GRODNO
Sobota,
20 kwietnia 2024 roku |
Radość płynąca z bezinteresownej służby
11 lutego Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Chorego. Jest to szczególny powód, aby wzmocnić solidarność z tymi, którzy cierpią i czekają na pomoc, a także przypomnieć działaność ludzi, którzy stali się miłosiernymi samarytanami dla bliźnich.
O tym, dlaczego czas spędzony z chorym człowiekiem jest czasem świętym, jaka jest istota wolontariatu i jak można wesprzeć cierpiących rozmyślamy razem z s. Aleksandrą Orzeszko ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. †
Droga do wolontariatu
Siostra Aleksandra Orzeszko CSFN pomaga jako wolontariusz ciężko chorym w hospicjum dla dorosłych. Działalność na rzecz tych, których nie można już wyleczyć, którzy są w końcowym stadium choroby, stała się integralną częścią życia zakonnicy od 2018 roku. Mimo że została już powołana do służby Bogu i ludziom, miała osobiste obowiązki we wspólnocie, nie pozostawiało ją pragnienie znalezienia „powołania w powołaniu”, aby zrealizować się w stu procentach. W związku z tym było wiele poszukiwań i prób, ale siostra czuła, że „wszystko jest nie to”.
„Pewnego dnia w mediach społecznościowych zobaczyłam ogłoszenie o następującej treści: „Centrum Pomocy Życia” zaprasza twórczych rzemieślników do wzięcia udziału w charytatywnych targach na rzecz pacjentów z hospicjum”. A ponieważ w wolnym czasie robiłam pocztówki, z radością zaoferowałam swoje rzemiosło - mówi s. Aleksandra. – – Kiedy Targi się skończyły, zadzwonili do mnie pracownicy Centrum, aby podziękować, a ja z kolei zapytałam, czy mogę jeszcze w czymś pomóc. Ostatecznie zostałam zaproszona na spotkanie, gdzie zapoznałam się z działalnością pierwszej na Białorusi instytucji, która bezpłatnie zapewnia kompleksową pomoc nieuleczalnie chorym ludziom. Tego samego dnia złożyłam wniosek o przyjęcie mnie jako wolontariusza”.
|
Codziennie otaczać swoją opieką
Zakonnica wspomina, że pierwszy dzień w hospicjum był bardzo ekscytujący. Uważnie obserwowała doświadczonych wolontariuszy, uczyła się, jak odpowiednio zachowywać się z pacjentami, jak rozpocząć i utrzymać z nimi rozmowę. „Na własne oczy zobaczyłam, że ludzie, którzy tu służą, przede wszystkim są tolerancyjni, miłosierni, posiadają szacunek do pacjenta i, co ważne, brak obrzydzenia – opowiada zakonnica. – Również zdałam sobie sprawę, że każda osoba, która przychodzi do hospicjum jako wolontariusz, powinna mieć wielkie serce; w komunikacji z ciężko chorą osobą i jej bliskimi, wolontariusz będzie musiał zmieniać role: w niektórych sprawach być asystentem, w niektórych – partnerem, w niektórych – przyjacielem lub po prostu osobą, która poświęciła czas, podzieliła się swoim ciepłem, pozostała w pobliżu”.
Z biegiem czasu s. Aleksandra zdobyła niezbędne umiejętności i rozpoczęła służbę w hospicjum: zaczęła myć chorych, obcinać im paznokcie, zmieniać bieliznę, a także cieszyć ich słodyczami i herbatą, proponując „Wózek radości”.
„W hospicjum lekarze, pielęgniarki i wolontariusze w każdy możliwy sposób starają się zapewnić śmiertelnie chorym najlepszą jakość życia, ponieważ każdy człowiek ma prawo spędzić ostatnie dni życia nie w samotności i bez bólu, a zatem bez lęku. Więc na równi z zabiegami medycznymi i znieczuleniem są koncerty, słodycze, przytulna atmosfera, poufne relacje, empatia i dyskusja na ekscytujące tematy. Nie ma znaczenia, ile czasu pozostało – rok, miesiąc, a nawet tydzień. Najważniejsze jest to, żeby człowiek przeżył dzisiejszy dzień jakościowo, w dobrym samopoczuciu – podkreśla rozmówca. – Jak przechodzi pobyt pacjenta w Hospicjum? Przeważnie leży na oddziale. A jeśli w pobliżu jest ktoś, z kim można porozmawiać, kto przyniesie jedzenie inne niż w szpitalu, nawet jeśli szpitalne jest najsmaczniejsze, to poczęstunkiem kawałkiem ciasta lub pachnącym jabłkiem, sprawi, że pacjent będzie przynajmniej odrobinę szczęśliwszy w danej chwili”.
S. Aleksandra zwraca uwagę na fakt, że wokół hospicjów jest wiele mitów. Jeden z nich przekonuje, że hospicjum jest domem śmierci. A to nie jest tak! Wręcz przeciwnie, śmiertelnie chorzy ludzie tutaj „wracają” do życia, w którym nie ma bólu, niepokoju i samotności. Wielu uważa również, że wysłanie bliskiej osoby do hospicjum jest zdradą. Jak mu później patrzeć w oczy? „W rzeczywistości wstydem jest nie okazanie należnej pomocy w sytuacji gdy osoba leży w domu i cierpi z bólu – podkreśla zakonnica. – Do hospicjów nie oddają. Hospicja są wybierane przez samych pacjentów lub ich krewnych jako najbardziej optymalne rozwiązanie, jeżeli niezbędna pomoc nie może być zapewniona w domu z jakiegokolwiek powodu, jeśli dana osoba jest samotna lub jeśli potrzebuje określonego sprzętu medycznego lub specjalnej opieki, którą krewni nie są w stanie zapewnić. Należy podkreślić, że wybór na rzecz hospicjum nie oznacza, że osoba została porzucona, ponieważ krewni w każdej chwili mogą ją odwiedzić”.
Próba dla duszy i wiary
Jak zauważył w liście na XXIV Światowy Dzień Chorego papież Franciszek, osoby cierpiące na ciężką chorobę często mają skłonność do zadawania sobie w głębi serca pytań: „Dlaczego mi się to przydarzyło? Dlaczego Bóg posyła mi takie próby?”.. Niektórzy z nich popadają w rozpacz z poczuciem niesprawiedliwości, myśląc, że wszystko jest stracone. Inni wręcz przeciwnie –cierpią, ale jednocześnie wyrażają zgodę na wolę Bożą. Wiara służy im jako źródło pocieszenia: nie usuwa choroby, ale daje wskazówkę, dzięki której człowiek może odkryć głębsze znaczenie cierpienia, zobaczyć, że zbliża się do Jezusa, który idzie obok.
„Jeden dzień najbardziej utkwił mi w pamięci, kiedy byłam świadkiem odejścia pacjenta hospicjum do innego świata – wspomina zakonnica.– – Pomagałam choremu wykonać procedury higieniczne, gdy nagle usłyszałam krzyk z sąsiedniej sali: «Pomóżcie! Módlcie się!». Szybko przybiegłam na wołanie o pomoc, stałam przy łóżku chorej kobiety i zaczęłam odmawiać modlitwę «Zdrowaś Maryjo». Już po kilku sekundach bezsilna osoba znalazła w sobie ostatnie siły, podniosła się na łokciach i zaczęła głośno modlić się: «Wierzę w Boga...» – a ja w tym momencie głaskałam ją po głowie. Pod koniec modlitwy kobieta się uspokoiła, położyła głowę na poduszce i zasnęła, a po kilku godzinach odeszła do Pana. Ta historia wyraźnie pokazuje, że w czasie cierpienia człowiek ma wielką potrzebę wsparcia od Boga”.
S. Aleksandra podkreśla, że czas spędzony z chorymi pomógł jej zrozumieć wiele rzeczy. Zakonnica mówi, że hospicjum jest prawdopodobnie jedynym miejscem, w którym czas jest ceniony, życie nabiera niezwykłej wartości, bez wzgledu na to ile czasu pozostalo. Codziennie jest ona świadkiem momentów, w których takie drobiazgi, jak promień słońca przez chmury, śpiew ptaków lub świeża aromatyczna herbata, na którą niewielu ludzi zwraca uwagę w codziennym życiu, są odczuwalne jako prawdziwe szczęście.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 256 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.