„Bądźcie miłosierni, jak wasz Ojciec”

Rozważania

Ks. Antoni Gremza,duszpasterz młodzieży grodzieńskiej

Te słowa będą mottem 2015 roku, który został ogłoszony przez Papieża Franciszka Nadzwyczajnym Świętym Rokiem Miłosierdzia. Ojciec Święty powiedział, że ważne jest, aby wierni świeccy żyli nim i zanieśli go do różnych sfer społecznych.
Nawrócenie serca i spełnianie uczynków miłosierdzia nie tylko będą istotą godnego przeżycia 2015 roku. Działalność dobroczynna i charytatywna były również nieodłącznym elementem Wielkiego Postu. W tym okresie ludzie, którym nie są obojętni problemy innych, zrealizowali szereg przedsięwzięć, których celem było niesienie pomocy tym, którzy jej najbardziej potrzebują, i to w sposób bezinteresowny, charytatywny.
    Cała działalność Kościoła buduje się na miłosierdziu, czasami jest to działalność spontaniczna, wynikająca z potrzeby serca człowieka, z jego solidarności z innym człowiekiem, który jest w jakiejkolwiek potrzebie. Widzimy na przykładzie różnych działań, że ludzie są gotowi pomagać nie dla jakiejś nagrody, ale dlatego, że ktoś jest w biedzie. Ta posługa jest nazywana posługą dobrego samarytanina. Kościół spieszy z pomocą ludziom w potrzebie, szczególnie na naszej ziemi grodzieńskiej widzimy, że buduje się ta praca na wolontariacie. I te działania charytatywne nie wykonuje się na jakiś popis albo dla reklamy, ale w większości pozostają one w tajemnicy.
Bardzo chętnie spieszy z pomocą młodzież. Widząc chorych dzieci, chorych ludzi, bezdomnych, pragną pomagać im czym tylko potrafią. Organizują różne akcje pomocy, ofiarują prezenty z okazji różnych świąt. Młodzież duszpasterstwa akademickiego miasta Grodno „OPEN” bardzo chętnie się otwiera i chce pomagać. Chodzimy do centrum korekcyjnego dla chorych dzieci, żeby wykazać z nimi solidarność, pozostawić dla nich drobny upominek. To może jest niewielka pomoc, a jednak ważna, bo widzimy radość na twarzach tych dzieci, widzimy uśmiech i tym się sami budujemy, gdyż to nie oni potrzebują nas, a my ich potrzebujemy, żeby zrozumieć, czego warta jest miłość. Te dzieci nas wzbogacają, uczą nas być bardziej wrażliwymi na biedę, żebyśmy nie zatracili swojego człowieczeństwa.
   
Irena Sosna, duszpasterswto „OPEN”Od siedmiu lat jestem w grupie charytatywnej „Zmartwychwstanie”, która działa przy duszpasterstwie „OPEN”. Nasza działalność jest skierowana do dzieci niepełnosprawnych. Niesiemy im swój uśmiech, poświęcamy swój czas. Pzrygotowujemy dla nich różne przedstawienia, gdzie opowiadamy o Bogu, również przynosimy ze sobą zabawki, gry edukacyjne. W tym roku przed Wielkanocą odwiedziliśmy dzieci i pokazaliśmy spektakl o chorej dziewczynce, którą Pan Jezus przywrócił do życia. W tym przedstawieniu wykorzystaliśmy lalkę, którą robiliśmy sami w ciągu całego roku. Bardzo dużo miłości i trudu w nią włożyliśmy, więc można powiedzieć, że ta lalka ma swoją duszę.
    W dzisiejszych czasach ludzie nie chcą sami czegoś robić, prościej im jest dać pieniądz, ale nie chcą ofiarować swój czas. Lecz młodzież, którą znam, bardzo chętnie ofiaruje swój czas i włącza się w dobroczynność, gdyż te osoby mają dobre serca, otwarte na miłosierność.
   Siostra Goretti,serafitka
Od czterech lat zajmuję się ludźmi chorymi na terenie parafii pw. Wniebowzięcia NMP i św. Jozafata Kuncewicza w Sopoćkiniach, do której należy 27 wiosek. Na liście mam ponad 300 chorych. Odwiedzam tych, którzy tego najbardziej potrzebują: ludzi leżących, tych, do których lekarz właściwie nie ma po co chodzić, gdyż te osoby mają choroby nie podlegające leczeniu medycznemu. Staram się nieść ulgę tym ludziom cierpiącym. Prioritetem są także ludzie samotni. Do tych wszystkich osób przychodzi także opieka społeczna, ale tylko raz lub dwa razy na tydzień, a oni bardzo potrzebują stałej opieki, zwykłego ludzkiego słowa, wsparcia, jak również wypowiedzenia tego wszystkiego, co im się wewnątrz gromadzi.
    Jedną z form naszej działalności charytatywnej są akcje dobroczynne. Na przykład, kiedy ktoś potrzebuje środków na leczenie, a zazwyczaj są to dosyć spore pieniądze, wtedy organizujemy akcję pomocy i ludzie bardzo chętnie do tego się włączają. Jedna z naszych akcji odbyła się na Dzień Chorego: jeździliśmy z kolędami po domach, udało nam się zebrać dość pokaźną sumę, która została przeznaczona na słodycze dla chorych. Dzieci zrobili laurki z okazji Dnia Chorego, na nich były wypisane miłe słowa, podnoszące na duchu, którym chorzy bardzo się ucieszyli.
    Z kolei w przededniu Wielkanocy zrobiliśmy dla naszych chorych koszyki ze święconką, które potem rozwozimy po domach.
    Warto podkreślić, że we wszystkich naszych akcjach bardzo chętnie biorą udział miejscowi parafianie. Jednak jeżeli mówić o wolontariacie, to prawie nie ma chętnych do udzielania się w tej formie pomocy potrzebującym. Jest zauważalne, że ludzie zamykają się na drugiego człowieka, zanika to poczucie współczucia, podtrzymania na duchu, zainteresowania się, czy czegokolwiek osoba samotna lub chora nie potrzebuje. Wychodzi na to, że ludzie po prostu zapominają, że każdego kiedyś czeka starość – ten ostatni odcinek, ostatni etap, i że może być tak, że gdy człowiek najbardziej potrzebuje kogoś, nie będzie tej drugiej osoby, tego bliźniego obok. A jest bardzo ważne, żeby przy osobie chorej, samotnej był ktoś, któ pocieszy, otrze łezkę.
    Ja każdy dzień jeżdżę po wsiach i widzę, jak ludzie umieją w bardzo piękny sposób znosić swoje cierpienie, włączać swoją samotność, swój trud w mękę Jezusa, modlić się za cały świat, za diecezję oraz w innych intencjach całymi dniami. Patrząc na to, spotykając takich ludzi, serce rośnie i chce się być z nimi, być jakimś maleńkim promyczkiem w ich życiu, nieść im Jezusa, a z Nim radość i pokój w serca. Według mnie miłosierdzie to dzielenie się Bogiem, ewangelizacja, pójście do drugiego człowieka w duchu Jezusa, dostrzeżenie w każdym człowieku Jego oblicza. Ono czasem może być trochę zniekształcone, i właśnie powinniśmy się troszczyć o to, żeby rysy Jezusowe były coraz bardziej wyraźne w obliczu tego człowieka. Chodzimy do ludzi, którzy czasem pogubili się na drodze życiowej i staramy się pracować nad tym, żeby każdego przyprowadzić do Jezusa. Ta sprawa duchowa jest bardzo ważna, ale warto też dostrzegać potrzeby drugiego człowieka, takie proste, ludzkie, materialne. Też zwykłe przytulenie człowieka, otarcie łez, wysłuchanie i takie proste sprawy, jak troska o to, żeby mógł żyć, żeby czuł, że jest kochany i przez Boga i przez tych, którzy do niego przychodzą.
   
Oleg Gorbaczow, Katolicka Organizacja Charytatywna „Caritas” w Grodnie W III Niedzielę Wielkiego Postu wolontariusze „Caritas” zorganizowali kiermasz w parafii Najświętszego Odkupiciela w Grodnie. Na nim byli przedstawione pocztówki, świece, miękkie zabawki w kształcie serc i ptaków, świeże wypieki i inne. Parafianie byli mile zaskoczeni różnorodnością przedstawionych prac twórczych i wzięli czynny udział w kiermaszu poprzez swoje ofiary. Kiermasz miał na celu, by jak najwięcej ludzi zdołało w tym dniu uczynić dobro dla tych, którzy go szczególnie potrzebują. Podczas kiermaszu wolontariusze opowiedzieli o działalności charytatywnej „Caritas” oraz o tym, jak i komu pomaga ta organizacja. Zachęcili wiernych w sposób materialny i duchowy dołączyć się do pomocy potrzebującym.
    W Kościele na Białorusi każda III Niedziela Wielkiego Postu jest obchodzona jako Niedziela „Caritas”, kiedy to wierni kierują się myślami nie tylko ku tajemnicom związanym z Męką Pańską, ale również do tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy.
    Tegoroczną Niedzielę „Caritas” oraz cały 2015 rok Kościół przeżywa pod hasłem „Wykorzenienie skrajnej biedy i głodu”.