Droga krzyżowa – szlak do wieczności

Życie Kościoła

Inscenizowana Droga Krzyżowa w parafii Przemienienia Pańskiego w Brzostowicy Wielkiej

Środą Popielcową w Kościele rozpoczął się Wielki Post. W owocnym przeżywaniu okresu pokuty wiernym sprzyja udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Dlaczego tak ważne jest nie ominąć go uwagą oraz jaki plon zdobywa człowiek, ze skupieniem czerpiący z wielowiekowej tradycji?
Historia Drogi Krzyżowej
    Tradycja nabożeństwa wielkopostnego bierze początek w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Przed rocznicą zmartwychwstania Jezusa Jego wyznawcy realizowali pielgrzymki do Ziemi Świętej i szukali świadectw życia Zbawcy. Jednak w związku z szerzeniem się chrześcijaństwa sporo osób nie miało możliwości uczestniczenia w procesjach modlitewnych ulicami Jerozolimy. Z tego powodu zaczęły się upowszechniać duchowe pielgrzymki do Ziemi Świętej.
W średniowieczu stały się popularne tzw. Kalwarie (z łac. „Calvaria” – „Golgota”). Wierni wybierali w swojej miejscowości jakiś pagórek, który miał symbolicznie przypominać o miejscu ukrzyżowania Boga-Człowieka. Budowano kaplice lub stawiano posągi o tematyce Męki Chrystusa. Można też było natrafić na ścieżki, prowadzące do frasobliwej figury Najświętszej Matki. Świadczy to o pewnych religijnych akcentach, które były charakterystyczne dla wybranej miejscowości.
Góra Święta w Oszmianie, gdzie miejscowi wierni co roku stawiają nowy krzyżStopniowo zaczęły się też pojawiać stacje Drogi Krzyżowej. Wierni pragnęli nie tylko skupiać się
na wspominaniu minionych wydarzeń, lecz także mieć możliwość głębiej przeżywać cierpienia i mękę Jezusa. Przeżywać tak, by mogło to zmienić ich życie i pomóc wzrastać w Bogu. Dziś płaskorzeźby lub obrazy z wizerunkami stacji Drogi Krzyżowej umieszcza się w każdym kościele czy kaplicy. Czasami mogą się one znaleźć też na zewnątrz świątyni.
W tradycji Kościoła szeroko rozpowszechniona jest również Droga Krzyżowa ulicami miasta, ekstremalna, inscenizowana. W 1931 roku papież Pius XI pozwolił odprawiać nabożeństwa Drogi Krzyżowej dla chorych i więźniów przed krucyfiksem.
   
    Duchowy współudział w Mękach Chrystusa
   

Droga Krzyżowa „włącza” nas do historii zbawienia. Przypomina o tym, że każdy człowiek jest jej częścią. Na krzyżu – cierpienie, ból i grzechy całej ludzkości. Jednak również nadzieja na życie wieczne, otrzymana dzięki zwycięstwu Jezusa nad śmiercią. Tylko w ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusie możemy zdobyć ratunek i odkupienie.
Przeżywanie Drogi Krzyżowej uczy nas ufać Bogu, być otwartym na Jego miłość, pewnym jej. Przypomina, że Chrystus cierpi razem z nami. Uczy również patrzeć z łagodnością i czułością na innych, szczególnie na pokutujących, potrzebujących wsparcia i pomocy.


   
    Każdy wierny, przeżywając Drogę Krzyżową, może otrzymać odpust zupełny. Do tego muszą zostać spełnione następujące warunki:
    •  odprawić to nabożeństwo w miejscu, gdzie jest prawnie założona Droga Krzyżowa (w kościele, na placu przykościelnym itp.),
•  rozważać Mękę Pana Jezusa (treścią rozmyślania nie koniecznie muszą być kolejne stacje),
•  przechodzić od jednej
do drugiej stacji.
   
    Droga Krzyżowa
w Życiu świętych

Mężczyźni niosą krzyż, ani razu nie spuszczając go na ziemię    Częściowo męki ukrzyżowania Jezusa doświadczyli niektórzy Jego wyznawcy, na ciele których pojawiały się stygmaty. Najczęściej rany otwierały się w cudowny sposób w miejscu 5 blizn Odkupiciela:
na dłoniach (nadgarstkach), stopach i w boku. Jednak czasami ukazywały się też na innych częściach ciała (ślady wieńca cierniowego na czole, ślad od krzyża
na ramieniu i in.). Rany mogły broczyć krwią nieustannie lub od czasu do czasu (na przykład godzina śmierci Syna Bożego, piątek jako dzień ukrzyżowania, okres Wielkiego Postu). Przez stygmaty święci łączyli się z bólem Chrystusa i ofiarowali swoje cierpienia na ołtarzu zbawienia ludzkości.
Uważa się, że po raz pierwszy ślady świętych ran pojawiły się u św. Franciszka z Asyżu. „Zdawało się, że i jego ręce, i stopy pośrodku były na wskroś przeszyte gwoźdźmi. Tak, że ślad  od łba gwoździa ukazywał się na wewnętrznej stronie rąk i zewnętrznej stronie stóp, a ostrze wychodziło z drugiej strony, ponieważ ślad od łba gwoździa był czarny i okrągły, a
od ostrza – podłużny i wygięty, jak gdyby w tym miejscu pociągnięto, podjęto i urwano ciała, a dookoła skóra odstąpiła i się zapadła. Na prawym boku, jak gdyby przebita włócznią, pojawiła się barwna blizna, z której często broczyła święta krew, brudząc jego tunikę i spodnie” („Źródła franciszkańskie”).
Od tamtego czasu u ponad 300 osób pojawiały się stygmaty, które Kościół dziś uznał za prawdziwe. Mieli je m.in. św. Katarzyna ze Sieny, św. Jan Boży, św. Maria Lopez de Rivas, św. Pio z Pietrelciny.
Niektórym Chrystus uchylił tajemnicy wydarzeń Wielkiego Piątku, dając możliwość dotknąć Jego świętych ran. Wśród tych osób była św. Faustyna Kowalska, która wszystkie swoje cierpienia ofiarowała dla zbawienia świata. „Dziś w czasie Pasji ujrzałam Jezusa umęczonego, w ciernie ukoronowanego, a w ręku trzyma kawałek trzciny. Milczał Jezus, a żołdacy uwijali się na wyścigi, aby Go męczyć. Jezus nic nie mówił, tylko się spojrzał na mnie. W tym spojrzeniu wyczułam tak straszną mękę Jego, że my nie mamy nawet pojęcia co ucierpiał Jezus dla nas przed ukrzyżowaniem…” (Dz 948).
Każdy z nas, ubolewając nad męką Chrystusa, pragnie uświadomić ogrom Jego ofiary. Udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej pomaga osiągnąć tajemnicę cierpienia Syna Bożego, a także otworzyć się na przeżywanie jej stacji w swoim życiu, otrzymując bogaty plon dla duszy.
   
Ks. Andrzej
Białobłocki,
wikariusz parafii
Ducha Świętego w GrodnieW ubiegłym roku podczas Wielkiego Postu grałem Jezusa podczas inscenizowanej Drogi Krzyżowej w Brzostowicy Wielkiej. Akurat wtedy w miejscowej parafii Przemienienia Pańskiego odbywałem praktyki diakońskie. Do tego wydarzenia podchodziłem odpowiedzialnie: starałem się skupić, modliłem się. Dzień przed obejrzałem „Pasję”. Starałem się, na ile to było możliwe, przybliżyć męki Drogi Krzyżowej naszego Zbawcy.
Bardzo chciałem poczuć się na miejscu Jezusa. Jednak... krzyż był niezbyt ciężki, ciernie nie raniły mi skroni i, w reszcie, nie zostałem ubiczowany. Dlatego, wiadomo, człowiek nie może sobie wyobrazić nawet kropli tego, co przeżył Chrystus przed ukrzyżowaniem. Jednak w tym czasie, gdy nie mamy możliwości połączyć się z cierpieniem Odkupiciela w sensie fizycznym, powinniśmy nieustannie odkrywać dla siebie ten moment duchowo. To za nasze grzechy Jezus oddał życie! Za każdego z nas został ukrzyżowany!
Pamiętam, że podczas Drogi Krzyżowej czułem na sobie sceptyczne spojrzenia z tłumu przechodniów, podobnie jak Jezus, na którego ludzie patrzyli jak na złoczyńcę: krzywo, z niedowierzaniem, wstrętem. Różnica polegała na tym, że wtedy o Zbawcy mogli jeszcze nie wiedzieć. Dziś na pewno nie istnieje człowiek, który by nie słyszał o Chrystusie. Żyjemy w świecie chrześcijańskim – większość ludzi w naszym społeczeństwie przyjęła chrzest. Jednak wielu zapomina, jaką ceną zostali odkupieni. Droga Krzyżowa przypomina każdemu o tym, jak bardzo drogi jest Panu.
Spojrzałbym na to jak na rodzaj praktyki nowej ewangelizacji. To sposób, by wyjść na zewnątrz do ludzi i pokazać, że Jezus jest między nami i dziś, pomaga nieść krzyż na drodze naszego życia. Jeśli osoba zaczyna rozważać nad tym, odbywa się spotkanie człowieka z Bogiem, zostaje ocalona jego dusza. Chwała Panu!
Jako kapłan niedługo będę przewodniczył nabożeństwom Drogi Krzyżowej. Za swoje zadanie uważam uświadomić ludziom miłość Boga, aby uwierzyli w nią, doświadczyli i potem mogli żyć tą prawdą każdego dnia.