Wiara jest drogą. Niejeden może zdarzyć się na niej upadek, lecz także niejedno powstanie dzięki Miłosierdziu Najwyższego. Ważne jest walczyć i iść dalej, tam, gdzie prowadzi Opatrzność Boża. Pan udzielił mi wielkich i niepojętnych łask: zaprowadził tego, który kiedyś myślał, że nie potrzebuje kapłana, by pojednać się z Bogiem, ku dniu święceń i pozwolił pracować w swojej winnicy. Za cud mego życia, nawrócenia, powołania, za obfitość darów pragnę Mu złożyć hołd wdzięczności i chwały. Chcę też podziękować ludziom, postawionych przez Boga na mojej drodze, którzy pomogli mi dojść do Jego ołtarzy i dalej wspierają swoją modlitwą, słowem, czynem i przykładem.
Droga życia, wiary, powołania trwa dalej. Spotyka się na niej pewne trudności, ale też radości. Największa radość dla kapłana to bycie świadkiem szczerego pojednania się człowieka ze Stwórcą. I choć posługa w konfesjonale nie jest łatwa, jednak przynosi dużo satysfakcji z działania Miłosierdzia Bożego w duszach wiernych. Zawsze buduje wiara ludzi i ich wdzięczność za posługę. Oby tylko człowiek nie zapomniał, że sprawcą wszystkiego jest Bóg, a on jest po prostu narzędziem w ręku Pana. Choć wolnym, jednak narzędziem Miłosierdzia Bożego. Oby i dalej Wszechmogący błogosławił i wspomagał mnie swoją łaską, bym z wiarą i ufnością służył Mu i ludziom zawsze i wszędzie, „dla Boga bowiem nie ma nic nie możliwego” (Łk 1, 37).
Ks. Andrzej Liszko W ciągu 10 lat swego kapłaństwa i pewnie przez całe życie będę szukał odpowiedzi na pytanie: jaki powinien być kapłan, lub jakim chcą widzieć kapłana dzisiaj ludzie...
W piątym rozdziale Listu do Hebrajczyków mówi się, że kapłan jest z ludzi wzięty i do ludzi posłany. Innymi słowy, jest to taki sam człowiek, jak inni. Dlatego pewnie ludzie chcą widzieć kapłana przede wszystkim jako zwykłego człowieka, który nie przylatuje z kosmosu, z nieba, jest jak wszyscy.
Ludzie chcą widzieć kapłana jako człowieka modlitwy, który ich jak Dobry Pasterz skieruje do Pana. Powinien być pośrednikiem między Stwórcą i ludźmi; jest to łączące ogniwo, most, którym wierni będą kroczyli do Wszechmogącego. Kapłan, jak mówił papież Benedykt XVI, powinien być „specjalistą od spotkania człowieka z Bogiem”.
W Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele „Gaudium et spes” podkreśla się, że droga Kościoła to człowiek, jego radości i nieszczęścia, kłopoty i trudności. Kapłan więc również w każdej chwili życia powinien być blisko wiernych, powinien dawać ludziom Boga. Bardzo mi się podoba fragment z Ewangelii według św. Łukasza, gdzie Maryja w stanie błogosławionym spieszy do swojej krewnej Elżbiety, aby jej pomóc (por. Łk 1, 39–55). Idzie tam nie tylko po to, by pomagać, lecz także niesie Boga. No właśnie, każdy ochrzczony, a w sposób szczególny kapłan, powinien być, przepraszam za to porównanie, „ciężarny Bogiem”, by dawać Go innym na różne sposoby: przez celebrację sakramentów świętych, przez głoszenie Dobrej Nowiny, przez świadectwo swoim życiem itd. Dawać Boga i świadczyć o Nim 24 godziny na dobę, a nawet więcej...
Kapłan na mocy wielkiego Bożego daru – otrzymanego sakramentu kapłaństwa – jest „alter Christus”, drugim Chrystusem. Oto program powołania i życia każdego kapłana.
Ks. kanonik Paweł Sołobuda 15 lat kapłaństwa to nie aż tak duży okres czasu. Jednak w moim przypadku był on bogaty w różnorakie doświadczenia. Pierwszy rok kapłaństwa to przepiękna posługa w parafii św. Wacława w Wołkowysku: kontakt z dziećmi i młodzieżą, współpraca z proboszczem, który stał się dla mnie dobrym przykładem odpowiedzialnego i życzliwego duszpasterza. Później cztery lata nauki na uniwersytecie w Lublinie, gdzie zdobyłem kolejne doświadczenie i tytuł magistra psychologii. Po studiach z woli biskupa przez pięć lat posługiwałem przy kurii i zajmowałem się, można powiedzieć, bardziej pracą biurową: redakcja gazety, prowadzenie strony internetowej serwisu diecezjalnego, posługa w sądzie kościelnym i poradni rodzinnej, wykłady w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie i w koledżu katechetycznym w Baranowiczach, tworzenie nowych katolickich programów w radiu i telewizji państwowej, a także wiele innych spraw, jak na przykład przeprowadzenie I Kongresu Katolickich Mediów na Białorusi lub mistrzostw Europy w halowej piłce nożnej wśród księży. Chodziłem w pielgrzymki, dużo jeździłem z rekolekcjami oraz kazaniami, aż wreszcie zostałem mianowany proboszczem nowo utworzonej parafii Ducha Świętego w Grodnie. W ten sposób, jak kiedyś zauważył papież Franciszek, „poczułem zapach owieczek”, bowiem musiałem tworzyć i organizować parafię od samego początku. I wtedy jak nigdy zrozumiałem, że posługując różnym grupom ludzi, kapłan najbardziej czuje się kapłanem.
Co do trudności, z którymi musi się zmierzać ksiądz w naszym kraju, to przede wszystkim to, że powinien on być specjalistą od wszystkiego, nie tylko od modlitwy, lecz także od budownictwa i innych rzeczy. Trudne momenty chce się pamiętać najmniej, ale dzięki nim człowiek wzrasta, kształtuje swoją postawę, umacnia się. Zanim nasza wspólnota otrzymała plac pod budowę kościoła, gromadziliśmy się na modlitwie i nabożeństwach obok starej kaplicy. Pamiętam, w zimie były bardzo mocne mrozy, niekiedy sięgały -25 stopni, a Msza św. w każdą niedzielę była odprawiana na ulicy przy krzyżu. Nie zważając na to, na wspólnej modlitwie gromadziło się dużo rodzin z dziećmi. Namawiałem ich, by poszli do jednego z grodzieńskich kościołów, a gdy przyjdzie lato, znowu zbierzemy się razem. Jednak zawsze słyszałem tę samą odpowiedź: „Tutaj jest nasza parafia i nasz krzyż, będziemy z księdzem”. Było to piękne świadectwo wiary.
Największą radością stał się dla mnie 20 grudnia 2015 roku. W tym dniu odbyło się uroczyste poświęcenie nowej kaplicy, zapaliłem tam Wieczną Lampkę... Myślę, że podobne chwile są jedne z najlepszych i najwspanialszych dla każdego kapłana.
15 lat kapłaństwa to nie aż tak duży okres czasu. Jednak te lata umocniły mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że dla mnie nie ma innego miejsca w życiu niż kapłaństwo i posługa dla ludzi, a Dobry Pasterz i mną się posłuży dla dobrych spraw.
Ks. kanonik Jan Kuczyński Moje 20 lat kapłaństwa minęły jak jeden dzień. Wydaje się, że dopiero wczoraj zostałem wyświęcony... Bardzo dobrze pamiętam ten dzień – 26 czerwca 1999 roku, oraz słowa, które miałem napisane na obrazku prymicyjnym. Był to cytat ze św. Augustyna: „Panie, daj mi siłę zrobić wszystko, czego ode mnie pragniesz, a później żądaj ode mnie, czego chcesz”. Trzymam się tych słów, modlę się nimi codziennie i robię wszystko, by tak się było.
W ciągu tych 20 lat przez jakiś czas pełniłem funkcję proboszcza w Trokielach, skończyłem studia w Rzymie, potem zostałem proboszczem katedry grodzieńskiej, gdzie posługuję już 15 lat. To, co udało mi się zrobić w świątyni, na pewno łatwo zauważyć. Jeszcze jak byłem klerykiem, pragnąłem, by kościół pw. św. Franciszka Ksawerego był lśniący, piękny, gdyż wydawał mi się trochę smutny. Może Pan Bóg przysłuchał się moim myślom i uczynił mnie proboszczem, w ten sposób pozwalając, bym go odnowił. Ponadto wykładam w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie, należę do sekcji tłumaczenia ksiąg na język białoruski, jestem wikariuszem biskupim, a także od 12 lat delegatem na Międzynarodowych Kongresach Eucharystycznych. Podejmuję się wszystkiego, co mi zleca Kościół. Najważniejszym zadaniem zarówno moim, jak i każdego kapłana jest niesienie Ewangelii. Marzę, by ludzie poznali miłość Boga i byli otwarci na Jego Słowo. A to wymaga ogromnego wysiłku. Niestety, wielu wiernych przychodzi do kościoła tylko z tradycji, z przyzwyczajenia, a nie z miłości, głębokiej wiary. Chciałoby się, by żyli Eucharystią, Słowem Bożym i wiarą na co dzień.
Dla mnie kapłaństwo to ogromny dar i tajemnica. Żadnych planów na przyszłość nie buduję, tylko czynię wszystko, czego Bóg ode mnie pragnie. Dziękuje Panu za to powołanie i mam nadzieję, że dalej będę trwał.