Rodzice wybrali dla syna najlepszą, jak im się wydawało, szkołę. Było w niej dobre wyposażenie, wysokokwalifikowani nauczyciele, dzieci z rodzin uprzywilejowanych... Rankiem dziadek zabrał wnuka do szkoły. Kiedy weszli na dziedziniec, podbiegły do nich inne dzieci.
– Jaki śmieszny i brzydki dziadek – śmiał się jeden chłopak.
– Hej, grubasie – krzyknął drugi.
Dzieci krzyczały i skakały wokół dziadka z wnukiem. Poczuł się dzwonek, który ogłosił początek lekcji,
więc dzieci pobiegły do klasy. Dziadek stanowczo wziął wnuka za rękę i wyszedł.
– Hura, nie pójdę do szkoły! – ucieszył się chłopczyk.
– Pójdziesz, ale nie do tej – odpowiedział dziadek. – Sam wybiorę ci szkołę.
Dziadek przyprowadził wnuka do domu, oddał go pod opiekę babci i poszedł szukać lepszej
szkoły. Gdy tylko widział jakąś szkołę, wchodził na podwórko i czekał, aż zacznie się przerwa.
W niektórych szkołach dzieci nie zwracały uwagi na staruszka, zaś w innych szydziły z niego.
Tak dziadek szedł dalej i dalej, mijając jedną szkolę po drugiej. Wreszcie przyszedł do
małej szkółki i zmęczony przytulił się do ogrodzenia.
†