Wojownik za prawdę i swobodę

Wywiad

19 października przypada 35. rocznica męczeńskiej śmierci bł. Jerzego Popiełuszki. Ksiądz, który oddał życie za wiarę i Ojczyznę w czasach dyktatury, na zawsze pozostał w pamięci ludzi jako człowiek o niezachwianych przekonaniach, gotowy do ofiary z siebie.
D ziś na stronach „Słowa Życia” o bł. Jerzym Popiełuszce opowiada jego bratanek Marek Popiełuszko, który w 1988 roku wyjechał z Polski do USA. Pan Marek wspomina chwile spędzone ze swoim wujkiem i dzieli się przemyśleniami na temat roli słynnego krewnego w historii narodu Kościoła.
– Czy to prawda, że korzenie rodziny Popiełuszków wywodzą się z terenów obecnej Białorusi? Co łączy was z Białorusią?
    – Nigdy nie słyszałem, aby nasza rodzina ze strony dziadka czy babci pochodziła z Białorusi. Wiem, że Kalinowscy (jest to panieńskie nazwisko mojej prababci) przybyli z Litwy, gdyż za służbę w wojsku carskim otrzymali majątek w Karpowiczach. Nie jestem jeszcze pewien, ale prawdopodobnie św. Rafał Kalinowski też pochodził z tej rodziny.
  Ks. Jerzy w kręgu bliskich ludzi 
(obejmuje małego Marka za ramiona)  Ojciec opowiadał, że dziadkowie często jeździli do Grodna. Przed przesunięciem granicy po II wojnie światowej było to najbliższe duże miasto, gdzie udawano się na zakupy. Wiem też z opowieści, że cegła, którą został obmurowany dom w Okopach, gdzie urodził się ks. Jerzy, pochodzi z rozbiórki jakiegoś budynku w Grodnie. Dziadek jeździł po nią konnym zaprzęgiem.
   
    – Czy Pan pamięta ks. Jerzego?
    – Dość dobrze. Pamiętam, jak wieczorami podczas wakacji na wsi (miałem coś koło 7-8 lat) wujek wyświetlał slajdy o misjonarzach posługujących w Afryce. Zbierało się wtedy bardzo dużo ludzi. Wszyscy z zainteresowaniem słuchali jego opowieści.
    Miałem też szczęście prawie dwa ostatnie tygodnie lata 1984 roku spędzić razem z nim w Warszawie. Zwiedzaliśmy miasto, jedliśmy lody na Starówce, chodziliśmy na spacery z psem Tajniakiem. Były to wyjątkowe wakacje! Jednak niestety widziałem wujka wtedy po raz ostatni…
   
    – Ks. Jerzy często bywał w rodzinnych stronach?
    – W czasach Solidarności przyjeżdżał na krótko. Nie miał wtedy za dużo czasu, gdyż bardzo się angażował w sprawy społeczne.
   
    – W rodzinie wiedziano, że ks. Jerzy bardzo się martwił o los ludzi i Ojczyzny?
    – Kilkakrotnie byłem z rodzicami na Mszy św. za Ojczyznę odprawianej przez wujka w żoliborskim kościele w Warszawie. Jednak najczęściej podczas Eucharystii znajdowaliśmy się w jego pokoju – dla naszego bezpieczeństwa, gdyż istniało ryzyko prowokacji.
    Na szczęście ani razu nie powstało żadnego problemu.
   
„Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się, gdy inni przeklinają. Pomóc, gdy inni nie chcą tego czynić. Przebaczyć, gdy inni nie potrafią. Cieszyć się życiem, gdy inni je lekceważą”.
    Ks. Jerzy Popiełuszko

    – W kazaniach na Mszach św. za Ojczyznę ks. Jerzy otwarcie walczył o prawa i swobody człowieka. Niektórzy uważają to za czyn bohaterski. Ale czy nie była to walka o coś naturalnego?
    – Ks. Jerzy mówił głośno o tym, o czym większość ludzi w tamtych czasach bała się nawet po cichu myśleć. Mówił o prawdzie, miłości i zniewoleniu przez komunę.
   
    – Сzy kapłan rozumiał, że otwarcie sprzeciwia się rządzącej partii komunistycznej?
  Ks. Jerzy w rodzinnej miejscowości, w Okopach  – Ks. Jerzy nigdy nie potępiał ludzi. Zawsze jak go pytano, mówił, że walczy „ze złem, a nie z ofiarami zła”. Głównym jego hasłem było zawołanie św. Pawła Apostoła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21). Jedyną bronią wujka była prawda i miłość. Za to właśnie znienawidzili go komuniści.
   
    – Czy ks. Jerzy był świadom, że za głoszenie prawdy może zginąć?
    – Na pewno. Wspominał o tym w jednym z wywiadów dla zachodniej TV. Jednak ani na chwilę nie stchórzył. Wiedział, że jest po słusznej stronie i ma poparcie tysięcy ludzi.
   
    – Społeczeństwo przeżyło szok, gdy się dowiedziało o morderstwie ks. Popiełuszki. Zapewne jawił sobą ogromną siłę i moc, skoro postanowiono pozbyć się go w tak okrutny sposób…
    – Na pogrzeb wujka przybyło ponad pół miliona osób. Była to ogromna manifestacja pokojowa. Chciałbym nadmienić, że w tamtych czasach nie było Internetu, by zawiadomić o miejscu i czasie pogrzebu. Mało kto miał w domu nawet telefon! Komuniści dezinformowali ludzi, podając różne miejsca pogrzebu, a mimo to wielu potrafiło się zorganizować w ciągu trzech dni i przyjechać z najdalszych zakątków Polski.
   
    – W mediach pojawiły się informacje, że winni w śmierci ks. Popiełuszki, amnestiowani jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku, znów staną przed trybunałem. Jak Pan sądzi, czy przestępcy uświadamiają sobie, uczestnikami jakiej zbrodni zostali?
    – Wiem, że IPN (Instytut Pamięci Narodowej – uw. red.) wszczął śledztwo o fałszywe pomówienie i podrzucenie obciążających materiałów do mieszkania ks. Jerzego przy ul. Chłodnej w Warszawie. Po tej akcji kapłan został aresztowany i oskarżony o działalność przeciwko Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
    Mordercy na pewno wiedzą, że cały ich plan się nie powiódł. Ks. Popiełuszko, który po śmierci miał być wkrótce zapomniany, cały czas żyje w pamięci wiernych. Świadczą o tym dziesiątki ulic i szkół w kraju i za granicą nazwanych jego imieniem. W wielu miejscach odsłonięto pomniki czy tablice ku jego czci. Relikwie kapłana można znaleźć nawet w świątyniach w najdalszych zakątkach świata. Wiem, że znajdują się one też w niektórych parafiach na Białorusi. Sporo grup modlitewnych obiera ks. Jerzego za swego patrona. Między innymi jest orędownikiem wspólnoty kilkudziesięciu ministrantów z Filipin.
   
    – Jaką osobowością ks. Jerzy pozostał w pamięci ludzi?
    – Większość tych, którzy znali księdza osobiście, pamięta go uśmiechniętego, o radosnym usposobieniu pomimo wielu obowiązków, zmęczenia i chorób.
    Od trzech lat w Okopach, rodzinnej miejscowości kapłana, i Suchowoli organizuje się rocznicę jego urodzin. Jest obchodzona zawsze w drugą sobotę września.
    Na spotkaniu gromadzą się osoby, które znały osobiście ks. Jerzego i mogą o nim opowiedzieć innym.
   
    – Pana zdaniem w jakim stopniu ks. Jerzy wpłynął na późniejsze wydarzenia w kraju? I czy wpłynął?
    – Jego śmierć była początkiem upadku komunizmu w Polsce i na świecie. Ludzie przestali się bać władz rządzących, gdyż uświadomili sobie, że skoro coś takiego uczyniono z lubianym przez wiernych kapłanem, może się stać z każdym. Zaczęły się ponowne strajki.
   Procesja pogrzebowa w listopadzie 1984 roku Komuniści wiedzieli, że dni ich rządów są policzone, dlatego zaproponowali rozmowy przy okrągłym stole w Magdalence. Była to ich ostatnia „deska ratunku” i ją wykorzystali. Ks. Jerzy w swoich kazaniach mówił o dialogu i rozmowach, ale nie sądzę, że na takich warunkach.
   
    – W podziemiu kościoła na Żoliborzu w Warszawie 15 lat temu zostało otwarte muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. Czy rodzina przekazała coś do ekspozycji?
    – Byłem na otwarciu muzeum. Nasza rodzina przekazała wiele pamiątek, m.in. kołyskę uplecioną z wikliny przez dziadka, drzwi i okno z domu rodzinnego księdza w Okopach.
   
    – Czy w rodzinie zostały rzeczy należące do sławnego krewnego, które przechowujecie jako pamiątki?
    – Zostało nam dość dużo pamiątek, które w przyszłości z chęcią udostępnimy w muzeum w Okopach. Obecnie przykładamy wszelkich starań, by mogło powstać, gdyż jesteśmy przekonani, że aby zgłębić osobowość błogosławionego, trzeba poznać środowisko, w którym wzrastał, dojrzewał i rozpoznawał swoje powołanie.
    Obecnie tą sprawą aktywnie zajmuje się fundacja im. ks. Jerzego Popiełuszki „Dobro”. Mamy nadzieję, że wkrótce uda nam się realizować to przedsięwzięcie.
   
Ks. Jerzy Popiełuszko urodził się 1 września 1947 roku we wsi Okopy niedaleko Suchowoli (Polska). W 1972 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Podczas strajków w 1980 roku sprawował opiekę duszpasterską nad środowiskiem pracowników Warszawy. Był uważany za jednego z duchowych pasterzy związku zawodowego „Solidarność” – ośrodka opozycji przeciw reżimowi komunistycznemu. Od lutego 1982 roku celebrował Msze św. za Ojczyznę, na których gromadzili się wierni z różnych zakątków Polski. 19 października 1984 roku porwany przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa, okrutnie skatowany i utopiony w rz. Wisła. W 2010 roku został dołączony przez Kościół do grona błogosławionych.