GRODNO
Piątek,
02 czerwca 2023 roku |
Zaufali Bogu i przysięgli Mu wierność


Pracuję na furcie w domu sióstr nazaretanek w Nowogródku: otwieram drzwi, spotykam różnych ludzi i dzielę się z nimi „cząstką Nazaretu”, jego gościnnością. Uczestniczę w wielu spotkaniach dla młodzieży i rodzin, które są organizowane przez naszą wspólnotę. Wiele osób dzieli się tam historiami z własnego życia, ktoś szuka rady lub prosi o modlitwę. Po tych spotkaniach zauważyłam, że ludzie nie potrzebują czegoś nieosiągalnego i wielkiego, potrzebują zwyczajnego ciepła. Dużo można powiedzieć lub przekazać przez uśmiech, szczególnie gdy nie jest to tylko wyraz twarzy, ale odruch serca. Odczuwam prawdziwą radość, gdy dzielę się z ludźmi dobrem, a oni je odwzajemniają. Dziękuję Bogu
za Jego dary, którymi mogę służyć, za każdą osobę, którą spotykam na swojej drodze, a szczególnie – za dar powołania.

Obecnie posługuję w Iwieńcu jako katechetka: przygotowuję dzieci do I Komunii św., pracuję z młodzieżą, prowadzę spotkania przedślubne dla narzeczonych. Dla mnie wielkim darem jest możliwość spotykać się z ludźmi, nieść im Bożą prawdę i miłość, wspierać w trudnościach życiowych poprzez swoją modlitwę. Dziękuję tym, których spotykam na swojej drodze, ponieważ przez nich lepiej poznaję Pana. W każdym człowieku znajduje się cząstka żywego Boga.

do poświęcenia Mu siebie „niepodzielnie”. Jest to piękna i potrzebna podróż z Chrystusem przez życie.
Pragnienie zostać kapłanem-zakonnikiem odczułem jeszcze
w 9. klasie w szkole. Przedtem chciałem zostać nauczycielem i uczyć dzieci. Potem natomiast zacząłem zauważać, że coraz bardziej mnie „ciągnie” do kościoła, na Mszę św. i nabożeństwa. Miałem ogromne pragnienie być z Jezusem. Szukałem Go w różnych sytuacjach życiowych, próbowałem naśladować „styl” Chrystusa, który proponowało mi kapłaństwo. Po prostu to czułem, szczególnie podczas modlitwy. Bóg nie posyłał do mnie anioła, nie przemawiał ludzkim głosem. Ta zachęta znajdowała się w sercu. Ale przecież chciałem być nauczycielem! Co tu robić? Zacząłem się dużo modlić, aby mi Bóg pozwolił wyraźnie rozpoznać swoje powołanie.
Pochodzę z parafii św. Teresy z Avili w Szczuczynie, w której posługują pijarzy. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, że istnieją jacyś „inni” kapłani. Będąc latem na „wakacjach z Bogiem”, które organizowali ojcowie, zauważyłem coś dla siebie bardzo ważnego dla rozpoznania powołania: kapłani i pijarscy seminarzyści bardzo ciekawie i twórczo pracowali z dziećmi i młodzieżą. Robili to tak naturalnie, że zacząłem obserwować ich pracę wychowawczą i duszpasterską. Bardzo mi się podobał ich stosunek do młodych ludzi, metody wychowawcze. Właśnie tu zrozumiałem, że to jest coś
dla mnie. Oba powołania zostały połączone w jedno. Nawet sobie wymyśliłem równanie: „nauczyciel + kapłan = pijar”. Mocno wierzyłem w to, czego dla mnie pragnął Jezus, i się nie zawiodłem. Porzuciwszy wszystko, odnalazłem szczęście. Niosę swoją służbę Bogu i Jego Kościołowi poprzez charyzmat św. Józefa Kalasancjusza, w sposób szczególny dbając o naukę i wychowanie dzieci i młodzieży. Najpierw przez 9 lat pracowałem w Szczuczynie, obecnie już 2. rok jestem w Lidzie.
|
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
![]() | |
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 213 |
Czekamy na Wasze wsparcie

Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.