zapalonych świecach – w kaplicy nie ma prądu. Tutejsze kobiety ozdabiają świątynię wspólnym wysiłkiem: szyją wielobarwne chorągiewki z tkaniny, wykonują ozdoby z papieru i dbają o główny element miejscowej dekoracji – dębowe wieńce. Festyn wśród lasu nie odbywa się bez tradycyjnej części odpustu parafialnego. Na polanie i wzdłuż drogi prowadzącej do świątyni, znajduje się jarmark rzeczy religijnych: obrazy, różańce, figurki aniołów i świętych. Są też znane na festynie słodycze – cukierki-koguty. „Zdarza się, że przywożą i instalują maszynę do produkcji waty cukrowej” – dodaje z uśmiechem ks. Paweł.
W tym roku, biorąc pod uwagę trudną sytuację epidemiologiczną w kraju, festyn w Dubkach odbędzie się w nieco zmienionej formie. Msza św. będzie tradycyjnie odprawiana na zewnątrz świątyni, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca, aby zachować dystans. Nie odbędzie się jednak procesja na Kalwarię.
W NIEPOZORNOŚCI ZNALEŹĆ WIELKOŚĆ
Kilka lat temu w „leśnej” świątyni odbył się ślub. „Ślub kościelny brała dziewczyna z ostrowieckiej parafii, w której kiedyś byłem duszpasterzem młodzieży – wspomina ks. Mikołaj Cichonowicz, który udzielał sakramentu. – Wybrała tę kaplicę, ponieważ chciała uczcić pamięć przodków: babcia dziewczyny często się tu modliła. Byłem mile zaskoczony, że wybór tak niezwykłego miejsca ślubu nie był uwarunkowany chęcią stworzenia sensacji, lecz głębokim zrozumieniem zaplanowanej uroczystości. Szczerze mówiąc, ten ślub przeżyłem w ścisłej relacji z małżonkami. Po pierwsze, stało się to w maju, przełamując powszechne uprzedzenia. Po drugie, modlitewnego nastroju uroczystości dodała skromność «leśnej» kaplicy: prosta dekoracja kaplicy, którą wykonała młoda para, zapalone świece, śpiew młodzieży i sprawowanie Mszy w obrządku Trydenckim – plecami do zebranych. Po trzecie, było odczuwalne, że dla pary ważny jest sam sakrament, a nie piękna ilustracja. Wszystko to przybliżyło ceremonię zaślubin do ewangelicznych zasad”. Ksiądz Mikołaj dodaje, że ślub w kaplicy w Dubkach zawsze będzie wyróżniał się wśród jego wielkiej kapłańskiej praktyki udzielania sakramentów.
Oficjalnie „leśna” świątynia otwiera drzwi raz w roku. Jednak, jeśli osoba pragnie przyjść do domu Bożego, na drodze do tego nie może być żadnych przeszkód. „Kto planuje odwiedzić kaplicę lub, podróżując po kraju, zauważył ciekawą budowlę i chce do niej zajrzeć, może to łatwo zrobić – zauważa ks. Paweł. – Trzeba zadzwonić do mnie lub zwrócić się do mieszkańców w jednym z tych trzech domów, które stoją w Dubkach. We wsi mieszka mężczyzna, który zawsze trzyma przy sobie klucz do świątyni. Otwieramy dla każdego”.
Matka Boża, ukryta w gęstwinie leśnej, czeka na każdego z nas: z różnymi prośbami i różnymi potrzebami...
„Miejscowa Kalwaria została zbudowana w 1936 roku. Zaczyna się w odległości 2,5 km przez las od kaplicy i jej długość wynosi około 2 km – zauważa ks. Paweł. – Pierwsza stacja – Kamienna Brama, wejście przez które «otwiera się» uroczystą procesję. Następnie wzdłuż brzegu Wilii zatrzymujemy się przy kolejnych stacjach: 4 krzyże, mała kapliczka i grota, w której umieszczona jest figura Matki Bożej. Z groty bije źródło. Ludzie po procesji czerpią stamtąd wodę, nawiasem mówiąc, bardzo smaczną. Gdy idziemy w jedną stronę – odmawiamy Różaniec, a w drodze powrotnej – specjalne modlitwy dotyczące każdej ze stacji”.
Szczególnego uroku uroczystości dodaje fakt, że odbywa się ona przy zapalonych świecach – w kaplicy nie ma prądu. Tutejsze kobiety ozdabiają świątynię wspólnym wysiłkiem: szyją wielobarwne chorągiewki z tkaniny, wykonują ozdoby z papieru i dbają o główny element miejscowej dekoracji – dębowe wieńce. Festyn wśród lasu nie odbywa się bez tradycyjnej części odpustu parafialnego. Na polanie i wzdłuż drogi prowadzącej do świątyni, znajduje się jarmark rzeczy religijnych: obrazy, różańce, figurki aniołów i świętych. Są też znane na festynie słodycze – cukierki-koguty. „Zdarza się, że przywożą i instalują maszynę do produkcji waty cukrowej” – dodaje z uśmiechem ks. Paweł.
W tym roku, biorąc pod uwagę trudną sytuację epidemiologiczną w kraju, festyn w Dubkach odbędzie się w nieco zmienionej formie. Msza św. będzie tradycyjnie odprawiana na zewnątrz świątyni, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca, aby zachować dystans. Nie odbędzie się jednak procesja na Kalwarię.
W NIEPOZORNOŚCI ZNALEŹĆ WIELKOŚĆ
Kilka lat temu w „leśnej” świątyni odbył się ślub. „Ślub kościelny brała dziewczyna z ostrowieckiej parafii, w której kiedyś byłem duszpasterzem młodzieży – wspomina ks. Mikołaj Cichonowicz, który udzielał sakramentu. – Wybrała tę kaplicę, ponieważ chciała uczcić pamięć przodków: babcia dziewczyny często się tu modliła. Byłem mile zaskoczony, że wybór tak niezwykłego miejsca ślubu nie był uwarunkowany chęcią stworzenia sensacji, lecz głębokim zrozumieniem zaplanowanej uroczystości. Szczerze mówiąc, ten ślub przeżyłem w ścisłej relacji z małżonkami. Po pierwsze, stało się to w maju, przełamując powszechne uprzedzenia. Po drugie, modlitewnego nastroju uroczystości dodała skromność «leśnej» kaplicy: prosta dekoracja kaplicy, którą wykonała młoda para, zapalone świece, śpiew młodzieży i sprawowanie Mszy w obrządku Trydenckim – plecami do zebranych. Po trzecie, było odczuwalne, że dla pary ważny jest sam sakrament, a nie piękna ilustracja. Wszystko to przybliżyło ceremonię zaślubin do ewangelicznych zasad”. Ksiądz Mikołaj dodaje, że ślub w kaplicy w Dubkach zawsze będzie wyróżniał się wśród jego wielkiej kapłańskiej praktyki udzielania sakramentów.
Oficjalnie „leśna” świątynia otwiera drzwi raz w roku. Jednak, jeśli osoba pragnie przyjść do domu Bożego, na drodze do tego nie może być żadnych przeszkód. „Kto planuje odwiedzić kaplicę lub, podróżując po kraju, zauważył ciekawą budowlę i chce do niej zajrzeć, może to łatwo zrobić – zauważa ks. Paweł. – Trzeba zadzwonić do mnie lub zwrócić się do mieszkańców w jednym z tych trzech domów, które stoją w Dubkach. We wsi mieszka mężczyzna, który zawsze trzyma przy sobie klucz do świątyni. Otwieramy dla każdego”.
Matka Boża, ukryta w gęstwinie leśnej, czeka na każdego z nas: z różnymi prośbami i różnymi potrzebami...
|
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 88 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.