GRODNO
Piątek,
13 grudnia
2024 roku
 

Mocni w sakramencie małżeństwa

Życie Kościoła

Podczas tegorocznych uroczystości w diecezjalnym sanktuarium Matki Bożej Królowej Naszych Rodzin w Trokielach około setki małżeństw na nowo złożyło przysięgę życia w miłości, wierności i sumienności do samej śmierci. Inicjatorem odnowienia przyrzeczeń ślubnych wystąpił kustosz sanktuarium ks. Jerzy Biegański. W ten sposób kapłan i małżonkowie w Roku Rodziny, który przeżywamy w Kościele na Białorusi, pragnęli podkreślić znaczenie orędownictwa Matki Bożej.
Razem w codzienności, razem w wieczności
    W uroczystej ceremonii, której przewodniczył biskup pomocniczy diecezji grodzieńskiej Józef Staniewski, m.in. uczestniczyła rodzina Mikołajewych – Walery i Olga. Przed obrzędem małżonkowie wraz z córkami Leną, Poliną i Anną dali publiczne świadectwo wiary. „To świadectwo jest głównym znakiem obecności Maryi w naszym życiu – zaznacza pani Olga. – Na początku swej drogi duchowej w ogóle nie rozumiałam kultu Matki Bożej. Pamiętam, prosiłam Boga o pomoc, bym traktowała Maryję tak, jak On tego chce.
I Jezus przyprowadził mnie do Niej.
    A teraz Maryja nieustannie kieruje mnie do Chrystusa”.
    Matka Boża czuwała nad związkiem od jego początku. „Poznałam przyszłego męża na ulicy. Nie odmówiłam, gdy poprosił o numer telefonu, ale gdy zaprosił na randkę, nie zgodziłam się, bo był to czas Wielkiego Postu. Zaproponowałam mu pójść ze mną do kościoła na Gorzkie Żale… Nie przestraszył się – z uśmiechem opowiada kobieta. – Tej samej nocy Waleremu przyśniła się Matka Boża, stojąca w promieniach, otaczając go tym światłem. Mąż odebrał to jako znak, że jestem przeznaczona dla niego przez Niebo. Po czterech miesiącach wzięliśmy ślub”.
    Państwo Mikołajewi żyją w szczęśliwym małżeństwie już 20 lat i w ciągu tego czasu wypracowali osobisty program duchowy: w piątki – post, co niedziela i w święta – Msza św., co miesiąc – spowiedź. Oprócz tego każdego wieczoru rodzina praktykuje wspólną modlitwę różańcową w odpowiedniej atmosferze: przed obrazem, przy świecach.„Gdy mąż gdzieś jedzie, a ja zostaję w domu, modlimy się razem przez telefon – – dodaje kobieta. – – Zauważam, że dzięki praktyce rodzinnego Różańca staliśmy się sobie bliżsi, relacje napełniły się pokojem i głębokim zaufaniem. Jeśli pojawiają się krzywdy, dzięki modlitwie stopniowo znikają z pamięci”.
   
    „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą” (Ps 127, 3)
    Piękno chrześcijańskich wartości państwo Walery i Olga pragną przekazać swoim dzieciom. Uczą ufności do Boga jako kochającego Ojca i pewności, że z Nim można pokonać każdą trudność.
    „Dostrzegam mocne pragnienie Boga u starszej córki Leny, która jest w najbardziej świadomym wieku. Obecnie, będąc w domu na wakacjach, prawie co dnia leci na Mszę o ósmej rano. Trochę mnie to dziwi, gdyż na ile pamiętam, ciężko jej się wcześnie wstaje – uśmiecha się kobieta. – A niedawno powiedziała, że pojedzie na misje do Peru”.
    O misjach dziewczyna myślała jeszcze mając 15 lat. Z zapałem opowiada o możliwości zrealizowania dawnego marzenia: „Jadę na trzy tygodnie do jednego z najbiedniejszych regionów kraju. Wyruszamy 18-osobową grupą na czele z zakonnicą. Tam podzielimy się według typu działalności wolontariuszy: ktoś będzie odwiedzał chorych w szpitalu, ktoś pomagał bezdomnym lub organizował czas wolny w domu starców. Ja chciałabym popracować z dziećmi. Moim zdaniem, im więcej miłości i radości otrzymujesz w dzieciństwie, tym łatwiej będzie ci uporządkować dorosłe życie. Wychowałam się w szczęśliwej rodzinie, w Bożej miłości i chcę dzielić się tym, czym zostałam obdarzona.
    W Peru dzieci żyją w trudnych warunkach. Często brakuje im troski, zdarza się, że są wykorzystywane jako narzędzie do pracy… Postaram się ofiarować im odrobinę ciepła, a w zamian, sądzę, nauczę się otwierać na tych, którzy są obok. Wiadomo, będziemy też organizować działalność ewangelizacyjną: zaglądać do domów, rozmawiać z ludźmi, głosić Chrystusa. Dużej odwagi to nie wymaga – w Peru lubią misjonarzy. Nasze zadanie polega raczej na tym, by pogłębiać wiarę ludzi. Odbyłam półroczne przygotowanie przed wyjazdem: rekolekcje, świadectwa, wykłady, lekcje z języka hiszpańskiego – więc nie jadę z pustą głową”.
    Pani Olga codziennie dziękuje Bogu za to, że udało się zbudować rodzinę na fundamencie wiary, oraz że każdy jej członek powoli nawiązuje osobiste relacje z Panem.
   
    Wyższe znaki Bożej obecności
   Pani Olga nie otrzymała przykładu wiary we własnej rodzinie i przyznaje się, że czasami nawet pogardzała wierzącymi. Jednak razem z tym odczuwała, że czegoś jest ciągle brakuje… Swoje nawrócenie kobieta nazywa jednym z licznych cudów, które miały miejsce w jej życiu.
    „Dar wiary otrzymałam nieoczekiwanie. Pewnego razu pojechałam do babci. W jej domu wisiał obraz Serca Jezusowego. Pamiętam, jak wypadkowo spojrzałam na niego… i zobaczyłam oblicze demona. Od razu się odwróciłam, ale później ostrożnie spojrzałam jeszcze raz i wtedy zobaczyłam postać Chrystusa – ze wzruszeniem opowiada kobieta.- – Byłam oszołomiona i wystraszona, ale razem z tym pomyślałam: skoro jest szatan, musi być też Bóg. I tylko do mnie należy, po czyjej stronie stanę”.
    Drugim znaczącym cudem pani Olga nazywa nawrócenie swojej matki. Kobietę bardzo martwiła niewiara mamy, więc zwróciła się po radę do kapłana i usłyszała, że trzeba zaufać Matce Bożej i ofiarować przynajmniej jedno „Zdrowaś Maryjo” dziennie w wybranej intencji.
    „Pewnego razu w naszej rodzinie zdarzyła się tragedia: mama otruła się grzybami i zapadła w śpiączkę. Stan był bardzo krytyczny. Wyniki badań nie dawały nadziei na to, że wróci do przytomności. Zaprosiłam księdza, by udzielił mamie sakramentu namaszczenia chorych. Bardzo się też martwiłam, czy wystarczy tego do zbawienia jej duszy – wspomina kobieta. – Nieoczekiwanie mama wyszła ze śpiączki. Przystąpiła do spowiedzi, przyjęła Komunię św. Myślę, że moc sakramentu polegała właśnie na «obudzeniu» mamy, by zdążyła pojednać się z Bogiem. Po kilku dniach, w święto Matki Bożej Różańcowej, mamusia odeszła do wieczności”.
    Pani Olga jest pewna: codzienność wypełniają cuda. Czasami nawet nie wielogodzinne prośby, litanie i pieśni uwielbienia, lecz krótka modlitwa wypowiedziana w całkowitej ufności może uczynić niemożliwe.
   
    Bóg jest harmonią
    Niezależnie od trudności, które napotykała rodzina Mikołajewych, nigdy nie rozpaczała. „Jesteśmy jak gdyby «nastawieni» na to, że z Bogiem poradzimy z każdym problemem. Z Nim wszystko się uda – – dzieli się pani Olga. – Jeśli w relacji powstaje napięcie, jest to dla mnie sygnał, że oddaliłam się od Boga. O bliskości do Wszechmocnego świadczą przede wszystkim harmonijne relacje z ludźmi dookoła”.
    Z wysokości swoich lat i doświadczenia życia rodzinnego pani Olga zaznacza, że bardzo ważna jest modlitwa o dobrego małżonka. „Trzeba się starać żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami, zwracać się do Najwyższego i On podpowie, kto powinien być przy tobie – mówi kobieta. – Niestety młodzież dziś dużo traci, ulegając nieczystości. Tonąc w tym grzechu, może stracić najważniejsze – zdolność do miłości...”.
    Odnowienie ślubów małżeńskich stało się dla rodziny Mikołajewych możliwością do wzmocnienia w powołaniu, przypomnienia sobie, że małżeństwo jest wielką tajemnicą ustanowioną przez Pana. „Wszyscy tylko próbujemy żyć jako chrześcijanie, ale nie zawsze się nam udaje. Wierzę, że każdy podobny obrzęd, każda modlitwa czy jakakolwiek inna praktyka duchowa przyciąga Bożą łaskę do życia człowieka” – podsumowuje pani Olga.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

red
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  19

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.