GRODNO
Piątek,
19 kwietnia
2024 roku
 

Sługa Boży Melchior Fordon. Święty za życia

Życie Kościoła

Znakomity ojciec franciszkanin z Grodna nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Po jego śmierci potok proszących się nie zatrzymał: ludzie przychodzą do grobu kapłana w nadziei na wsparcie z Nieba. Dziś od wiernych z parafii Matki Bożej Anielskiej, gdzie spoczęło ciało zakonnika, można usłyszeć, że modlitwy do sługi Bożego o. Melchiora Fordona przynoszą ulgę.
Urodziny kapłana
    Latem dalekiego 1846 roku w Grodnie w zubożałej szlacheckiej rodzinie Fordonów przyszedł na świat Józef Jakub. Po pewnym czasie złotymi literami wpisał się on w historię miasta...
    Można z łatwością wyobrazić, jak niemowlę zostało ochrzczone w katedrze, jak nastolatek przychodził na Mszę św. do kościoła pobernardyńskiego, jak młody człowiek zdał egzamin aptekarski, ale powiedział rodzicom, że pragnie wstąpić do seminarium. Trudniej jest przedstawić go jako księdza, który podczas pielgrzymki bandażuje strudzone nogi pątników, całuje ręce klerykom na znak szacunku do stanu duchownego, nie korzysta z transportu i wszędzie chodzi pieszo, oddaje swe buty napotkanemu włóczędze.
Sprawia wielkie wrażenie również fakt, że mając za sobą 20 lat posługi jako ksiądz diecezjalny, kapłan postanowił pójść śladami świętego biedaczyny z Asyżu i wstąpił do klasztoru ojców franciszkanów. Tak oto ks. Józef złożył śluby wieczyste, otrzymał nowe imię i został o. Melchiorem.
    W Grodnie pełnił swą posługę zarówno jako ksiądz diecezjalny, jak i ojciec franciszkanin. W ciągu wszystkich tych lat duszpasterzował w parafii Matki Bożej Anielskiej.
   
    Niestrudzony spowiednik
    Duże znaczenie w swej działalności kapłańskiej o. Fordon nadawał sakramentowi spowiedzi. Często przychodził do konfesjonału o 5 godzinie nad ranem i opuszczał go dopiero po 8 wieczorem. W wolnych chwilach, czekając na penitentów, czytał literaturę religijną, adorował franciszkańską Koronkę, modlił się na różańcu, rozważał.
    Był bardzo wymagający dla tych, w kim dostrzegał chęć dalszego rozwoju duchowego, a zarazem okazywał ogromną cierpliwość i miłosierdzie wobec ludzi, którym trudno było powstać z grzechu. Wierni widzieli w osobie kapłana tak dobrego kierownika duchowego, że przyjeżdżali do niego na spowiedź nawet z dalszych parafii. Pewnego razu o. Melchior przyszedł do ciężko chorego i zaproponował mu skorzystać z sakramentu spowiedzi. Gdy tamten odmówił, zakonnik wyszedł od cierpiącego i całą drogę powrotną przebył na kolanach. Tego gestu o. Fordon dokonał, by wynagrodzić Panu i uratować człowieka, który mógł już nie mieć szansy na nawrócenie. Podobne historie, przekazywane przez mieszkańców z ust do ust, świadczą o tym, że franciszkaninowi udało się pojąć Miłość, której wielu nie potrafi nawet dotknąć.
   
    „Dziwak” Fordon, lub niezrozumiałe uczynki miłosierdzia
  O. Melchior był człowiekiem pokornym i empatycznym. O jego bezgranicznym oddaniu Bogu oraz trosce o każdą ludzką duszę świadczy to, że kapłan nikogo nie porzucał w biedzie. Dowiedziawszy się, że pewna kobieta, uprawiająca prostytucję, zachorowała na tyfus i nie ma przy niej ani jednej osoby, która by chciała pomóc, ojciec wziął cierpiącą do siebie, by osobiście się nią zaopiekować. Sprzątał w jej pokoju, karmił, zapewniał potrzebne leki. Dzięki staraniom kapłana kobieta wróciła do zdrowia, zyskując zarazem szansę na lepsze życie.
    Na skutek ofiarnej działalności o. Melchiora droga do bardziej godnego istnienia została otworzona przed niejedną osobą. W pamięci ludzi nadal żywa jest historia o nieboraku, który nie mógł przeciwstawić się pokusie, by kraść. Gdy wyszło to na jaw, nikt nie chciał go zatrudnić: obawiano się ponieść straty. O. Fordon jako jedyny zaufał nieszczęsnemu i zaproponował mu miejsce zakrystiana w świątyni. Od tamtej chwili nie słyszano o żadnej kradzieży.
    Ci, którzy mieli możliwość spotkania się z ojcem, już za życia uświadamiali sobie głębię i szlachetność jego osoby. Pewne małżeństwo, wybierając imię dla dziecka, postanowiło je ochrzcić Fordonem, na cześć swego proboszcza. Dowiedziawszy się o tym, zakonnik się sprzeciwił: „Przecież to nazwisko! Nie ma takiego imienia! Nie ma takiego świętego!”. „Ależ ojcze – odpowiedzieli parafianie. – Ojciec jest święty!”.
   
    Gotowy umrzeć za bliźniego
    Jednym z najjaskrawszych wydarzeń, dzięki któremu o. Melchior zasłużył na szczególny szacunek, było uratowanie grodzieńskich strażaków. Epizod miał miejsce w 1915 roku, podczas I wojny światowej, gdy lokalni mieszkańcy znaleźli się pod okupacją. Niemieccy żołnierze posądzili strażaków o szpiegostwo: że tamci z wieży za pomocą światła informowali cofającą się armię rosyjską. 13 oskarżonych osób miało zostać rozstrzelanych.
    Oto jak opisują dalszy bieg wydarzeń sami osądzeni: „Zaprowadzono nas na cmentarz przy klasztorze i ustawiono twarzą do muru. Dwaj niemieccy oficerowie weszli do świątyni, w której wielu chowało się przed bombardowaniem. Wśród zgromadzonych był też o. Melchior Fordon. Niemcy zwrócili się do ludzi, by rozpoznali pomiędzy nami swych znajomych. Nikt z obecnych nie odważył się powiedzieć ani słowa, by nas bronić. Tylko o. Melchior podszedł do oficerów, ucałował im ręce i poprosił, by zamiast strażaków rozstrzelano jego. Fanaberia okupantów nie znała granic! Jednak ojciec nie chciał ustąpić: niemieccy oficerowie musieli siłą odpychać kapłana. O. Melchior wracał, znów prosił i całował im ręce” (fragment ze „Świadectwa Grodzieńskiej Dobrowolnej Straży Pożarnej”).
    Cud się odbył – Niemcy zmienili rozkaz. Strażacy wrócili do pracy pewni, że wracają z tamtego świata. Za to mężczyźni z serca dziękowali o. Fordonowi. Na ogólnym zebraniu straży pożarnej ogłosili zakonnika swoim wiecznym honorowym członkiem i kapelanem. A propos, w grodzieńskiej wieży strażackiej do tej pory zachował się portret o. Melchiora, a w ekspozycji muzeum straży pożarnej znajdują się jego rzeczy osobiste.
   
    Dobrodziej dla grodnian
    Przez lata spędzone w mieście o. Fordon dużo zrobił dla lokalnych mieszkańców. Założył III Zakon św. Franciszka, organizował spotkania trzeźwościowe, na własne środki pomalował kościół franciszkański i odnowił klasztor, oddając część budynku pod szkołę początkową. Kapłan przyjaźnił się z o. Maksymilianem Kolbe. Gdy tamten przybył do parafii z myślą, by założyć drukarnię, spotkał się z ostrą krytyką – realizacja pomysłu wymagała znacznych środków pieniężnych, których nie posiadano. Inicjatywę poparł tylko o. Melchior. Dzięki temu po pewnym czasie światło dzienne zobaczyło czasopismo „Rycerz Niepokalanej”, które sprzyjało założeniu i rozwojowi lokalnej prasy katolickiej.
    Dużo uwagi o. Fordon poświęcał biednym: postawił w świątyni specjalny kosz, do którego parafianie składali produkty żywnościowe dla potrzebujących, organizował stołówkę domową. Cały swój majątek rozdawał potrzebującym, prowadził życie skromne i wymagające. Dużo pościł: spożywał tylko suchy chleb i prawie nie jadł mięsa. Dla umartwienia ciała nosił szorstką włosiennicę, spał na twardych deskach, a w piątki obwiązywał się żelaznym łańcuchem. Czynił to, by wypraszać przebaczenie u Pana za ludzkie grzechy. „Mam szczęśliwe pocieszenie, że straciłem zdrowie nie dla marnych rzeczy tego świata, lecz pracując dla zbawienia nieśmiertelnych dusz, stojąc zawsze na straży jak żołnierz Chrystusa” – zaznaczył o. Melchior u schyłku życia.
   
    Niebieski patron
    O. Fordon odszedł do wieczności w wieku 65 lat – kapłan cierpiał na gruźlicę. Żegnało się z nim całe miasto: tysiące ludzi w kilkukilometrowej procesji szło za trumną niesioną przez strażaków.
    Kapłan został pochowany na grodzieńskim cmentarzu pobernardyńskim. W 2003 roku jego szczątki zostały uroczyście przeniesione do kościoła pw. Matki Bożej Anielskiej, gdzie za życia posługiwał. Od tego czasu w parafii po każdej Mszy św. wybrzmiewa modlitwa o rychłą beatyfikację o. Melchiora Fordona.
    Pod koniec 2018 roku papież Franciszek wydał dekret o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego franciszkanina z Grodna. W dokumencie Ojciec Święty przyznał bohaterstwo cnót zakonnika: potwierdził jego zasługi przed Bogiem i ludźmi, przypomniał o niełatwej drodze jego życia i szczególnej misji w Kościele.
    Zakończeniem procesu beatyfikacji jest włączenie sługi Bożego w poczet błogosławionych. Jednak jest do tego niezbędny cud: uzdrowienie, nawrócenie, wyjście z nałogu, wyzwolenie rodziny z kryzysu... Tak więc uzyskanie nowego niebieskiego patrona zależy wyłącznie od żarliwości naszych modlitw.
   
Wszechmogący wieczny Boże, Krynico wszelakiej świętości i Ojcze nieskończonej dobroci, wysłuchaj naszych pokornych modlitw i spraw, by Twój sługa o. Melchior Fordon, przykład Twej niewypowiedzianej dobroci i łagodności, wierny uczeń Twojego Syna Jezusa Chrystusa, naśladowca św. Franciszka, biedaczyny, z Asyżu, osiągnął chwałę Twoich ołtarzy i stał się dla nas pośrednikiem Twego wielkiego miłosierdzia. Który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen. Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu...

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  256

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.