Nieskończony chleb

Kącik dziecięcy

Witaj, Mały Przyjacielu! Mamy nadzieję, że podoba Ci się szukać sensu w prostej na pierwszy rzut oka przypowieści. Jesteśmy pewni, że do poszukiwania istoty rzeczy dołączały również Twoi rodzice i przyjaciele. Przecież nie jest tak łatwo rozpoznać, co kryje się za fascynującą historią i czynami bohaterów. Lecz dokładając pewnych wysiłków i odpowiadając na pytania po przeczytaniu przypowieści, zdobywasz ziarno mądrości. Będzie ono dojrzewać w Twojej duszy i przez jakiś czas da dobre owoce. Możesz nie wątpić, w odpowiednim czasie zakłosi się pięknym łanem.
Dzisiaj proponujemy Ci zastanowić się nad przypowieścią o tym, jak u dobrej babci nie kończył się chleb.
    Żyła kiedyś biedna staruszka. Taka była biedna, że czasem jej nawet nie było z czego chleb upiec.
    I miała sąsiadkę, która tę staruszkę nieustannie za ubóstwo winiła. ubóstwem wyrzucała. Tak pewnego dnia zauważyła sąsiadka:
    gdy tylko zabiera się ona do pieczenia chleba, u babci też dym idzie z komina, niby też chleb się piecze.
    – Czy ta żebraczka wzbogaciła się? – dziwiła się sąsiadka.
    – Trzeba by zajrzeć do niej, sprawdzić.
    Przychodzi ona do staruszki, a ta naprawdę bochenek wyjmuje z pieca.
    Posadziła sąsiadkę za stół, chlebem świeżym częstuje.
    – Skąd masz ten chleb? – pyta sąsiadka.
    – Niedawno była biedniejsza za biednego, a teraz codziennie chleb pieczesz?
I opowiedziała jej staruszka, że zmęczyły ją te oskarżenia w ubóstwie.
    I żeby wstyd nie było, zaczęła podkładać do pieca głownię dymiącą, kiedy sąsiadka zamierzała chleba wypiekać.
    Tak minął tydzień, później drugi, aż staruszka wymyśliła:
    „A daj będę Boga o miłosierdzie Boże prosić za każdym razem, jak głownię do pieca podkładam”.
    Tak i zaczęła robić. Kładzie głownię do pieca i się modli. Nagle ktoś puka do okna. Patrzy babcia – stoi stary żebrak w łachmanach, chleba prosi. A chleba w domu ani kawałka. Dała ona nieznajomemu ostatni swój ziemniak.
    Zjadł go, a następnie znowu chleba prosi.
    – Skąd ja ci, dziadku, chleba wezmę? – pyta babcia.
    – A ty wyjmij z pieca – odpowiada dziadek.
    Spojrzała staruszka do pieca, a tam naprawdę gotowy bochenek leży.
    Jęknęła, wyjęła go i zaczęła dziadka karmić. Zjadł cały bochenek i jeszcze prosi.
    – Nie mam więcej chleba – mówi babcia.
    – A ty znowu z pieca przynieś – mówi staruszek.
    Patrzy babcia – a tam znowu bochenek leży. Wyciąga go z pieca i zastanawia się na głos:
    – Do jakiej pory Bóg chleb będzie mi darować?
    – A do czasu, póki z czystym sercem będziesz dzielić się ze wszystkimi głodnymi – odpowiedział starzec.
    To z tego czasu nigdy nie brakuje w domu dobrej staruszki chleba.
    W jaki sposób babcia chciała rozwiązać swój problem?
    Kto zapukał do jej drzwi?
    Czym staruszka częstowała gościa?
    Kto podkładał bochenki do pieca?
    Jak hojny jest Bóg?