GRODNO
Sobota,
12 października 2024 roku |
Słodki poczęstunek
Wiał zimny północny wiatr. Z nieba spadał drobny śnieg. Andrzej, student uniwersytetu rolniczego, siedział w ciep- łym pokoiku akademika i z zapałem wcinał świeżo ugotowaną zupę. Po obiedzie zauważył, że zjadł ostatni kawałek chleba. Strasznie mu się nie chciało włóczyć do sklepu, ale przecież bez chleba długo się nie da!
I kolega z pokoju dziś wróci ze wsi i na pewno przywiezie smakołyki. A czyż można je jeść bez chleba? Andrzej na weekend do domu się nie wybrał, gdyż trochę się przeziębił i postanowił, że lepiej jest odpocząć i się wyspać, niż wybierać się w podróż, gdy jest tak zimno. Z wielką niechęcią ubrał się i wyszedł na dwór.†
I kolega z pokoju dziś wróci ze wsi i na pewno przywiezie smakołyki. A czyż można je jeść bez chleba? Andrzej na weekend do domu się nie wybrał, gdyż trochę się przeziębił i postanowił, że lepiej jest odpocząć i się wyspać, niż wybierać się w podróż, gdy jest tak zimno. Z wielką niechęcią ubrał się i wyszedł na dwór.†
Przy wejściu do sklepu stał niewysoki szczupły mężczyzna w podeszłym wieku, trzymając w ręku nieduże pudełeczko z drobnymi monetami. Andrzej wrzucił tam rubla i zapytał:
– Cóż, dziadku, emerytura zbyt niska?
– Ależ nie, synku, emerytura średnia, ale leki drogie. Dlatego też brakuje – poskarżył się staruszek.
Ten dziadek mieszkał obok uczelni i Andrzej często widział, jak krzątał się na swoim podwórku: nosił wodę ze studni, zamiatał, w zimie czyścił dróżki od śniegu... Zwykły pracowity człowiek.
Kupiwszy chleb, chłopiec skierował się do akademika.
Z kawiarni pachniało kawą i dobrym pieczywem. Zapragnął tam wejść, wypić kubek czegoś gorącego i zjeść kawałek ciasta... Jednak wiedząc, że stypendium będzie dopiero za tydzień, a pieniędzy zostało zbyt mało, Andrzej odmówił sobie tej przyjemności.
– Usmażę naleśniki – postanowił, przypomniawszy sobie, że w pokoju ma cały słoik dżemu truskawkowego.
Póki Andrzej krzątał się w kuchni (bardzo to lubił i świetnie się uczył tej sprawy od mamy), na dworze zrobiło się ciemno. Gdy na talerzu znalazł się ostatni naleśnik, chłopiec spojrzał w okno i zauważył, że dziadek, którego widział po południu, dopiero teraz wraca do domu. W ręku nie miał żadnych zakupów.
– Biedny, na pewno mocno zmarzł. Może w dodatku nic nie ma na kolację – pomyślał Andrzej.
I tak mu się zrobiło żal tego staruszka, że szybciutko zapakował do miseczki naleśniki, starannie posmarowawszy je dżemem, nalał do butelki gorącej herbaty i pobiegł do domu dziadka. Ten wyszedł na ganek i zamarł ze zdziwienia.
– Na pewno bardzo pan zmarzł. Usmażyłem dużo naleśników i postanowiłem z panem się podzielić – powiedział Andrzej, wyciągając do staruszka siatkę. – Proszę się częstować. A po miseczkę przyjdę innym razem. Mieszkam niedaleko stąd.
– Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować, synku – wyszeptał staruszek.
– Nie ma za co.
Na zdrowie – odrzekł Andrzej i pobiegł na przystanek, by spotkać kolegę. Na sercu zrobiło mu się weselej i nawet się wydało, że na dworze się ociepliło.
– Cóż, dziadku, emerytura zbyt niska?
– Ależ nie, synku, emerytura średnia, ale leki drogie. Dlatego też brakuje – poskarżył się staruszek.
Ten dziadek mieszkał obok uczelni i Andrzej często widział, jak krzątał się na swoim podwórku: nosił wodę ze studni, zamiatał, w zimie czyścił dróżki od śniegu... Zwykły pracowity człowiek.
Kupiwszy chleb, chłopiec skierował się do akademika.
Z kawiarni pachniało kawą i dobrym pieczywem. Zapragnął tam wejść, wypić kubek czegoś gorącego i zjeść kawałek ciasta... Jednak wiedząc, że stypendium będzie dopiero za tydzień, a pieniędzy zostało zbyt mało, Andrzej odmówił sobie tej przyjemności.
– Usmażę naleśniki – postanowił, przypomniawszy sobie, że w pokoju ma cały słoik dżemu truskawkowego.
Póki Andrzej krzątał się w kuchni (bardzo to lubił i świetnie się uczył tej sprawy od mamy), na dworze zrobiło się ciemno. Gdy na talerzu znalazł się ostatni naleśnik, chłopiec spojrzał w okno i zauważył, że dziadek, którego widział po południu, dopiero teraz wraca do domu. W ręku nie miał żadnych zakupów.
– Biedny, na pewno mocno zmarzł. Może w dodatku nic nie ma na kolację – pomyślał Andrzej.
I tak mu się zrobiło żal tego staruszka, że szybciutko zapakował do miseczki naleśniki, starannie posmarowawszy je dżemem, nalał do butelki gorącej herbaty i pobiegł do domu dziadka. Ten wyszedł na ganek i zamarł ze zdziwienia.
– Na pewno bardzo pan zmarzł. Usmażyłem dużo naleśników i postanowiłem z panem się podzielić – powiedział Andrzej, wyciągając do staruszka siatkę. – Proszę się częstować. A po miseczkę przyjdę innym razem. Mieszkam niedaleko stąd.
– Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować, synku – wyszeptał staruszek.
– Nie ma za co.
Na zdrowie – odrzekł Andrzej i pobiegł na przystanek, by spotkać kolegę. Na sercu zrobiło mu się weselej i nawet się wydało, że na dworze się ociepliło.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 81 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.