„Pełni Ducha і posłani”

Życie Kościoła

Pod takim hasłem 21 października w Kościele rozpoczyna się Tydzień Misyjny. Przez swoje modlitwy oraz ofiary materialne katolicy są powołani do wsparcia młodych i biednych parafii na terytoriach misyjnych. Jest to również czas okazywania wdzięczności za dar wiary oraz szczególnej pamięci o misjonarzach, których na całym świecie obecnie jest około 350 tysięcy. Trudzą się ogromnie, bez rozgłosu, stając się świadkami i głosicielami Dobrej Nowiny wszędzie tam, gdzie Pan Bóg ich posłał.
Przekazywać wiarę aż po krańce ziemi
    W „czas misyjny” wprowadza nas Orędzie papieża Franciszka na Światowy Dzień Misyjny, które w tym roku w sposób szczególny jest skierowane do młodych. Ojciec Święty zwraca w nim uwagę na to, że październik to kolejna okazja, by zostać uczniami-misjonarzami, coraz mocniej miłującymi Jezusa i Jego misje, aż po najdalsze krańce ziemi.
„Wy, ludzie młodzi, przez chrzest jesteście żywymi członkami Kościoła i wspólnie mamy misję niesienia Ewangelii wszystkim. Wchodzicie w życie. Wzrastanie w łasce wiary przekazywanej przez sakramenty Kościoła włącza nas w nurt pokoleń świadków, gdzie mądrość tych, którzy mają doświadczenie, staje się świadectwem i zachętą dla tych, którzy otwierają się na przyszłość. A nowość młodych staje się z kolei wsparciem i nadzieją dla osób będących blisko celu swej podróży. Dzięki współistnieniu różnych grup wiekowych Kościół w swojej misji buduje mosty międzypokoleniowe, poprzez które wiara w Boga i miłość do bliźniego stają się czynnikami głębokiej jedności” – napisał papież.
    Ojciec Święty podkreślił, że przekazywanie wiary, będące istotą misji Kościoła, odbywa się przez „zarażanie” miłością, dzięki czemu radość i entuzjazm wyrażają nowo odnaleziony sens i pełnię życia: „Upowszechnianie wiary przez przyciąganie wymaga serc otwartych, poszerzonych miłością. A taka otwartość rodzi spotkanie, świadectwo, głoszenie; rodzi wzajemne dzielenie się w miłości z tymi wszystkimi, którzy są dalecy od wiary, okazują się na nią obojętni, niekiedy niechętni i przeciwni jej. Środowiska ludzkie, kulturowe i religijne wciąż jeszcze nieznające Ewangelii Jezusa i sakramentalnej obecności Kościoła stanowią najbardziej odległe «krańce ziemi», do których od czasu Paschy Jezusa posłani są Jego uczniowie i misjonarze, z pewnością, że zawsze jest z nimi ich Pan (por. Mt 22, 20; Dz 1, 8). Na tym polega to, co nazywamy «missio ad gentes» («misje do narodów»)”.
   
    Misje to sprawa nie tylko duchowieństwa
  Działalność misyjna to zawsze spotkanie z nowymi ludźmi, 
z ich radością i kłopotem  szystkim człowiek dobrej woli, ofiarujący to, co ma najcenniejszego, czyli samego siebie, dar ze swojego życia bliźniemu oraz Kościołowi. Pragnienie, by zostać misjonarzem – który głosi Chrystusa Zmartwychwstałego życiem i słowem – wynika wprost z wiary, ze świadomości, że Jezus jest największym skarbem, z radości, że się go posiada, oraz z chęci obdarowania innych tym, co otrzymaliśmy za darmo i również za darmo może dostać każdy. Osobami, które wyruszają na misje, zwykle kieruje wewnętrzny głos, mówiący: „Otrzymałem wiele, teraz chciałbym się podzielić”.
    Misje to nie tylko sprawa osób duchownych. Każdy wierzący powinien się czuć odpowiedzialny za Kościół, który tworzą zarówno osoby konsekrowane, jak i świeckie, i rozumieć, że posługa misyjna zaczyna się od dawania świadectwa w rodzinie i miejscu pracy, od zaangażowania się w życie wspólnot parafialnych. Bycie misjonarzem to również realizacja przykazania miłości bliźniego. Cóż więcej jesteśmy w stanie ofiarować innemu ponad świadomość miłości Bożej, ponad drogę do odkrycia wartości i godności własnego człowieczeństwa, postrzeganego w świetle Chrystusa, który stał się człowiekiem, by oddać życie za wszystkich ludzi?
   
W Watykanie sporządzono listę z nazwisk zamordowanych za wiarę misjonarzy i misjonarek. Według tego raportu, opublikowanego przez agencję informacyjną Fides, w latach 2000-2017 zostało zabitych 447 osób przebywających na służbie misyjnej w różnych zakątkach świata. Znalazło się wśród nich 5 biskupów, 313 księży, 3 diakonów, 10 zakonników, 51 sióstr zakonnych, 16 seminarzystów, 3 członków instytutów życia konsekrowanego, 42 osoby świeckie, 4 wolontariuszy. Jednak faktyczna liczba ofiar jest wyższa, ponieważ opublikowane zostały wyłącznie potwierdzone przypadki.

S. Weronika Ogar FMA 
Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Chrześcijan    Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Chrześcijan (salezjanki) samo w sobie jest misyjne. Niesiemy Chrystusa młodzieży w miejscach, do których posyła nas Kościół. Nie jesteśmy przywiązane do posługi w jednej placówce – idziemy tam, gdzie są potrzebujący. Siostry pełnią swą misję wśród dzieci i młodzieży na wszystkich kontynentach świata. Prowadzą katechizację, opiekują się szkołami ośrodkami wychowawczymi, internatami, kierują oratoriami, centrami młodzieżowymi, organizują ruchy apostolskie wśród młodzieży na rzecz rzeczywistego i odpowiedzialnego włączenia jej w życie Kościoła oraz są animatorami takich wspólnot.
    Siostry salezjanki prowadzą działalność misyjną w różnych krajach. Już ponad 20 lat posługują w Gruzji. I gdy przełożona poinformowała mnie o tym, że pojadę tam, z posłuszeństwem przyjęłam powierzone mi zadanie. Przed podróżą do Tbilisi nie miałam żadnych konkretnych planów. Więcej myślałam o tym, co zostawiam, niż o tym, dokąd jadę. Może nawet do końca nie rozumiałam, jak, po co, gdzie się wybieram. Niepokoiło mnie jedno tylko pytanie: co będę robiła w kraju, którego języka w ogóle nie znam?
    W tym momencie moja posługa polega na tym, by... być! Osoba konsekrowana przede wszystkim jest powołana do życia z Chrystusem i dopiero potem do niesienia Go innym ludziom. Obecnie aktywnie się staram pokonać poważną barierę – uczę się języka gruzińskiego.
    W Tbilisi siostry salezjanki mają dużą placówkę wychowawczą dla dzieci w wieku przedszkolnym. Jest ona znaczną pomocą dla gruzińskich rodzin, z których wiele cierpi z powodu ubóstwa. W czasie gdy siostry opiekują się dziećmi i prowadzą dla nich zajęcia, matki idą do pracy, by trochę zarobić na utrzymanie rodziny. Ja również sporo czasu spędzam z dziećmi. Podczas zajęć poszerzam zasób słownictwa, krótko mówiąc, wraz z nimi stawiam pierwsze kroki.

    Gruzja coraz bardziej mnie zadziwia swą kontrastową przyrodą, kulturą i tradycjami. Nie przez przypadek się mówi, że jest to jeden z najpiękniejszych krajów na świecie. Jednak największe wrażenie wywierają na mnie ludzie. Gruzini są bardzo gościnni, prości, otwarci, hojni. Pamiętam, w którymś z pierwszych dni po przyjeździe szłam ulicą. Podeszła do mnie nieznajoma kobieta w starszym wieku, przywitała się i zaprosiła do siebie na kawę. Popularne gruzińskie przysłowie głosi, że gość do dar od Boga. Przekonałam się o tym, gdy weszłam do mieszkania tej kobiety, gdzie przy bogato nakrytym stole przyjęto mnie jak ważnego gościa. W ciągu krótkiego czasu mego pobytu w Tbilisi zauważyłam również, że Gruzini umieją odpoczywać. I jeśli najpierw, patrząc na nich, zadajesz sobie pytanie, po co wyrzucać tyle pieniędzy na fajerwerki i różne zabawy, później, przemyślawszy to, zaczynasz rozumieć: być może jest to akurat to, czego brakuje nam, pragmatycznym Białorusinom. Dużo pracujemy, ale się boimy wydać dodatkowy grosz na zapewnienie własnej wygody.
    W lokalnych mieszkańcach zachwyca mnie również to, że nigdzie się nie spieszą. Gdy wchodzisz do metra, nie możesz się nadziwić: nikt nie biegnie, nie ma zamętu. Oprócz tego Gruzini nie żałują czasu na siebie nawzajem: dużo rozmawiają, spędzają wolne chwile z rodziną i przyjaciółmi.
    Co do lokalnej wspólnoty katolików, jest ona bardzo mała. Gruzja jest uważana za kraj przeważnie prawosławny. Jednak tkwi w tym pewien urok. Ponieważ katolików jest tu niedużo, prawie wszyscy się znają, dzielą radości i troski siebie nawzajem.
    Nabożeństwa odbywają się tu w języku gruzińskim, polskim, rosyjskim i angielskim. Tak więc lokalny Kościół dostosowuje się do różnych grup katolików zza granicy, którzy czasowo zamieszkali w Gruzji.
    Jestem bardzo wdzięczna Bogu, że pokierował mnie do tego ciekawego kraju. Mam nadzieję, że moja posługa przyniesie dobry owoc, proszę o to Wszechmocnego.