GRODNO
Wtorek,
15 października
2024 roku
 

Wielkie przykłady malutkich ludzi

Rozważania

Do historii Kościoła katolickiego zostało wpisanych wiele imion chłopców i dziewcząt, które ogłoszono błogosławionymi lub świętymi dzięki własnemu przykładowi chrześcijańskiej odwagi oraz ofiarnej miłości do Boga i bliźniego. Z okazji zbliżającego się Diecezjalnego Dnia Dziecka proponujemy zapoznać się z drogą życiową tych małych, oddanie których zdobyło dla nich szczególną łaskę u Pana.
„Bądź dzieckiem Boga”
    Tak brzmi hasło VIII Diecezjalnego Dnia Dziecka, który odbędzie się w Grodnie 2 czerwca. Po raz kolejny na terenie parafii na osiedlu Południowy licznie zgromadzą się chłopcy i dziewczęta, którzy pragną poznawać i wychwalać Pana. Wiadomo, wydarzenie, w którym uczestniczą dzieci o różnorodnych charakterach nie może się obejść bez niespodzianek: jedni zadziwiają w miły sposób, inni budzą niepokój swoim zachowaniem. Jednak każdy z tych małych posiada cechę, którą bardzo upodobał sobie Chrystus. Stają przed Nim w szczerości i prostocie, czego tak często brakuje starszym.
Jednak nie tylko to zachwyca Zbawcę w dzieciach. Niezepsute światem dorosłych, w którym często panuje hipokryzja, nie umieją chować swoje przewinienia za usprawiedliwieniami. Ich bezpośredniość pozwala cieszyć się z każdego drobiazgu: bądź to mały kwiatuszek, bądź zwykła figura, którą maluje na ścianie promień słońca. Chłopcy i dziewczęta w pełni radują się z tego, co mają od Pana, nie zabiegając o coś więcej. Potrafią poświęcać Mu najdrobniejsze sukcesy i nie umieją „wysługiwać się” przed Nim dla własnej satysfakcji. Jednak co najważniejsze, dzieci rozumieją, że zależą od rodziców i nie boją się powierzać ich absolutnemu kierownictwu.
    Właśnie dlatego hasło „Bądź dzieckiem Boga” jest aktualne również dla każdej osoby dorosłej. Pan pragnie, byśmy w relacjach z Nim byli jak syn lub córka, którzy bezgranicznie ufają swojemu Ojcu.
   
    Mali żołnierze Chrystusa
    Za prostotą dziecięcego serca nierzadko kryją się najbardziej heroiczne cnoty. Na pewno wielu słyszało o odwadze trzech pastuszków z Fatimy, bezinteresownym oddaniu św. Dominika Savio lub bohaterstwie św. Marii Goretti. I jest to zaledwie kilka osób z długiej listy świętych wyniesionych na ołtarze.
   
    Św. Tarsycjusz. Obronić samego Boga
    Tarsycjusz żył w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – czasach najokrutniejszych prześladowań wyznawców Chrystusa.
    W lepszym wypadku wiernego wtrącano do więzienia, w gorszym – stawał się on ofiarą dzikich zwierząt, które rozszarpywały swoją zdobycz na arenie dla zabawy mieszkańców Rzymu.
    Innymi słowy, chłopiec wiedział, czego się powinien spodziewać, jeśli ktoś się dowie o jego przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej. Jednak nie budziło to w młodym wiernym lęku. Tarsycjusz nie tylko uczestniczył w modlitwach, lecz także sumiennie spełniał obowiązki ministranta. Gorąco wierzył w obecność Boga w Hostii oraz w życiową konieczność spożywania Ciała Chrystusa.
    W trudnych okolicznościach tamtych czasów chrześcijanie nieraz stawiali przed sobą pytanie: w jaki sposób udzielać Komunii św. braciom i siostrom, pokornie czekającym na wyrok śmierci w więzieniach. Dorośli, odwiedzając krewnych i przekazując im Hostię, często sami stawali się ofiarami, wzbudzając podejrzenie u żołnierzy. A mały chłopiec nie przyciągał zbytniej uwagi, co pozwalało mu pomyślnie wykonywać odpowiedzialne zadanie.
    Tuląc do serca owinięte w chusteczkę Ciało Pana, Tarsycjusz biegł przez miasto do uwięzionych towarzyszy. Jednak pewnego razu zastąpili mu drogę nastolatkowie. Zaczepili chłopca bez szczególnego powodu, ale zrozumiawszy, co ma przy sobie, zapragnęli znieważyć Boga. „Nigdy, nigdy, póki żyję!” – zawołał Tarsycjusz. W odpowiedzi na sprzeciw krzywdziciele zaczęli rzucać w chłopca kamieniami. Przepędził ich przypadkowy przechodzień, rzymski żołnierz, który również był chrześcijaninem. Po otwarciu dłoni skrwawionego Tarsycjusza zobaczył Hostię. Rany były śmiertelne. Chłopiec odszedł do wieczności, otrzymawszy tam inną misję – być patronem liturgicznej służby ołtarza.
   
    Bł. Laura Vicuña. Oddać życie za nawrócenie matki
    Laura przyszła na świat w Chile w 1891 roku, gdy w kraju trwała wojna domowa. Krwawe czasy zabrały ojca dziewczynki i zmusiły jej rodzinę do porzucenia rodzinnych stron. Na obczyźnie na Mercedes, matkę Laury, czekały jeszcze większe wypróbowania. W Argentynie panowały bieda i rozpusta, a kobieta musiała troszczyć się o dwie córki, nie mając pieniędzy i dachu nad głową. Z rozpaczy Mercedes zgodziła się na propozycję miejscowego właściciela ziem Manuela Mora, by została jego kochanką. Pan Mora wyróżniał się szczególną pożądliwością i szorstkością. Często bił i obrażał Mercedes, jednak kobieta znosiła to dla dziewczynek. Dzięki pieniądzom, które otrzymywała od Manuela, jej córki dostały się do szkoły-internatu, gdzie uczyły siostry salezjanki.
    Podczas nauki Laura zaczęła poznawać Chrystusa. Dowiedziawszy się o sakramencie małżeństwa, zrozumiała, że jej matka zgodziła się na współżycie dla dobra swoich córek, ale te relacje oddalają ją od Boga.
    Od tego momentu każda modlitwa, każdy uczynek Laury były w intencji „wyzwolenia” Mercedes. Pokora dziewczynki pomagała jej niezachwianie trwać na rozmowie z Bogiem, a jej wyjątkowa pracowitość sprawiała, że podejmowała się najtrudniejszych obowiązków. O ofiarności dziewczynki wspaniale świadczy sytuacja z jej życia. Pewnego razu na ochotnika poszła mimo złej pogody sprzątać podwórko zamiast swojej koleżanki z klasy, choć miała poranione z zimna palce.
    Jednak starania Laury nie przynosiły skutku. Oprócz tego po powrocie do domu na wakacje, dziewczynka dostała haniebną propozycję od pana Mora. Jej odmowa wywołała w mężczyźnie jeszcze większą agresję i upór. Nie otrzymawszy tego, czego pragnął, mocno ją zbił. Laura, która nie znalazła obrony u matki, wróciła do internatu.
    W nowym roku szkolnym przyjęła sakrament bierzmowania. Po otrzymaniu darów Ducha świętego, dziewczynka znalazła w sobie odwagę zwrócić się do Pana z bohaterską prośbą: „Weź me życie za ratunek matki. Jestem gotowa”. I Bóg ją wysłuchał.
    Po pewnym czasie Laura zachorowała. Przeziębienie przybrało poważną formę i w szybkim czasie pozbawiło ją sił.
    Przed śmiercią dziewczynka przyznała się matce, że w ciągu dwóch lat ofiarowywała się w jej intencji. Wzruszona Mercedes po raz pierwszy od dłuższego czasu przystąpiła do sakramentu spowiedzi. Porzuciła Manuela Mora.
    Laura odeszła do Ojca w wieku 12 lat. Jest patronką wszystkich rozbitych rodzin.
   
    Sługa Boża Anna de Guigné. Nawrócić się i służyć przykładem dla grzeszników
    Anna urodziła się w 1911 roku we Francji w zamożnej rodzinie hrabiowskiej. Była bardzo psotliwym, nawet despotycznym dzieckiem. Rodzice musieli zatrudnić dla niej dwie nianie zamiast jednej, ale i to było na marne – uciekały po tygodniu, nie radząc sobie z nieposłuszną dziewczynką. Anna mogła pozrywać wszystkie kwiaty z klombu, obrazić służącą lub sypnąć piaskiem w oczy młodszemu bratu.
    Zmiany w zachowaniu dziewczynki nastąpiły po rozpoczęciu się I wojny światowej oraz śmierci ojca. Anna zapragnęła Nieba dla taty i pocieszenia dla mamy, co skierowało ją do Boga. Z zajęć z religii dziecko wyciągnęło wniosek, że sama modlitwa nie wystarczy, więc zaczęła czynić dobro na tyle, na ile była w stanie z powodu swej „dzikiej natury”: postanowiła nie zabierać już zabawek kolegom. Drobne dobrodziejstwa stopniowo zmieniały się w szlachetne uczynki. Anna, nie skończywszy jeszcze 10 lat, organizowała zbiórkę środków dla sąsiedzi, których majętność zniszczył pożar, robiła na drutach ciepłe rzeczy dla osób w potrzebie, oddała wszystkie swoje zabawki biednym rodzinom.
    „Już nigdy nie będę podobna do tamtej Anny” – pisała w swoim dzienniczku. Dziecko, które uświadomiło sobie własne nawrócenie, zaczęło każdy uczynek i modlitwę ofiarowywać Jezusowi w intencji grzeszników.
    Dziewczynka żyła pragnieniem, że gdy dorośnie, wstąpi do klasztoru, ale Bóg miał inny plan. W wieku 11 lat po krótkiej, ale męczącej chorobie Anna odeszła do wieczności. Jeszcze będąc przy życiu poprzez swoją modlitwę przyprowadziła do konfesjonału starego Ludwika „o sercu twardym jak kamień” (tak o nim mówiono). A po śmierci dziewczynki wieść o jej szczególnej pobożności rozeszła się po całej Francji, inspirując tych, którzy stracili Boga, by do Niego wrócili.
    W 1990 roku papież Jan Paweł II potwierdził bohaterstwo cnót Anny de Guigné, ogłaszając ją Sługą Bożą. Jest to pierwszy krok ku uznaniu dziewczynki za błogosławioną, a potem, być może, też świętą.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
green
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  77

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.