GRODNO
Czwartek,
25 kwietnia
2024 roku
 

Duszpasterz, naukowiec, sportowiec

Życie Kościoła

13 czerwca, w uroczystość św. Antoniego, w kościele parafialnym w Odelsku ks. abp Tadeusz Kondrusiewicz wraz z licznie zgromadzonymi wiernymi dziękował za 30 lat służby kapłańskiej. Była to piękna okazja, aby porozmawiać z Księdzem Arcybiskupem. Najczęściej, kiedy się spotykamy, rozmawiamy o sprawach związanych z Kościołem na Białorusi, o jego problemach i zadaniach. Natomiast ta uroczystość kierowała bardziej ku osobie Księdza Arcybiskupa.
- Wasza Ekscelencjo, bł. Jan Paweł II powiedział o kapłaństwie, że jest to Dar i Tajemnica. A co o tym myśli Ksiądz Arcybiskup, mając za sobą 30 lat posługi kapłańskiej?
   - Rzeczywiście, kapłaństwo jest wielkim darem i wielką zaskakującą tajemnicą. Czy prosty chłopiec z Odelska mógł pomyśleć, że zostanie księdzem, nawet więcej - biskupem? Jeżeliby ktoś powiedział o tym około 50 lat temu, wszyscy wyśmialiby mnie. Ale Bóg prowadzi i w swoim czasie daje znaki. Kiedyś otwierała się przede mną kariera techniczna: byłem inżynierem, miałem razem z kolegami-inżynierami pewne osiągnięcia, marzyłem o karierze naukowca, rozpocząłem starania w tym kierunku i zdałem już egzaminy na studia doktoranckie. Jednak w Ostrej Bramie podjąłem inną decyzję: wstępuję do seminarium duchownego. Kiedy oznajmiłem to mojemu koledze, powiedział tak: "Wiem, że jest mało księży, ale dlaczego właśnie ty masz iść do seminarium?" A więc rzeczywiście jest to wielka tajemnica i wielki dar, bo oprócz kapłana nikt inny na świecie nie może przemienić chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, nikt inny nie może odpuszczać grzechów. Swoją posługą kapłan daje ludziom Boga, czego nikt inny nie może uczynić.

- Bardzo proszę wytłumaczyć, jak ten młody Tadeusz, który został skreślony z listy studentów Instytutu Pedagogicznego, który z grupą inżynierów skonstruował szybkoobrotową szlifierkę, która to po opatentowaniu znalazła przemysłowe zastosowanie w fabryce samochodów Wołga, został księdzem?

   - Kiedy świadka wiary, kardynała Kazimierza Świątka, wypuszczając z więzienia na wolność, spytano, jak to się stało, że przeżył, odpowiedział: "Tak chciał Bóg". Moja odpowiedź jest taka sama: tak chciał Bóg.

   - Praca duszpasterska w Wilnie, Druskiennikach, Grodnie, a z drugiej strony - dorobek naukowy, który zostaje uwieńczony doktoratem z teologii na podstawie rozprawy "Pogłębienie nauki o Kościele w pracach i dokumentach Soboru Watykańskiego II". Czego było więcej w młodym kapłanie: naukowca czy duszpasterza?
   - Nauka zawsze mnie fascynowała. Kiedy w latach 60. ubiegłego stulecia studiowałem na Politechnice w Leningradzie, był to czas niezwykłego rozwoju badań atomowych. Podobało mi się to w takim stopniu, że w imię nauki byłem gotów pójść do wnętrza reaktora. Kiedy studiowałem w kowieńskim seminarium, bardzo interesowały mnie teologia dogmatyczna, prawo kanoniczne i liturgika. Wówczas było bardzo mało literatury, ale już w seminarium próbowałem pisać opracowania. Kontynuowałem to także po jego ukończeniu. Pracowałem w kościele pw. św. Teresy, przy którym mieści się Ostra Brama, ale nie zważając na ogrom pracy (wówczas wszyscy jechali do Ostrej Bramy), studiowałem na wydziale teologii w Kownie. Starałem się połączyć pracę naukową z duszpasterstwem. Rozumiałem, że będę lepszym pasterzem, jeżeli zdobędę więcej wiedzy. Mówiąc krótko, zawsze byli we mnie naukowiec w duszpasterzu i duszpasterz w naukowcu, lecz zawsze na pierwszym miejscu – kapłan, duszpasterz. Czy to się udało – niech sądzą inni. Ale do tego naukowca i duszpasterza muszę także dołączyć sportowca-amatora. Sport zawsze był i pozostaje moją pasją do dzisiaj. Sport pomaga mi w pracy.

   - Koniec lat 90., w byłym Związku Radzieckim – "Pierestrojka". W Mińsku – pierwszy administrator apostolski ks. bp Tadeusz Kondrusiewicz oraz pierwszy arcybiskup Tadeusz w Moskwie. Skąd Wasza Ekscelencja czerpał siły i entuzjazm? Jak doszło do tego, że pod kierownictwem Arcybiskupa rozpoczęła się "pierestrojka duchowa?"
   - Zawsze przez ręce Maryi wszystko zawierzałem Bogu. Jeżeli Bóg chce dokonać jakiegoś dzieła, powołuje do niego ludzi. Powinniśmy być instrumentami w Jego rękach. Trzeba razem z Maryją powiedzieć swoje "Fiat" i pracować. Nie szukać własnej chwały, nie rozglądać się za cieplejszym miejscem, ale po prostu sumiennie wykonywać zlecone zadanie. Oczywiście, trzeba odczytywać znaki czasu, aby nie spóźnić się i na czas podjąć odpowiednią decyzję. Jak do zjedzenia obiadu jest potrzebna łyżka, tak i decyzja powinna być podjęta w odpowiednim czasie.

   - Po zarejestrowaniu Administratury Apostolskiej w Rosji na jej terytorium znajdowało się 6 parafii i 2 kościoły (w Moskwie i Leningradzie), 2 kaplice i 3 kapłanów, z których dwóch miało ponad 80 lat. Pięć lat później liczba zarejestrowanych parafii wynosiła 86, obsługiwało je 89 duchownych, w tym 37 księży diecezjalnych i 51 zakonnych. W 1999 r. posługę duszpasterską wobec trzystutysięcznej rzeszy wiernych pełniło już 118 kapłanów w 116 parafiach. W jaki sposób Ks. Arcybiskup zgromadził w Rosji tylu kapłanów?
   - Po prostu mówiłem o Rosji, o prześladowaniach Kościoła w czasach ateizmu, o potrzebie "duchowej pierestrojki", o fatimskiej przepowiedni nawrócenia Rosji. Nic nie zrobi się samo. Aby to nawrócenie stało się faktem, potrzebni są duchowni. Najczęściej kapłani zgłaszali się po kazaniach. W Fatimie po Mszy św. i kazaniu wygłoszonym w języku angielskim podszedł jeden Amerykanin i powiedział: "Podjąłem decyzję: idę do seminarium, ale z myślą, by pracować dla Kościoła w Rosji. Proszę mnie skierować do seminarium". Został księdzem i bardzo wiele uczynił dla Kościoła w Rosji. Poza tym, zawsze miałem przy sobie pieczątkę i kiedy ksiądz wyrażał zgodę, on natychmiast otrzymywał dekret. Oczywiście, jeździłem po świecie i szukałem księży. Modliłem się, aby księża odpowiedzieli na mój apel i pojechali tam, gdzie wiara była prześladowana w ciągu trzech pokoleń, gdzie dopiero co pojawiły się warunki do jej odrodzenia, gdzie ludzie łakną każdego słowa prawdy. I to owocowało. Za to wszystko dziękuję Bogu.

   - Rok 1989. Ks. Arcybiskup zakłada seminarium w Grodnie, a w 1993 - w Moskwie. Żeby na postsowieckich terytoriach ten sam człowiek założył dwa seminaria! Niewątpliwie, jest to wielki sukces. Jaką potrzebę widział Arcybiskup w otwieraniu seminarium? Jakie były plany na przyszłość?
   - Seminarium jest Sercem diecezji, Sercem miejscowego Kościoła, który jako żywy organizm potrzebuje swojej krwi. Transfuzja jest potrzebna, aby wyleczyć organizm człowieka, ale on potrzebuje także własnej krwi, by dalej funkcjonować samodzielnie. Podobnie jest z Kościołem. Czułem potrzebę zakładania seminariów i je zakładałem. A Bóg błogosławił. Pragnę i wciąż marzę o założeniu w przyszłości fakultetu teologii albo nawet Wyższej Szkoły Katolickiej.

   - Nowe świątynie, kapłani, obszerna działalność duszpasterska, tysiące wizyt do urzędników, setki rozmów z nimi... A jako wynik – odzyskanie zamkniętych kościołów i powstawanie nowych, tak, jak na przykład na Białorusi, gdzie w latach 1989 – 1991 odzyskano 97 kościołów. Co Arcybiskup mówił urzędnikom w Moskwie i Mińsku? Jakie argumenty przedstawiał?
   - Takie, że owszem, są potrzebne kina, hale sportowe, fabryki itd., ale dom modlitwy powinien być domem modlitwy i miejscem spotkania człowieka z Bogiem. Władza także dobrze widziała, że nie wystarczy tylko rozwój ekonomiczny czy polityczny. Potrzebne jest wychowanie duchowe. I to działało. Czasami było bardzo ciężko, wydawało się, że prawie niemożliwe, ale, jak mówi rosyjskie przysłowie, "Tерпение и труд все перетрут", zwłaszcza, jeśli praca jest wzmocniona modlitwą.

   - Z jednej strony budowa i odzyskanie kościołów, a z drugiej – inne zadania duszpasterskie, m.in. formacja katolików świeckich oraz działalność apostolska poprzez prasę, radio i wydawnictwa religijne, otwarcie Instytutu Teologii Katolickiej w Moskwie, wydawanie licznych książek i modlitewników w języku rosyjskim. Do tego działalność w Mińsku. Wydaje mi się, że taka praca wymagała co najmniej sześciu osób. Księże Arcybiskupie, czy to była właśnie ta nowa ewangelizacja?
   - Była to ewangelizacja w nowych czasach i z wykorzystaniem nowych metod i środków, dlatego będę bardzo szczęśliwy, jeżeli w ten sposób włożyłem przynajmniej jedną cegiełkę w ważną sprawę nowej ewangelizacji, o której mówił bł. Jan Paweł II i do której zachęca Benedykt XVI.

   - W Moskwie Wasza Ekscelencja wiele czasu poświęcał pracy z młodzieżą. Razem z nią uczestniczył w kilku Światowych Dniach Młodzieży, prowadził katechezy, organizował regionalne Dni Młodzieży. Podobnie wygląda współpraca z młodymi ludźmi na Białorusi. Spotkania w Mińsku i Iwieńcu, zaplanowany wspólny wyjazd do Madrytu. Jakie miejsce zajmuje młodzież w życiu kapłańskim Ks. Arcybiskupa?
   - Jeżeli w społeczeństwie są młodzi, to ono ma przyszłość. Podobnie jest w Kościele. Nie na próżno Jan Paweł II mówił, że młodzież jest nadzieją świata i Kościoła. Z młodymi inaczej patrzy się na świat. Trzeba umieć ich słuchać i dawać odpowiedzi na ich pytania. Duszpasterstwo młodzieży powinno być dwukierunkowe. Nie jest to droga jednokierunkowa, ponieważ zaprowadzi donikąd. Pracując z młodymi, człowiek sam czuje się młodszy i lepiej rozumie świat młodych, ich troski, niepokoje i nadzieje. Młodzież jest jednym z moich priorytetów.

   - Działalność ekumeniczna jest jedną z najważniejszych, w jaką jest zaangażowany Ks. Arcybiskup. Ale z drugiej strony – doświadczenie różnego rodzaju narażeń, nie zawsze sprawiedliwe oceny... Czy Wasza Ekscelencja nie jest zniechęcony prowadzeniem dialogu, przecież jest to bardzo trudne? Do tej jedności jest bliżej czy dalej?
   - Wezwanie Chrystusa "Aby wszyscy stanowili jedno" powinno być programem życia i działalności każdego chrześcijanina, ponieważ jest testamentem Zbawiciela. Rozłam chrześcijan – to krwawiąca już prawie od tysiąca lat rana na Mistycznym Ciele Chrystusa, którą trzeba leczyć. Nie zniechęcają mnie trudności, tym bardziej, że w tunelu prowadzącym do jedności jest coraz więcej światła. Ekumenizm jest sprawą Ducha Świętego, ale On działa przez nas. Droga do jedności chrześcijan jest jeszcze bardzo długa, ale obecnie jest ona krótsza niż przedtem.

   - Ks. Arcybiskup odbył wiele różnych podróży apostolskich: od Rzymu po Syberię. Jaka z nich najbardziej utkwiła w pamięci?
   - Rzym i Syberia, Moskwa i Karaganda, Sankt-Petersburg i Kaliningrad, Mińsk i Grodno i wiele innych – każde z tych miejsc jest ciekawe i niezwykle ważne, bo wszędzie są ludzie, którzy chcą być szczęśliwi i potrzebują pomocy. Najbardziej wzruszającym wydarzeniem było wmurowanie kamienia węgielnego pod nowy kościół w Marksie (obwód Saratowski). Ludzie poprosili, aby tym kamieniem była stara poobijana cegła z dawnego, zburzonego przez władze ateistyczne, kościoła. Przed takimi cegłami ludzie modlili się w ciągu długich pokoleń. One były dla nich symbolem kościoła. Dzięki nim przetrwała wiara i dlatego chcieli, aby była łączność pomiędzy starym zburzonym kościołem i budującym się nowym.

   - Po 16 latach pracy w Moskwie Ks. Arcybiskup wrócił do Mińska. Proszę porównać pracę kapłańską oraz biskupią w tych dwóch stolicach.
   - Zarówno w Moskwie, jak i w Mińsku nie trzeba szukać łatwizny – po prostu trzeba pracować dla ludzi, i to właśnie przynosi satysfakcję. Oczywiście, na Białorusi jest znacznie więcej wiernych, ale i problemów nie brakuje. Duża ilość wiernych potrzebuje większej ilości kościołów, instytucji kościelnych, programów duszpasterskich, duchownych itd. Szczególnie widać to w Mińsku, gdzie wciąż jeszcze jest bardzo mało miejsc kultu. Chociaż i w Moskwie dwa kościoły - to stosunkowo za mało. W Mińsku i w ogóle na Białorusi Kościół Katolicki jest uznawany za historyczny, co daje mu znaczne możliwości kontaktu i współpracy ze społeczeństwem. Bardzo ważnym jest fakt, że główne nabożeństwa są transmitowane w telewizji, a w każdą niedzielę jest radiowa Msza św. Jednak należy jeszcze wiele uczynić, aby Kościół Katolicki odgrywał większą rolę w życiu społecznym narodu białoruskiego.

   - W listach pasterskich Ks. Arcybiskup zawsze przedstawia duchowieństwu i wiernym program pracy duszpasterskiej oraz wskazuje praktyczne sposoby jego realizacji. Czy słowa zawołania Księdza Arcybiskupa «Quis ut Deus» – «Któż jak Bóg» można uznać za program tej niełatwej sztafety zadań danych przez Kościół?
   - Zawołanie "Quis ut Deus" nawiązuje do faktu, że ludzie, mimo prześladowań, nie odeszli od Boga. Swoim życiem i troską o religijne wychowanie dzieci oni poświadczyli te słowa. I rzeczywiście, za hasło swojej pracy duszpasterskiej obrałem słowa "Któż jak Bóg", bo "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam!".

   - Przez posługę pasterską Księdza Arcybiskupa zauważamy, jak Wasza Ekscelencja dzieli się z nami chrześcijańską nadzieją i ukazuje ewangeliczne świadectwo nadziei i prawdy. Serdecznie dziękuję Księdzu Arcybiskupowi za rozmowę i oczywiście zapewniam o modlitwie wszystkich wiernych naszej diecezji.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

red
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  251

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.