GRODNO
Wtorek,
17 wrzesnia 2024 roku |
Najbardziej atrakcyjny
Nasi drodzy mali czytelnicy!
Ta niezmyślona historia wydarzyła się kiedyś dziewczynce w waszym wieku. Może, wam również przydarzyło się coś podobnego?
Halince bardzo podobały się kwiaty. Miała w domu różnokolorowe afrykańskie fiołki, pstrokate koleusy, zgrabne draceny, strome cyperusy, powabne hibiskusy i fuksje. Halinka bardzo lubiła swe kwiaty. Polewała je, zraszała ciepłą wodą listki, podcinała suche gałązki, użyźniała, śpiewała ładne piosenki. Kwiaty ją również lubiły: prawie przez cały rok okna domu, w którym mieszkała Halinka, były upiększone kwiatami. Jeden wazon przekwitał, inny rozwijał pąki. Wszyscy wiedzieli, jakie kwiaty lubi Halinka, i takie właśnie dawali w prezencie. Jednak pewnego razu Halinka dostała kłujący kaktus. A było tak... †
Do klasy, w której się uczyła Halinka, przyszła nowa uczennica. Była nieładna, dlatego przez miesiąc nikt się do niej nie odzywał, nie bawił się i nie przyjaźnił. Jednak pewnego razu wszystko się nagle zmieniło. Po lekcjach wszystkie dziewczynki zostały w klasie, zawołali też nową. Nie było z nimi tylko Halinki. Dziewczynki chciały się umówić, co dać Halince w prezencie na urodziny, które będą w sobotę. Jedna postanowiła, że sprezentuje róże domowe, inna – fiołki, trzecia – niezwykłe błękitne rumianki, czwarta – mieczyk... Każda dziewczynka wiedziała już, jakie kwiaty da Halince.
- A ty, nowa, podaruj kaktus. Halinka jeszcze nie miała kaktusa... Będzie bardzo uradowana - złośliwie zachichotała jedna z dziewczynek.
- Naprawdę, kaktusa nie ma - potwierdziła inna.
Dziewczynki dobrze wiedziały, że ich przyjaciółka nie znosi kaktusów. A ponieważ nie lubiły nowej, postanowiły się pośmiać jej kosztem. I rzeczywiście, nowa dała w prezencie Halince kaktus. Halinka skrzywiła się od ohydy, lecz nic nie powiedziała. Postawiła kaktus w kuchni na lodówce i zapomniała o nim. Mijały dnie. Halinka nie podlewała kaktusa. Stał w suchej ziemi, strosząc swe igły. Kwiaty zaczęły się z niego śmiać:
- Hej, głuptasiu! Na próżno do na zawitałeś. Halinka nie znosi kaktusów - powiedział cyperus. - Żadnej korzyści z ciebie. Ani listków, ani kwiatków, tylko kolce! – śmiały się fiołki. - Bez wody nie dasz rady wyżyć. Gospodyni cię nie podlewa, żebyś wysechł – dodawały hibiskusy. – Nigdy nie będziesz miał tak delikatnych listków i takich aksamitnych kwiatków, jak my.
Wszystko, co mówiły kwiaty, pochodziło na prawdę. Ziemia w wazonie kaktusa wyschła i popękała, on się zmarszczył, kolce wydłużyły się jeszcze bardziej. Teraz był podobny nie do jeża, a do jeżozwierza. Lecz mało kto wiedział, że akurat za pomocą kolców kaktus został przy życiu. One, jak pompy, wyssały całą wilgoć z powietrza kuchennego. Wilgoci było pod dostatkiem, ponieważ mama Halinki każdego dnia marynowała ogórki, gotowała zupy, kompoty i inne strawy, od których wychodziła para, tak potrzebna dla kaktusa. Pewnego razu mama Halinki zauważyła, że ziemia, w której rósł kaktus, całkiem wyschła. Ona podlała kaktus gotowaną wodą i spytała Halinkę:
- Czemuż, córeczko, zapomniałaś o kaktusie?
- Nie zapomniałam. Po prostu nie jest mi potrzebny, wyrzuć go, jak chcesz!- odpowiedziała dziewczynka.
- Jakżeż można wyrzucić takie piękno? – zdziwiła się matka.
- Mamo, jakie on ma piękno?! Wyrzuć go.
- Podejdź bliżej i zobacz, jaki ma cudowny kwiatek!
Matka zdjęła wazon z lodówki i pokazała Halince kwiatek. Rzeczywiście, z kaktusa zwisało grube długie źdźbło, na końcu którego roztaczał piękno puszysty duży biały kwiat.
- Czyżby kaktusy tak kwitną? – ze zdumieniem patrzyła Halinka na kwiatek.
- Kwitną – uśmiechnęła się matka. – I mamy z tobą szczęście, ponieważ kaktus zakwita tylko raz w roku i kwitnie tylko przez dobę. Jutro kwiatek zwiędnie. Mogłyśmy w ogóle go nie zobaczyć.
- Trzeba postawić go w widocznym miejscu – powiedziała Halinka. - Zawołam przyjaciółki, niech popatrzą na ten cud.
Kwiaty na półce wstydliwe milczały: o tej porze roku żaden z nich nie kwitł. I nigdy gospodyni nie robiła z nich wystawy. A ten niezwykły kaktus Halinka postawiła w widocznym miejscu i zawołała przyjaciółki. I oczywiście, nową też.
Kiedy dziewczynki zobaczyły, jaki cudowny kwiat dała w prezencie nowa, przestały z niej kpić. Było im wstyd, że tak złośliwie się zachowywały wobec nowej koleżanki. Lecz najbardziej się wstydziła Halinka: ona zlekceważyła nową i kaktusa nie podlewała. Dlatego wniosek dla siebie Halinka zrobiła poprawny: nigdy nie myśl źle o innych i nigdy się od nikogo nie odwracaj, nawet jeżeli ci się wydaje, że nie są warte twej uwagi.
- A ty, nowa, podaruj kaktus. Halinka jeszcze nie miała kaktusa... Będzie bardzo uradowana - złośliwie zachichotała jedna z dziewczynek.
- Naprawdę, kaktusa nie ma - potwierdziła inna.
Dziewczynki dobrze wiedziały, że ich przyjaciółka nie znosi kaktusów. A ponieważ nie lubiły nowej, postanowiły się pośmiać jej kosztem. I rzeczywiście, nowa dała w prezencie Halince kaktus. Halinka skrzywiła się od ohydy, lecz nic nie powiedziała. Postawiła kaktus w kuchni na lodówce i zapomniała o nim. Mijały dnie. Halinka nie podlewała kaktusa. Stał w suchej ziemi, strosząc swe igły. Kwiaty zaczęły się z niego śmiać:
- Hej, głuptasiu! Na próżno do na zawitałeś. Halinka nie znosi kaktusów - powiedział cyperus. - Żadnej korzyści z ciebie. Ani listków, ani kwiatków, tylko kolce! – śmiały się fiołki. - Bez wody nie dasz rady wyżyć. Gospodyni cię nie podlewa, żebyś wysechł – dodawały hibiskusy. – Nigdy nie będziesz miał tak delikatnych listków i takich aksamitnych kwiatków, jak my.
Wszystko, co mówiły kwiaty, pochodziło na prawdę. Ziemia w wazonie kaktusa wyschła i popękała, on się zmarszczył, kolce wydłużyły się jeszcze bardziej. Teraz był podobny nie do jeża, a do jeżozwierza. Lecz mało kto wiedział, że akurat za pomocą kolców kaktus został przy życiu. One, jak pompy, wyssały całą wilgoć z powietrza kuchennego. Wilgoci było pod dostatkiem, ponieważ mama Halinki każdego dnia marynowała ogórki, gotowała zupy, kompoty i inne strawy, od których wychodziła para, tak potrzebna dla kaktusa. Pewnego razu mama Halinki zauważyła, że ziemia, w której rósł kaktus, całkiem wyschła. Ona podlała kaktus gotowaną wodą i spytała Halinkę:
- Czemuż, córeczko, zapomniałaś o kaktusie?
- Nie zapomniałam. Po prostu nie jest mi potrzebny, wyrzuć go, jak chcesz!- odpowiedziała dziewczynka.
- Jakżeż można wyrzucić takie piękno? – zdziwiła się matka.
- Mamo, jakie on ma piękno?! Wyrzuć go.
- Podejdź bliżej i zobacz, jaki ma cudowny kwiatek!
Matka zdjęła wazon z lodówki i pokazała Halince kwiatek. Rzeczywiście, z kaktusa zwisało grube długie źdźbło, na końcu którego roztaczał piękno puszysty duży biały kwiat.
- Czyżby kaktusy tak kwitną? – ze zdumieniem patrzyła Halinka na kwiatek.
- Kwitną – uśmiechnęła się matka. – I mamy z tobą szczęście, ponieważ kaktus zakwita tylko raz w roku i kwitnie tylko przez dobę. Jutro kwiatek zwiędnie. Mogłyśmy w ogóle go nie zobaczyć.
- Trzeba postawić go w widocznym miejscu – powiedziała Halinka. - Zawołam przyjaciółki, niech popatrzą na ten cud.
Kwiaty na półce wstydliwe milczały: o tej porze roku żaden z nich nie kwitł. I nigdy gospodyni nie robiła z nich wystawy. A ten niezwykły kaktus Halinka postawiła w widocznym miejscu i zawołała przyjaciółki. I oczywiście, nową też.
Kiedy dziewczynki zobaczyły, jaki cudowny kwiat dała w prezencie nowa, przestały z niej kpić. Było im wstyd, że tak złośliwie się zachowywały wobec nowej koleżanki. Lecz najbardziej się wstydziła Halinka: ona zlekceważyła nową i kaktusa nie podlewała. Dlatego wniosek dla siebie Halinka zrobiła poprawny: nigdy nie myśl źle o innych i nigdy się od nikogo nie odwracaj, nawet jeżeli ci się wydaje, że nie są warte twej uwagi.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów: | |
Do końca roku pozostało dni: 106 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.