GRODNO
Piątek,
19 kwietnia
2024 roku
 

Boża obecność

Z Bogiem przez codzienność

Z Bogiem przez codzienność
Tamtym razem skończyliśmy na zachwycie tym światem, który Bóg stworzył i nadal stwarza, prowadzi, rozwija, a do którego proponuje nam wejść jako Jego współpracownikom. Wielkie powołanie... Nie zdołamy go poznać do końca, podobnie jak głębię Bożej mądrości i miłości, a jednak Pan czeka na każdego z nas.
    Księga Rodzaju opowiada o Bogu w raju, z którym Adam i Ewa mogli rozmawiać twarzą w twarz. Na ile dzisiejsza modlitwa dąży do takiej rozmowy, do przebywania przed Wszechmogącym? Przyjrzyjmy się temu, jak przychodzimy, zwracamy się do Niego... Tak, Bóg przyjmuje wszystkie nasze prośby, cieszy się nawet ze spojrzenia w swoją stronę. Jednak czy tego pragnie? Czeka na człowieka jako osobę, którą kocha, my zaś nieraz sprowadzamy naszą łączność z Nim do swego rodzaju usługi „Jedno Okno”.
Jeśli nasz przyjaciel znajduje się w sąsiedniej sali i często rozwiązujemy razem pewne zadania w pracy, ta działalność jest tylko częścią przyjaźni. Jest coś niezrównanie większe w spotkaniach, długich rozmowach, przerwach na kawę lub spacer, we wspólnym trwaniu w milczeniu. Jeśli nam brakuje na to czasu, przyjaciel, nawet mając ogromną chęć, w pojedynkę nie zdoła stworzyć tej wyjątkowej więzi, na której trzyma się przyjaźń.
    Nieraz słyszeliśmy, że z przyjaciółmi sprawy można rozwiązywać bez ceremonii i nawet zaoszczędzać czas na powitaniu. Nie wiadomo dlaczego te „uwolnione” chwile znikają bez żadnego pożytku, nie mogą „nazbierać się” na spotkanie, które jest ciągle odkładane na później. A gdy przyjaciele odchodzą, w duszy zostaje pustka. Rozumiesz wtedy, że zabrakło czasu na najważniejsze, ponieważ sprawy były tylko częścią relacji. Z Bogiem jest tak samo. Jezus Chrystus nazwał siebie naszym Przyjacielem. Niezależnie od stopnia istotności pytań, z którymi do Niego przychodzimy (nawet jeśli dotyczą ewangelizacji lub charytatywności), może odłożyć je na bok, aby zaproponować: „Przejdź się ze Mną”. Ile czasu zająłby nam taki spacer: pięć minut, dzień, całe życie? Czy odpowiadamy, gdy znów dążymy do przodu, zajęci swoimi myślami, na ten delikatny dotyk ramienia: „Zobacz, jestem tu”?
    Co mogłoby nam pomóc przyjąć to zaproszenie? W różnych szkołach modlitwy istnieje wiele cudownych porad, jak pogłębić swoje życie duchowe. Jedną z nich jest „uświadomienie Bożej obecności”, w sposób szczególny przed rozpoczęciem modlitwy. W uświadomieniu Bożej obecności chodzi o obecne chwile i konkretne miejsce, a także o konkretną osobę z duszą i ciałem. Kim jestem? Gdzie się znajduję? Co czuję? Jakie emocje panują we mnie? Co mnie zatrważa już niejeden dzień? Warto spróbować zwolnić kroku, aby po prostu zauważyć samego siebie, popatrzeć – nie wpadając ani w rozżalenie, ani w zachwyt – od wewnątrz, a zarazem od zewnątrz. Krótko określić, kto próbuje odpowiedzieć na Boże zaproszenie, słowami: „Oto ja”, – gdyż człowiek tylko odpowiada – Bóg zawsze przychodzi pierwszy.
    Wiadomo, do spontanicznego wezwania modlitewnego przygotowuje nas bieżąca sytuacja, kiedy to serce jest pełne zachwytu, cieszy się, skarży, prosi o pomoc czy wzdycha bez słów. Co się tyczy modlitwy zaplanowanej, wymaga ona pewnego wprowadzenia.
    Przed „rozpakowaniem” Bożego daru, którym jest modlitwa, trzeba się zatrzymać na kilka chwil i uświadomić sobie, co się dzieje. Jednak czy może niepojęta tajemnica tej Obecności sprowadzać się do skromnego jej uświadomienia w ciągu kilku chwil? Tym niemniej gdy chodzi o stałą, codzienną modlitwę, wystarczy tej prostej rady: przypomnieć sobie, przed Kim stoję.
    Nie trzeba się bać milczenia w trakcie tego etapu przygotowującego do modlitwy. Skupienie powinno wyprzedzać słowa. Cisza między zakochanymi czy przyjaciółmi jest wypełniona sensem, który rozumieją tylko oni. Jak ktoś mądrze zauważył, „nasze słowa rosną z ciszy”. Dlaczego milczenie nieraz wydaje się stratą cennego czasu? Być może warto się zastanowić, czy nie zły duch w ten sposób popycha do rozpoczęcia modlitwy, do szybszego wypowiedzenia modlitewnego monologu i powrotu do wiru zwykłych obowiązków?
    Niestety dążenie współczesnego świata do skuteczności przenika też do strefy modlitwy. „Gdzie wynik?” – możemy zapytać. Rzeczywiście, czy Boża obecność rozwiązuje problemy? Czy jest to coś innego? Na przykład wiara, że nie jesteś sam. Podobnie jak niektóre trudności i kłopoty kroczą obok nas przez całe życie, tajemnica cierpienia po ludzku pozostaje niezrozumiała. Bóg może się wydawać głuchy i daleki, ale obietnica „Jestem z wami aż do skończenia świata” (por. Mt 28, 20) jest żywa i niezmienna, ponieważ dał ją Jezus Chrystus, który powstał z martwych. Tak więc przez czas, choroby i nieszczęścia człowiek nie kroczy w osamotnieniu. Wielki paleontolog jezuita Pierre Teilhard de Chardin napisał: „Bóg jest blisko nas. Jest tam, gdzie moje pióro, mój kilof, mój pędzel, moja igła – w moim sercu, w moich myślach”.
    W jednym z psalmów biblijnych znajduje się cudowny i tajemniczy werset: „Gdybym doszedł do końca, jeszcze jestem z Tobą” (por. Ps 139 (138), 18). Interpretacji tego fragmentu jest mnóstwo. W związku z dzisiejszym tematem Bożej obecności pozwólmy sobie odczytać go jako zachętę do przebywania z Bogiem. Nie tylko w dniach młodości, impetu, zapału, lecz także w chwilach, gdy nic ani ze sfery materialnej, ani duchowej nie podnosi rano z łóżka. „Jeszcze jestem...” nie dlatego, że trzymam z Nim, wiem, jak się zachować i co mam mówić, tylko dlatego, że On mnie kocha tak bardzo, że nie pozostawia ani na chwilę. Czy się obudzę ze swej nieuwagi do Bożej obecności?

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

white
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  257

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.