Ofiarnie działają na niwie Pańskiej

Rozważania

Kapłani są dla ludzi jak latarnie morskie pozwalające odnaleźć się zagubionym okrętom – duszom. Uczą, jak żyć, aby rozwijać żagle wiary i rozkwitać wobec Boskiego Oblicza. Dzisiaj dziękujemy księżom posługującym w diecezji grodzieńskiej za lata ofiarnej pracy i skłaniamy ich do spojrzenia wstecz, by przyjrzeć się odbytej drodze kapłańskiej.

    Ks. Aleksander Siemiński
    Pięć lat kapłaństwa to główny powód do wdzięczności na tym etapie mego życia. Jednak tej daty nigdy by nie było bez spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym 20 lat temu – w Jego żywym i skutecznym Słowie oraz w sakramentach, w sposób szczególny sakramentach pokuty i Eucharystii.
    Jest takie powiedzenie: „Jak trwoga, to do Boga”. I w moim życiu nastąpił taki moment. Pamiętam, była to Wielka Sobota. Spowiedź. Rozgrzeszenie... Zaiste, to był dzień mego przejścia ze śmierci grzechu do życia z Chrystusem. Wszystko powoli zaczęło się zmieniać ku lepszemu, czułem radość z obecności Pana. Już wiedziałem jak dobry jest Bóg i jak wspaniale jest z Nim, jak źle jest bez Niego, więc wracać do dawnego stylu życia oczywiście nie chciałem.
Wiara jest drogą. Niejeden może zdarzyć się na niej upadek, lecz także niejedno powstanie dzięki Miłosierdziu Najwyższego. Ważne jest walczyć i iść dalej, tam, gdzie prowadzi Opatrzność Boża. Pan udzielił mi wielkich i niepojętnych łask: zaprowadził tego, który kiedyś myślał, że nie potrzebuje kapłana, by pojednać się z Bogiem, ku dniu święceń i pozwolił pracować w swojej winnicy. Za cud mego życia, nawrócenia, powołania, za obfitość darów pragnę Mu złożyć hołd wdzięczności i chwały. Chcę też podziękować ludziom, postawionych przez Boga na mojej drodze, którzy pomogli mi dojść do Jego ołtarzy i dalej wspierają swoją modlitwą, słowem, czynem i przykładem.
    Droga życia, wiary, powołania trwa dalej. Spotyka się na niej pewne trudności, ale też radości. Największa radość dla kapłana to bycie świadkiem szczerego pojednania się człowieka ze Stwórcą. I choć posługa w konfesjonale nie jest łatwa, jednak przynosi dużo satysfakcji z działania Miłosierdzia Bożego w duszach wiernych. Zawsze buduje wiara ludzi i ich wdzięczność za posługę. Oby tylko człowiek nie zapomniał, że sprawcą wszystkiego jest Bóg, a on jest po prostu narzędziem w ręku Pana. Choć wolnym, jednak narzędziem Miłosierdzia Bożego. Oby i dalej Wszechmogący błogosławił i wspomagał mnie swoją łaską, bym z wiarą i ufnością służył Mu i ludziom zawsze i wszędzie, „dla Boga bowiem nie ma nic nie możliwego” (Łk 1, 37).
   
   Ks. Andrzej Liszko
    W ciągu 10 lat swego kapłaństwa i pewnie przez całe życie będę szukał odpowiedzi na pytanie: jaki powinien być kapłan, lub jakim chcą widzieć kapłana dzisiaj ludzie...
    W piątym rozdziale Listu do Hebrajczyków mówi się, że kapłan jest z ludzi wzięty i do ludzi posłany. Innymi słowy, jest to taki sam człowiek, jak inni. Dlatego pewnie ludzie chcą widzieć kapłana przede wszystkim jako zwykłego człowieka, który nie przylatuje z kosmosu, z nieba, jest jak wszyscy.
    Ludzie chcą widzieć kapłana jako człowieka modlitwy, który ich jak Dobry Pasterz skieruje do Pana. Powinien być pośrednikiem między Stwórcą i ludźmi; jest to łączące ogniwo, most, którym wierni będą kroczyli do Wszechmogącego. Kapłan, jak mówił papież Benedykt XVI, powinien być „specjalistą od spotkania człowieka z Bogiem”.
    W Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele „Gaudium et spes” podkreśla się, że droga Kościoła to człowiek, jego radości i nieszczęścia, kłopoty i trudności. Kapłan więc również w każdej chwili życia powinien być blisko wiernych, powinien dawać ludziom Boga. Bardzo mi się podoba fragment z Ewangelii według św. Łukasza, gdzie Maryja w stanie błogosławionym spieszy do swojej krewnej Elżbiety, aby jej pomóc (por. Łk 1, 39–55). Idzie tam nie tylko po to, by pomagać, lecz także niesie Boga. No właśnie, każdy ochrzczony, a w sposób szczególny kapłan, powinien być, przepraszam za to porównanie, „ciężarny Bogiem”, by dawać Go innym na różne sposoby: przez celebrację sakramentów świętych, przez głoszenie Dobrej Nowiny, przez świadectwo swoim życiem itd. Dawać Boga i świadczyć o Nim 24 godziny na dobę, a nawet więcej...
    Kapłan na mocy wielkiego Bożego daru – otrzymanego sakramentu kapłaństwa – jest „alter Christus”, drugim Chrystusem. Oto program powołania i życia każdego kapłana.
   
   Ks. kanonik Paweł Sołobuda
    15 lat kapłaństwa to nie aż tak duży okres czasu. Jednak w moim przypadku był on bogaty w różnorakie doświadczenia. Pierwszy rok kapłaństwa to przepiękna posługa w parafii św. Wacława w Wołkowysku: kontakt z dziećmi i młodzieżą, współpraca z proboszczem, który stał się dla mnie dobrym przykładem odpowiedzialnego i życzliwego duszpasterza. Później cztery lata nauki na uniwersytecie w Lublinie, gdzie zdobyłem kolejne doświadczenie i tytuł magistra psychologii. Po studiach z woli biskupa przez pięć lat posługiwałem przy kurii i zajmowałem się, można powiedzieć, bardziej pracą biurową: redakcja gazety, prowadzenie strony internetowej serwisu diecezjalnego, posługa w sądzie kościelnym i poradni rodzinnej, wykłady w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie i w koledżu katechetycznym w Baranowiczach, tworzenie nowych katolickich programów w radiu i telewizji państwowej, a także wiele innych spraw, jak na przykład przeprowadzenie I Kongresu Katolickich Mediów na Białorusi lub mistrzostw Europy w halowej piłce nożnej wśród księży. Chodziłem w pielgrzymki, dużo jeździłem z rekolekcjami oraz kazaniami, aż wreszcie zostałem mianowany proboszczem nowo utworzonej parafii Ducha Świętego w Grodnie. W ten sposób, jak kiedyś zauważył papież Franciszek, „poczułem zapach owieczek”, bowiem musiałem tworzyć i organizować parafię od samego początku. I wtedy jak nigdy zrozumiałem, że posługując różnym grupom ludzi, kapłan najbardziej czuje się kapłanem.
    Co do trudności, z którymi musi się zmierzać ksiądz w naszym kraju, to przede wszystkim to, że powinien on być specjalistą od wszystkiego, nie tylko od modlitwy, lecz także od budownictwa i innych rzeczy. Trudne momenty chce się pamiętać najmniej, ale dzięki nim człowiek wzrasta, kształtuje swoją postawę, umacnia się. Zanim nasza wspólnota otrzymała plac pod budowę kościoła, gromadziliśmy się na modlitwie i nabożeństwach obok starej kaplicy. Pamiętam, w zimie były bardzo mocne mrozy, niekiedy sięgały -25 stopni, a Msza św. w każdą niedzielę była odprawiana na ulicy przy krzyżu. Nie zważając na to, na wspólnej modlitwie gromadziło się dużo rodzin z dziećmi. Namawiałem ich, by poszli do jednego z grodzieńskich kościołów, a gdy przyjdzie lato, znowu zbierzemy się razem. Jednak zawsze słyszałem tę samą odpowiedź: „Tutaj jest nasza parafia i nasz krzyż, będziemy z księdzem”. Było to piękne świadectwo wiary.
    Największą radością stał się dla mnie 20 grudnia 2015 roku. W tym dniu odbyło się uroczyste poświęcenie nowej kaplicy, zapaliłem tam Wieczną Lampkę... Myślę, że podobne chwile są jedne z najlepszych i najwspanialszych dla każdego kapłana.
    15 lat kapłaństwa to nie aż tak duży okres czasu. Jednak te lata umocniły mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że dla mnie nie ma innego miejsca w życiu niż kapłaństwo i posługa dla ludzi, a Dobry Pasterz i mną się posłuży dla dobrych spraw.
   
   Ks. kanonik Jan Kuczyński
    Moje 20 lat kapłaństwa minęły jak jeden dzień. Wydaje się, że dopiero wczoraj zostałem wyświęcony... Bardzo dobrze pamiętam ten dzień – 26 czerwca 1999 roku, oraz słowa, które miałem napisane na obrazku prymicyjnym. Był to cytat ze św. Augustyna: „Panie, daj mi siłę zrobić wszystko, czego ode mnie pragniesz, a później żądaj ode mnie, czego chcesz”. Trzymam się tych słów, modlę się nimi codziennie i robię wszystko, by tak się było.
    W ciągu tych 20 lat przez jakiś czas pełniłem funkcję proboszcza w Trokielach, skończyłem studia w Rzymie, potem zostałem proboszczem katedry grodzieńskiej, gdzie posługuję już 15 lat. To, co udało mi się zrobić w świątyni, na pewno łatwo zauważyć. Jeszcze jak byłem klerykiem, pragnąłem, by kościół pw. św. Franciszka Ksawerego był lśniący, piękny, gdyż wydawał mi się trochę smutny. Może Pan Bóg przysłuchał się moim myślom i uczynił mnie proboszczem, w ten sposób pozwalając, bym go odnowił. Ponadto wykładam w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie, należę do sekcji tłumaczenia ksiąg na język białoruski, jestem wikariuszem biskupim, a także od 12 lat delegatem na Międzynarodowych Kongresach Eucharystycznych. Podejmuję się wszystkiego, co mi zleca Kościół. Najważniejszym zadaniem zarówno moim, jak i każdego kapłana jest niesienie Ewangelii. Marzę, by ludzie poznali miłość Boga i byli otwarci na Jego Słowo. A to wymaga ogromnego wysiłku. Niestety, wielu wiernych przychodzi do kościoła tylko z tradycji, z przyzwyczajenia, a nie z miłości, głębokiej wiary. Chciałoby się, by żyli Eucharystią, Słowem Bożym i wiarą na co dzień.
    Dla mnie kapłaństwo to ogromny dar i tajemnica. Żadnych planów na przyszłość nie buduję, tylko czynię wszystko, czego Bóg ode mnie pragnie. Dziękuje Panu za to powołanie i mam nadzieję, że dalej będę trwał.