GRODNO
Piątek,
19 kwietnia 2024 roku |
Kącik dziecięcy
Zakochani
Zastanówmy się!
Pewnego razu nauczyciel zapytał swoich uczniów:
- Dlaczego ludzie krzyczą, kiedy się kłócą?
- Dlatego, że tracą panowanie - odpowiedział jeden z uczniów.
- Ale po co krzyczeć, gdy inny człowiek jest obok ciebie? – zapytał Nauczyciel. – Czyżby nie można rozmawiać z nim cicho? Po co krzyczeć, kiedy jesteś rozzłoszczony?
Uczniowie proponowali swoje odpowiedzi, jednak żadna nie usatysfakcjonowała Nauczyciela. Wreszcie wytłumaczył:
- Kiedy ludzie są niezadowoleni jeden z drugiego i kłócą się, ich serca się oddalają. By pokonać tę odległość i usłyszeć jeden drugiego, muszą krzyczeć. Nim mocniej się złoszczą, tym głośniej krzyczą.
- Dlaczego ludzie krzyczą, kiedy się kłócą?
- Dlatego, że tracą panowanie - odpowiedział jeden z uczniów.
- Ale po co krzyczeć, gdy inny człowiek jest obok ciebie? – zapytał Nauczyciel. – Czyżby nie można rozmawiać z nim cicho? Po co krzyczeć, kiedy jesteś rozzłoszczony?
Uczniowie proponowali swoje odpowiedzi, jednak żadna nie usatysfakcjonowała Nauczyciela. Wreszcie wytłumaczył:
- Kiedy ludzie są niezadowoleni jeden z drugiego i kłócą się, ich serca się oddalają. By pokonać tę odległość i usłyszeć jeden drugiego, muszą krzyczeć. Nim mocniej się złoszczą, tym głośniej krzyczą.
Анна Віткоўская
31 stycznia 2010
|
Szanowni czytelnicy!
Miłość łączy, uczy porozumienia, wielkoduszności, miłosierdzia. Zaś zło, przenikając do serca człowieka, napełnia go okrutnością, nietolerancyjnością, pychą, obojętnością. Zło niszczy harmonię wzajemnego porozumienia, siejąc wrogość i niezadowolenie. Aby lepiej zrozumieć, dlaczego miłość i dobro są tak ważne, przeczytajcie tę baśń.
Na pewnej planecie żył sobie zły król. On krzywdził dzieci i dorosłych, wszystkich nienawidził, był podłym i złośliwym tyranem. Pewnego letniego dnia król wyjrzał przez okno i zobaczył pod ścianą swego pałacu wędrownika, dookoła którego zebrał się tłum. Wędrownik coś opowiadał, ludzie się śmiali. Zły król nie lubił śmiechu i radości. Rozkazał strażakom pochwycić wędrownika i wrzucić do więzienia. Tak też uczynili. Dzień zgasł, i król poszedł spać. Wygodnie się położywszy, zamknął oczy. I już sen zaczął rozwijać przed nim swe obrazki, jak nagle król zobaczył wędrownika.
†
„Marie tepo, tapu te po...”
Szanowni czytelnicy!
Bożego Narodzenia nie sposób wyobrazić bez ładnie udekorowanej choinki i przenikliwie uroczystej pieśni „Cicha noc, święta noc...”
W języku polinezyjskiego ludu maory jej pierwszy strofa brzmi „Marie tepo, tapu te po...”, chrześcijanom na Hawajach jest znana jako „Pochamau pochmolele...”, zaś mieszkańcy Japonii zaśpiewają „Szicukeki majanaka”.
Historia tej niezwykłej pieśni bierze początek w niedużym austriackim miasteczku Oberndorf niedaleko Salzburga, gdzie młody kapłan Joseph Mohr pracował jako wikariusz w kościele św. Mikołaja. W grudniu 1818 r., tuż przed Bożym Narodzeniem, stała się wielka nieprzyjemność: myszy pogryzły miechy napędzające organów, które miały upiększyć swą grą uroczystą liturgię Bożego Narodzenia. Ojciec Mohr był tym bardzo zasmucony. Próbując różnych wariantów, doszedł do wniosku, że sytuację może uratować uroczysta pieśń, którą można by było wykonać bez organów. Rozpacz obudziła fantazję i wikariusz ułożył kilka zwrotek. Melodię zaś dobrał organista i nauczyciel muzyki w Arnsdorfie Franz Xaver Gruber, któremu młody wikariusz przyniósł swój wiersz. Jedna z legend głosi, iż Gruber, przeczytawszy wiersz kapłana, zawołał: „Znalazłeś go, oto jest hymn!” Nie mieli zbyt dużo czasu, ponieważ zbliżała się świąteczna noc, i Gruber napisał melodię, która przeżyła wieki. 24 grudnia 1818 roku pieśń została wykonana podczas liturgii Bożego Narodzenia w kościele św. Mikołaja. Joseph Mohr grał na gitarze i śpiewał partię tenorową, a Franz Gruber - partię basową. Nowa pieśń bardzo spodobała się wiernym. Za kilka dni znany w tych miejscach organmistrz Karol Mauracher, który przyszedł do kościoła w celu naprawy pogryzionych przez myszy organów, spisał ten hymn i od tego dnia rozpoczął się jego tryumfalny pochód po Austrii i sąsiednich Niemczech, z tym że przez długi czas uważano go za tyrolską piosenkę ludową nieznanego pochodzenia. †
Historia tej niezwykłej pieśni bierze początek w niedużym austriackim miasteczku Oberndorf niedaleko Salzburga, gdzie młody kapłan Joseph Mohr pracował jako wikariusz w kościele św. Mikołaja. W grudniu 1818 r., tuż przed Bożym Narodzeniem, stała się wielka nieprzyjemność: myszy pogryzły miechy napędzające organów, które miały upiększyć swą grą uroczystą liturgię Bożego Narodzenia. Ojciec Mohr był tym bardzo zasmucony. Próbując różnych wariantów, doszedł do wniosku, że sytuację może uratować uroczysta pieśń, którą można by było wykonać bez organów. Rozpacz obudziła fantazję i wikariusz ułożył kilka zwrotek. Melodię zaś dobrał organista i nauczyciel muzyki w Arnsdorfie Franz Xaver Gruber, któremu młody wikariusz przyniósł swój wiersz. Jedna z legend głosi, iż Gruber, przeczytawszy wiersz kapłana, zawołał: „Znalazłeś go, oto jest hymn!” Nie mieli zbyt dużo czasu, ponieważ zbliżała się świąteczna noc, i Gruber napisał melodię, która przeżyła wieki. 24 grudnia 1818 roku pieśń została wykonana podczas liturgii Bożego Narodzenia w kościele św. Mikołaja. Joseph Mohr grał na gitarze i śpiewał partię tenorową, a Franz Gruber - partię basową. Nowa pieśń bardzo spodobała się wiernym. Za kilka dni znany w tych miejscach organmistrz Karol Mauracher, który przyszedł do kościoła w celu naprawy pogryzionych przez myszy organów, spisał ten hymn i od tego dnia rozpoczął się jego tryumfalny pochód po Austrii i sąsiednich Niemczech, z tym że przez długi czas uważano go za tyrolską piosenkę ludową nieznanego pochodzenia. †
Era miłości i przebaczenia
Szanowni czytelnicy!
Boże Narodzenie dało początek erze chrześcijaństwa – erze miłości i przebaczenia. Jezus wziął na siebie nasze grzechy, codziennie nam przebacza i zaprasza do udziału w tajemnicy Swego odkupienia. Zapraszam każdego z Was oderwać się na chwilę od codziennych zajęć i spróbować uświadomić głębokie znaczenie i cenność adwentowych tradycji i symboli wieczerzy wigilijnej.
WIECZERZA WIGILIJNA – przypomnienie o wspólnej wieczerzy (starogreckie agape) chrześcijan pierwszych stuleci, która była też zwana „wieczerzą miłości”. Agape to jedna z podstawowych dobroczynności, miękka, ofiarna, miłosierna miłość ku bliźniemu. Stąd tradycja stawiania dodatkowego nakrycia dla samotnych, odrzuconych, wędrowców.
OPŁATEK (łac. oblatum – ofiarny) – symbol zgody, pojednania, przebaczenia krzywdy. Chleb Tego, Który przyniósł pokój ludziom dobrej woli.
STÓŁ Z BIAŁYM OBRUSEM – symbol ołtarza; biały obrus przypomina pieluchy, którymi Maryja otuliła nowonarodzonego Jezusa. Biały kolor jest również symbolem czystości zamiarów, świętości tych, którzy zasiadają do stołu do uroczystej wieczerzy wigilijnej. †
OPŁATEK (łac. oblatum – ofiarny) – symbol zgody, pojednania, przebaczenia krzywdy. Chleb Tego, Który przyniósł pokój ludziom dobrej woli.
STÓŁ Z BIAŁYM OBRUSEM – symbol ołtarza; biały obrus przypomina pieluchy, którymi Maryja otuliła nowonarodzonego Jezusa. Biały kolor jest również symbolem czystości zamiarów, świętości tych, którzy zasiadają do stołu do uroczystej wieczerzy wigilijnej. †
Czas Adwentu
Szanowni czytelnicy!
Czy próbowaliście kiedyś utrzymać piasek w pięści? Jeżeli nie, to powiem od razu, że to jest niemożliwe. Piasek sypie się przez palce i nim mocniej próbujesz ścisnąć pięść, tym szybciej piasek znika... Czas jest właśnie jak ten piasek. Rzadko się zastanawiamy nad jego niepohamowanym biegiem, nad ziarenkami sekund, które się przesypują w naszych dłoniach. †
|
|
Spieszmy się kochać ludzi
Szanowni czytelnicy!
Każda chwila naszego życia jest niezmierzoną kosztownością.
Czas jest ogromnym kapitałem, który bardzo szybko się wyczerpuje. Może być wydzielany rozważnie, z miłością, dobrem, wielkodusznością,
a może zostać wykorzystany bezsensownie, pusto
i bez celu. Dookoła każdego z nas
są ludzie – bliscy, znajomi, przyjaciele, koledzy z pracy.
I w każdym momencie życia możemy obdarzać tych ludzi dookoła ciepłem, miłością, wyrozumieniem, życzliwością, aby potem nie żałować,
że nie zdążyliśmy tego zrobić. Nie zdążyliśmy powiedzieć bliskiej osobie coś ważnego. Pamiętajmy, że każdy człowiek może nieoczekiwanie odejść za kres naszego ziemskiego życia. Spieszmy się kochać! Przypomnijmy
te słowa w tym momencie, kiedy się na kogoś złościmy. Kochajmy, bo czasu jest tak mało... †
Rozmowa niemowląt
Listopad to miesiąc, kiedy w sposób szczególny wspominamy naszych zmarłych. Przychodzimy na cmentarz, zapalamy znicze, modlimy się. I każdego z nas nawiedza myśl o własnej śmierci. Kogoś ta myśl przeraża, a kogoś zostawia w pogodzie ducha i nadziei na Tego, komu na imię Miłosierdzie. Najczęściej staramy się uciec od myśli o konieczności śmierci. Dzieje się tak, ponieważ w naszej świadomości śmierć przeplata się z tragiczną niesprawiedliwością, pustką, bezsensownością, nieznanym.
Czy będziemy mogli, kierowani własnym strachem, dostrzec sens w ostatnim wydarzeniu naszego życia – śmierci?
Warto spojrzeć na życie przez pryzmat śmierci, i wtedy zobaczymy go inaczej: jak drogę, przepełnioną odpowiedzialnością w jej różnych odcieniach. Lecz tak jest dopiero wtedy, kiedy człowiek odbiera swą śmierć nie jako ślepy zaułek, lecz jako drzwi, część przestrzeni, przez którą wkracza do Życia. Sens drzwi polega na tym, że otwierają dojście do czegoś. Sens śmierci nadaje to, co się zaczyna za jej progiem. Być może, inaczej będziemy mogli spojrzeć na życie po śmierci, jeżeli spojrzymy na śmierć jak na Życie po życiu. Życie jest wynikiem śmierci dla nowonarodzonego. Przychodzi mi tu na myśl przypowieść nieznanego autora o rozmowie dwojga niemowląt w łonie matki. Chciałabym się podzielić nią z Państwem: być może, pomoże inaczej spojrzeć na śmierć w perspektywie życia. †
Czy będziemy mogli, kierowani własnym strachem, dostrzec sens w ostatnim wydarzeniu naszego życia – śmierci?
Warto spojrzeć na życie przez pryzmat śmierci, i wtedy zobaczymy go inaczej: jak drogę, przepełnioną odpowiedzialnością w jej różnych odcieniach. Lecz tak jest dopiero wtedy, kiedy człowiek odbiera swą śmierć nie jako ślepy zaułek, lecz jako drzwi, część przestrzeni, przez którą wkracza do Życia. Sens drzwi polega na tym, że otwierają dojście do czegoś. Sens śmierci nadaje to, co się zaczyna za jej progiem. Być może, inaczej będziemy mogli spojrzeć na życie po śmierci, jeżeli spojrzymy na śmierć jak na Życie po życiu. Życie jest wynikiem śmierci dla nowonarodzonego. Przychodzi mi tu na myśl przypowieść nieznanego autora o rozmowie dwojga niemowląt w łonie matki. Chciałabym się podzielić nią z Państwem: być może, pomoże inaczej spojrzeć na śmierć w perspektywie życia. †
Więcej artykułów…
Strona 27 z 29:
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 256 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.