GRODNO
Czwartek,
05 grudnia
2024 roku
 

Siać rozumne, dobre!

Listy Czytelników

24 maja 2012 r. w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, co w miasteczku Żołudek (rej. Szczuczyn), odbyła się uroczystość – 20 lat, jak ks. Jan Rejszel pełni tu swój święty obowiązek. Dużo życzeń i kwiatów. Brzmi muzyka organowa, życzenia od kierowników przedsiębiorstw, organizacji, Rady Gromadzkiej w Żołudku. Na jubileuszu obecni byli także księża prawosławni: o. Michał ze Szczuczyna, o. Anatol z Dziembowa, o. Sergiusz z Wołkowyska. Z ich ust – życzenia szczególne.
Ksiądz Jan urodził się w 1958 r. we wsi Miesztuny (rej. Wołkowyski, obw. Grodzieński). Jego matka, Zofia, wychowała się w dużej i kochającej się rodzinie. Miała trzech braci. Jako najstarsza była dla nich i siostrą, i matką. Po śmierci rodziców dziewczyna sprawnie prowadziła gospodarstwo domowe, opiekowała się braćmi. Ziemi posiadali niedużo. Gospodarkę trzeba było doglądać. Kiedy bracia podrośli, pracowali na miejscowym Zakładzie, a Zofia – w kołchozie w polu. Wypłatę otrzymywali w rublach, za które nie można było kupić nawet rzeczy niezbędnych.
Jan był jedynym synem u matki. Wychowywał się bez ojca. Rozkoszy nie było. Matka całą swoją miłość i łaskę oddawała synowi. Dla niej chłopczyk był radością życia. Syn rósł posłusznym chłopcem, w dzieciństwie zdarzały się też śmieszne wypadki.
Rodzinie żyło się ciężko, matka musiała oszczędzać każdą kopiejkę. Była kobietą wierzącą i swego syna od dzieciństwa uczyła wiary. Rodzina była bardzo wierząca i ufająca Bogu. Słowa swojej matki Jan brał głęboko do serca, chętnie uczył się modlitwy. W wieku 10 lat posiadał wiedzę niezbędną do przystąpienia do I Komunii św.  
Do kościoła chodzili do Ejsmontów Wielkich, za 10 kilometrów. Nabożeństwa odbywały się w niedziele i święta. Do kościoła ciężko było dojść zimą, ponieważ drogi nie były sprzątane. Szli po nietkniętej pokrywie śnieżnej, stąpając ślad w ślad. Dziesięć kilometrów dla dowcipnego i ciekawskiego chłopca nie były przeszkodą.
Oto kościół. Tutaj Jana interesowało wszystko. Można było stać i modlić się przy każdym obrazie, odczuć skruchę, poprosić o pomoc. W czasie nabożeństwa Jan był bardzo poważny, uważnie słuchał kazań, powtarzał modlitwy. W świątyni czuł się dobrze, droga do domu wydawała się krótsza.  
W szkole Jan się starał i uczył się dobrze. Jak wszyscy w tamtych czasach był pionierem i nosił chustę. Do Komsomołu nie chciał należeć, lecz musiał. Po ukończeniu szkoły Jan bardzo chciał wstąpić do seminarium duchownego. Potrzebował opinii kapłana. Otrzymać ją było trudno. W miejscowym kościele Msze św. nie były odprawiane, a księża z innych parafii nie decydowali się dawać opinii chłopcu.
Jan pracował na poczcie przez 12 lat, był listonoszem. Wesoły i koleżeński, jego lubili i szanowali w zespole, pomagali, wspierali. Za okres pracy Jan dojrzał, zdobył doświadczenie życiowe. Proponowano mu naukę w Technikum Łączności. Lecz on pragnął zostać kapłanem. Były też osoby „życzliwe”, które próbowały odmówić go od wstąpienia do seminarium duchownego. Lecz Jan, mimo pogróżek, nie wyrzekł się swoich zasad moralnych. Matka żyła w ciągłej trwodze za syna. A on, jak tylko mógł, starał się jej, kochanej, najbliższej osoby, nie zasmucać.
Czas leciał, i Jan świadomie zbliżał się do swego celu. Aby dostać się do seminarium, wymagana była zgoda Upoważnionego ds. Religii przy Obwodowym Komitecie Wykonawczym w Grodnie. I zaczęła się droga przez mękę. Upoważniony nie dawał zgody pisemnej. A bez tego dokumentu do egzaminów wstępnych nie dopuszczano. Przez kilka lat Jan uporczywie starał się o zgodę na naukę w seminarium. W wyniku urzędników przekonało takie jego nastawienie. W 1987 r. Jan dostał się do seminarium duchownego w Rydze.  
Nauka i mieszkanie w seminarium były bezpłatne, a na inne potrzeby otrzymywał pomoc od wdzięcznych wiernych z Repli i innych sąsiednich wsi małej ojczyzny. Ludzie popierali natarczywość Jana i mieli nadzieję, że kiedyś będą mieli swego księdza. Za czas nauki on bardzo rzadko spotykał się z matką, tęsknił. I oto nauka w seminarium się skończyła. Pewny siebie, wykształcony, rozpoczął nowe życie.
24 maja 1992 r. Jan otrzymał święcenia kapłańskie. A 1 lipca tegoż roku rozpoczął posługę w kościele Wniebowzięcia NMP w miasteczku Żołudek. Młode parafianki przychodziły do kościoła nie tylko się modlić, ale też po to, aby spojrzeć na młodego i przystojnego księdza. Uśmiechnięty i rozmowny, szybko zawojował serca parafian.
Przez kilka lat ks. Jan mieszkał w starym domu, a potem z inicjatywy swego wychowanka, młodego ks. Andrzeja Tawruka, postanowiono budować nowy dom. Budowę rozpoczęto w 2005 roku. Duża pomoc przyszła zza granicy. Nieustanną pomoc okazywali parafianie. Teraz jest to przytulne miejsce, gdzie można odpocząć po ciężkim dniu pracy. Ks. Jana odwiedzają księża kursowi. Wśród nich jest arcybiskup z Mołdowy.
Ks. Jan poświęcił dużo sił, aby zachować i odnowić kościół Wniebowzięcia NMP w Żołudku, pomnik architektury 1853 r. W kościele znajduje się rodzinny grobowiec Tyzenhauzów. W ciągu ponad 200 lat miasteczko Żołudek należało do tego znakomitego rodu. Na obecnym herbie Żołudka znajduje się charakterystyczny znak – wizerunek byka. Zapożyczony został z herbu rodu Tyzenhauzów. Przy wejściu do kościoła na ścianie znajduje się tablica pamiątkowa na cześć Konstantego Tyzenhauza – znakomitego słynnego ornitologa. Kościół Wniebowzięcia NMP w 2013 r. będzie obchodzić swoje 160-lecie.
Teraz w świątyni i wokół niej jest przytulnie i pięknie. Ks. Jan – wielki amator kwiatów, utalentowany projektant. Tu często odbywają się wycieczki, kompozycje kwiatów przyciągają i zachwycają gości.
Pracy ma ksiądz dużo. Wszędzie trzeba zdążyć: porozmawiać z parafianami, udzielić rady, nastawić na słuszną drogę. Ksiądz Jan jest znany nie tylko wśród parafian. Zapraszają go do szkoły na uroczystości, uczestniczy też w mityngach w swoim miasteczku, bierze udział w posiedzeniach miejscowego Komitetu Wykonawczego. Otaczający go ludzie liczą się z jego zdaniem. Ks. Jan ma zdolności do wszystkiego. Przypominają się słowa Matki Teresy:

Oddawaj wszystko,
ile możesz,
A powiedzą ci,
że tego za mało,
Co ma być, to będzie – oddawaj ile możesz.

    Błogosław, Panie Boże, ks. Janowi na długie lata owocnej pracy

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
violet
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  27

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.