GRODNO
Środa,
24 kwietnia
2024 roku
 

„Każdy wiersz powinien nieść jakieś przesłanie”

Życie Kościoła

Maria Kozłowska znana jest w swojej miejscowości jako poetka. Jej wiersze były niejednokrotnie drukowane w różnych gazetach. Kobieta pisze przeważnie o Bogu, Kościele, chrześcijaństwie, właściwie o swoim codziennym życiu. A jej życie, warto zauważyć, jest niełatwe, burzliwe...
Do pracy – z wielką radością
   Pani Maria przyszła na świat w 1941 roku podczas II wojny światowej. Mimo, że czasy były niespokojne i istniały obawy o własne życie, została ona wychowana przez swoich rodziców i dziadków w wierze katolickiej. Jak mówi sama kobieta, w jej domu zawsze były pielęgnowane tradycje chrześcijańskie i ceniono to, co Boże i święte.
    Już od samego dzieciństwa była przekonana o swoim powołaniu, bo mianowicie tak kobieta nazywa zawód nauczyciela. Dlatego wkrótce ukończyła ona uniwersytet w Grodnie. Pracowała jako nauczycielka klas początkowych niedaleko Lidy, a następnie przez długi czas w Dociszkach. Kobieta podkreśla, że trzeba kochać swój zawód, bo wtedy i życie zupełnie inaczej wygląda.
„Do pracy trzeba iść z wielką radością i zapałem, żeby każdego dnia angażować się na 100 procent. Kiedy człowiek czuje się na swoim miejscu i wykonuje to, co jemu odpowiada i co kocha, każda praca, nawet gdyby była ciężarem, jest przyjemnością” – mówi pani Maria.
 
Przyjdź nam z pomocą, Matko kochana!
    Niech Twoja miłość będzie uznana,
    Niech Cię poznają w każdej krainie,
    Niech wiara w Boga u ludzi nie zginie...

   W ciągu 33 lat dzień w dzień kobieta gorliwie spełniała swoje obowiązki. Za pracę w szkole została odznaczona dyplomem „Prymus edukacji narodowej”. Jak sama zaznacza, w ciągu tych lat nie skrzywdziła ani jednego ucznia, starała się traktować wszystkich jednakowo, nikogo nie wyróżniając. „Uczniowie przychodzili przed mój dom jeszcze przed rozpoczęciem zajęć i czekali, aż wyjdę. I tak całą gromadą prowadzili mnie do szkoły” – wspomina nauczycielka.
 Pani Maria z zadowoleniem 
dzieli się swoją twórczością 
z innymi   Już dwadzieścia lat minęło, jak kobieta opuściła mury swojej kochanej szkoły i przeszła na zasłużony odpoczynek. Teraz jej dzieło kontynuuje córka, która również jest nauczycielką.
    Jak trafnie zauważa pani Maria, dzisiaj dzieci są inne. Jest wielka różnica i w wychowywaniu, i w nauczaniu, i w kulturze. „Nieraz kilkuletnie dziecko potrafi szybciej coś znaleźć w telefonie czy komputerze, nim ja założę okulary. Dzieci są bardzo rozwinięte w odniesieniu do nowych technologii, jednak brakuje im wiedzy, mądrości. Mniej uczą na pamięć, mniej czytają i piszą, a to wpływa na rozwój intelektualny. Coraz mniej angażują swoje zmysły do myślenia, bo najczęściej robi to za nich Internet” – z żalem zauważa emerytowana nauczycielka.
   
    Zanim wziąć kartkę
    Pierwsze wiersze spod pióra pani Marii wyszły już bardzo dawno i od razu „poszły w świat”. Bardzo często pisała, komuś przekazywała lub dedykowała, a kopii dla siebie nie zostawiała. Swoje dzieła zaczęła spisywać dopiero od 2004 roku do specjalnych zeszytów. Dziś ma ich bardzo wiele. W niektórych wiersze są ułożone tematycznie, w innych językowo, gdyż poetka pisze po polsku, białorusku i rosyjsku.
    Większość utworów – o Maryi, Bogu, Kościele, kapłanach, wierze... Sporo wierszy powstało o Matce Bożej Trokielskiej, gdyż z Dociszek do sanktuarium jest bardzo blisko. „Często pielgrzymuję do miejsca świętego, bo za każdym razem jest to niezapomniane spotkanie z Maryją. Ona zawsze słucha, i Jej wszystko można powiedzieć” – dopowiada pani Maria.
    Jednak żeby wiersz ujrzał światło dzienne, trzeba stworzyć odpowiedni nastrój i mieć dobre samopoczucie, zauważa rozmówczyni. Trzeba uporządkować myśli w głowie i dopiero później wziąć kartkę i długopis. „Żeby coś mogło powstać, musi być idealna cisza. Nawet mucha nie może przeszkadzać” (śmieje się – zauw. aut.) . – opowiada kobieta. Dodaje, że nie pisze wierszy codziennie, lecz tylko wtedy, kiedy ma natchnienie, „bo bez tego, ani rusz”. Jego czerpie przede wszystkim z Pisma Świętego, z kazań, artykułów prasowych.
   „Każdy wiersz ma przede wszystkim nieść jakieś przesłanie – twierdzi poetka. – Wiersze powinny wychowywać ludzi, aby po przeczytaniu, można było przenieść coś na swoje życie, zrobiwszy je bogatszym i lepszym”
   
    Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
    Wśród wierszy poetki jest ten, z którego można dowiedzieć się o historii jej rodzinnej miejscowości i o tym, jak wierni zostali bez swojej świątyni i cmentarza, które zostały za linią graniczną po stronie Litwy. Kobieta opisuje, że ludzie bardzo przeżywali to odłączenie.
 Znowu czytając swe utwory, poetka niby wraca do przeszłości   W trakcie rozmowy okazało się, że wcześniej wioska Dociszki należała do parafii Ejszyszki. Co niedziela wierni jeździli do kościoła autobusem należącym do miejscowego kołchozu. Młodsi jeździli rowerami, nawet szli pieszo (do pokonania ok. 10 km). W 1991 roku przeprowadzono granicę pomiędzy Białorusią a Litwą. Dociszki znalazły się po stronie białoruskiej, a świątynia w Ejszyszkach – po stronie litewskiej. Pojawiły się trudności z dojazdem do kościoła. „Pamiętam, wchodzimy do świątyni, a ksiądz już głosi kazanie... Gromada ludzi z Dociszek znowu wchodzi spóźniona” – – ze wstydem wspomina kobieta.
    Z każdym rokiem wymagania w przekroczeniu granicy stawały się coraz bardziej restrykcyjne. W lutym 1996 roku pani Maria wyszła z inicjatywą zbudować nową świątynię w Dociszkach. Zaczął się długi proces zbierania odpowiednich dokumentów i załatwiania wszystkich potrzebnych zezwoleń. Kobieta bardzo aktywnie angażowała się w tę sprawę. Jej mąż, który wtenczas był przewodniczącym miejscowego kołchozu, popierał szlachetną inicjatywę. Z Bożą pomocą i dzięki wielkiej życzliwości ludzi 31 maja 1996 roku obyło się poświęcenie placu pod budowę kościoła, które dokonał biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz. Na Boże Narodzenie 1998 roku pasterka była już celebrowana w nowej świątyni. Rodzina Kozłowskich ofiarowała na rzecz kościoła wielki dzwon, który dzisiaj woła ludzi na modlitwę. „Ludzie nie raz oddawali ostatni pieniądz. Pomagał i kołchoz, i sam biskup, który wspierał budowę materialnie – wspomina pani Maria.– Trzeba było również dużo modlitwy, bo bez niej nic by dziś nie powstało”.
 
Serce człowieka musi pragnąć Boga
    I przez modlitwy znaleźć do Niego drogę,
   By z Bogiem na wieki królować w Niebie,
    Dla duszy człowieka więcej nic nie trzeba...

    Pani Maria nie oszczędzała własnych sił i brała na siebie realizację wielu inicjatyw, które tworzyły historię parafii. „Dwa razy w tygodniu uczyłam naszych chórzystów pieśni kościelnych. Najpierw robiłam swoje domowe obowiązki, a potem leciałam na próby do świątyni” – wspomina kobieta i zaznacza, że wtenczas nie było możliwości, żeby napisać teksty pieśni na komputerze. „Trzeba było ich powielać ręcznie” – dodaje. „Wszystko, co teraz mamy w świątyni, przeszło przez moje ręce. Ileż rzeczy wyprosiłam i tutaj, w kraju, i za granicą! Sprowadzałam do świątyni szaty liturgiczne i księgi mszalne” – dodaje pani Maria, która przez wiele lat była prezesem rady parafialnej.
    Dzisiaj służy ona przy kościele i jest zakrystianką. Otwiera i zamyka świątynię, czuwa nad porządkiem w zakrystii. Żyje sprawami Kościoła, swojej wspólnoty, służy Panu Bogu i pomaga księdzu proboszczowi. Planów, jak mówi sama kobieta, ma jeszcze wiele.
   
    Na dobre wspomnienie
    Odwiedzając Marię Kozłowską w jej rodzinnym domu w Dociszkach, biorę do ręki jeden z zeszytów, w którym jest zebrana twórczość kobiety. Raz po raz można spotkać wiersze dziękczynne, w których kobieta dziękuje Panu Bogu za dar życia, za wiarę, za swoich uczniów, męża, który odszedł do wieczności trzy lata temu... Szczególne dziękczynienie – za dar nowej świątyni, która już od prawie 20 lat służy wiernym i jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem.
    „Moje życie przeleciało bardzo szybko. Każdego dnia uświadamiam sobie, że życie jest piękne, aczkolwiek bardzo krótkie. Trzeba dążyć do tego, żeby przeżyć czas wymierzony przez Boga jak najlepiej, by po nas zostały dobre wspomnienia, a dusza po śmierci mogła żyć wiecznie” – podsumowuje spotkanie kobieta.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.