Papież Franciszek
Prawdziwy prorok nie jest głosicielem nieszczęścia tylko nadziei. Otwiera bramy, uzdrawia korzenie, odnawia przynależność do narodu Bożego, aby ten szedł naprzód. Nie dokucza, kierując się władzą, odwrotnie, jest człowiekiem nadziei. Wypomina, jeśli jest to konieczne, i otwiera drzwi, patrząc na perspektywę nadziei. Prawdziwy prorok, jeśli dobrze wykonuje swą pracę, płaci za to życiem.
Kościół potrzebuje proroków. Powiem więcej: wszyscy powinniśmy być prorokami.
Nie krytykami – to coś zupełnie innego. Nie chodzi o nieustannie krytykującego sędzię, który niczego nie kocha, któremu wszystko się nie podoba... Taki człowiek nie jest prorokiem. Prorok to ten, kto się modli, patrzy na Boga, patrzy na swój naród, odczuwa ból, jeśli ludzie błądzą, płacze, ale też potrafi w odpowiedni sposób to wykorzystać, by mówić prawdę. [...] I Jezus z jednej strony wypowiada ostre słowa, jednak z drugiej – opłakuje Jeruzalem. W ten sposób doświadcza się prawdziwego proroka: potrafi on płakać nad swoim narodem i mówić twardo, jeśli musi to czynić.
Niech w Kościele nie braknie proroków, by nieustannie iść naprzód!
Fragment homilii wygłoszonej podczas porannej Mszy św. w Watykanie, 17.04.2018 †