GRODNO
Wtorek,
16 kwietnia
2024 roku
 

„Inwestycja w człowieka się opłaca” – z o. Ćwieczkowskim o sukcesie Wakacji z Bogiem

Wywiad

Wakacje z Bogiem w Żodzinie. Zdjęcie z archiwum parafii
Wakacje z Bogiem w Żodzinie. Zdjęcie z archiwum parafii
W ciągu 30 lat istnienia tej inicjatywy przez obozy parafialne przeszły dziesiątki, a może nawet setki tysięcy dzieci. Każdego roku wielu młodszych uczniów bierze udział w tych wydarzeniach na całej Białorusi. Pomimo długiej historii akcje nie tracą na znaczeniu. O przyczynach popularności projektu rozmawiamy z marianinem z Żodzina i byłym dyrektorem Centrum Duszpasterskiego przy Konferencji Katolickich Biskupów na Białorusi.
O. Michał Ćwieczkowski MIC – marianin, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Żodzinie. Dyrektor Centrum
Duszpasterskiego przy KKBB w latach 2010-2012
O. Michał Ćwieczkowski MIC – marianin, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Żodzinie. Dyrektor Centrum Duszpasterskiego przy KKBB w latach 2010-2012

   – Był Ksiądz dyrektorem Centrum Duszpasterskiego przy KKBB w latach 2010-2012. Proszę opowiedzieć, jakie były Wakacje z Bogiem w tamtych czasach?
    – Wtedy wszystko wyglądało tak jak teraz. Ks. Paweł Giedrojć (pierwszy dyrektor Centrum Duszpasterskiego – uw. autora) już uruchomił cały system. Wakacje z Bogiem to wspaniały projekt. Jest to sprawa, która od dawna została realizowana, realizuje się i będzie realizowana w parafiach. Nie w każdej, ale w wielu z nich. Podczas takich spotkań dzieci uczą się w praktyce, co to znaczy być chrześcijaninem. Są prowadzone dla nich kursy, zabawy, a jednocześnie jest również Msza święta, modlitwa, skupienie się na Słowie Bożym. Jest to przekazanie stylu życia, w którym jest Bóg. Ludzie, którzy organizują takie rzeczy, wnoszą niesamowity wkład w życie Kościoła. Rzeczywiście rozwija się styl życia chrześcijańskiego.
   
    – Na czym polega sekret sukcesu tej jednej z największych inicjatyw Kościoła na Białorusi? Dlaczego jest tak rozpowszechniona?
    – Można wymienić kilka powodów. Te projekty stają się interesujące, ponieważ dzieci uwielbiają ciekawe rzeczy. Wspomniane rozrywki, warsztaty i wspólne modlitwy przyciągają. Co więcej, wszystko dzieje się w ramach odpoczynku, a nie obowiązku.
    Ponadto rodzice chcą wysłać dzieci na obóz, gdyż przynoszą one korzyści. Jednocześnie chętniej wysyłają właśnie do obozów kościelnych, a nie do tych, które odbywają się przy szkołach publicznych. Można zapytać „dlaczego?”. Mam swoją odpowiedź, ale zatrzymam ją dla siebie.
    No i jeszcze jedną z przyczyn jest to, że organizatorami takich obozów są zawsze księża, katecheci czy siostry zakonne. Wszyscy realizują tę inicjatywę na wysokim poziomie, ponieważ widzą potrzebę wychowania katolickiego. Bez takiego wychowania nie powstanie dobry fundament, a obóz jest doskonałym fundamentem dla dalszego rozwoju chrześcijańskiego.
   
cwierkowski2

   – A jednak: na czym polega fenomen Wakacji z Bogiem? Każda szanująca się parafia organizuje je, jest to powszechnie przyjęte, absolutna większość proboszczów dba o ten właśnie projekt. Na czym polega sekret? Trudno przypomnieć sobie inne inicjatywy, które tak mocno się zakorzeniły w plany parafialne.
    – Nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie (śmieje się – uw. autora). Mogę się podzielić moimi przypuszczeniami.
    Patrzę na to w bardzo prosty sposób. Wakacje z Bogiem przynoszą pedagogiczny owoc chrześcijański. Bardzo dobry. Dziecko dorasta w kościelnej atmosferze, a później, gdy stanie się dorosłym, powróci do tych chwil. Ponieważ życie nie jest łatwe, napotka wiele wyzwań.
    Psychologowie twierdzą, że do 12 roku życia osoba kształtuje się na poziomie podświadomości. W tym wieku dzieci patrzą na ile jest ważne i cenne to, co jest przekazywane przez ich autorytet – nauczyciela, rodziców, kapłana. Nie krytykują tego, ale chłoną wszystko jak gąbka.
    Po 12 latach włącza się tak zwany trudny okres, ponieważ pojawia się krytyczne myślenie. Na jego podstawie młody człowiek często odchodzi od Kościoła. Dlatego ważne jest, aby inwestować w okres dzieciństwa, by przeżywszy go pięknie, godnie, z zachwytem w Kościele, człowiek uznał w krytycznym okresie swojego życia, że potrzebuje tego. Na tym polega logika obozów. Dlatego nie mogą być organizowane w byle jaki sposób, musi pozostać pozytywna opinia. W obozie duże znaczenie mają nie tylko chwile odpoczynku, ale także musi być postawiony akcent: zobaczcie, dzieci, jak ważny jest Bóg w życiu człowieka. Księża i katecheci to widzą i wiedzą. Dlatego dbają o wakacje. Gdyż ważne jest, aby zasiać ziarno, położyć fundament.
   
    – A dlaczego tak się nie dzieje z innymi kategoriami wiernych w Kościele? Młodzież, dorośli, emeryci? Na przykład spotkania małżeńskie.
    – Nie do końca się z tym zgodzę. Wiele oczywiście zależy od parafii. Na przykład mniej mówi się o spotkaniach dorosłych. Najlepsze rzeczy są robione w ciszy.
    Być może, jest taki element, że z dziećmi jest łatwiej, jest mniej skomplikowanych pytań (śmieje się – uw. autora). Chociaż jeśli mówimy o poważnej wierze, nie można obawiać się poważnych pytań. Mobilizuje to do myślenia i odpowiedzi na nie.
O. Ćwieczkowski z dziećmi podczas obozu parafialnego
O. Ćwieczkowski z dziećmi podczas obozu parafialnego

  – Z dziećmi wszystko jest proste – pobawić się, pośmiać.
    – Dzieci nie krytykują.
   
    – Dokładnie. A spotkania z młodzieżą, dorosłymi, emerytami wymagają poważnego przygotowania duchowego i intelektualnego. Osobiście kosztują więcej. Może o to chodzi?
    – Do każdego spotkania należy włączyć intelekt i wiedzieć, dokąd prowadzisz. Moim zdaniem, niezależnie od tego, jaką akcję chcesz przeprowadzić, zawsze powinieneś wiedzieć, jakie ziarno chcesz zasiać, co chcesz dać. Jeśli nie ma takich planów, lepiej nie zaczynać takich rzeczy. Oczywiście dzieci nie krytykują, są fajne, przyjdą i się przytulą, pośpiewają. Jeśli jednak poprowadzisz ich w złym kierunku, to i tak zbierzesz owoce, lecz mogą one być gorzkie. Robić coś tylko po to, by to zrobić, jest złe.
    Dlatego przygotować się należy do każdej inicjatywy. Tak, przed spotkaniem z dorosłymi przygo- towanie musi być poważniejsze, i nie każdy zgodzi się ze wszystkimi odpowiedziami. Jednak wiara szuka rozsądnego wyjaśnienia.
    Z dziećmi jest oczywiście łatwiej. Chociaż też mogą zadawać trudne pytania. Pewnego razu siedmioletnia dziewczynka zapytała mnie: „Gdy Chrystus zmartwychwstał, to otworzył niebo, a dokąd poszły dusze przed zmartwychwstaniem Chrystusa?”. To pytanie sprawiło, że otworzyłem książki i przypomniałem sobie, czym jest Szeol, Hades i Gehenna.
   
    – Mówiąc o owocach... Dziś dzieci mają co tydzień 45 minut katechezy, niedzielną Mszę św., Wakacje z Bogiem. I wciąż tracimy młodzież. Dlaczego?
    – To pytanie niepokoi duszę każdego kapłana, który odpowiedzialnie traktuje swoje duszpasterstwo. Dzieje się prosta rzecz: Kościół nie jest jedynym pedagogiem. Na wychowanie wpływa przede wszystkim rodzina. Patrząc głębiej na problem, widać, że najczęściej wiarę pozostawiają ci, którzy mają prawdziwe problemy w rodzinie. Przynajmniej z mojego doświadczenia duszpasterskiego widzę to bardzo wyraźnie. Zwykle niewierzący ojciec lub matka, którzy krytykują, ich zachowanie nie pokrywa się z nauką chrześcijańską, w domu mówią jedno, ale robią coś innego. W ten sposób dzieci uczą się oszukiwać. Dorastają i wyciągają wnioski, dokonują wyboru. Tam, gdzie rodzina jest silna, takie problemy są rzadkie.
    Drugą rzeczą, która ma na to wpływ jest to, że dzieci pochodzą z świeckiego środowiska. W nim Bóg nie jest potrzebny. Uczymy się być dobrymi i utalentowanymi ludźmi, lecz bez Boga. Dzieci przychodzą do Kościoła, słyszą o rzeczach Bożych, a później wracają do swojego otoczenia, do tej atmosfery. Tutaj pojawiają się problemy w rodzinie, o których wspominałem. Dlatego wraz z pojawieniem się krytycznego myślenia dziecko odchodzi z Kościoła. I żadne Wakacje z Bogiem go nie zatrzymają. Pojawiają się poważne pytania, na które dziecko decyduje się udzielić odpowiedzi bez Boga.
   
    – W takim razie nie sądzi Ksiądz, że podchodzimy do problemu od końca? Pracujemy z dziećmi, a później młodzież odchodzi z powodu problemów w rodzinie. Może trzeba położyć większy nacisk na małżeństwa i dorosłych?
    – Nie do końca się z tym zgodzę. Z doświadczenia duszpasterskiego. Ponieważ pracując z dziećmi, mamy szansę dotrzeć do rodziców. Z rodzicami można poważnie porozmawiać podczas przygotowań do chrztu dziecka. Wtedy jest podejmowany większy wysiłek, aby odkryć, do czego wszystko jest potrzebne. Chociaż z pewnością nie oznacza to, że ci rodzice zostaną w Kościele. Jest jeszcze dobry moment podczas przygotowań małżeństw do ślubu. Jestem jednak świadkiem, że nawet po tak indywidualnej pracy wiele osób odchodzi z Kościoła. Wpływ nauczania nie przynosi stuprocentowego efektu, jednak nie oznacza to, że nie trzeba w ogóle siać.
    Jak dla mnie, należy pracować we wszystkich kierunkach i wkładać w to serce. Musimy towarzyszyć dzieciom, rodzicom i młodzieży. Wszystkim kategoriom. Ważne jest również, aby pamiętać, że wszystko zależy nie tylko od twojego pięknego nauczania, ale także od Bożej łaski. I oczywiście ludzie patrzą na styl twojego życia. Tu już nie da się oszukać.
   
    – Czy dziś potrzebne są jakieś reformy, nowe podejścia w sprawie Wakacji z Bogiem?
    – Zauważyłem coś takiego, że należy unikać zbytniego pośpiechu, ponieważ przynosi to złe skutki. Bardzo ważne jest, aby być z dziećmi. Chcą być z osobą. Nauczanie Kościoła samo w sobie jest proste, troska przynosi spełnienie. Nie ma potrzeby, by wymyślać jakieś nowe formy, jak dotrzeć do człowieka. Nic nie zastąpi zwykłego kontaktu.
    Tak, trzeba iść w parze ze światem. Trzeba wyjechać z dziećmi poza teren parafii, w ciekawe miejsca. Nie zastąpi to jednak podstaw: jeśli kochasz, zrób to. Aby dzieci i dorośli widzieli, że nie jest to tylko spędzony czas, ale że spędzasz z nimi czas w jakościowy sposób. Jakościowo spędzony czas jest najlepszą formacją.
    Każda inwestycja w człowieka się opłaca. A regularne inwestowanie, to proces.
   
    – A nie sądzi Ksiądz, że rodzice często banalnie wykorzystują Wakacje z Bogiem? Ktoś się zaopiekuje twoimi dziećmi latem, i to za darmo. A kwestia przekazywania wiary jest drugorzędna.
    Kościół to rozumie i nadal korzysta z takiej możliwości, aby dotrzeć do ludzi. Gdzie jest w tym złoty środek?

    – Nie czytam w myślach, ludzie nie mówią o tym otwarcie. Jeśli dla kogoś jest to pewien moment na odpoczynek od dzieci – niech odpoczywają, wychowywanie dzieci jest trudne.
    To, co Kościół wkłada w obozy, jest zawsze i wszędzie. Na tym właśnie polega misja humanitarna Kościoła. Rodzice również wnoszą swój wkład materialny. Nie interesuję się takimi rzeczami. Mądra inwestycja w ludzi jest najważniejszą rzeczą, jaką powinien zrobić Kościół. A środki materialne powinny temu służyć.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  260

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.