GRODNO
Czwartek,
03 października 2024 roku |
Tajemnicza historia
Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?"
Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy".(Mt 18, 21-22)
Pewnego razu wszystkie leśne zwierzętazachorowały: przestały widzieć niektóre przedmioty. Lecz najstraszniejsze było to, że przestali widzieć jeden drugiego. Na przykład, Zajączek nie widział tylko Wilka i Niedźwiedzia, ale dobrze widział Jeżyka. Widział także marchewkę, lecz nie mógł zobaczyć dużego arbuza. Niedźwiedź i Wiewiórka nie widziały marchewki. Natomiast Niedźwiedź widział miód, a Wiewiórka – orzechy. Pełna plątanina!
A wszystko zaczęło się tak. Pewnego dnia Zając postanowił zaprosić do siebie Niedźwiedzia. Długo się zastanawiał, czym poczęstować gościa, i wymyślił, że najsmaczniejsza jest marchewka. Dlatego wybrał najsoczystszą marchewkę. †
A wszystko zaczęło się tak. Pewnego dnia Zając postanowił zaprosić do siebie Niedźwiedzia. Długo się zastanawiał, czym poczęstować gościa, i wymyślił, że najsmaczniejsza jest marchewka. Dlatego wybrał najsoczystszą marchewkę. †
Niebawem Niedźwiedź zapukał do drzwi chatki Zajączka.
- Kto tam? – zapytał Zajączek.
- To ja, Niedźwiedź. Zapraszałeś mnie dzisiaj na obiad!
- Tak, tak – powiedział Zając, otwierając drzwi. – Wchodź, proszę. Dzisiaj poczęstuję cię bardzo dobrym daniem. Niedźwiedź pomyślał, że poczęstują go miodem, ponieważ dla niego nie ma nic smaczniejszego. Spojrzał na stół, ale nie zauważył żadnego dobrego dania. Na stole stały puste talerzyki.
- Otóż – uroczyście przemówił Zajączek, wskazując na stół, zastawiony mnóstwem dań z marchewki – tobie bardzo się spodoba mój obiad.
Niedźwiedź usiadł przy stole i w zamyśleniu poczesał potylicę. Nie chciało mu się być nieuprzejmym, ale talerzyki były puste... - A czym masz zamiar mnie poczęstować? – ostrożnie zapytał Niedźwiedź.
- Oto one – najsmaczniejsze w świecie dania! – Zajączek już sam zwątpił, patrząc na stół, zastawiony marchewką. - Drwisz ze mnie? – zapytał skrzywdzony Niedźwiedź. – Zaprosiłeś mnie w gości i postawiłeś na stole puste talerzyki. Chcesz, bym jadł powietrze?!
Zdziwiony Zając się obraził.
- Jak ci nie wstyd, Niedźwiedziu?! To ty drwisz ze mnie! Przez cały dzień szykowałem ci obiad!
Niedźwiedź się rozłościł i wyszedł z domu. Tak rozpoczęła się ta dziwna choroba leśna. Po kilku dniach na niedużej polance zebrały się wszystkie zwierzęta.
- Tę dziwną chorobę trzeba leczyć! – powiedział Wilk.
- Nawet porozmawiać nie możemy, ponieważ nie widzimy jeden drugiego. Musimy koniecznie zrozumieć, co z nami się dzieje – powiedziała Wiewiórka.
- Zapytajmy Sowę. Ona jest najmądrzejsza – zaproponował Lis.
- Szanowna Sowo! Czy nie mogłabyś wyjaśnić nam, dlaczego zachorowaliśmy i jak mamy się wyleczyć? – ze łzami w oczach powiedziały zwierzęta.
Sowa obrzuciła wszystkich swoim mądrym spojrzeniem, zamknęła oczy i zamyśliła się. Zwierzęta złapały oddech, ponieważ nie chciały jej przeszkadzać.
- Najpierw kilka pytań – powiedziała Sowa. – Kto pierwszy zachorował na tę dziwną chorobę?
Okazało się, że jako pierwsze zachorowały Niedźwiedź i Zając.
- Tak myślałam! – ucieszyła się Sowa. – Wszystko jasne. Zazwyczaj widzimy obok siebie tylko to, co nam się podoba. Na przykład, Niedźwiedź bardzo lubi miód i nie lubi marchewki. Obok niego może leżeć największa i najsmaczniejsza marchew, ale on może jej w ogóle nie zauważyć. A Zając, przeciwnie, może znaleźć nawet schowaną marchewkę, ponieważ jest to jego ulubiony smakołyk.
- Z marchewką jasne, ale dlaczego przestałem widzieć Niedźwiedzia? – zdziwił się Zajączek.
- Dlatego, że pokłóciłeś się z nim. Przestał być twoim przyjacielem. Rozłościłeś się na niego i nie chciałeś go więcej widzieć.
Także wszyscy inni mieszkańcy lasu przestali widzieć tego, kogo nie lubią. Widzimy tych, kogo lubimy, a tych, którzy są nam nieprzyjemni, po prostu nie zauważamy.
- To znaczy, widzimy tylko to, co chcemy widzieć?! Jakże mamy się pozbyć tej choroby? – ze smutkiem zapytała Wiewióreczka.
- Bardzo prosto. Musicie się pogodzić i zaprzyjaźnić.
- Dziękujemy ci, Sowo! – krzyknęły zwierzęta. One rzeczywiście wszystko zrozumiały.
Choroba znikła następnego dnia i już nigdy do nich nie powróciła.
- Kto tam? – zapytał Zajączek.
- To ja, Niedźwiedź. Zapraszałeś mnie dzisiaj na obiad!
- Tak, tak – powiedział Zając, otwierając drzwi. – Wchodź, proszę. Dzisiaj poczęstuję cię bardzo dobrym daniem. Niedźwiedź pomyślał, że poczęstują go miodem, ponieważ dla niego nie ma nic smaczniejszego. Spojrzał na stół, ale nie zauważył żadnego dobrego dania. Na stole stały puste talerzyki.
- Otóż – uroczyście przemówił Zajączek, wskazując na stół, zastawiony mnóstwem dań z marchewki – tobie bardzo się spodoba mój obiad.
Niedźwiedź usiadł przy stole i w zamyśleniu poczesał potylicę. Nie chciało mu się być nieuprzejmym, ale talerzyki były puste... - A czym masz zamiar mnie poczęstować? – ostrożnie zapytał Niedźwiedź.
- Oto one – najsmaczniejsze w świecie dania! – Zajączek już sam zwątpił, patrząc na stół, zastawiony marchewką. - Drwisz ze mnie? – zapytał skrzywdzony Niedźwiedź. – Zaprosiłeś mnie w gości i postawiłeś na stole puste talerzyki. Chcesz, bym jadł powietrze?!
Zdziwiony Zając się obraził.
- Jak ci nie wstyd, Niedźwiedziu?! To ty drwisz ze mnie! Przez cały dzień szykowałem ci obiad!
Niedźwiedź się rozłościł i wyszedł z domu. Tak rozpoczęła się ta dziwna choroba leśna. Po kilku dniach na niedużej polance zebrały się wszystkie zwierzęta.
- Tę dziwną chorobę trzeba leczyć! – powiedział Wilk.
- Nawet porozmawiać nie możemy, ponieważ nie widzimy jeden drugiego. Musimy koniecznie zrozumieć, co z nami się dzieje – powiedziała Wiewiórka.
- Zapytajmy Sowę. Ona jest najmądrzejsza – zaproponował Lis.
- Szanowna Sowo! Czy nie mogłabyś wyjaśnić nam, dlaczego zachorowaliśmy i jak mamy się wyleczyć? – ze łzami w oczach powiedziały zwierzęta.
Sowa obrzuciła wszystkich swoim mądrym spojrzeniem, zamknęła oczy i zamyśliła się. Zwierzęta złapały oddech, ponieważ nie chciały jej przeszkadzać.
- Najpierw kilka pytań – powiedziała Sowa. – Kto pierwszy zachorował na tę dziwną chorobę?
Okazało się, że jako pierwsze zachorowały Niedźwiedź i Zając.
- Tak myślałam! – ucieszyła się Sowa. – Wszystko jasne. Zazwyczaj widzimy obok siebie tylko to, co nam się podoba. Na przykład, Niedźwiedź bardzo lubi miód i nie lubi marchewki. Obok niego może leżeć największa i najsmaczniejsza marchew, ale on może jej w ogóle nie zauważyć. A Zając, przeciwnie, może znaleźć nawet schowaną marchewkę, ponieważ jest to jego ulubiony smakołyk.
- Z marchewką jasne, ale dlaczego przestałem widzieć Niedźwiedzia? – zdziwił się Zajączek.
- Dlatego, że pokłóciłeś się z nim. Przestał być twoim przyjacielem. Rozłościłeś się na niego i nie chciałeś go więcej widzieć.
Także wszyscy inni mieszkańcy lasu przestali widzieć tego, kogo nie lubią. Widzimy tych, kogo lubimy, a tych, którzy są nam nieprzyjemni, po prostu nie zauważamy.
- To znaczy, widzimy tylko to, co chcemy widzieć?! Jakże mamy się pozbyć tej choroby? – ze smutkiem zapytała Wiewióreczka.
- Bardzo prosto. Musicie się pogodzić i zaprzyjaźnić.
- Dziękujemy ci, Sowo! – krzyknęły zwierzęta. One rzeczywiście wszystko zrozumiały.
Choroba znikła następnego dnia i już nigdy do nich nie powróciła.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów: | |
Do końca roku pozostało dni: 90 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.