Nasze talenty i twórczy zapał dla większej chwały Bożej!

Wywiad

Teatr im. św. Jana Pawła II obchodził 10. rocznicę swego istnienia. Uroczystość z tej okazji miała miejsce w parafii Najświętszego Odkupiciela w Grodnie. Aktorzy dziękowali Wszechmocnemu za dar wiary, talenty, za wspólnotę teatralną i prosili o Boże błogosławieństwo na dalszą czynną i owocną pracę na scenie. Jubileuszowa data to zawsze pewien kres, czas na podsumowanie.
    W dzisiejszym numerze „Słowa Życia” założycielka i niezmienny kierownik teatru Maryna Żybartowicz-Protos opowiada o niuansach pracy na niwie sztuki teatralnej.
– Teatr im. św. Jana Pawła II zdążył już zdobyć serca wielu widzów, dla niektórych stał się nawet najukochańszy. Skąd powstał pomysł jego stworzenia i od czego się zaczęła Pani osobista droga twórcza?
    – Świat teatralny pociągał mnie od samego dzieciństwa. Marzyłam o byciu baletnicą. Pragnienie nie zostało spełnione w taki sposób, jaki sobie życzyłam, jednak realizowało się tak, jak chciał tego Pan Bóg.
    Swoją pracę na niwie artystycznej rozpoczęłam w miasteczku Wołpa, gdzie dzięki moim staraniom powstał teatr „Gwiazda Betlejemska”. Ta praca była swego rodzaju realizacją marzeń z dzieciństwa. Oprócz tego zrozumiałam, że pracując z dziećmi, będę mogła zrobić znacznie więcej, niż byłabym w stanie uczynić sama. Dlatego gdy w 2007 roku przyjechałam do parafii Najświętszego Odkupiciela w Grodnie, bez wahania postanowiłam, że powinien tu powstać teatr. Ten pomysł spodobał się też oj- com redemptorystom.
Dla nich również ważne jest, by z dziećmi i młodzieżą prowadzono prace twórcze. W ten sposób powstał Teatr im. św. Jana Pawła II. Jego duchownym kierownikiem został o. Stanisław Staniewski CSsR.
   
    – Dlaczego za patrona obrano właśnie Jana Pawła II?
    Teatr był częścią życia Ojca Świętego. Brał on udział w scenkach szkolnych, pragnął zostać aktorem lub dramatopisarzem. Dlatego też trudno sobie wyobrazić lepszego patrona! Choć w czasie, gdy teatr rozpoczynał swoją działalność, Jan Paweł II nie był jeszcze ogłoszony świętym, jego słowa, nauka i przykład życia dawały nam impuls do rozwoju i realizacji twórczych planów.
   
    Wasze przedstawienia to prawdziwa synteza literatury, muzyki, choreografii, śpiewu i sztuk wizualnych. Jak się rodzą idee spektaklów? Co służy źródłem inspiracji?
    Nie mam odpowiedniego wykształcenia, dlatego tworzę pod natchnieniem. Jego źródłem jest niebo, ludzkie życie, czasami pewna zwykła codzienna sytuacja. Być może to, co powiem, zabrzmi trochę snobistycznie, jednak myślę, że tylko dzięki działaniu Du- cha Świętego udaje mi się wymyślać scenariusze i wcielać je w życie. Zdarza się, że pomysły rodzą się bezpośrednio na scenie podczas próby. Czas od czasu sami aktorzy podpowiadają nowe możliwości rozwoju akcji.
    Teatr to szczególny gatunek artystyczny, mający własne unikalne i rzeczywiście bezgraniczne wyraziste możliwości. Dlatego też interesuje mnie każda reżyseria. Lubię łączyć to, co się nie łączy. Czasami się zdarza, że widzowie nie do końca rozumieją pewne nieordynarne spektakle, wydaje się wtedy, że może warto mówić prościej. Jednak potem wyrzekam się tej myśli, ponieważ teatr powinien nakłaniać do myślenia. Uważam, że nie trzeba stawiać granic i przystawać na jednym gatunku. Nie chodzi o nowatorstwo. Chodzi o przekazanie treści, oddziaływanie na widza. Teatr powinien być wielokierunkowy! Każde nasze przedstawienie zawiera wątek wychowawczy, a u podstaw fabuły leży rozważanie o wartościach ogólnoludzkich, o dobru i złu, o tym, czym jest przyjaźń, szacunek i miłość. Poprzez swoją działalność staramy się siać Boga w sercach. Jestem przekonana, że jeśli choć jedna osoba wyszła po obejrzeniu przedstawienia z chęcią zmiany czegoś w swoim życiu, spektakl osiągnął sukces.
   
    Największa nagroda natomiast – jeśli ludzie po naszym wystąpieniu wracają do pewnych momentów, zastanawiają się nad nimi.
   
    Jakie talenty powinno mieć dziecko, by dostać się do Teatru im. św. Jana Pawła II?
    Trzeba podkreślić, że teatr został stworzony dla wszystkich dzieci bez wyjątku – o różnym poziomie zdolności i przygotowania. Do naszej wspólnoty należą zarówno przedszkolaki, jak i studenci. Często rodzice pytają: „Jeśli moje dziecko tańczy, a śpiewać nie umie (lub odwrotnie), co mam robić?”. Zawsze odpowiadam: „Jeśli ma chęć zajmować się twórczością, niech przychodzi!”. Nie przeprowadzamy kastingów, każdy chętny może spróbować swoich sił. Staramy się rozwijać mocne strony każdego uczestnika, a słabe stopniowo „wzmacniamy”. W naszych przedstawieniach bierze udział jednocześnie około 30 dzieci. I dla każdego z nich w jakiś sposób udaje się odnaleźć pasującą rolę.
    Oczywiście, nie każdy, kto przychodzi, zostaje, ponieważ teatr to rzeczywiście ciężka praca, która wymaga dużo czasu i wysiłku.
   
    Czy istnieją w teatrze pewne tradycje?
    Oczywiście. Po spektaklu, gdy już mamy zdjęcia i nagranie wideo, zawsze organizujemy spotkanie, na którym przy herbacie i słodkim poczęstunku wspólnie je oglądamy. Przed Bożym Narodzeniem gromadzimy się razem, by się połamać opłatkiem. Również na wspomnienie św. Stanisława Kostki przygotowujemy przyjęcie, by złożyć życzenia naszemu kierownikowi duchowemu o. Stanisławowi Staniewskiemu CSsR. Jednak najważniejszą tradycją są zwykłe próby, podczas których się ciężko pracuje, dzięki czemu zdobywa się nową wiedzę i umiejętności, umożliwiające coraz wyższy poziom.
    Teatr pozostawia w sercu każdego uczestnika niezapomniany ślad. Dlatego też po dostaniu się na studia lub nawet po założeniu rodziny nasi byli aktorzy znajdują czas, by przyjść na spotkanie lub wziąć udział w imprezie. I jest mi bardzo miło, że dla nich teatr nie dobiegł końca jak jakieś zajęcia fakultatywne.
   
    Proszę opowiedzieć o działalności teatru poza parafią. Czy gdzieś wyjeżdżacie ze spektaklami?
    Każdego roku przedstawiciele teatru (grupa z 15 osób) bierze udział w Międzynarodowej Parafiadzie w Warszawie. Młodzież demonstruje swe zdolności artystyczne i występuje na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą liczne nagrody. Nie mamy za bardzo innych możliwości wyjazdów, gdyż większa część naszych sztuk teatralnych jest wystawiana z okazji katolickich świąt. Pokazać je publiczności można tylko w pewnym czasie, na przykład w okresie wielkanocnym lub adwentowym. Jednak chciałabym podkreślić, że jesteśmy otwarci na propozycje.
    I jeśli któraś parafia nas zaprosi, z przyjemnością przyjedziemy z przedstawieniem.
    Naszym marzeniem jest występowanie nie tylko przed ludźmi, którzy znają Boga, lecz również wyjście na przykład na scenę teatru dramatycznego lub grodzieńskiego domu kultury, aby pokazać szerokiej publiczności nasze twórcze eksperymenty i w ten sposób ewangelizować.
   
    Zdarzało się Pani być jednocześnie kierownikiem, reżyserem i choreografem. Jest to bardzo ciężka praca. W jaki sposób udaje się Pani unikać zawodowego wypalenia?
    Szczerze mówiąc, co roku myślę, cóż nowego będę jeszcze w stanie wymyślić. Każde przedstawienie wydaje się szczytem, że już wyżej wejść się nie da. Jednak dzieci motywują mnie do dalszej pracy. Wie Pani, gdy dosłownie po premierze podchodzą do mnie z pytaniem „Jaką sztukę będziemy przygotowywać teraz?”, rozumiem, że nie mam prawa się zatrzymać, powiedzieć, że już nic nowego nie będzie. Moi wychowankowie wierzą we mnie i dzięki nim pragnę się rozwijać zawodowo, realizować siebie. Razem dużo się nam udaje, stawiamy przed sobą co raz trudniejsze zadania i je spełniamy.
    Dzieci mnie inspirują. Pracować z nimi to prawdziwa przyjemność. Dzieci są szczere, prawdziwe, żywiołowe. Od nich otrzymuję taki zapał! Z radością obserwuję, jak młodzi ludzie się doskonalą, wzrastają w sztuce teatralnej, rozwijają swą osobowość.
   
    Czy ktoś jeszcze pomaga Pani w tworzeniu widowiska?
    Tak, rzeczywiście są osoby, które przez widza często pozostają niedostrzeżone. Współpracuje z nami Lina Zawadzka – wspaniały człowiek, który szyje dla nas stroje i w ten sposób pomaga realizować twórcze pomysły. Dziękuję Bogu również za Annę Kulikowską, nauczycielkę śpiewu. Pracuje nie tylko nad głosem, lecz także nad psychiką dzieci i młodzieży.
   
    Jakim widzi Pani jutrzejszy dzień teatru? Z jakim nastrojem spogląda Pani w przyszłość?
    Od dawna noszę w sercu pomysł stworzenia musicalu. Mieliśmy już kilka prób, jednak idea była jeszcze nie w pełni dojrzała. Ziarnko jest, więc czekam aż zakiełkuje. Przypatruję się aktorom, którzy mog- liby zagrać na scenie, a także wziąć udział w tworzeniu muzyki i tekstów.
    Kocham teatr za jego bezgraniczne możliwości. Dla mnie, jako kierownika, bardzo ważne jest, aby ciągle szedł naprzód i się rozwijał. Mam nadzieję, że sztuka teatralna nadal będzie potrzebna i konieczna, a nam nie zabraknie sił na realizację wszystkich planów, których mamy bardzo dużo.