Muzykolog i badacz śpiewu kościelnego: „Możemy być dumni z posiadania własnego Mszału”

Wywiad

Każdy język narodowy wprowadzony do liturgii stworzył piękny śpiew. W tym język białoruski
Każdy język narodowy wprowadzony do liturgii stworzył piękny śpiew. W tym język białoruski

W tym roku Mszał rzymski dla diecezji Białorusi osiągnął pełnoletność. Dokładnie 18 lat temu został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską. Wspominając tę datę, porozmawialiśmy z Ireną Chochulską, doktorem muzykologii i badaczką śpiewu w białoruskim Mszale, o wszystkich znanych nam śpiewach i melodiach liturgicznych. Rozmawiamy o przyczynach różnic naszego śpiewu od oryginału łacińskiego, o tym, jak Mszał zjednoczył katolików i dlaczego coraz rzadziej słyszymy Msze śpiewane w kościołach.


   – Gdy badała Pani pracę nad białoruskim Mszałem, rozmawiała Pani z ludźmi, którzy to robili, co było trudniejsze do przetłumaczenia – teksty czy muzyka?
   – Na pewno muzyka. Gdy zaczęły się prace nad oficjalną wersją Mszału, zwyczajnie brakowało nam specjalistów.
   
    – Dobrze rozumiem, że aby stworzyć takie melodie, trzeba znać tradycję śpiewu w Kościele?
    – Aby dostosować melodie gregoriańskie, należy dobrze znać łacinę, swój język i śpiew gregoriański – w tym przypadku przede wszystkim zasady adaptacji kantylacji (tj. prostych melodii opartych na deklamacji, z formułami kadencyjnymi, które są związane najczęściej ze znakami interpunkcyjnymi). Tak więc adaptacja melodii łączy się przede wszystkim ze strukturą tekstu i słowa, a także należy pamiętać, że nie każdy język nadaje się do adaptacji pieśni łacińskich.
   
 Ірына Хахульская
Irena Chochulska – doktor muzykologii, pracownik Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się liturgią i śpiewem Kościoła zachodniego. Badała adaptację kantylacji w Mszale rzymskim dla diecezji Białorusi. Pochodzi z miejscowości Derewno w rejonie stołpeckim.

   – Wychodzi na to, że innym krajom było łatwiej? Na Białorusi w tym czasie nie było jednak klasztorów, w których był praktykowany śpiew gregoriański.
    – Na pewno. Chociaż z drugiej strony był to tak późny okres, że w innych krajach chorał gregoriański zszedł na drugi plan. Mało gdzie istniała ciągła tradycja, a nawet tam nie była dokładnie taka. Ten wątek tradycji został przerwany w wielu krajach.
   
    – A dlaczego niektóre śpiewane momenty Mszy św. różnią się w różnych krajach? Na przykład odpowiedź wiernych „I z duchem twoim” przed prefacją brzmi zupełnie inaczej po polsku i po białorusku.
    – W sposobie adaptacji melodii gregoriańskich wiele zależy od składni, akcentu danego języka. W ten sposób dostosowane melodie śpiewu łacińskiego różnią się w różnych językach. Wydaje mi się, że jednym z największych problemów, na które natknęli się członkowie komisji podczas przygotowań do Mszału, był akcent na ostatnią sylabę. Dlatego czasami zdarzały się trudności z zachowaniem oryginalnej struktury formuł kadencyjnych – „I z duchem twoim” jest tutaj dobrym przykładem.
    Język białoruski nie jest najłatwiejszy do adaptacji ze względu na akcent na ostatnią sylabę. W każdym razie mamy już w pewnym sensie własną tradycję, i myślę, że nie trzeba jej zmieniać.
   
    – Czyli formuła do tekstu białoruskiego nie odpowiada oryginałowi, ale jest łatwiejsza do śpiewania po białorusku?
    – Na samym początku, gdy wszyscy pamiętali „polskie” melodie (adaptacje), było bardzo ciężko, a teraz chyba już jest odwrotnie – tak jest wygodniej. Przed wydaniem oficjalnego Mszału, mieliśmy lokalne wydania. Zostały wykonane na polski ład. Było wydanie Czerwonego kościoła, przekład grodzieński, przekład ks. Władysława Czerniawskiego. Kserowano je i rozpowszechniano w parafiach. Księża używali je i byli do nich przyzwyczajeni. Zachowały one polską strukturę formuły śpiewu. A tam był już inny problem – nie zwracali uwagi na akcent w słowach. Na przykład we wspomnianej odpowiedzi wierzących „I z duchem twoim” w języku białoruskim akcentowano przedostatnią sylabę „twOim” (zamiast „twoIm”).
   
Ostatnie (trzecie) wydanie Mszału rzymskiego z 2002 roku, 
z tłumaczenia tego oryginału korzystają diecezje na Białorusi
Ostatnie (trzecie) wydanie Mszału rzymskiego z 2002 roku, z tłumaczenia tego oryginału korzystają diecezje na Białorusi

  – W niektórych parafiach do dziś można to usłyszeć. Wychodzi na to, że te melodie nie pasują do tych oznaczonych w Mszale?
    – Tak. Być może przyzwyczaili się do wydania studyjnego jeszcze przed powstaniem oficjalnego Mszału.
    Na przykład przekład grodzieński powstawał w seminarium pod kierunkiem ks. Tadeusza Wyszyńskiego. Zajmował się on zarówno tłumaczeniem, jak i muzyką. Być może na Grodzieńszczyźnie wersja ta została przejęta, gdyż trudno było z niej przejść na nową, a miejscami bardziej złożoną i odmienną od polskiej formuły.
   
    – Z czego możemy być dumni pod względem śpiewu w naszym Mszale? Czy jest coś, co go wyróżnia?
    – Trudno powiedzieć, że coś stworzyliśmy. Wykorzystaliśmy tradycję gregoriańską i dostosowaliśmy melodie. Jednak w każdym razie możemy być dumni z posiadania własnego Mszału zatwierdzonego przez Stolicę Apostolską. A jeśli wielu ludzi się zbiera, wszyscy wiedzą, jak i co śpiewać. Pamiętam, gdy do naszego kościoła przybyło wiele osób z innych parafii, wtedy śpiew się rozchodził, każdy śpiewał po swojemu. Gdzieś przyzwyczaili się w ten sposób, a gdzieś inaczej. To, że została stworzona jedna formuła dla wszystkich, jest ważne.
   
    – Mszał zjednoczył Białorusinów.
    – Tak. Ważne są również lokalne tradycje, ale jeśli chodzi o formę liturgii, dobrze jest mieć jedną.
   
    – A ile w ogóle lat mają melodie używane we współczesnym Mszale?
    – Można powiedzieć, że repertuar gregoriański rozwinął się już w drugiej połowie VIII wieku. To nie mówimy o recytacji, ale o bardziej złożonych utworach. Recytacje i pieśni liturgiczne zaczęły powstawać już w IV wieku.
    Proces kształtowania się śpiewu liturgicznego, zwłaszcza jeśli chodzi o kantylację, rozpoczął się już w IV wieku – gdy chrześcijanie uzyskali wolność, rozpoczęto budowę bazylik i, co najważniejsze, wprowadzono język łaciński.
   
    – Wychodzi na to, że wiele pieśni i melodii mszalnych, które dziś słyszymy, ma po tysiąc lat?
    – Nawet więcej. Recytacje używane podczas Mszy są jednymi z najstarszych śpiewów Kościoła. Pod koniec VII wieku powstała główna struktura Mszy świętej – z jej obrzędami, które mamy dzisiaj – została ukształtowana.
   
    – Czyli Mszał pozostaje pewną wstęgą łączącą dziś wiernych z tysiącletnią tradycją śpiewu gregoriańskiego?
    – Tak. Lecz nie tylko Mszał. Być może po prostu nie zdajemy sobie sprawy, ale są nowe pieśni, które wykorzystują melodie gregoriańskie lub są inspirowane tą muzyką.
   
Historia tłumaczenia Mszału rzymskiego na język białoruski
   Okres ZSRR – pierwszy przekład ks. Władysława Czerniawskiego. Praca ta stanie się później wzorem dla oficjalnej komisji, która zajmowała się tłumaczeniem.
    1994 – zatwierdzenie Porządku Mszy i czterech modlitw eucharystycznych w Rzymie.
    1996 – pierwsze wydanie studyjne Mszału z melodiami.
    1997 – Komisja Metropolitalna do Tłumaczenia Tekstów Liturgicznych i Literatury Religijnej rozpoczyna prace nad oficjalnym tłumaczeniem Mszału rzymskiego.
    2004 – wydanie i zatwierdzenie w Rzymie Mszału rzymskiego dla diecezji Białorusi.

    – Wydaje mi się, że dziś Msza śpiewana staje się rzadkością. Coraz częściej liturgia jest recytowana. Skąd, Pani zdaniem, pochodzi taka tendencja?
    – Tutaj można się zastanowić, komu się śpieszy – ludziom czy księżom. Ludzie lubią, gdy Msza jest krótka, a często sami księża się śpieszą. Świat żyje dziś szybko. Liturgia musi być odprawiana na spokojnie. Jeśli zostanie wyśpiewana od początku do końca, to nie będzie trwała 50 minut. Jednak trzeba, aby ksiądz chciał śpiewać, lubił śpiewać – należy usiąść i się nauczyć. Cała Msza św. może zostać wyśpiewana łącznie z czytaniami. W mojej parafii (gdy byłam dzieckiem) ksiądz wyśpiewywał większą część Mszy, śpiewał też Credo i to trwało co najmniej półtorej godziny.
    Wydaje mi się, że to moja osobista opinia, chcemy wprowadzić zamęt także do Kościoła. W kościele też się śpieszą. Tracimy sferę, w której możemy się zatrzymać, nie śpieszyć się i uroczyście oraz w spokoju podziękować Bogu.
    Dzisiaj w ogóle nie przywiązuje się takiej wagi do sztuki w Kościele – śpiewu, architektury, sztuk wizualnych – i to jest bardzo złe.
   
    – Proszę się podzielić, na czym opiera się Pani fascynacja śpiewem gregoriańskim? Skąd pochodzi i co daje Pani osobiście?
    – Chorał gregoriański to niezwykły śpiew. Co ciekawe, jest stworzony specjalnie do liturgii i nadaje się tylko do liturgii, nie nadaje się na koncerty. Jest to modlitwa. Niestety mało gdzie praktykuje się śpiewanie chorału gregoriańskiego.
    Trzeba dodać, że gdy do liturgii wprowadzono języki narodowe, powstało na nich wiele pięknych pieśni. Została włożona w to teologia i muzyka była na odpowiednim poziomie. To także nasze duchowe bogactwo. Obecnie niestety mało jest śpiewów liturgicznych na wysokim poziomie artystycznym, które poza tym zachowują sacrum.
    Przy okazji chcę tylko dodać – nie można wprowadzać do liturgii pieśni pielgrzymkowych, niech będą śpiewane podczas pielgrzymek.