GRODNO
Piątek,
08 listopada 2024 roku |
Biskup Józef Staniewski: „Głoszenie Ewangelii jest obowiązkiem wszystkich wiernych”
Biskup pomocniczy diecezji grodzieńskiej w kolejną rocznicę sakry biskupiej – o wychowaniu młodego pokolenia, obowiązkach i zadaniach pasterskich, stojących przed dzisiejszym Kościołem na Białorusi.
- W lutym obchodził Ekscelencja trzecią rocznicę przyjęcia sakry biskupiej. Ten czas był bogaty w różne wydarzenia i spotkania. Które z nich najbardziej zostały w pamięci i dlaczego?
- „Za wszystko dziękujcie Panu” – mówi w Piśmie św. autor natchniony. Wspominam więc szczególny moment dotyku Pana Boga pełnią kapłaństwa poprzez pasterskie dłonie księdza biskupa Aleksandra Kaszkiewicza 1 lutego 2013 roku z radością i dziękuję za kolejną rocznicę święceń.
Od tamtego momentu nie tyle się zmieniłem, ile zdobyłem świadomość, że Pan Bóg wybrał i przez decyzję papieża Franciszka naznaczył i uzdolnił mnie do tego, abym szedł i głosił Ewangelię.†
- „Za wszystko dziękujcie Panu” – mówi w Piśmie św. autor natchniony. Wspominam więc szczególny moment dotyku Pana Boga pełnią kapłaństwa poprzez pasterskie dłonie księdza biskupa Aleksandra Kaszkiewicza 1 lutego 2013 roku z radością i dziękuję za kolejną rocznicę święceń.
Od tamtego momentu nie tyle się zmieniłem, ile zdobyłem świadomość, że Pan Bóg wybrał i przez decyzję papieża Franciszka naznaczył i uzdolnił mnie do tego, abym szedł i głosił Ewangelię.†
Uważam jednak, że ważna jest nie liczba dni, tylko spotkanie z ludźmi, z konkretnym człowiekiem, który szuka dialogu, który chce poznać prawdę Bożą czy to w kościele, czy na katechezie, czy podczas spotkania wspólnoty chrześcijańskiej.
Spośród najbardziej znaczących wydarzeń wyróżnię dwa spotkania z papieżem Franciszkiem: podczas pielgrzymki z seminarzystami do Rzymu oraz na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Z nich nabrałem siły, energii, uzbroiłem się w chrześcijańską nadzieję na przyszłość. Uświadomiłem sobie, że Kościół katolicki, choć płynie po burzliwym oceanie dzisiejszego życia, znajdzie właściwą drogę, bo sternikiem jest Chrystus. To On nas prowadzi, nawet gdy ludzkość jest trochę uśpiona, czuwa i mówi do nas: „Nie lękajcie się!”.
- Papież Franciszek powiedział, że biskup powinien być „pasterzem z zapachem owiec”, co oznacza bliskość do ludzi. Ekscelencja często spotyka się z wiernymi i na pewno dobrze wie, czym żyją ludzie, z jakimi problemami najczęściej się borykają. Jacy są wierni Grodzieńszczyzny?
- Wypowiadając te słowa, Ojciec Święty miał na uwadze, żebyśmy jako pasterze żyli i byli z ludźmi na co dzień, wiedzieli, o czym rozmawiają między sobą, jakie tematy, problemy ich niepokoją. Staram się sprostać temu zadaniu, gdyż uważam, że spotkanie z człowiekiem jest bardzo ważne. Często zdarza mi się spotykać z wiernymi, którzy mnie proszą o konkretną radę, pytają, jak w tej czy innej sytuacji postąpić, a więc widzą we mnie prawdziwego pasterza, który może pomóc. Dobrze, że człowiek zadaje pytania, nie lęka się, idzie, szuka odpowiedzi. I ważne jest, by ludzie mieli taką odwagę – zatrzymać idącego pasterza i o coś zapytać. Mobilizuje to nas do tego, żebyśmy się częściej zatrzymywali przy swoich wiernych.
Niedawno byłem na „Wielkiej rozmowie z Prezydentem” i dowiedziałem się więcej o codziennych problemach naszego narodu, państwa i społeczeństwa. Miałem okazję posłuchać, czym ludzie żyją, do czego dążą, co ich interesuje. Pytania najczęściej dotyczyły codziennych materialnych spraw. Wyciągnąłem więc wniosek, że zadaniem na przyszłość ma być „ponowne uruchomienie” myślenia ludzi. Gdyż chleb mamy, coś do chleba również, trzeba więc zwrócić uwagę na duchowe sprawy, na wychowanie dzieci i młodzieży, na to, by w naszym codziennym życiu, w rozmowie z innym człowiekiem było więcej dobroci, miłości, łagodności. Aby każdy z nas, zgodnie z przesłaniem apostolskim „Idźcie i głoście światu Dobrą Nowinę” w pracy, na uczelni czy na ławeczce obok domu wypowiadał przynajmniej po jednym słowie z Ewangelii (po trosze, z dnia na dzień, aby nie było to odpychające, narzucające się). Nasz świat i nasze społeczeństwo na pewno by się zmieniło na lepsze.
- Mówiąc o „zagubionych owieczkach”, co według Ekscelencji trzeba robić, aby ludzi, dalekich od Boga było coraz mniej?
- Zagubionych owieczek w naszym społeczeństwie jest bardzo dużo. Wyglądają pięknie i młodo, mają konto w banku i samochód. Jednak jeśli popatrzymy przez pryzmat Ewangelii, nauki Chrystusa i Bożych przykazań, zauważymy, że często osoby, które podziwiamy i którym nierzadko zazdrościmy, są właśnie tymi zagubionymi owieczkami.
Jak je przywołać? Na pewno nic na siłę. Czasami rzeczywiście chcemy, żeby po jednym kazaniu lub katechezie sto albo tysiąc osób od razu się nawróciło. Jednak w takiej sytuacji najlepszym nauczycielem i drogowskazem jest Pan, który idzie po jedną owcę, aby ją przyprowadzić. Każdy człowiek ma swoją drogę do Boga, szczególnie kiedy już był na tej drodze, ale z niej zboczył. Trzeba więc, aby nie bał się powrócić na drogę, niestety nie zawsze łatwą, nie zawsze usłaną różami. Trzeba, aby zrozumiał, że na Bożej drodze jego dusza jest bezpieczna i nigdy nie zostanie sam, gdyż Chrystus go poprowadzi.
- Ekscelencja jest odpowiedzialny za pracę z młodzieżą przy Konferencji Biskupów Katolickich na Białorusi. Czy jest, zdaniem Ekscelencji, w młodych katolikach potencjał, który można wykorzystać do realizacji idei chrześcijaństwa?
- Na pewno. Młodzież zawsze była bodźcem dla całego społeczeństwa. Dzieci, patrząc na nią, marzą o tym, by jak najszybciej dorosnąć, uniezależnić się od rodziców, wybierać własne drogi. Ludzie starsi natomiast czują odrobinę zazdrości i nostalgii, ponieważ wracają w myślach do swojej młodości, kiedy to każdy był energiczny, zdrowy, piękny. A więc można powiedzieć, że wszystkie oczy są zwrócone ku młodzieży, która jest podobna do kwitnącego wiosennego ogrodu, gdyż rzeczywiście są prawdziwym kwiatem, nadzieją i pewnością.
Jak znaleźć do nich drogę? Niektórzy mówią, że trzeba rozmawiać z młodzieżą ich językiem, nawet żargonem. Z tym się nie zgadzam, choć sam czasem używam jakiegoś słówka, aby ich obudzić i pokazać, że ich rozumiem. Kierując człowieka ku dobru, powinniśmy poświęcać mu czas, żeby czuł, że jest potrzebny, ważny, że się o niego troszczą. I to jest wielkie zadanie i wyzwanie dla każdego duszpasterza, szczególnie odpowiedzialnego za ludzi młodych. Za przykład może tu posłużyć duszpasterstwo „OPEN” wraz z jego opiekunem ks. Antonim Gremzą. Członkowie wspólnoty naprawdę żyją jak jedna rodzina.
Ważne jest także pamiętać o tym, że człowiek jest nieskory do słuchania, ale skory do działania. Młodzi nie chcą słuchać samej treści, bo im się nudzi, pragną, by Ewangelia, prawdy wiary, przykazania były przełożone na życie. Dlatego bardzo chętnie się angażują w udział w przedstawieniach teatralnych, jasełkach, wczuwają się w rolę świętego czy świętej i wydobywają z Ewangelii coś pięknego i nowego, przekładając ją na swoje życie. Warto czas od czasu dawać młodzieży możliwość poprzez scenki teatralne przedstawiać Ewangelię z niedzieli. Jestem przekonany, że wykorzystają swój talent w pełni i pokażą rówieśnikom, że można żyć Ewangelią i tym się cieszyć.
Gdy mówiłem o nadziei, którą pokładamy w młodych, przypomniała mi się historia, która niegdyś miała miejsce bodajże w Grecji. Mędrcy dyskutowali o wadach społeczeństwa, pozbawionego wszelkiej moralności. W pewnym momencie zapytali najstarszego z nich, jakie rozwiązanie problemu może zaproponować. Starzec wyszedł do publiczności, wyciągnął rękę, w której miał zgniłe jabłko, i powiedział, że tak właśnie wygląda społeczeństwo, o którym była mowa. Potem rzucił jabłko o posadzkę i zapytał: „Co widzicie?”. Wszyscy jednym głosem odpowiedzieli, że zgniliznę. Wtedy mędrzec wskazał na ziarnka i powiedział, że nasienie jest zdrowe. Trzeba więc zadbać o nie, posadzić i wypielęgnować, by dało w przyszłości dobry owoc. Miał tu na myśli dzieci i młodzież, których serca są zdrowe i szlachetne.
Powinniśmy jednak pamiętać, że do ich dusz może wejść wszystko, co widzą wokół siebie. Dlatego też naszym zadaniem ze względu na przyszłość nowego pokolenia jest nie dawać gorszącego przykładu. Wtedy będziemy mieć wspaniałe młode pokolenie, któremu w przyszłości można będzie powierzyć i Kościół, i państwo, i los narodu. Trzeba dbać o to ziarno, o tę przyszłość, którą są młodzież i dzieci.
- Jakim Ekscelencja widzi współczesny Kościół na Białorusi? Czego mu brakuje, nad czym trzeba popracować?
- Dużo osób przychodzi do kościoła. Jednak dużo jest również tych, którzy pojawiają się w świątyni czas od czasu albo w ogóle nie przychodzą do niej – są anonimowymi katolikami. A więc trzeba dołożyć wielkich starań, by każdy człowiek poczuł się w Kościele nie tylko potrzebny, ale też obecny. To znaczy, że wierny powinien otrzymać głos, by nie tylko odpowiadał „i z duchem twoim”, „zmiłuj się nad nami”... Człowiek dzisiaj chce mówić o stosunku do Boga swoimi słowami. A więc ważne jest zaangażować go w osobistą modlitwę.
Mogę tu przytoczyć przykład młodego człowieka, który wierzył, chodził do kościoła, ale same modlitewne formuły to było dla niego za mało. Z chrześcijańską odwagą zwrócił się do księdza, który mu polecił przychodzić do kościoła na prywatną modlitwę i swoimi słowami rozmawiać z Panem Bogiem, mówić to, co czuje do Niego. Tak też zrobił. Jednak chciał również poczuć fizyczną obecność Boga. Pewnego dnia po modlitwie usiadł w ławce i zmęczony zakrył głowę rękami. Nagle poczuł dotyk. Była to dziewczyna, podawała mu chusteczkę. Najpierw chłopak nie chciał jej przyjąć, mówiąc: „Myślisz, że płaczę? Wcale nie. Nie potrzebuję chusteczki”. Ale dziewczyna poprosiła wziąć i zobaczyć, co jest w środku. Rozwinął ją i przeczytał napis: „Bóg ciebie kocha!”. Wtedy odniósł wrażenie, że Pan Bóg go dotknął.
Ta historia uczy, że spotkawszy człowieka przygnębionego, smutnego, nie trzeba się lękać, tylko go dotknąć swoją łagodnością i miłością, bo to Pan Bóg nas do niego wysyła. Drugi ważny morał z tego opowiadania brzmi: nie wystawiaj Jezusa na próbę, gdyż słowa „Bóg ciebie kocha!” już zostały wypisane – nie długopisem na chusteczce, ale krwią Chrystusa na krzyżu.
Spośród najbardziej znaczących wydarzeń wyróżnię dwa spotkania z papieżem Franciszkiem: podczas pielgrzymki z seminarzystami do Rzymu oraz na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Z nich nabrałem siły, energii, uzbroiłem się w chrześcijańską nadzieję na przyszłość. Uświadomiłem sobie, że Kościół katolicki, choć płynie po burzliwym oceanie dzisiejszego życia, znajdzie właściwą drogę, bo sternikiem jest Chrystus. To On nas prowadzi, nawet gdy ludzkość jest trochę uśpiona, czuwa i mówi do nas: „Nie lękajcie się!”.
- Papież Franciszek powiedział, że biskup powinien być „pasterzem z zapachem owiec”, co oznacza bliskość do ludzi. Ekscelencja często spotyka się z wiernymi i na pewno dobrze wie, czym żyją ludzie, z jakimi problemami najczęściej się borykają. Jacy są wierni Grodzieńszczyzny?
- Wypowiadając te słowa, Ojciec Święty miał na uwadze, żebyśmy jako pasterze żyli i byli z ludźmi na co dzień, wiedzieli, o czym rozmawiają między sobą, jakie tematy, problemy ich niepokoją. Staram się sprostać temu zadaniu, gdyż uważam, że spotkanie z człowiekiem jest bardzo ważne. Często zdarza mi się spotykać z wiernymi, którzy mnie proszą o konkretną radę, pytają, jak w tej czy innej sytuacji postąpić, a więc widzą we mnie prawdziwego pasterza, który może pomóc. Dobrze, że człowiek zadaje pytania, nie lęka się, idzie, szuka odpowiedzi. I ważne jest, by ludzie mieli taką odwagę – zatrzymać idącego pasterza i o coś zapytać. Mobilizuje to nas do tego, żebyśmy się częściej zatrzymywali przy swoich wiernych.
Niedawno byłem na „Wielkiej rozmowie z Prezydentem” i dowiedziałem się więcej o codziennych problemach naszego narodu, państwa i społeczeństwa. Miałem okazję posłuchać, czym ludzie żyją, do czego dążą, co ich interesuje. Pytania najczęściej dotyczyły codziennych materialnych spraw. Wyciągnąłem więc wniosek, że zadaniem na przyszłość ma być „ponowne uruchomienie” myślenia ludzi. Gdyż chleb mamy, coś do chleba również, trzeba więc zwrócić uwagę na duchowe sprawy, na wychowanie dzieci i młodzieży, na to, by w naszym codziennym życiu, w rozmowie z innym człowiekiem było więcej dobroci, miłości, łagodności. Aby każdy z nas, zgodnie z przesłaniem apostolskim „Idźcie i głoście światu Dobrą Nowinę” w pracy, na uczelni czy na ławeczce obok domu wypowiadał przynajmniej po jednym słowie z Ewangelii (po trosze, z dnia na dzień, aby nie było to odpychające, narzucające się). Nasz świat i nasze społeczeństwo na pewno by się zmieniło na lepsze.
|
- Mówiąc o „zagubionych owieczkach”, co według Ekscelencji trzeba robić, aby ludzi, dalekich od Boga było coraz mniej?
- Zagubionych owieczek w naszym społeczeństwie jest bardzo dużo. Wyglądają pięknie i młodo, mają konto w banku i samochód. Jednak jeśli popatrzymy przez pryzmat Ewangelii, nauki Chrystusa i Bożych przykazań, zauważymy, że często osoby, które podziwiamy i którym nierzadko zazdrościmy, są właśnie tymi zagubionymi owieczkami.
Jak je przywołać? Na pewno nic na siłę. Czasami rzeczywiście chcemy, żeby po jednym kazaniu lub katechezie sto albo tysiąc osób od razu się nawróciło. Jednak w takiej sytuacji najlepszym nauczycielem i drogowskazem jest Pan, który idzie po jedną owcę, aby ją przyprowadzić. Każdy człowiek ma swoją drogę do Boga, szczególnie kiedy już był na tej drodze, ale z niej zboczył. Trzeba więc, aby nie bał się powrócić na drogę, niestety nie zawsze łatwą, nie zawsze usłaną różami. Trzeba, aby zrozumiał, że na Bożej drodze jego dusza jest bezpieczna i nigdy nie zostanie sam, gdyż Chrystus go poprowadzi.
- Ekscelencja jest odpowiedzialny za pracę z młodzieżą przy Konferencji Biskupów Katolickich na Białorusi. Czy jest, zdaniem Ekscelencji, w młodych katolikach potencjał, który można wykorzystać do realizacji idei chrześcijaństwa?
- Na pewno. Młodzież zawsze była bodźcem dla całego społeczeństwa. Dzieci, patrząc na nią, marzą o tym, by jak najszybciej dorosnąć, uniezależnić się od rodziców, wybierać własne drogi. Ludzie starsi natomiast czują odrobinę zazdrości i nostalgii, ponieważ wracają w myślach do swojej młodości, kiedy to każdy był energiczny, zdrowy, piękny. A więc można powiedzieć, że wszystkie oczy są zwrócone ku młodzieży, która jest podobna do kwitnącego wiosennego ogrodu, gdyż rzeczywiście są prawdziwym kwiatem, nadzieją i pewnością.
Jak znaleźć do nich drogę? Niektórzy mówią, że trzeba rozmawiać z młodzieżą ich językiem, nawet żargonem. Z tym się nie zgadzam, choć sam czasem używam jakiegoś słówka, aby ich obudzić i pokazać, że ich rozumiem. Kierując człowieka ku dobru, powinniśmy poświęcać mu czas, żeby czuł, że jest potrzebny, ważny, że się o niego troszczą. I to jest wielkie zadanie i wyzwanie dla każdego duszpasterza, szczególnie odpowiedzialnego za ludzi młodych. Za przykład może tu posłużyć duszpasterstwo „OPEN” wraz z jego opiekunem ks. Antonim Gremzą. Członkowie wspólnoty naprawdę żyją jak jedna rodzina.
Ważne jest także pamiętać o tym, że człowiek jest nieskory do słuchania, ale skory do działania. Młodzi nie chcą słuchać samej treści, bo im się nudzi, pragną, by Ewangelia, prawdy wiary, przykazania były przełożone na życie. Dlatego bardzo chętnie się angażują w udział w przedstawieniach teatralnych, jasełkach, wczuwają się w rolę świętego czy świętej i wydobywają z Ewangelii coś pięknego i nowego, przekładając ją na swoje życie. Warto czas od czasu dawać młodzieży możliwość poprzez scenki teatralne przedstawiać Ewangelię z niedzieli. Jestem przekonany, że wykorzystają swój talent w pełni i pokażą rówieśnikom, że można żyć Ewangelią i tym się cieszyć.
Gdy mówiłem o nadziei, którą pokładamy w młodych, przypomniała mi się historia, która niegdyś miała miejsce bodajże w Grecji. Mędrcy dyskutowali o wadach społeczeństwa, pozbawionego wszelkiej moralności. W pewnym momencie zapytali najstarszego z nich, jakie rozwiązanie problemu może zaproponować. Starzec wyszedł do publiczności, wyciągnął rękę, w której miał zgniłe jabłko, i powiedział, że tak właśnie wygląda społeczeństwo, o którym była mowa. Potem rzucił jabłko o posadzkę i zapytał: „Co widzicie?”. Wszyscy jednym głosem odpowiedzieli, że zgniliznę. Wtedy mędrzec wskazał na ziarnka i powiedział, że nasienie jest zdrowe. Trzeba więc zadbać o nie, posadzić i wypielęgnować, by dało w przyszłości dobry owoc. Miał tu na myśli dzieci i młodzież, których serca są zdrowe i szlachetne.
Powinniśmy jednak pamiętać, że do ich dusz może wejść wszystko, co widzą wokół siebie. Dlatego też naszym zadaniem ze względu na przyszłość nowego pokolenia jest nie dawać gorszącego przykładu. Wtedy będziemy mieć wspaniałe młode pokolenie, któremu w przyszłości można będzie powierzyć i Kościół, i państwo, i los narodu. Trzeba dbać o to ziarno, o tę przyszłość, którą są młodzież i dzieci.
- Jakim Ekscelencja widzi współczesny Kościół na Białorusi? Czego mu brakuje, nad czym trzeba popracować?
- Dużo osób przychodzi do kościoła. Jednak dużo jest również tych, którzy pojawiają się w świątyni czas od czasu albo w ogóle nie przychodzą do niej – są anonimowymi katolikami. A więc trzeba dołożyć wielkich starań, by każdy człowiek poczuł się w Kościele nie tylko potrzebny, ale też obecny. To znaczy, że wierny powinien otrzymać głos, by nie tylko odpowiadał „i z duchem twoim”, „zmiłuj się nad nami”... Człowiek dzisiaj chce mówić o stosunku do Boga swoimi słowami. A więc ważne jest zaangażować go w osobistą modlitwę.
Mogę tu przytoczyć przykład młodego człowieka, który wierzył, chodził do kościoła, ale same modlitewne formuły to było dla niego za mało. Z chrześcijańską odwagą zwrócił się do księdza, który mu polecił przychodzić do kościoła na prywatną modlitwę i swoimi słowami rozmawiać z Panem Bogiem, mówić to, co czuje do Niego. Tak też zrobił. Jednak chciał również poczuć fizyczną obecność Boga. Pewnego dnia po modlitwie usiadł w ławce i zmęczony zakrył głowę rękami. Nagle poczuł dotyk. Była to dziewczyna, podawała mu chusteczkę. Najpierw chłopak nie chciał jej przyjąć, mówiąc: „Myślisz, że płaczę? Wcale nie. Nie potrzebuję chusteczki”. Ale dziewczyna poprosiła wziąć i zobaczyć, co jest w środku. Rozwinął ją i przeczytał napis: „Bóg ciebie kocha!”. Wtedy odniósł wrażenie, że Pan Bóg go dotknął.
Ta historia uczy, że spotkawszy człowieka przygnębionego, smutnego, nie trzeba się lękać, tylko go dotknąć swoją łagodnością i miłością, bo to Pan Bóg nas do niego wysyła. Drugi ważny morał z tego opowiadania brzmi: nie wystawiaj Jezusa na próbę, gdyż słowa „Bóg ciebie kocha!” już zostały wypisane – nie długopisem na chusteczce, ale krwią Chrystusa na krzyżu.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 54 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.