Sens cierpienia w chorobie

Pytania i odpowiedzi

Ks. biskup Aleksander Kaszkiewicz odwiedza chorych w Grodzieńskim Obwodowym Szpitalu KlinicznymSkąd się biorą choroby, jak je przyjąć i wyleczyć?
    Ciało, umysł i dusza człowieka stanowią JEDNO. Gdy cierpi ciało, trzeba zapytać, co się dzieje w umyśle człowieka lub w jego duszy. Psychosomatyka daje nam klucz ułatwiający otwarcie drzwi do wiedzy o tym, jakie przyczyny psychiczne lub duchowe leżą u podstaw chorób. Jakie problemy życiowe, jakie nieuświadomione aspekty psychologiczne tworzą energetyczną dysharmonię, przejawiające się jako schorzenia. Zrozumienie przyczyn oraz praca nad podniesieniem poziomu energii we własnym organizmie pozwalają wyleczyć wiele chorób. Mam wrażenie, że dziś pomieszały się nam cele, do których dążymy, ze środkami, które do tego wykorzystujemy. Nie wierzysz? Pomyśl chociażby o postanowieniach, ograniczeniach i „rewolucjach” w swoim zachowaniu, na które decydujesz się w Adwencie czy Wielkim Poście.

    Jak człowiek powinien postrzegać swoją chorobę?
    Każda choroba zaskakuje człowieka, wiąże się z szokiem i silnym stresem. Niektórzy potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji, a inni się załamują. Choroba przeraża nie tylko perspektywą utraty zdrowia, ale też wiążącymi się z tym konsekwencjami. Człowiek boi się, że życie nie będzie już takie jak dawniej. Najtrudniej jest przezwyciężyć sytuacje wytrącające z dotychczasowych funkcji społecznych, które pozwalały określić własną wartość i stanowiły sens życia. Praca (lub zmienia się jej wymiar), mimo że była pasją, realizowanie się w swoim zawodzie stają się niemożliwe. Czasem z powodu choroby trzeba zrezygnować z hobby, uprawiania ulubionego sportu, tego, co odpręża i dodaje energii. W takiej sytuacji człowiek najpierw powinien nauczyć się z nią żyć. Ważny jest też komfort życia. Ból, izolacja od otoczenia i samotność to drugie dno każdej choroby chronicznej.
    Od pewnego czasu dużo się mówi o Nicku Vujičiću. Choć nie ma on rąk ani nóg, żyje w pełni. Jest szczęśliwym mężem i ojcem. Od kilku lat spotyka się z ludźmi, aby głosić nadzieję wątpiącym i wychwalać Boga za wspaniałych i kochających rodziców. To dzięki nim jest dziś samodzielny. Choroba, z którą żyje, nie ograniczyła jego aktywności. Jego siłą jest chęć do życia oraz dzielenie się nią z innymi. Nick jest świadkiem Bożego działania i korzystania z wolności, której nie odebrała mu jego choroba. Polecam do obejrzenia dwudziestominutowy film „Cyrk motyli”, który dla wielu stał się nadzieją na niepowtarzalne życie. Choroba nie jest celem, tylko środkiem do tego, by zgodzić się na obecność Boga w swoim cennym życiu. „Choroba ta
    nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (J 11, 4).
   
    Czy choroba jest karą za grzechy?
    Nie, choć wielu tak uważa. Każdego tygodnia spotykam ciężko chorych ludzi, którzy są zaskoczeni nagłym pojawieniem się choroby i mówią, że to wyrok. Najpierw po poznaniu diagnozy następuje szok, a później człowiek pyta „dlaczego?” i zwraca się do Boga. Często pojawiają się myśli, że choroba jest karą za grzechy. Każdy człowiek żyje w rzeczywistości, która jest grzechem naznaczona, a więc każdy człowiek nawet najszlachetniejszy znajdzie w swoim życiu taki moment, o którym powie, że właśnie za to Pan Bóg go ukarał. Często spotykam takich pacjentów. Tymczasem Pan Bóg nie karze za grzechy, bo jest miłosierny. Trzeba patrzeć na to właśnie w taki sposób, ponieważ w przeciwnym wypadku w sercu wypacza się obraz Wszechmocnego, a przecież Stwórca zawsze jest z osobą cierpiącą i pomaga nieść jej krzyż.
    Jeśli ktoś uważa chorobę za karę, trudno jest go przekonać, że nie ma racji, że nie zawinił. Taka osoba wymaga indywidualnego podejścia. Nie jest łatwo trafić do każdego, ale gdy się to udaje, jest to piękne. Zawsze staram się prowadzić człowieka do miłości, żeby w niej szukał odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Jestem przekonany, że po nawiązaniu osobistej relacji z Bogiem, odpowiedź miłości przyjdzie sama – w nieznany sposób, gdyż jest to tajemnica.
   
    Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia z powodu choroby?
    Pan Bóg dopuszcza choroby, w pierwszej kolejności, dla odkupienia grzechów, dla zmiany zepsutego trybu życia, uświadomienia sobie tej niemoralności oraz tego, że ziemskie życie to krótka chwila, po której następuje wieczność. Jaką będzie, zależy od życia każdego z nas na ziemi. W dzisiejszych czasach często chorują też dzieci. To nieszczęście powinno odmienić życie ich rodziców, zmusić do refleksji i zmiany, oczyszczenia się z namiętności i wad.
    Choroby są też potrzebne, by wykształcić pokorę i niedopuścić do złych i zgubnych czynów. Pewnego razu, gdy Jezus Chrystus szedł z uczniami, zobaczyli oni człowieka beznogiego od urodzenia. Siedział przy drodze i prosił o jałmużnę. Uczniowie zapytali Mistrza, dlaczego nie ma nóg. Chrystus odpowiedział: „Jeśliby miał on nogi, z ogniem i mieczem przeszedłby całą ziemię”. Często Pan Bóg wyrywa nas poprzez chorobę ze zwykłego toku życia, chroniąc przed poważnym nieszczęściem. Za pomocą małej przykrości ratuje nas przed większą.
    Liczne choroby pojawiają się z powodu działania duchów nieczystych. Symptomy demonicznych napadów bywają bardzo podobne do chorób naturalnych. Z Ewangelii jednoznacznie wynika, że uzdrowiona przez Chrystusa przygarbiona kobieta nie była opętana, jednak przyczyną jej choroby było działanie ducha nieczystego (por. Łk 13, 11-26). W takich wypadkach medycyna jest bezsilna, a uzdrowienie możliwe tylko dzięki sile Bożej, wypędzającej złego ducha.
    Chrześcijański stosunek do chorób polega na uświadomieniu sobie grzechów, za które otrzymaliśmy pewną pokutę, i pokornym przyjęciu woli Bożej w skrusze i z chęcią zmiany życia. Modlitwa, post, jałmużna i inne praktyki duchowe służą do przebłagania Stwórcy, który daje nam uzdrowienie. Gdy zaś idziemy do lekarzy, prośmy o błogosławieństwo Boże na leczenie i powierzajmy im ciało, ale nie duszę.