Podczas modlitwy na chórze zakonnym w kościółku antycznym, przed tym samym krucyfiksem, przed którym św. Pio otrzymał stygmaty, naszą duszę napełnił niewiarygodny pokój. Wpatrując się w krzyż, kolejny raz zastanowiliśmy się nad tym, jak bardzo Bóg nas kocha, skoro zesłał Swego Syna, aby uwolnił nas z mocy szatana i grzechu. Zwiedzając bazylikę św. Ojca Pio, zatrzymaliśmy się przy jego grobie, którego mogliśmy się dotknąć i przez chwilę przy nim się pomodlić.
Następnego dnia uczestniczyliśmy we Mszy św. w antycznym kościółku, gdzie 22 września 1968 r. swą ostatnią Mszę św. sprawował Ojciec Pio. Po Mszy św., trwając w modlitewnym skupieniu, prosiliśmy Pana Boga za wstawiennictwem św. Ojca Pio o błogosławieństwo na dalsze lata nauki w seminarium i, gdy taka będzie Jego wola, pracę na żniwie Pańskim.
Wiemy, że o. Pio prowadził różne modlitewne grupy, miał on również wielu duchowych synów i córki. Nawet przed swoją śmiercią Święty zachęcał do modlitwy i duchowego synostwa, gdyż obiecał, że „… gdy będę stał przed bramą Nieba – nie wstąpię, aż wejdzie ostatni syn mój”. Te słowa dają nam wiele otuchy i pomocy w trudnych chwilach naszego życia, ponieważ w obliczu tego Świętego mamy możnego orędownika przed Bogiem. Mieliśmy dużo czasu na modlitwę przed grobem Świętego. Modliliśmy się za naszych rodziców, krewnych, przyjaciół i tych wszystkich, kto nas o modlitwę prosił, i którym myśmy sami tę modlitwę obiecywali. A potem wyruszyliśmy w dalszą podróż, dziękując Bogu za pobyt i modlitwę w miejscu, które swoją pracą i modlitwą uświęcał św. Ojciec Pio.
< Poprzednia | Następna > |
---|