GRODNO
Sobota,
26 kwietnia 2025 roku |
Dar dla całego Kościoła

Jakie znaczenie mają święcenia dla nowych pracowników niwy Pańskiej?
W czym widzą oni swoją misję? Kto jest dla nich przykładem życia kapłańskiego? †
W czym widzą oni swoją misję? Kto jest dla nich przykładem życia kapłańskiego? †

Po śmierci dziadka o wzmocnienie mojej wiary troszczyła się chrzestna, siostry katarzynki oraz kapłani, a także niektórzy koledzy ze szkoły, razem z którymi chodziłem do kościoła i na lekcje religii. Poświęcić swoje życie służbie Bogu i ludziom ostatecznie zdecydowałem podczas rekolekcji powołaniowych.
Przykład wiary niestrudzenie czerpię z życiorysów świętych. Jednak istnieją też ludzie, którzy znajdując się obok, są dla mnie wzorem do naśladowania. Przede wszystkim to kapłani, których poznałem w rodzinnej parafii:
ks. Krzysztof Janas, człowiek modlitwy i pracy, ks. Jerzy Swisłocki, umiejący znaleźć czas dla każdego, wysłuchać i dać radę, oraz obecny proboszcz ks. Aleksander Bakłażec, życzliwy i otwarty, traktujący ludzi z dobrocią, uśmiechem i troską. Przykładem tego, jak oddanie i wiernie służyć Bogu swoim życiem są też ks. Andrzej Stopyra, ks. Jerzy Konopielko, ks. Andrzej Radziewicz i wielu innych.
Przyjęcie święceń jest dla mnie krokiem do samodzielnego życia. To wielka odpowiedzialność za Kościół powszechny, możliwość współpracy z każdym człowiekiem. Sądzę, że posługa kapłana jest posługą unikalną. Wiem, że zostanę posłany do różnych ludzi. Jednak najbardziej się poczuwam do pracy z osobami starszymi, gdyż dziś, niestety, często się nimi pogardza, nie rozumie. Uważam też za aktualną i konieczną posługę wśród młodzieży.

Co się tyczy źródeł… Wiara, jak się mówi, została przeze mnie wyssana z mlekiem matki. Duży wpływ wywarły spotkania z kapłanami, ich dobry przykład. Zawsze podobało mi się przyglądać zachowaniu starszych księży, szczególnie tych, którzy kończyli seminarium w Rydze, i rozmawiać z nimi, ponieważ zachowywali oni bardzo ciekawe tradycje życia kapłańskiego. Z ciepłem wspominam śp. ks. Tadeusza Wyszyńskiego, który stał się dla mnie wzorem złączenia inteligencji z wiarą i człowieczeństwem. Jestem też wdzięczny wychowawcom seminarium. Od każdego z nich można przejąć pewną dobrą cechę. Dziękuję krewnym oraz wspólnocie parafialnej za wsparcie modlitewne! Odczuwam je bardzo wyraźnie.
Święcenia to konkretny krok do ofiarowania siebie służbie Bogu w Kościele. Czuje się odrobinę lęku, gdyż znacznie mocniej uświadamia się odpowiedzialność, którą się wkrótce na siebie przyjmie. Jednak czuje się też radość, ponieważ niedługo nadejdzie chwila, do której tak długo się przygotowywało. W przyszłości pragnę poświęcić swe zdolności i możliwości misji ewangelizacyjnej, do której wzywa Kościół. Może się ona realizować na różnie sposoby: zarówno poprzez zwyczajne formy duszpasterstwa, jak i na przykład przez muzykę, literaturę...

Przyjęcie święceń jest dla mnie ogromną łaską, darem od Pana. Mam nadzieję, że będę dobrze spełniał misję diakona. Ufam, że ta posługa, polegająca przede wszystkim na służbie Kościołowi w liturgii, sprawach miłosierdzia i, bez wątpienia, na wsparciu kapłana, jeszcze bardziej przybliży mnie do Chrystusa. Właśnie On, dobry Pasterz, jest doskonałym wzorem kapłaństwa.
Przy okazji dziękuję proboszczowi ks. Michałowi Łastowskiemu za jego przykład duszpasterski, rady i słowa, które wspierały mnie na duchu, a także wszystkim tym, kogo spotkałem w trakcie swej formacji w seminarium: osobom konsekrowanym i wiernym świeckim – za uwagę i pamięć w modlitwie.

W koledżu myśli o kapłaństwie czasami mnie przepełniały, a czasami znikały w ogóle. W końcu nie mogłem już stanowczo odpowiedzieć, czy chcę zostać kapłanem, czy nie. Wtedy na jednej z adoracji zwróciłem się do Jezusa z pytaniem: „Co mam robić?”. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Zakonnica posługująca w naszej parafii podeszła do nas, młodych ludzi, i powiedziała: „Do któregoś z was Bóg mówi: «Jeśli chcesz iść za Mną, zaprzyj się samego siebie, weź swój krzyż i idź»”. Po tych słowach zyskałem pewność swojego postanowienia, by zostać kapłanem.
Święcenia to jedna z najważniejszych chwil mojego życia. Jest podjęciem ogromnej odpowiedzialności nie tylko za życie własne, lecz także za życie innych ludzi, których Bóg postawi na mojej drodze. Swoją misję widzę w byciu świadkiem zmartwychwstałego Chrystusa, głoszeniu Słowa Bożego i niesieniu ludziom miłości, którą Stwórca pragnie otoczyć każdego człowieka. Przykładem dla mnie są kapłani, którzy osiągnęli główny cel swojego życia i dziś wychwalają Boga w Jego Królestwie: św. Jan Paweł II oraz kapłani-męczennicy z Lidy.
Jestem bardzo wdzięczny proboszczowi rodzinnej parafii ks. kanonikowi Włodzimierzowi Hulajowi. Swoim przykładem pokazuje, jaki powinien być kapłan oraz jaki ma mieć stosunek do innego człowieka. Z całego serca dziękuję rodzicom, którzy podczas chrztu podjęli zadanie wychowywania mnie w wierze katolickiej i go zrealizowali, a także babci i dziadkowi, że nauczyli mnie pierwszych modlitw.

Swoją misję w Kościele widzę w tym, by zawsze, mimo wszelkich trudności i okoliczności życiowych, pozostawać odzwierciedleniem bezgranicznej miłości Bożej w świecie. Oznacza to, że powinienem robić wszystko, co możliwe, by nigdy nie pozostawić człowieka sam na sam z jego problemami, wątpliwościami czy rozpaczą, lecz wprowadzić do jego serca pokój, radość i poczucie bliskości Jezusa. Sądzę jednak, że ta misja może zostać zrealizowana wyłącznie wtedy, gdy wszelki uczynek jest przesiąknięty mocnym pragnieniem naśladowania Chrystusa, połączony z bezinteresownym i posłusznym wykonywaniem zadań wyznaczonych przez Kościół.
vształtowanie. Jednak chciałbym wyróżnić wśród nich swoich rodziców, którzy stylem życia i postępowaniem ukorzeniali we mnie, uważam, niezbędne dla współczesnego kapłana walory. Mam nadzieję, że w ciągu życia uda mi się wcielić przynajmniej pewną część tych wartości.
Jestem ogromnie wdzięczny Bogu za to, że stawia na mojej drodze kapłanów, którym się chce dorównać. Większość z nich to prości ludzie wierni swojemu powołaniu i otwarci na działalność Pana w swoim życiu. Nie sposób nie przywołać o. Witolda Żelwetro, który pomagał mnie oraz moim krewnym stawiać pierwsze świadome kroki ku poznaniu Stwórcy i Jego miłości. Przykład jego posługi na zawsze pozostanie w mojej pamięci i sercu.

Wzrastać w wierze przede wszystkim pomagali mi rodzice: najpierw gdy przynieśli do świątyni i ochrzcili, a później gdy każdego dnia gromadziliśmy się na wspólnej modlitwie, gdy razem w niedziele i święta chodziliśmy do kościoła. Pokrzepiała moją wiarę również babcia, która prowadziła pierwsze „katechezy”: uczyła modlitw i opowiadała o Panu Bogu. Do przyjęcia sakramentów spowiedzi i Komunii św., a później do sakramentu bierzmowania mnie, jak również wielu innych, przygotowywały siostry zakonne.
W swoim powołaniu wzrastałem dzięki kapłanom, których spotykałem na drodze życiowej. Przede wszystkim chodzi mi o proboszcza rodzinnej parafii oraz wikariuszy, posługujących jakiś czas temu oraz niosących posługę obecnie. Ważną rolę na pewno odegrali również wszyscy ludzie, którzy się modlili za mnie.
Przyjąć święcenia diakonatu oznacza po raz kolejny odpowiedzieć „tak” na wezwanie Chrystusa „Pójdź za mną”; oznacza podjąć zadanie Jezusa, a mianowicie służbę przy ołtarzu Pana, głoszenie Słowa Bożego. Innymi słowy, oznacza ofiarowanie swojego życia posłudze na rzecz Boga i ludzi. W perspektywie każde zadanie powierzone przez biskupa będę przyjmował jako wolę Najwyższego. Widzę siebie w duszpasterstwie parafialnym. Chcę pomagać ludziom poznawać Pana Boga, w sposób szczególny tym, którzy najbardziej tego potrzebują.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
![]() | |
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 250 |
Czekamy na Wasze wsparcie

Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.