GRODNO
Sobota,
20 kwietnia
2024 roku
 

„Nigdy nie myślałem, że parafia może tak głęboko wpaść w serce księdza”. Kolędowa rozmowa z wiejskim plebanem

Wywiad

Dla znacznej liczby Białorusinów wieś jest źródłem najbardziej wzruszających wspomnień. Świąteczny stół w tym „krajobrazie” odgrywa ważną rolę. Niestety, świętowanie w domach na wsi odbywa się coraz rzadziej, starsze pokolenie odchodzi, a młodzież gromadzi się wokół miast. Są jednak dni, w których liczba mieszkańców wiosek znacznie wzrasta. Na przykład, gdy „miasto” jedzie na kolędę do swoich bliskich. O tym rozmawiamy z nowodworskim proboszczem ks. Jerzym Kuźmiczem.
– Ks. Jerzy, kogo jest więcej na wielkie święta w kościele w Nowym Dworze: miejscowych czy przyjezdnych?
    – To zależy od pewnych okoliczności. Przed pandemią było więcej przyjezdnych. Oczywiście zebrało się wielu parafian, ale ich rodzin i przyjaciół było mniej więcej dwa razy tyle. Po covidzie liczba ta znacznie spadła. Teraz gości jest może półtora razy więcej. Jednak ludzie i tak przyjeżdżają, aby spędzić święta w kręgu najbliższych.
    Lecz tutaj również wszystko jest zmienne – w tym roku na Wielkanoc było mniej ludzi niż w zwykłą niedzielę. Później wierni przyzwyczaili się już trochę do pandemii, to na odpust było ich więcej, w dniu św. Jerzego też.
   Ks. Jerzy Kuźmicz – proboszcz parafii w Nowym Dworze. Dziekan dekanatu Szczuczyn.
Święcenia kapłańskie przyjął w 2004 r.
    – Czy ma Ksiądz wrażenie, że ci goście na Pasterce to trochę jak Księdza dzieci, które przyjeżdżają w tak ważnych momentach i chcą być razem?
    – Mam takie poczucie. Nigdy nie myślałem, że parafia może tak głęboko wpaść w serce księdza. Kiedyś nawet na homilii opowiadałem, jakie mam wrażenia: ludzi jest wiele, ksiądz jeden, gdzie wszystkich zapamiętasz? Jednak z biegiem czasu – i to jest Boży dar i cud! – o każdego zaczynasz się martwić jak o swoje dziecko. Zaczynasz zauważać, że w kościele tego nie ma, ten zachorował, tamten umarł i jego miejsce jest puste. I to prawda, że martwisz się o parafian, jak o swoją rodzinę. Tak jak Jezus mówił: „Będziecie mieli braci, siostry i dzieci”.
   
    – A czy jest coś takiego, jak ludzie w domach na wsiach w Adwencie czekają na dzieci na święta, tak też proboszcz w kościele przygotowuje się do spotkania?
    – Oczywiście. Może bardziej przygotowuję się, aby święto nie było tylko dla ludzkiego oka, lecz dla rozwoju duchowego. Święto jedności, miłości, świadomości tego, co ze sobą niesie. Oczywiście chcę, aby Boże Narodzenie było czasem duchowego wzrostu, zmian w życiu ludzi.
   
    – Dużo gości to radość. Ale, o ile rozumiem, pogrzebów jest coraz więcej, a chrztów coraz mniej. Parafia wymiera?
    – Tak, niestety.
   
    – Proszę powiedzieć, jak w tak smutnym kontekście odejścia całej cywilizacji białoruskiej wsi szuka Ksiądz sensu Bożego Narodzenia? Jak otoczenie wpływa na to poszukiwanie?
    – Patrząc na to wszystko, nadal wierzę w Boże plany. Bóg się nie myli i wie, co robi. Chociaż na wsiach jest więcej pogrzebów niż chrztów, w tym też jest Boża Opatrzność. Oczywiście trudno ją dziś zrozumieć.
    Do życia na wsi trzeba też mieć powołanie i wiarę, że nadejdzie czas, a ludzie będą żyć na tej ziemi. Będą wracać do Praojczyzny.
    Jeśli patrzeć tylko na to, że parafia maleje, mieszkańcy odchodzą, to będzie wtedy bardzo smutno. W Starym Testamencie ludzie zostali również zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi i szukania zbawienia gdzie indziej, ale później wracali. Tak samo jest z nami. Człowiek opuszcza wioskę i szuka lepszego życia w mieście, ale i w mieście życie jest trudne. Do życia na wsi trzeba dojrzeć, trzeba ją odkryć. Dlatego ufam i wierzę Bogu, że On wie, co robi.
   
    – Przyznam się, że przez pewien czas dość problematyczne były dla mnie przyjazdy na wieś, ponieważ serce krwią się oblewało, gdy patrzyłem na jej wymarcie. Opadają domy, ścieżki, którymi chodziliśmy do kościoła, od dawna są zarośnięte. Jak znaleźć nadzieję w takim myśleniu?
    – Ja też, gdy przyjeżdżam do mojej rodzinnej wioski, mam dużo wspomnień. I ścieżki, i przyjaciół, i jak jeździłem do kościoła. Jak z tym żyć? No jak żyć (śmieje się – uw. autora)...
    Myślę, że tutaj też trzeba szukać sensu. Być w stanie docenić obecną chwilę, ponieważ przemija i nie możesz jej odzyskać. Czasami musisz nauczyć się radować.
   
    – Wcielenie Boga niesie ze sobą wiele świeżości, nadziei. Jak o tym mówić ludziom starszym, którzy już wiele widzieli w życiu. Jak trudno jest rozmawiać z nimi o tym wielkim impulsie, które niesie Boże Narodzenie?
    – Myślę, że to zależy od osoby. Staram się mówić w duchu papieża Franciszka: „Pasterz musi pachnieć owcami”. Przede wszystkim oczywiście staram się zrozumieć prawdę Bożego Narodzenia na prostych przykładach życiowych. Jeśli zrozumiem to sam, to będę mógł wyjaśnić innym. Że to wszystko nie dzieje się dla niektórych tam nie wiadomo jakich planów. Że Boża Wielkość zstąpiła do stodoły, aby każdy mógł tam przyjść. Że wszystko to odbywa się dla mnie osobiście, aby wydostać się z bagna, w które mogłem wpaść w ciągu mojego życia.
    W Ewangelii Jezus wyjaśniał również wszystko na prostych przykładach. Rybakom mówił, że uczyni ich rybakami ludzi, ludziom innych zajęć podawał przykłady w dostępnym i zrozumiałym dla nich języku. Bóg podpowiada, jak zrozumieć pewne rzeczy zarówno dla mnie, jak i dla ludzi. Ale wyjaśniamy je sobie nawzajem swoim życiem.
   
    – Św. Jan Paweł II mówił, że dzieci mają perspektywę młodości, młodzi ludzie – perspektywę dorosłości, dorośli – perspektywę starości, a starszym ludziom pozostaje perspektywa życia wiecznego. Jaką jest ta perspektywa emerytów?
    – Wszystko zależy od człowieka i jego wiary. Są różni ludzie. Są tacy, którzy marzą o jak najszybszym spotkaniu z Ojcem. Są tacy, którzy wątpią, boją się perspektywy wieczności. Z różnych powodów. Istnieje również perspektywa radości dla dzieci, wnuków, prawnuków, za ich osiągnięcia. Wszystko zależy od osoby.
   
    – Jak się Księdzu podoba nowoczesny obraz Bożego Narodzenia, z którym spotykamy się na ulicach, w sklepach, w przestrzeni publicznej w ogóle?
    – Patrzę na to bardziej negatywnie niż pozytywnie. Ponieważ za tym wszystkim traci się sens i cel Bożego Narodzenia. Z jednej strony Bóg przyszedł mnie zbawić, ale z powodu nadmiernej radości tracimy sens. Łatwiej jest kupić prezent niż wyciągnąć rękę pojednania z kimś, z kim na przykład nie rozmawiasz. Albo przeprosić, albo odwiedzić samotną osobę.
    W prezentach nie ma nic złego, jednak ważne jest, by za błyskotkami nie utracić istoty tego święta. W niektórych krajach lub środowiskach zamiast Narodzenia Chrystusa odbywają się świąteczne festiwale lub targi, a wyraz „Narodzenie Chrystusa” jest celowo unikany. To tak, jakby dziecko otrzymało prezent urodzinowy i powiedziało: „Cóż, tato, teraz już cię nie potrzebuję”. Będzie to bolesne, śmieszne i absurdalne. Tak wyglądają te, nazwijmy je, jarmarki bożonarodzeniowe.
   
    – W jakim stopniu nasi białoruscy katolicy ulegają takiemu marketingowi?
    – Tu też odniosę się do wspomnianej już relacji z wiarą. Jeśli jest żywa, szczera i bliska, ludzie widzą sens Bożego Narodzenia. W rodzinie, w której wszyscy się nawzajem kochają, lubią ze sobą rozmawiać, wystarczy tylko słowo wypowiedziane z inną intonacją, aby zrozumieć, że coś się wydarzyło. I tak jest z Bożym Narodzeniem. Człowiek może kupić bardzo prosty prezent, ale będzie posiadał on duże znaczenie i odzwierciedlał relację między ludźmi
   
    – Jak odkrywa Ksiądz Boże Narodzenie na nowo i zmaga się z rutyną corocznego świętowania? Jak przywraca Ksiądz świeżość tej prawdy?
    – Teraz jest to dla mnie bardzo proste. Mijają lata, a człowiek patrzy na innego człowieka. Z wiekiem ten pogląd się zmienia. Jak mówi Pismo Święte, dziecko potrzebuje jedzenia dla dzieci, a dorosły potrzebuje jedze- nia dla dorosłych. W odkrywaniu Bożego Narodzenia co roku pojawia się coś nowego, zupełnie innego. Były chwile euforii, radości i prezentów, a były chwile głębi Bożej miłości, odkrycia Bożej pokory.
    Jestem pewien, że jeśli chcemy odkryć sens Bożego Narodzenia, to z każdym rokiem będziemy to robić głębiej i głębiej.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  256

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.