Jaka wiara, taka ofiara…

Życie Kościoła

Ks. Maksym Boczarnikow SCJ SCJKażdej osobie konsekrowanej jest dziś poświęcona modlitwa całej Wspólnoty, która dziękuje Bogu Ojcu, dawcy wszelkiego dobra, za dar tego powołania i z wiarą przyzywa go na nowo.
   Z przemówienia Benedykta XVI, 2 lutego 2012 r.
Bardzo szybko przeminęły święta Bożego Narodzenia, żłóbki i pięknie udekorowane choinki powoli opuszczają wnętrza naszych świątyń, do kościołów zawitał czas nazywany w liturgii okresem zwykłym, tzn. zwyczajnym, kiedy to (jeżeli tak można powiedzieć) po radosnym świętowaniu wracamy do naszych zwykłych codziennych spraw. Jak i w liturgii Kościoła, tak i w naszym życiu, większość naszego czasu to nie są nadzwyczajne przeżycia i fajerwerki, lecz życie wypełnione „szarymi” zwykłymi codziennymi obowiązkami.
   
2 lutego dziękujmy Bogu za wszystkich, którzy, nie bacząc na liczne pokusy tego świata, odpowiadają z entuzjazmem na głos Chrystusa: „Pójdź za Mną”. Dziękujmy Bogu za setki kobiet i mężczyzn, którzy w naszym kraju należą do wielkiej rodziny osób prowadzących życie konsekrowane czyli zakonne. W szczególności za tych, którzy prowadzą życie ukryte i w milczeniu naśladują swoim życiem modlącego się Chrystusa.

    Czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu, tj. 2 lutego, Kościół obchodzi święto Ofiarowania Pańskiego. W ten dzień w liturgii Kościoła wspominamy, jak do świątyni w Jerozolimie Maryja i Józef przynieśli 40-dniowego małego Jezusa i ofiarowali Go Bogu zgodnie z przepisami Prawa Mojżesza. Sama ceremonia wykupu według Prawa Żydowskiego trwała krótko. Ojciec kładł chłopca na tacy i podawał kapłanowi. Ten pytał go, czy pragnie zostawić swojego syna na służbę w świątyni, czy też pragnie go wykupić. Ojcowie, nie pochodzący z pokolenia Lewiego (Józef pochodził z rodu króla Dawida) odpowiadali: „Chcę go wykupić”. Usłyszawszy te słowa, kapłan powtarzał trzykrotnie: „Twój syn został wykupiony”. Rodzice Jezusa byli ludźmi wierzącymi i przestrzegali nakazów Prawa Mojżeszowego, dlatego Jezus, Syn Boży, najpierw sam został wykupiony według przepisów Prawa. Dzięki temu ukazał się w świątyni jako „Syn pierworodny”, którym był rzeczywiście. Wprawdzie On sam - jako Bóg - nie potrzebował żadnego wykupu, ale przyjmując nasze człowieczeństwo, przyjął na siebie wszystkie wymogi Mojżeszowego Prawa.
   
    W święto Ofiarowania Jezusa w świątyni Kościół powszechny obchodzi Dzień Życia Konsekrowanego. Ten szczególny dzień modlitwy i refleksji ma pomóc nam, ludziom wierzącym, docenić dar powołania dla wielu mężczyzn i kobiet do służby Jezusowi i Jego Kościołowi w różnych zakonach. W scenie Ofiarowania Pismo Święte przedstawia Jezusa ofiarowanego, poświęconego Bogu, który przyszedł wypełnić wolę Ojca („Oto idę - w zwoju księgi napisano o Mnie - abym spełniał wolę Twoją, Boże” - Hbr 10,7). Dzięki temu dzisiejsze święto stało się doskonałym symbolem całkowitego daru z siebie dla tych, którzy w Kościele i świecie pragną naśladować Jezusa czystego, ubogiego i posłusznego woli Ojca.
    Na kanwie tych rozważań o życiu zakonnym chciałbym Wam, drodzy Czytelnicy, zaproponować wspólnie się zastanowić nad naszym ofiarowaniem Bogu. Każdy z nas został ofiarowany Panu Bogu już przez sakrament chrztu świętego, teraz natomiast zostaje nam, idąc przez życie, potwierdzać nasze ofiarowanie się Bogu w życiu prywatnym i społecznym.
    Jako chrześcijanie pomoc innemu człowiekowi czerpiemy z przykładu Chrystusa i Jego pomoc w naszym życiu osobistym. Chodząc, np., na Mszę św. nieustannie przystępujemy do spowiedzi, Komunii św. Przecież to Chrystus w Komunii ofiaruje Siebie, stając się pokarmem dla nas, abyśmy mieli życie wieczne. On daje Siebie i pragnie, aby ja również ofiarował siebie innym ludziom, Jego braciom.
    Życie człowieka z natury ma być ofiarowane jako dar dla drugiego, ukierunkowane na inną osobę. Bardzo dobrze wiedzą o tym matka i ojciec, którzy potrafią dla swoich dzieci, jak mówimy, „urobić sobie ręce po łokcie”, biorąc po kilka prac na raz. Wiedzą, że czynią to dla dobra swoich dzieci. Gdy zaistniał dramat i dzieci zginęły, np., w wypadku drogowym stają oni bezradni i mówią, że nie mają dla kogo żyć. Każda Msza św. przypomina nam, że Chrystus żyje dla nas. Kiedy Go przyjmujemy, On mówi do nas: „Spójrz, ilu jest potrzebujących, ilu czekających na twoją pomoc, na twoje silne ręce, na twój czas, na twoje talenty, ofiaruj je Mnie. Bo „byłem głodny, a nie daliście mi jeść, byłem spragniony, a nie daliście mi pić, byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie...”.
    Wydaje mi się, że część z nas, chrześcijan, katolików, „oswoiła” swoją wiarę i stała się „chrześcijanami w ciepłych pantoflach”. Coraz rzadziej stać nas, np., na jakiś trud, pracę nad sobą, wyrzeczenie, duchową walkę, post. Przede wszystkim chcemy się dobrze w życiu urządzić.
    Na szczęście jest wielu chrześcijan, którzy to rozumieją i czynią tak, jak to robił beatyfikowany w 1990 r. w Rzymie Piotr Jerzy Frassati, włoski student, zmarły nagle w wieku 24 lat. Był synem senatora i wydawcy dziennika w Turynie, głęboko pobożny, często przystępował do Komunii św. Kiedy jego znajoma dowiedziała się, że Jerzy często odwiedza ubogie rodziny, powiedziała zdziwiona: „Jak to możliwe, żeby młodzieniec z tak zamożnej rodziny tak się poniżał, odwiedzając tę biedotę”. On odparł z uśmiechem: „Jezus nawiedza mnie każdego ranka w Komunii św., to ja się Mu odwdzięczam w skromny i dostępny mi sposób – odwiedzam Jego biedaków”.
    To prawda, że jedynie z głęboko przeżywanej wiary w Chrystusa i ścisłym zjednoczeniu się z Nim wypływają uczynki miłości względem innych. Wtedy można śmiało powiedzieć: „jaka wiara, taka ofiara”.