GRODNO
Środa,
24 kwietnia
2024 roku
 

Przygody kierowcy katolika

Życie Kościoła

Był w ok. 15 krajach świata, pokonał setki tysięcy kilometrów. Dużo zwiedził, wiele widział. Jednak nie ustaje podziwiać bogactwo tego świata, odkrywając przez to dla siebie piękno Stworzenia. Szczególne wrażenie wywiera na nim wiara, wspólna dla wszystkich, a jednak tak różnorodna.
JAK PRZYPROWADZIŁ PROTESTANTA DO KOŚCIOŁA 
   Oleg Sienkiel z Grodna zajmuje się transportem ładunków już w ciągu 8 lat. Pomaga mu w tym żona – prowadzi rachunkowość. Razem z dwoma maleńkimi synkami każdego razu czeka na tatę z podróży z gorącą kolacją.
Oleg stara się nie zatrzymywać w drodze, aby jak najwięcej czasu spędzać z rodziną. Weekendy – w miarę możliwości w domu, dlatego do tego czasu usiłuje wrócić z rejsu. Jednak zdarzają się różne przypadki. Czasami musi zatrzymać się w obcym kraju. Wtedy Oleg szuka parkingu w pobliżu kościoła, aby w niedzielę pójść na Mszę św. Podkreśla, że bardzo ważne jest zaplanowanie „dzień święty święcić”, jak nakazuje Trzecie Boże przykazanie. 
„Kilkakrotnie zatrzymywałem się w Dordrechcie, w Holandii – opowiada kierowca. – Właściciel firmy, do którego jechałem, był protestantem. Nie raz prosiłem, aby mnie podrzucił do kościoła. Najpierw czekał na zewnątrz, nie zgadzając się wejść do środka. Ostatnio był z żoną i dziećmi. Po Mszy św. akurat odprawiano nabożeństwo majowe, wystawiono Najświętszy Sakrament. Poczułem się trochę nieswojo, że ludzie czekają na mnie tyle czasu. Wyszedłem więc na chwilę i zaprosiłem ich do świątyni. Weszli... Widziałem, jak wielkie wrażenie wywarło to na nich. I bardzo się cieszyłem z tego powodu”. 
   KOBIETA W ORNACIE?! 
    Oleg zdradza, że czasami musiał pokonywać 5-10 km pieszo, aby w ogóle znaleźć kościół. „Pewnego razu idę ulicami Hanoweru, w Niemczech, i widzę świątynię – opowiada. – 
Zdawało się, że niczym się nie różni od katolickiej. Wchodzę do środka i widzę przy ołtarzu... kobietę w ornacie! Odprawia Mszę św. Najpierw się zmieszałem, ale później zrozumiałem: znajduję się w świątyni protestanckiej. Wyszedłem i na szczęście dosłownie za 300 metrów trafiłem na kościół”.
    W rozmowie z Olegiem okazuje się, że w Europie świątynie katolickie w ciągu dnia są zamknięte. Otwiera się je tylko podczas celebrowania Mszy św. Inaczej jest w Polsce, gdzie i duchowieństwo na ulicach spotyka się częściej. Oleg nawet zrobił sobie postanowienie: gdy widzi zakonnika lub siostrę zakonną, modli się w intencji osoby konsekrowanej „Ojcze nasz”.
       KĘDZIERZAWE WŁOSY MATKI BOŻEJ    
Oleg stwierdza, że w każym kościele świata jest ten sam porządek liturgii, te same melodie – różnicę stanowi tylko język. Jednak w sercu nadal rozumiesz sens wszystkiego, co się dzieje, dlatego swobodnie łączysz się z obecnymi w wielkiej tajemnicy wiary.
„W Belgii, w Antwerpenie, trafiłem na Mszę św. do świątyni greko-katolickiej – opowiada Oleg. – I jakby dziwnie to nie zabrzmiało... usłyszałem język ojczysty! Tak daleko: ponad półtora tysiąca kilometrów od domu. Na Eucharystii zgromadziła się diaspora białoruska. Największe wrażenie wywarła na mnie obecność na liturgii również Belgów. Specjalnie dla nich kapłan czytał Ewangelię w języku bolońskim. Po zakończeniu Mszy św. nie mogłem się nie zapytać Belgów, dlaczego przychodzą na liturgię celebrowaną w niezrozumiałym dla nich języku. I co powiedzieli? «U was na modlitwie odczuwamy sacrum»”.   
Rozmówca z zachwytem wspomina niektóre wyróżniające cechy mentalności „zagranicznej” wiary, które go zdumiały: „W Niemczech zdziwiło mnie, że Komunię św. wierni otrzymują do rąk i tylko potem biorą do ust. A w Hiszpanii zaskoczyły figury w świątyni. Wyglądały jak lalki! Matka Boża miała wysoką bujną fryzurę, kędzierzawe jasne włosy, niebieską sukienkę. Te figury nie były, tak jak u nas, wyrzeźbione z drewna lub kamienia, tylko ubrane w piękne stroje, peruki. Okazuje się, że wierni czas od czasu zmieniają im ubiór”.
NOCLEG NA PLEBANII
Oleg niechętnie wspomina incydent drogowy, mający miejsce za granicą. Przyznaje się, że podczas modlitwy duszę ogarniał pokój. Niby ktoś zapewniał, że wszystko będzie dobrze. I dodaje, że zawsze czuje Bożą opiekę.
„Pamiętam, pewnego razu w drodze powrotnej popsuł mi się samochód. Przyjechałem do auto serwisu, ale był już nieczynny. Cóż, pomyślałem, będę musiał się tu zatrzymać. Zacząłem szukać noclegu. Idę sobie ulicami miasta Słubice – było to w Polsce – widzę kościół, w którym pali się światło. Było już dosyć późno. Bardzo mnie to zdziwiło. Wszedłem do świątyni, pomodliłem się. Młodzież akurat miała próbę inscenizowanej drogi krzyżowej. Obok stał kapłan. Podszedłem do niego, przywitałem się. Zapytałem też, czy może znajdzie się dla mnie jakiś pokój do wynajęcia, gdzie mógłbym przenocować. Kapłan wytłumaczył, że w tym czasie w parafii odbywają się rekolekcje, z powodu czego jest wielu gości i niestety nie ma wolnych miejsc. Podziękowałem, klęknąłem przed tabernakulum i chciałem opuścić świątynię, gdy zawołał do mnie: «Poczekaj! Wiesz co... znajdzie się jedno miejsce». Bardzo się ucieszyłem i poszedłem za nim. Kapłan zaprowadził mnie do pokoju na plebanii i powiedział: «Tu zanocujesz». Rano złożyłem ofiarę i zacząłem rozmawiać z kościelnym. Opowiedziałem mu o wczorajszym wypadku, po czym mężczyzna się uśmiechnął i rzekł: «A ja sobie myślę, dlaczego ksiądz poszedł na strych ze śpiworem»…”.
Oleg jest pewny, że wiara pomaga pokonywać w drodze wszelkie trudności, rozłąkę. „Zawsze się modlę w intencji swojej rodziny podczas rejsów, gdy nie jestem obok – mówi. – Żona ze swej strony również obiecuje mi modlitewne wsparcie. I je odczuwam”.
IKONA NA GRANICY I POBOŻNY POLICJANT
Według Olega największym skarbem otrzymanym od Boga jest rodzina Oleg był na Ukrainie, Litwie, w Rosji, Bułgarii, Rumunii, Grecji, Niemczech, Belgii, Holandii, Francji, Hiszpanii, Czechach, Austrii, Szwajcarii. Kierowca zauważa, że wszystkie te kraje są chrześcijańskie. „Bułgaria jest prawosławna. 
Pamiętam, na granicy wisiała duża ikona – opowiada. – Niemiecka Bawaria – katolicka. Pewnego razu w trakcie drogi zatrzymał mnie policjant i się przywitał: «Grüß Gott!», co się tłumaczy z niemieckiego jako «Szczęść Boże!». Było mi bardzo miło”.
Według kierowcy droga kształtuje, obdarza rozumieniem życia. „Jedziesz i się dziwisz, jak Bóg stworzył ten świat. Niby jest taki duży, a zarazem taki mały... Pracę niewątpliwie mam ciekawą. Pewnie zawód kierowcy wybrałem z powodu tego, że nie mogę siedzieć w jednym miejscu, zawsze ciągnie mnie gdzieś naprzód. Jednak lepiej jest podróżować z rodziną. W pielgrzymce na przykład” – dodaje zamyślony i się uśmiecha.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.