GRODNO
Sobota,
20 kwietnia
2024 roku
 

Bóg daje nam pewne trudności, ale też swoją łąskę

Na służbie Bogu

Dzisiaj swoją historią dzieli się z czytelnikami siostra Alicja z Kongregacji Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Modliłam się, lecz nie rozumiałam
    Urodziła się siostra Alicja w Potsdam w Niemczech. Ojciec był prawosławny, matka – katoliczka. Wychowywali razem czworo dzieci. Wychowaniem religijnym w rodzinie zajmowała się babcia, za co siostra jest jej dzisiaj bardzo wdzięczna. „Nie mogę powiedzieć, że było to coś bardzo głębokiego. Raczej wiara tradycyjna. Nie rozumiałam, że Bóg jest Ojcem, który mnie stworzył i bezgranicznie miłuje. Wyobrażałam Boga surowego, który gdzieś na niebie karze nas za nasze winy”.
    Dzieci dojrzewały, uczyły się modlitw. Powtarzały je, ale jak się przyznaje dzisiaj siostra, nic nie rozumiały. Z przerażeniem myślały o egzaminie, który wkrótce przyjdzie się zdawać przed Pierwszą Komunią.
    „Pierwszą spowiedź pamiętam słabo, Komunię w ogóle nie pamiętam. Było dużo ludzi, w kościele było duszno. Jedyne, co pozostało w pamięci – lęk, czy zdam księdzu egzamin”.
    Uroczystość odbyła się w lidzkiej Farze. Później dziewczynka zaczęła chodzić do kościoła coraz rzadziej. Po pierwsze, ona nic szczególnie nie rozumiała w liturgii po polsku, po drugie, bała się prześladowań za wiarę.
    „Pamiętam, kiedy żyliśmy jeszcze w Gieranionach, obok bramy kościelnej stał dyrektor i łowił dzieci, idących na modlitwę. Miałam szczęście, bo byłam niskiego wzrostu i mogłam «zagubić się» wśród ludzi. Ale bardzo się bałam, gdyż później tych dzieci publicznie klęli podczas szkolnej zbiórki”.

    Chcę darzyć miłość
    Czas mijał. Dziewczyna zaczęła coraz częściej myśleć o przyszłym zawodzie. Najwięcej jej się podobała praca bibliotekarki, ponieważ bardzo lubiła czytać. Wabił dostęp do tego, co się tak podobało. Ale gdzieś wewnątrz dziewczyna rozumiała, że nie jest to jej droga.
    „Nie powiem, że modliłam się o rozpoznanie swojego powołania. Nie rozumiałam nawet, że w tej intencji trzeba się modlić. Po prostu myślałam o tym, dokąd mam iść i co robić”.
    Przez pewien czas w mieście zjawiły się siostry zakonne. Dzieci i młodzież zaczęły chodzić na zajęcia z religii. Dziewczyna zaś była nieśmiała, brakowało jej odwagi, żeby pójść i zapisać się na zajęcia.
    „Wydawało mi się, że jest to dla wybranych, dla tych, kto w pewien sposób zasłużył na to”.
    Dziewczyna za każdym razem przez długi czas zostawała w kościele i czekała, by siostry same zwróciły na nią uwagę. Lecz tego się nie zdarzało.
    „Ale teraz postrzegam działanie Opatrzności Bożej. Pan wiedząc, że nie starczy mi odwagi, przygotował dla mnie niespodziankę: siostry kupiły dom i zostały moimi sąsiadkami”.
    Dziewczyna zaczęła częściej chodzić do kościoła. Nawet kiedy nie wiedziała, o której w kościele jest nabożeństwo, spacerowała po podwórku, dopóki siostry nie wychodziły z domu.
    Wkrótce jedna z sióstr zwróciła na dziewczynę uwagę i spytała, czy uczęstsza na religię. A później zaprosiła do grupy marianek (dziewczynek, które poświęciły się Maryi). Im częściej dziewczyna spotykała się z siostrami, tym bardziej rosło w niej pragnienie, aby być z nimi.
    „Pewnego razu usłyszałam od sióstr słowa, które mnie oszołomiły: «Bóg jest Miłością». Dość proste słowa, ale zdołały przewrócić moją świadomość. Było to dla mnie wielkie odkrycie. Miłość Bożą doświadczałam także od sióstr – darzyły ją. Wtedy zrozumiałam, że chcę być taka jak one: napełniać się miłością Bożą i dawać ją innym ludziom”.
   
    Cudem błogosławił ojciec
    Od tej pory dziewczyna zaczęła słuchać głosu swojego powołania. Myśl ta kiełkowała w jej sercu. Wreszcie powiedziała do siebie „tak”. O swoim wyborze opowiedziała siostrom, które bardzo się ucieszyły.
    „…Czego nie da się powiedzieć o rodzicach. Matka była całkowicie przeciw. Babcia też. I chociaż mieszkańcy naszej miejscowości podziwiały siostry, swych dzieci na tą drogę oddawać nie chcieli. W tym też moja mama”.
    Dziewczyna zdecydowała przygotować swych krewnych i trochę zaczekać. Dlatego po szkole nie od razu poszła do klasztoru, a pod naciskiem matki spróbowała dostać się na uniwersytet. Przygotowywała się do egzaminów, ale, o dziwo, nie zdała języka białoruskiego, który wiedziała najlepiej. By nie tracić czasu, rozpoczęła naukę kucharską. W ciągu tego czasu udało się przygotować do swojej decyzji matkę.
    „Co się tyczy ojca, byłam zaszokowana. Nie mówiłam mu o swym wyborze do ostatniej chwili. Myślałam, że jeżeli mama z babcią, katoliczki, zareagowały w taki sposób, co powie ojciec, prawosławny? Modliłam się za niego w tej intencji. I kiedy nastał czas, dokładnie tydzień przed pójściem do klasztoru, przyszłam do niego na rozmowę. Ojciec powiedział: «Jest to twoje życie, twój wybór, nie mam prawa tobie przeszkadzać». Był to dla mnie jeden ze znaków Bożych – że naprawdę mam powołanie. Gdyż jeżeliby ojciec powiedział «nie», nie sprzeciwiałabym się niemu”.
   
    Podczas spotkania katechetycznegoTeraz jestem razem z Maryją
    stąpiła do klasztoru. W nowicjacie otrzymała imię Alicja, na cześć patronki swojej kongregacji. Modliła się i rozumiała, że jej miejsce właśnie tu. Nie ma znaczenia, jaką pracę przyjdzie się wykonywać w zakonie, głównie, że jest razem z Maryją w Kongregacji Sióstr de Notre Dame, co w tłumaczeniu z języka francuskiego oznacza „naszej pani”.
    „Już podczas złożenia pierwszych ślubów otrzymałam od Boga wielką łaskę. Moja mama nie tylko się zgodziła z moim wyborem, lecz była szczęśliwa z tego powodu i dała mi swoje błogosławieństwo. Był to dla mnie jeszcze jeden znak powołania Bożego. Wierzę, że moi rodzice, którzy już odeszli do życia wiecznego, cieszą się razem ze mną i wypraszają dla mnie potrzebne łaski u dobrego Boga”.
    24 czerwca 2006 roku w kościele św. Wacława w Wołkowysku siostra Alicja złożyła śluby wieczyste.
    „Nie powiem, że teraz wszystkie kłopoty zniknęły – jest ich sporo. Ale jeżeliby nie było trudnych momentów, chyba nie czułabym mocnej miłości Bożej i Jego łaski. Trzeba umieć przeżywać z Najwyższym każdy dzień, niezależnie od tego, co ze sobą przynosi. Być wdzięcznym za wszelkie dobro i trzymać się za rękę Bożą, kiedy się zdarzają trudności”.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  256

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.