GRODNO
Piątek,
29 marca 2024 roku |
XXIII Niedziela zwykła
Z Ewangelii Św. Łukasza
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć». Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.†
Łk 14, 25–33
Niewolnikiem miłosiernego Ojca
Życie według Jezusa to właściwie tracenie życia. Bóg porywa, uwodzi, zaprasza, by za Nim pójść... Ale pod odpowiednimi warunkami: z nienawiścią do przywiązania ziemskiego i właściwą rozważnością. My możemy się zgodzić na to wszystko albo nie. Bywa jednak inaczej: kiedy nie mamy mądrości obliczyć wydatków, wówczas wszystko tracimy, stajemy się życiowym pośmiewiskiem, ruiną. I kiedy we łzach upadamy na kolana albo w letargu snu tarzamy się na łóżku w cierpieniu, nie mając siły nawet klęczeć, wtedy dopiero pytamy: „Dlaczego to mnie spotkało?”. Nie myślmy jednak, że coś sami powinniśmy uczynić, bo i tak nic nie możemy uczynić bez Boga: ani Go umiłować, ani znienawidzić ten świat.
Jak marnotrawny syn powraca do ojca, podobnie zbiegły niewolnik Onezym wraca do swojego pana. Dlatego i my nie możemy stracić ostatecznego celu, który nadaje sens i wartość naszemu życiu: „owego bycia uczniem Jezusa” lub „jeżeli nie synem, to niewolnikiem miłosiernego Ojca”.
Życie według Jezusa to właściwie tracenie życia. Bóg porywa, uwodzi, zaprasza, by za Nim pójść... Ale pod odpowiednimi warunkami: z nienawiścią do przywiązania ziemskiego i właściwą rozważnością. My możemy się zgodzić na to wszystko albo nie. Bywa jednak inaczej: kiedy nie mamy mądrości obliczyć wydatków, wówczas wszystko tracimy, stajemy się życiowym pośmiewiskiem, ruiną. I kiedy we łzach upadamy na kolana albo w letargu snu tarzamy się na łóżku w cierpieniu, nie mając siły nawet klęczeć, wtedy dopiero pytamy: „Dlaczego to mnie spotkało?”. Nie myślmy jednak, że coś sami powinniśmy uczynić, bo i tak nic nie możemy uczynić bez Boga: ani Go umiłować, ani znienawidzić ten świat.
Jak marnotrawny syn powraca do ojca, podobnie zbiegły niewolnik Onezym wraca do swojego pana. Dlatego i my nie możemy stracić ostatecznego celu, który nadaje sens i wartość naszemu życiu: „owego bycia uczniem Jezusa” lub „jeżeli nie synem, to niewolnikiem miłosiernego Ojca”.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Do końca roku pozostało dni: 278 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.