GRODNO
Czwartek,
26 wrzesnia 2024 roku |
Pobożność
Wiara bywa różna. Zewnętrzne nie zawsze jest odzwierciedleniem wewnętrznego, a wewnętrzne może nawet nie ukazywać się na zewnątrz. Proponujemy Wam zastanowić się nad swoim życiem duchowym i pomyśleć nad tym, czy nie jest fałszywa nasza pobożność: chodzimy do kościoła z przyzwyczajenia albo z wielką radością, modlimy się na pokaz albo na chwałę Panu, czynimy dobro dla własnej korzyści albo odpowiadając na wezwanie serca...
“Ja w Bogu” albo „Bóg we mnie”?
Warto rozgraniczać pobożność „zdrową” i „niezdrową”. Do pobożności „niezdrowej” odnieść można afektowaną – przesadzono emocjonalną, podkreśloną i sztuczną. Taka wiara charakteryzuje ludzi, którzy chwaląc Boga zajmują się samouwielbieniem, poszukują przyjemności od procesu, a nie od samej istoty. Tak na przykład wierny wybiera się do kościoła z myślą „zobaczy mnie tyle ludzi” i zakłada najlepsze ubranie. Żeby wszyscy zauważyli, przychodzi i siada w pierwszej ławce. Jakże się cieszy, gdy ktoś oceni ubranie i powie coś przyjemnego. I niby dla Boga się ubiera, a się otrzymuje – aby zadowolić siebie. Albo decyduje wierny modlić się śpiewem. I nie zauważa, jak zanurza się w siebie i zaczyna skoncentrowanie wychwytywać po pokoju swój czysty odgłos: “jaki ładny mam głos”. Boga zepchnięto na drugi plan. †
Istnieje jeszcze jeden typ „niezdrowej” pobożności – pobożność na pokaz albo faryzeizm. Jest to demonstracyjna forma pobożności przy ukrytej lub jawnej niewierności wyznawanym ideom. Wyobraźmy sobie wiernego, który przychodzi do kościoła „dla rodziców” albo „dla proboszcza”, którego dobrze zna. Po co? Postawa pobożnego wiernego gwarantuje miłe bonusy: spokój bliskich, szacunek duchowieństwa. Jak widzimy, zachowanie się takiej osoby jest przeznaczone głównie dla publiczności lub dla samousprawiedliwienia. Niektórzy ludzie poszczą „na pokaz”: afiszują, ile sił dokładają dla oczyszczenia duszy i ciała. Ale faktycznie skuteczność okresu pokutnego zmniejsza się z przyczyny reklamowania „siebie w poście”. Człowiek wznosi swój wysiłek na piedestał zamiast tego, by samemu zostać tym piedestałem. Faryzeusz nakłada na innych standardy, których nie chce trzymać się sam. Na przykład, przychodzi żona do domu po Mszy i krzyczy na męża o jakieś drobiazgi. Nawet nie minęła jeszcze godzina, jak słuchała kazanie księdza o umiarkowaniu w słowach, a czyni odwrotnie, tłumacząc się przy tym: „w mojej sytuacji nie wolno milczeć”. A może po prostu trzeba powiedzieć inaczej?
Wśród ludzi czasami można spotkać obłudną pobożność, kiedy człowiek nie jest szczery w swoich czynach, jest dwulicowy. Tak się zdarza, kiedy człowiek wierzący, na przykład, nie troszczy się o rodzicach, a umieszcza ich do domu starców. I niby jest „poważna” przyczyna – „cały czas pracuję, personel zapewni lepszą opiekę”. A w niedzielę do Boga... który zostawił ludziom przykazanie „Szanuj ojca swego i matkę swoją”. I otrzymuje się, że uczynkom niemoralnym przypisuje moralny sens. Podobne sytuacje można zauważyć za zewnętrznie pobożnym człowiekiem, który coś kradnie z pracy. W jego głowie – „muszę karmić rodzinę”, a na ustach – „chleba naszego powszedniego dam nam dzisiaj”.
Wśród wiernych istnieje także pobożność obrzędowa. Najczęściej charakteryzuje ludzi, którzy dotrzymują zwyczajów religijnych na wzór ostatnich („ponieważ wszyscy tak robią”), nie rozumiejąc samej istoty tych rzeczy duchowych. Tak wierzący przychodzi do kościoła, stawia świecę przy obrazie, „pomyśli życzenie” i odmawia „specjalne” modlitwy. Pobożność przypomina jakiś rytuał, w którym ważne jest, aby zachować kolejność czynności. Inaczej „życzenie” się nie spełni. Bóg się staje „złotą rybką”, która spełnia marzenia. W podobny sposób odbywa się z ludźmi, którzy chodzą do kościoła z przyzwyczajenia: w świątyni panuje miła atmosfera, tam można spotkać dobrych ludzi... Lecz tutaj wcale nie ma Boga. Wszystko nie jest tak źle, kiedy rozsądnie przeanalizować swoje przyzwyczajenie. Musi to pomóc w pogłębieniu stosunków z Najwyższym i wypełnić zwykłe czynności obrzędowe bogatą treścią duchową.
„Zdrowa” pobożność to głęboka wiara w Boga przy ścisłym przestrzeganiu wszystkich obrzędów i przepisów religijnych. Osoba naprawdę wierząca trzyma się tego, w co wierzy. I czyni ona to nie dla siebie i innych, lecz dlatego, że boi się skrzywdzić Boga. Świętość zewnętrznego powstaje ze świętości wewnętrznego – umiłowania prawdy i uczciwości w imię prawdy i uczciwości.
Człowiek pobożny jest pokorny. On praktykuje się w modlitwie, uważnie słucha kazania, analizuje swe życie zgodnie z nimi, uważa na swoje myśli, słowa i czyny, regularnie przystępuje do sakramentów, chodzi do kościoła. Przy tym wierny kieruje się dobrą wolą. Człowiek pobożny umie zauważyć w zjawiskach, istotach i przedmiotach Najwyższego. On spogląda w świat, słucha i spróbuje zrozumieć Jego znaki i wskazówki, dzięki czemu wzrasta duchowo. Głęboka pobożność oznacza stałą pracę nad usunięciem niskich skłonności, co jest najważniejszym warunkiem wchodzenia po drodze duchowej. Prawdziwy wierzący nie widzi końca tej podróży, zawsze ma do czego dążyć – „doskonałość nie ma granic”. Człowiek pobożny stale równa się na Boga, przestrzega Jego praw. Czuje szacunek i święty lęk przed Stwórcą. Żywe oddanie się Bogu uwalnia umysł wierzącego od zmartwień, wypełniając jego serce radością i pokojem.
Pobożny człowiek to nie ten, który zna na pamięć Biblię, a ten, który spotkał Boga w swoim sercu i połączył się z Nim w jedno. Połączył się tak, że nie wyobraża swego życia bez Boga. On jest w centrum wszystkich interesów.
Oczywiście, każdy może „zachorować”. Lecz cieszy ten fakt, że w życiu duchowym nie ma nieuleczalnych chorób: na wszystko znajdą się leki. W ramach profilaktyki zaleca się od czasu do czasu korzystać z termometra i mierzyć temperaturę swojej duszy. Co i proponujemy Wam teraz zrobić.
Wśród ludzi czasami można spotkać obłudną pobożność, kiedy człowiek nie jest szczery w swoich czynach, jest dwulicowy. Tak się zdarza, kiedy człowiek wierzący, na przykład, nie troszczy się o rodzicach, a umieszcza ich do domu starców. I niby jest „poważna” przyczyna – „cały czas pracuję, personel zapewni lepszą opiekę”. A w niedzielę do Boga... który zostawił ludziom przykazanie „Szanuj ojca swego i matkę swoją”. I otrzymuje się, że uczynkom niemoralnym przypisuje moralny sens. Podobne sytuacje można zauważyć za zewnętrznie pobożnym człowiekiem, który coś kradnie z pracy. W jego głowie – „muszę karmić rodzinę”, a na ustach – „chleba naszego powszedniego dam nam dzisiaj”.
Wśród wiernych istnieje także pobożność obrzędowa. Najczęściej charakteryzuje ludzi, którzy dotrzymują zwyczajów religijnych na wzór ostatnich („ponieważ wszyscy tak robią”), nie rozumiejąc samej istoty tych rzeczy duchowych. Tak wierzący przychodzi do kościoła, stawia świecę przy obrazie, „pomyśli życzenie” i odmawia „specjalne” modlitwy. Pobożność przypomina jakiś rytuał, w którym ważne jest, aby zachować kolejność czynności. Inaczej „życzenie” się nie spełni. Bóg się staje „złotą rybką”, która spełnia marzenia. W podobny sposób odbywa się z ludźmi, którzy chodzą do kościoła z przyzwyczajenia: w świątyni panuje miła atmosfera, tam można spotkać dobrych ludzi... Lecz tutaj wcale nie ma Boga. Wszystko nie jest tak źle, kiedy rozsądnie przeanalizować swoje przyzwyczajenie. Musi to pomóc w pogłębieniu stosunków z Najwyższym i wypełnić zwykłe czynności obrzędowe bogatą treścią duchową.
„Zdrowa” pobożność to głęboka wiara w Boga przy ścisłym przestrzeganiu wszystkich obrzędów i przepisów religijnych. Osoba naprawdę wierząca trzyma się tego, w co wierzy. I czyni ona to nie dla siebie i innych, lecz dlatego, że boi się skrzywdzić Boga. Świętość zewnętrznego powstaje ze świętości wewnętrznego – umiłowania prawdy i uczciwości w imię prawdy i uczciwości.
Człowiek pobożny jest pokorny. On praktykuje się w modlitwie, uważnie słucha kazania, analizuje swe życie zgodnie z nimi, uważa na swoje myśli, słowa i czyny, regularnie przystępuje do sakramentów, chodzi do kościoła. Przy tym wierny kieruje się dobrą wolą. Człowiek pobożny umie zauważyć w zjawiskach, istotach i przedmiotach Najwyższego. On spogląda w świat, słucha i spróbuje zrozumieć Jego znaki i wskazówki, dzięki czemu wzrasta duchowo. Głęboka pobożność oznacza stałą pracę nad usunięciem niskich skłonności, co jest najważniejszym warunkiem wchodzenia po drodze duchowej. Prawdziwy wierzący nie widzi końca tej podróży, zawsze ma do czego dążyć – „doskonałość nie ma granic”. Człowiek pobożny stale równa się na Boga, przestrzega Jego praw. Czuje szacunek i święty lęk przed Stwórcą. Żywe oddanie się Bogu uwalnia umysł wierzącego od zmartwień, wypełniając jego serce radością i pokojem.
Pobożny człowiek to nie ten, który zna na pamięć Biblię, a ten, który spotkał Boga w swoim sercu i połączył się z Nim w jedno. Połączył się tak, że nie wyobraża swego życia bez Boga. On jest w centrum wszystkich interesów.
Oczywiście, każdy może „zachorować”. Lecz cieszy ten fakt, że w życiu duchowym nie ma nieuleczalnych chorób: na wszystko znajdą się leki. W ramach profilaktyki zaleca się od czasu do czasu korzystać z termometra i mierzyć temperaturę swojej duszy. Co i proponujemy Wam teraz zrobić.
|
|
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 97 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.