GRODNO
Poniedziałek,
29 kwietnia
2024 roku
 

W drodze ze św. Dominikiem

Z Bogiem przez codzienność

Każdego człowieka ogarniał swoim miłosierdziem, a ponieważ kochał wszystkich, sam też był kochany przez wszystkich... deklarował to osobistą zasadą, „by weselić się z ludźmi wesołymi, a płakać z tymi, którzy płaczą” – napisał o założycielu zakonu dominikanów, jego następca bł. Jordan z Saksonii.
    Dominik Guzmán urodził się około 1170 roku w Caleruega (Hiszpania). Pochodził ze starożytnego szlacheckiego rodu. Tradycja twierdzi, że matka przed jego narodzinami miała sen: pies z płonącą pochodnią biegnie i „rozpala świat”. Dominik nie unikał ciemności, wręcz przeciwnie, szybko szedł w jej kierunku.
Wersje życiorysu św. Dominika różnią się między sobą stylem i tonacją. Niektóre z nich są zdecydowane i konsekwentne: postanowil, osiągnał, założył, polecił itp. Są także skąpe w informacje, które dodają do podanej treści takie wyrazy jak „prawdopodobnie”, „przypuszczalnie”, „według legendy”. Trafiła do mnie mała historia, która zawierała krótkie, ale wymowne słowo – współczucie. Bardzo dużo mówi ono o postaci św. Dominika, który w ciągu 50 lat zrobił tak wiele dla Kościoła i świata.
    Niewątpliwie cudem byłoby znalezienie Świętego, który nie współczułby innym ludziom. Dominik też nie był wyjątkiem. W czasie, kiedy uczęszczał do „szkół Palencia”, w kraju nastał głód. Dla młodzieńca stało się to nie tylko silnym przeżyciem, ale także impulsem do działania – sprzedał wszystko, co miał, nawet swoje cenne manuskrypty potrzebne do nauki. Mogły one stać się światłem dla umysłu, lecz Dominik udał się tam, gdzie ludzie umierali z głodu.
    Później współczucie do osób, które cierpiały z powodu duchowego głodu w niektórych obszarach Europy, stało się powodem szukania dla nich odpowiedniej pomocy. Pozostał tam, gdzie widział ciemnotę niewiedzy, błędne poglądy i nienawiść. Rezygnując z dóbr materialnych (nawet z koni, jako pojazdu), Dominik roczpoczął swoją drogę – szedł z miasta do miasta na pieszo, często boso... Istnieją świadectwa, że „deszcz i inne niedogodności zrywały z jego ust tylko uwielbienie Boga”.
    Miłosierdzie, którym Dominik pragnął objąć wszystkich, pozwoliło mu i jego przyjaciołom zobaczyć i wybrać drogę przekonania, a nie siły. Ten, kto szczerze współczuje drugiej osobie, nie patrzy na nią z góry, ale staje obok. Współczucie bliźniemu może okazać więcej niż ktokolwiek mogłby wyrazić. Umożliwia także odzew, który rodzi się w głębi serca.
    Zasada „by weselić się z ludźmi wesołymi, a płakać z tymi, którzy płaczą” miała w Dominiku swoje źródło, swój punkt odniesienia – miłość do Chrystusa. Zawsze modlił się przed Jezusem Ukrzyżowanym, ale nie zostawił pism o modlitwie. Po jego śmierci, na podstawie wspomnień świadków, sporządzono słynne dzieło “Dziewięć sposobów modlitwy św. Dominika”. Papież Benedykt XVI podczas jednej ze swoich katechez, poświęconych figurze św. Dominika, krótko określił istotę tych modlitw.
    Każdy z dziewięciu sposobów modlitwy wyraża postawę ciała oraz postawę ducha, które pogłębiają skupienie i żarliwość. Pierwsze siedem – to kolejne etapy, niczym kroki na drodze, wiodące do komunii z Bogiem, z Trójcą Przenajświętszą: modląc się, św. Dominik chylił czoło, by wyrazić pokorę; leżał na ziemi, by prosić o przebaczenie swoich grzechów; stał na kolanach, odprawiając pokutę, by uczestniczyć w cierpieniach Pana; szeroko otwierał ramiona, wpatrując się w Ukrzyżowanego, by kontemplować Najwyższą Miłość; kierował wzrok w niebo, czując, że pociąga go do siebie świat Boży. We wszystkich trzech postawach – na stojąco, na kolanach, leżąc na ziemi – święty zawsze miał spojrzenie zwrócone w stronę ukrzyżowanego Pana.
    Kolejny sposób – osobista medytacja, w której modlitwa nabiera jeszcze bardziej wewnętrznego i pokrzepiającego wymiaru. Św. Dominik na zakończenie Liturgii Godzin i po odprawieniu Mszy św. kontynuował rozmowę z Bogiem, nie wyznaczając sobie granic czasowych. Siedział sobie spokojnie, wewnętrznie skupiony i zasłuchany, czytając książkę lub wpatrując się w Ukrzyżowanego. Tak bardzo głęboko przeżywał te momenty bliskości z Bogiem, że widoczne były również zewnętrzne tego przejawy: radość i łzy. Przyswajał sobie zatem, medytując, rzeczywistości wiary.
    Świadkowie opowiadają, że niekiedy wpadał w swoistą ekstazę, a jego twarz ulegała przemienieniu. Ale zaraz potem pokornie wracał do swoich codziennych zajęć, umocniony siłą, która pochodzi z góry.
    Jeszcze inny sposób to modlitwa w czasie podróży od klasztoru do klasztoru. Odmawiał wtedy Jutrznię, Modlitwę Południową, Nieszpory razem z towarzyszami i wędrując przez doliny i wzgórza, podziwiał piękno stworzenia. Z jego serca płynęła wówczas do Boga pieśń uwielbienia i dziękczynienia za tak liczne dary, a przede wszystkim za największy z cudów – odkupienie dokonane przez Chrystusa (katecheza papieża Benedykta XVI podczas audiencji generalnej w Castel Gandolfo z 8 sierpnia 2012 r.).
    Ten ostatni sposób przypomina współczesne piesze pielgrzymki do sanktuariów maryjnych. Być może św. Dominik chętnie przyłączyłby się do którejś z nich, ponieważ bardzo czcił Matkę Bożą. I pewnego razu pod wieczór trudnego dnia można byłoby zapytać go nie tylko o to, jak kochać wszystkich ludzi i znaleźć swój sposób na modlitwę i własną ścieżkę współczucia do innych osób, ale także o to, jak pozostać w drodze.
    Współczucie i miłość pomagają w pracy i małżeństwie, w różnych formach powołania i w ogóle w życiu chrześcijańskim wyruszyć w drogę wiary. Ale jak kontynuować, pomimo deszczu, upału, niedogodności, zmęczenia i przygnębienia? Jaka byłaby jego odpowiedź?

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  247

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.