GRODNO
Czwartek,
18 kwietnia
2024 roku
 

Wdzięczni Bogu za łaski i moc

Listy Czytelników

W tym roku brałam udział w pielgrzymce do Matki Bożej Trokielskiej. Dziękowałam Najświętszej Pannie za łaski, otrzymane za Jej wstawiennictwem.
Wyszłam za mąż w 1972 roku. Narzeczony był wyznania prawosławnego. Wzięliśmy ślub. Urodziły się nam córki. Okazało się, że mąż sięga po kieliszek. Po 13 latach małżeństwa rozeszliśmy się. Żyliśmy osobno, w separacji. Przez długi czas nawet o nim nie myślałam.
    Dużo się modliłam, w różnych intencjach. Pewnego razu przyszło mi na myśl: „Trzeba ofiarować modlitwę za męża, by nie umarł w grzechu śmiertelnym, by przynajmniej przed śmiercią się nawrócił do Boga”.
Po pewnym czasie zadzwoniły do mnie córki i powiedziały, że ojciec jest w szpitalu. Poszłam do spowiedzi i za pokutę miałam odwiedzić męża i poprosić o przebaczenie. Było to 2 sierpnia 2001 roku, akurat w święto Matki Bożej Anielskiej. W tymże dniu udałam się do szpitala. Córka zaprosiła kapłana. Po trzech dniach, w święto Matki Bożej Kongregackiej mąż odszedł do wieczności. Jestem pewna, że właśnie dzięki wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny Bóg wysłuchał naszych modlitw i obdarzył go łaską.
    W życiu nieraz doświadczyliśmy Bożej dobroci. Gdy się dowiedziałam, że ma się urodzić druga wnuczka, nieustannie się za nią modliłam. Lekarze nie rekomendowali córce, by rodziła, jej mąż też był przeciwko, ale się odważyła. W bibliotece znalazłam książkę o św. Antonim z Padwy, co dnia w ciągu dziewięciu miesięcy czytałam wyznaczony fragment. Na świat przyszła dziewczynka: śliczna, mądra. Nawet nie chce się myśleć, że mogła się nie urodzić...
   Dziś mam 68 lat. Nieraz na własnym przykładzie się przekonałam, jak Wszechmocny pomaga przeżyć liczne trudności, dodaje sił, czasami delikatnie kieruje i zawsze znajduje się obok. Jestem bardzo wdzięczna rodzicom, którzy zakorzenili we mnie wiarę w Boga. Przeniosłam ją przez całe życie i będę niosła dalej, do końca.

Helena, Grodno

 

Wiarę w Boga przekazała mi babcia. Pamiętam, jak w domu przed pójściem spać odmawiałam pacierz wieczorny. Gdy przechodziłam obok kościoła, robiłam na sobie znak krzyża.
ПPotem wyjechałam na studia. Jednak nigdy nie zapominałam o Bogu. Wyszłam za mąż. Dzieci również wychowywałam w wierze, zatroszczyłam się, by przyjęły pierwsze sakramenty.
    Mąż zaczął pić. W domu często zdarzały się kłótnie. Co dnia było coraz gorzej. Bardzo się martwiłam, że dzieci są wychowywane w rodzinie, w której ojciec nadużywa alkoholu. Najbardziej się bałam tego, że mogą pójść jego śladami. Czego się lękałam, to się właśnie stało...
    Starszy syn po powrocie z wojska nie mógł znaleźć pracę. Zaczął pić. Mnie nie słuchał – dorosły, na wszystko ma własne spojrzenie. Kłóciłam się z nim, krzyczałam. W końcu zrozumiałam, że sama nie dam rady. Udawałam się do kościoła i w skrusze, na kolanach błagałam Boga o pomoc.
    Jak się przydarzyło nieszczęście, zaczęłam przypominać sobie wszystkie swoje grzechy, nawet te, które wcześniej wydawały się nie mieć znaczenia. A grzechów miałam wiele… Sporo nie rozumiałam, gdy przekraczałam przykazania. Wstyd mi, ale miałam do Boga żal, jeśli w życiu coś było nie tak.
    Nagle syn przestał pić. Mnożył dobre uczynki, wszystkim pomagał i opowiadał, że rozmawia z Bogiem. Bardzo się ucieszyłam. A potem dostrzegłam, że jest niezrównoważony. Chodził po domach, organizacjach i uczył wszystkich, jak trzeba żyć. Nie spał w nocy. Mówił, że Bóg mu pozwala tak czynić. Nie chciałam wierzyć, że syn jest chory. Zaprosiłam kapłana. Powiedział, że trzeba się zwrócić po pomoc medyczną. Wtedy musiałam się udać do szpitala. Lekarz zdiagnozował chorobę, która jest nieuleczalna.
    A potem usłyszałam o rekolekcjach znanego misjonarza o. Jamesa Manjackala w Rosi. Było to w 2011 roku. Wraz z synem zapisaliśmy się i pojechaliśmy. Uczestniczyliśmy przez całe cztery dnie. Wyjeżdżaliśmy z domu o świcie i wracaliśmy o północy. Wierzyłam, że Bóg pomoże, bardzo mocno. Modliłam się, odbyłam spowiedź generalną. Na kolanach błagałam o przebaczenie.
    W naszej rodzinie zaczęły się dziać niewiarygodne rzeczy! Zadzwoniła do mnie żona młodszego syna i powiedziała: „Cud! Sergiusz wyjął butelkę, postawił szklankę. Miał wypić, lecz nagle zamarł i powiedział, że nie chce”. Bóg pokazał synowi, że jest mocniejszy niż zły duch. Starszy syn również przestał sięgać po kieliszek. Zaczął zażywać leki i chodzić do kościoła. Tak pokój przyszedł do naszego domu.
    Z wdzięcznością za otrzymane łaski zaczęłam się modlić co dnia Koronką do Miłosierdzia Bożego. Co dnia odmawiam Różaniec.
    W trudnych chwilach jeździłam do sanktuarium Matki Bożej w Budsławiu, Gudogajach. Obiecałam Maryi Pannie, że będę się modlić do Niej do końca życia.
   Już nie płaczę, cieszę się życiem. Jestem bardzo wdzięczna Bogu za siły i łaski, którymi obdarza mnie i moją rodzinę. Będę Mu dziękować, jak długo będę żyć!

Walentyna

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  258

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.