Wyjątkowe egzemplarze Czasami znalezione rzeczy zadziwiają swoim pochodzeniem. „W mojej kolekcji jest kilka medalików z wizerunkiem Matki Bożej Austriackiej, Hiszpańskiej” – opowiada ks. Paweł. Podczas rozmowy z kapłanem wyciągamy wniosek, że artefakty mogły pozostać po żołnierzach z dalekich krajów, którzy walczyli na naszych terenach.
Wśród niezwykłych eksponatów ks. Paweł wyróżnia medalik, mający chronić przed dżumą podczas epidemii. „A to jest sześcioramienny krzyż «karawaka», kilka wieków temu popularny w Polsce – zwraca uwagę kapłan. – Był również nazywany krzyżem morowym, ponieważ uważano, że chroni przed różnymi chorobami. Na obu okazach znajduje się obraz Maryi – Matki łaski Bożej”.
Kolekcja zawiera medaliki zarówno katolickie, jak i prawosławne. Różnią się wizerunkami świętych, którzy są czczeni w obu Kościołach, oraz napisami: prawosławne najczęściej były w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, a katolickie po łacinie (niektóre są też po polsku lub po hiszpańsku). W większości przypadków medaliki powstawały z okazji koronacji obrazów, kanonizacji świętych. Istnieją też pewne motywy osobiste, na przykład odprawienie przez kapłana prymicyjnej Mszy św. „Im więcej okazów w kolekcji, tym większa jest chęć systematyzować informację o nich. Nad jej zgromadzeniem pracuję już od ponad dwóch lat” – zdradza kapłan.
Od hobby do wyspecjalizowania się
W przyszłości ks. Paweł myśli o przekazaniu swojej kolekcji diecezjalnemu muzeum, którego projekt dopiero się tworzy.. |
|
Ks. Paweł opowiada, że wcześniej medaliki robiono z miedzi, brązu. Później zaczęto wykorzystywać aluminium, srebro. Inną cechą charakterystyczną, dzięki której można ustalić czas wykonania wyrobu, jest uszko medalika. Najczęściej, jeśli nie istnieje dodatkowe, łączące uszko (które widzimy również na współczesnych ozdobach), medalik pochodzi z XVII-XVIII wieku. W innym wypadku mamy do czynienia z wyrobem współczesnym.
Większość medalików powstawała przy zakonach. „Nosili je na szyi lub ręku, przy pasie lub na różańcu wyłącznie osoby duchowne lub zamożni świeccy – opowiada kapłan. – Po pewnym czasie medaliki nauczyli się robić prości rzemieślnicy, dzięki czemu dewocjonalia
stały się dostępne dla szerokiego grona wiernych. Mistrzowie, którzy samodzielnie opanowali ten fach, stwarzali formy z gotowych egzemplarzy i odlewali je ze stopu cyny, tak jakby kopiując oryginał. Te medaliki wyróżnia pewna niezgrabność, niewyraźność konturów”.
Najpiękniejsze medaliki w kolekcji, które od razu rzucają się w oczy, zostały zrobione w Rzymie, o czym świadczy napis „Roma” na dole wyrobu. Wyróżnia je ostrość i dokładność najdrobniejszych szczegółów. „Wspaniała jakość! Nawet za pomocą dzisiejszych technologii ciężko to powtórzyć” – podkreśla ks. Paweł.
O chęci dodania do kolekcji swojego medalika Kapłan już przez dłuższy czas zastanawia się nad pomysłem o stworzeniu medalika z wizerunkiem Matki Bożej Pocieszycielki, skopiowanego z cudownego obrazu, który zajmuje w parafialnej świątyni środkowe miejsce nad ołtarzem. Szkic już od dawna jest gotowy – czeka na realizację. Jak zaznacza proboszcz, planuje stworzyć go na 150-lecie konsekracji kościoła. Jubileusz przypada na jesień 2019 roku.
Kolekcja składa się z mniej więcej 260 okazów. Kapłan gromadzi ją w ciągu ok. 10 lat. |
|
W parafii głębokim szacunkiem jest otaczana Matka Boża. Wierni uważają, że to właśnie dzięki Jej wstawiennictwu kościół został ocalony podczas II wojny światowej. Zgodnie z opowiadaniami świadków, na niebie widziano wizerunek Najświętszej Matki, która swoim szerokim płaszczem chroniła świątynię przed kulami i pociskami. Z okazji tego wydarzenia w pierwszej połowie XX wieku powstał obraz o odpowiedniej treści, potem ukazała się pocztówka. Kilka lat temu nad środkowym wejściem do kościoła na podstawie tejże historii stworzono witraż.
„Nie wiem dlaczego, ale pierwszą modlitwą, która przychodzi do głowy, gdy napotykają trudności, jest właśnie «Pod Twoją obronę». Wielu osobom. Ja też należę do ich grona – mówi kapłan. –
Nieraz odczuwałem opiekę Matki Bożej w swoim życiu. Jestem pewien, że Maryja nigdy nie opuści tego, kto wpadł w kłopoty. Jest naszą główną orędowniczką przed Bogiem. Jak troskliwa matka, Maryja współczuje człowiekowi i zawsze go broni”.
Zamiast epilogu Na pamiątkę spotkania w prezencie od ks. Pawła dostałam krzyżyk, który został stworzony mniej więcej pod koniec XVII – na początku XVIII wieku. Nagle przyszło mi na myśl: przecież wszystkie medaliki, krzyżyki... każdy ma swoją historię! Nie są to monety, którymi płacono, książki, które mogły zostać przeczytane zaledwie raz, tylko osobiste rzeczy wiernych, które ich posiadacze mogli nosić przy sercu przez całe życie. Każdy właściciel miał swój los, trudną drogę, na której nie raz zapewne spuszczał głowę i, patrząc na zawieszkę, powierzał wszystkie swoje kłopoty wstawiennictwu pewnego świętego. Z powodu tego, że ustalenie pochodzenia artefaktu jest sprawą skomplikowaną, ta część historii dla nas, potomków przeszłości, jest otoczona zagadkowością. Być może na tym właśnie polega największa tajemnica.