Do kościoła na deskorolce
Obecnie nawet niektórzy kapłani w sposób niestandardowy próbują przyciągnąć uwagę młodzieży do kościoła, bowiem młodzież uważa: „Najważniejsze, że Bóg mieszka w sercu”.
Na przykład, węgierski kapłan Zoltan Lendvay jeździł na deskorolce i po homilii chętnie pokazywał zainteresowanym wiernym niektóre techniki tego sportu. Przez to chciał udowodnić, że kapłani, jak i wszyscy ludzie, także mają swoje zainteresowania. Mogą mieć podobne zainteresowania, które ich jednoczą.
Zresztą, ten film można dzisiaj obejrzeć na youtube.com. Kapłan na deskorolce został sfotografowany na komórkę i przedstawiony światu w sieci globalnej. Na dzisiaj ten film obejrzano ponad 100 tysięcy razy!†
Kapłani na błyszczących stronach
Jeszcze jedno ciekawe wydarzenie miało miejsce w Brytanii. Jak informuje BBC, dwunastu kapłanów zostało sfotografowanych dla noworocznego kalendarza 2008 r., sprzedawanego we wszystkich kościołach hrabiostwa Zachodni Jorkszyr.
Na każdym zdjęciu kapłan został przedstawiony przy ulubionym zajęciu. Ktoś – podczas biegu, ktoś – przy czytaniu czasopisma o świeckim życiu (szczegółową informację można znaleźć na stronie oficjalnej Patriarchatu Moskiewskiego, patriarchia.ru).
Dwanaście historii. Każdy ma swoją. Krótkie opowiadania o życiu kapłanów przed ich postanowieniem służyć Bogu. W ten sposób usiłowano zainteresować młodych ludzi życiem zakonnym, pokazać całą bezpośredniość kapłanów: pochodzą z prostych rodzin, interesują się takimi życiowymi „drobiazgami”, jak i my. Nawet marzą o tym samym!
Homilie w stylu rap
Włoski kapłan Robert Fiszer poszedł nieco inną drogą. Być może, chciał przekonać młodzież zastanowić się nad codziennymi pytaniami związanymi z duchowością. Lecz zanim się zastanowić, należy coś poczuć. Poczuć właśnie Słowo Boże.
Kapłan proponował młodzieży dyskoteki, podczas których głosił kazania w stylu rap. Nie wątpię, że na sali gromadziło się wielu młodych. Chociażby z ciekawości do czegoś nowego. A to właśnie było celem Roberta Fiszera.
W przeszłości również można znaleźć ciekawe fakty. Tak, we wrześniu 1957 r. podczas Mszy św. w Manchesterze brzmiał rock'n'roll. Kościelnym hymnom akompaniowały organy. Do tego były jeszcze dwie gitary elektroniczne i perkusje – wszystko po to, by przyciągnąć uwagę młodzieży do kościoła.
Wirtualne życie chrześcijańskie
Według danych INTERFAXu, mnich Maksym z Rosji opracował elektroniczną wersję gry, opartej na przykazaniach Bożych. Wykonując je, można dostać nagrodę, a ignorując – uprzedzenia lub jakieś straty. Wszystko jak w życiu!
W tej grze można wypróbować siebie nawet w roli kapłana, biskupa. Chodzi o to, że zawodnik zawsze będzie stał przed wyborem w momencie, kiedy trzeba podjąć słuszną decyzję. Aby dojść do zwycięskiego finału, należy prowadzić sprawiedliwe życie.
„W każdym razie, młodzież bawi czas w sieci wirtualnej, więc będzie lepiej, jeśli będzie się uczyła nie „strzelać i zabijać”, a rozwijać się duchowo” - uważa mnich Maksym.
Aby dopracować wersję gry, potrzeba jeszcze około roku.
Od ciekawości do poczucia niezbędności
Ile różnych sposobów znaleźli kapłani z jasnym, twórczym płomieniem w sercu! I wszystko po to, by zachęcić młodzież do religii. Bez wątpienia, to przyciągnie uwagę. Lecz w każdym razie, tego jest za mało. Trzeba jeszcze tę wiarę zatrzymać.
Najpierw niech to będzie tylko ciekawość, potem – pogłębienie się w sens tego, co się dzieje. I w wyniku – połączenie się z wiarą poprzez pragnienie i poczucie duchowej potrzeby.