Według „prawa” – terrorysta. Według przykazań – Sługa Boży

Rozważania

W lutym minęło 70 lat od męczeńskiej śmierci archimandryty Andrzeja Cikoto. W 2003 roku rozpoczęto proces jego beatyfikacji.
Świerzb, gruźlica, dystrofia, pelagra to tylko niektóre z najczęstszych chorób w sowieckich obozach. Jednocześnie w akcie zgonu podano „zaprzestanie akcji serca”. I możemy się tylko domyślać, z jakiego konkretnie powodu zginął archimandryta męczennik Andrzej Cikoto. Takiego rodzaju kłamstwo jest charakterystyczne dla systemu komunistycznego, w przeciwieństwie do księdza, który za wierność prawdzie otrzymał 25 lat ciężkiej pracy.
Do czasu przyjęcia katolicyzmu obrządku wschodniego, w celu realizacji misji wśród grekokatolików w Mandżurii, ojciec marianin Andrzej Cikoto posługiwał w wie- lu miejscowościach na Białorusi: w Mołodecznie, Budsławiu, Wilejce, Mińsku, Drui. Kapłan urodził się również na naszych ziemiach, dlatego szczególnie ważne było dla niego szerzenie Słowa Bożego w języku białoruskim i dbanie o wszechstronny rozwój i dobrobyt swoich rodaków. W czasie jego posługi powstały szkoły podstawowe i gimnazja, szkoła szycia, teatr, kasa wzajemnej pomocy itp. Za ofiarność i zdolności organizacyjne o. Cikoto był wysoko ceniony przez najwyższe władze duchowne Watykanu. Był dwukrotnie wybierany na generała Zakonu Ojców Marianów. Przez prawie dekadę kierował Misją Wschodnią w Mandżurii i Chinach. Należy zauważyć, że dziś jest to jeden z niewielu przykładów, w których białoruski ksiądz zajmował tak wysokie stanowiska w Kościele katolickim.
    Podczas misji w 1948 roku archimandryta Cikoto został aresztowany przez chińską komunistyczną milicję i przekazany sowieckim organom bezpieczeństwa. Znając wielki autorytet duchowny księdza, władze radzieckie zaproponowały mu stanowisko pierwszego na Białorusi metropolity niezależnego od Watykanu Kościoła. Oczywiście w zamian za spełnienie wszystkich wymagań sowietów. Ksiądz stanowczo odrzucił propozycję. Za niechęć do współpracy posypały się na niego oskarżenia o zorganizowanie grupy terrorystycznej, o agitację przeciwko Związkowi Radzieckiemu oraz o szpiegostwo na rzecz Watykanu i Japonii. Archimandryta odbywał kary w różnych obozach pracy przymusowej w obwodzie irkuckim. Między innymi, budował magistralę kolejową, co było jednym z najbardziej nieludzkich projektów stalinizmu. Kopanie zamarzniętej ziemi, gdy temperatura czasami sięgała -50 stopni, doprowadzi do wycieńczenia każdego. Jednak, pomimo okropnych warunków obozu, znalazł siłę i czas, aby kontynuować służbę i duchowo wspierać ludzi w pobliżu.
    Z korespondencji prowadzonej z siostrami eucharystkami z Drui (założył tam ich wspólnotę) wiadomo, że ksiądz prosił zakonnice, by wysyłały mu tylko białe suchary z mąki pszennej i rodzynki. Suchary służyły jako opłatek, a z rodzynek robił wino. Innymi słowy, archimandryta Cikoto celebrował Msze podczas katorgi.
   
Archimandryta Andrzej Cikoto to przykład niezłomnej wiary i oddania Bogu. W swoim życiu doskonale wcielił uniwersalny, wszechobecny charakter Kościoła katolickiego, w którym miał przywiązanie zarówno do obrządku łacińskiego, jak i bizantyjskiego. Służył zarówno jako Białorusin, za którego się uważał, jak i Polak, Litwin, Rosjanin, Chińczyk. To właśnie jego wierność Bogu i życiowe wybory pozwoliły mu w dużej mierze być pierwszym, prowadzić ludzi za sobą. Archimandryta Cikoto jest doskonałym przykładem człowieka, który nigdy nie zwracał uwagi na okoliczności, ale szczerze i wiernie pracował dla Boga i Białorusi,
    Igor Baranowski, grekokatolik, redaktor naczelny białoruskiej grekokatolickiej gazety „Царква”

    Ksiądz odbył tylko 3 lata z przyznanego mu wyroku. Przez cały czas w obozach ciężko chorował, a warunki w Gułagu zmniejszyły karę. Ostatnie miesiące życia komplikowały otwarte rany na barkach i nogach, jednak, według wspomnień innych więźniów, został pozbawiony pomocy medycznej. Był to „bonus” dla więźniów politycznych, do których należały postacie religijne.
    Sługa Boży został pochowany na obozowym cmentarzu szpitalnym, w grobie oznaczonym zwykłym kołkiem. Na Białorusi kapłana można uczcić na cmentarzu w Żodziszkach, jego małej ojczyźnie, gdzie znajduje się symboliczny krzyż.