Święty na ból gardła
Tradycje chrześciańskie
Za wstawiennictwem świętego Błażeja, biskupa i męczennika, niech Bóg zachowa cię od choroby gardła i wszelkiej innej dolegli- wości. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Raz w roku podczas Eucharystii ma miejsce jeden z ciekawszych obrzędów. Po końcowej modlitwie kapłan zapala dwie specjalne świece. Następnie przygotowuje wiernych do udziału w specjalnym błogosławieństwie przemawiając: „Prośmy Boga, który jest źródłem życia, o zdrowie gardła i o właściwe korzystanie z daru mowy, abyśmy go umieli używać na chwałę Bożą i pożytek ludzi”. †
Błogosławieństwo to, przyjęte w duchu wiary 3 lutego we wspomnienie liturgiczne św. Błażeja, biskupa i męczennika, ma ustrzec przed wszelkimi chorobami gardła, a także przed zarazą i bólami zębów.
Do
św. Błażeja modlimy się także o zdrowie naszej mowy. Prosimy, by strzegł naszego języka przed grzechem obmowy, plotkarstwa, osądzania i kpiny. Prosimy, by stał na straży naszych warg i pomagał wypowiadać dobre słowa: pocieszenia, troski, otuchy i miłości. Prosimy świętego także o pomoc, gdy zapragniemy wielbić Boga naszym językiem. Św. Błażej pomaga, aby nasz język był narzędziem miłości i dobra.
Nie ma historycznych dowodów na to, skąd się wziął ten zwyczaj błogosławieństwa świec w dniu liturgicznego wspomnienia świętego. Istnieje jednak bardzo wiele rozmaitych legend, zwłaszcza w Kościołach wschodnich. Jedna z nich mówi, że swoją modlitwą św. Błażej uratował przed uduszeniem chłopca, któremu w gardle ugrzęzła ość. Prawdopodobnie też Błażej, zanim został duchownym, był lekarzem. Był również biskupem Sebasty. Pomimo gróźb i namów do odstępstwa, biskup Błażej cierpliwie znosił tortury i w okrutny sposób został zamordowany za wiarę około 316 roku za panowania cesarza Licyniusza.
Święty Błażej jest patronem lekarzy, piekarzy, wytwórców wosku, tkaczy, handlarzy wełną i muzykantów. Jest też czczony jako patron dobrej pogody oraz opiekun bydła. |
|
Dołączył do grona męczenników, którzy na wzór Jezusa oddali swoje życie za owczarnię, którą powierzył im zmartwychwstały Pan.
Wzywając wstawiennictwa świętego z Sebasty, błogosławimy gardła licząc na ich wyleczenie. Jednak trzeba mieć jeszcze wielką wiarę. Wiarę przełożonego synagogi Jaira, który na tyle znał Jezusa i tak bardzo wierzył w Jego moc, iż spodziewał się po Nim rzeczy po ludzku absolutnie niemożliwej: że Jezus, jeśli tylko zechce, przywróci życie jego ukochanej córeczce, co stało się faktem. Trzeba mieć wiarę udręczonej kobiety, która od dwunastu lat cierpiała na krwotok, na lekarzy wydała całe mienie, a efekt był taki, że miała się jeszcze gorzej (por. Mk 5, 21-43). Mimo wszystko ożywiała ją nadzieja, była gotowa walczyć do końca, aż w końcu Jezus dostrzegł jej wiarę, spełniając pragnienie jej serca.
Otóż Chrystus także dzisiaj wobec nas reaguje w podobny sposób. Od razu wstaje i przychodzi, gdy ktoś zwraca się do Niego z prośbą. Bez ociągania śpieszy z pomocą. I wtedy, i dzisiaj ludzkie biedy i ufna wiara oraz wypowiadane prośby – poruszają Jezusa do głębi. Bądźmy zatem, i to bez zahamowań i zwątpień, ludźmi wielkich pragnień i niezachwianej nadziei. Nie dajmy sobie przesłonić ani odebrać wielkich dóbr, które Jezus nam obiecuje.