GRODNO
Czwartek,
18 kwietnia
2024 roku
 

Dzielni i nieustraszeni

Rozważania

Na 75 rocznicę śmierci błogosławionych męczęnników II Wojny Światowej
II wojna światowa (1939-1945 rr.) odbiła się krwawą plamą na historii ludzkości. Był to największy konflikt zbrojny, działania którego odbywały się na terytorium 40 krajów świata. Według różnych oszacowań w ciągu II wojny światowej zginęło od 50 do 80 milionów osób. Między innymi – błogosławieni męczennicy, którzy świadomie i dobrowolnie szli na śmierć, by uratować innych ludzi.
Proszę mi dać różaniec...
    W latach okupacji na terytorium Białorusi hitlerowcy przeprowadzili ponad 140 operacji karnych. Faszyści palili miasta i wioski, rozstrzeliwali pokojowych obywateli, wywozili mieszkańców na roboty przymusowe lub doświadczenia medyczne w obozach śmierci. Historycy sądzą, że straty na terytorium Białorusi okazały się znacznie większe niż w jakimkolwiek innym kraju świata. W czasie wojny zginął tu każdy trzeci.
    Śród nich znaleźli się błogosławieni męczennicy, którzy swoją krwią pokropili te ziemie. Kościół katolicki beatyfikował ich w latach 1999-2000. Miejscowi wierni żarliwie zwracają się przez nich do Boga, wierząc w moc orędownictwa.
W 1943 roku niedaleko Naumowiczów, na Grodzieńszczyźnie, okupanci bezlitośnie rozstrzelali mieszkańców Grodna i Lipska. W ten sposób hitlerowcy postanowili się zemścić za zabicie przez partyzantów niemieckiego policjanta. Najpierw tworzono listy, miały miejsce lokalne aresztowania. Trafiło tam również małżeństwo Stanisława i Anny Biernackich, które spodziewało się dziecka. Marianna, matka Stanisława, rzuciwszy się w nogi niemieckiemu żołnierzowi, ze łzami w oczach prosiła zabrać ją zamiast synowej w ciąży.
    Po krótkim pobycie w grodzieńskim więzieniu matkę wraz z synem i innymi aresztowanymi wywieziono do fortów koło Naumowiczów, gdzie 13 lipca 1943 roku zostali rozstrzelani. Wiadomo, że czekając na wyrok, kobieta prosiła tylko o jedno: by dano jej różaniec.
    Anna Biernacka urodziła córkę. Dziś prawnuk Marianny Biernackiej odwiedza miejsce spoczynku ratowniczki rodu. Co roku w lipcu wyrusza tam piesza pielgrzymka z Grodna.
   
    W ofierze za mających rodziny
    Dużo problemów garnizonowi okupantów podczas wojny sprawiały działania partyzantów. Rozwścieczeni hitlerowcy postanowili rozładować swoją złość na pokojowych mieszkańcach Nowogródka. 18 lipca 1943 roku aresztowali około 120 osób (według jednych źródeł w większości ojców rodzin, według innych – kobiety i dzieci). Krewni szukali pocieszenia w kościele. Siostry nazaretanki, których klasztor znajdował się w mieście, żarliwie modliły się o ratunek dla wszystkich i każdego z osobna. Krążyły plotki, że żywi do domu aresztowani nie wrócą. Za murami świątyni zakonnice podjęły niełatwą decyzję.
    Przełożona klasztoru nazaretanek s. Maria Stella zwróciła się do niemieckich władz z prośbą wyzwolenia aresztowanych w zamian za życie sióstr: „Mój Boże, jeśli jest potrzebna ofiara życia, niech lepiej rozstrzelają nas, a nie tych, którzy mają rodziny”. Zamiast kary śmierci, ludzi zesłano na roboty do Niemiec, a siostry zostały wezwane do gestapo. Zakonnice rozumiały, że idą na śmierć.
    Nocą w piwnicy komisariatu siostry po kolei się modliły, leżały krzyżem na zimnej podłodze. Następnego dnia, 1 sierpnia, o świcie 11 zakonnic zostało rozstrzelanych w lesie niedaleko Nowogródka.
    Po wojnie odbyła się ekshumacja ciał męczennic. Zostały pochowane we wspólnej mogile przy nowogródzkim farnym kościele, potem ich szczątki przeniesiono do sarkofagu w kaplicy kościoła. Co roku w sierpniu w miejscu męczeńskiej śmierci sióstr pielgrzymi czczą bohaterski czyn zakonnic.
   
    Pasterz jest tam, gdzie są owce
    Wielki dramat rozegrał się w lipcu 1943 roku na Mińszczyźnie. Niemcy rozpoczęli operację „Germann”, celem której było zniszczenie partyzanckiego ruchu w Puszczy Nalibockiej. 19 lipca przybyli do Pierszajów, by zemścić się na lokalnych mieszkańcach za pomoc partyzantom, i wypędzili około 200 osób na dwór: kobiety do jednego chlewu, mężczyzn do innego. Faszyści zamierzali spalić ludzi żywcem. Wśród nich znaleźli się też o. Achilles Puchała i o. Herman Stępień, franciszkanie.
    Dzień wcześniej komendant policji, mieszkający w domu proboszcza lokalnej parafii i będący katolikiem, uprzedził ojców, by się schowali, obiecał pomóc im w ucieczce. Jednak kapłani odrzekli, że nie mogą porzucić swoich wiernych: „Jacy byliby z nas pasterze? Pasterz powinien być tam, gdzie są owce”.
    Ojcowie podeszli do Niemców, kierując do nich swoje argumenty, po czym okupanci wypuścili ludzi z chlewów, wybrawszy z nich około stu mężczyzn. Ustawiwszy w jednym szeregu, poprowadzono ich w stronę Borowikowszczyzny. Na czele szeregu szło dwóch kapłanów. Na miejscu więźniów spotkali Niemcy. Rozpoczęli rozmowę z ojcami. Po pewnym czasie duszpasterze powiedzieli ludziom, że pozostaną przy życiu. Pobłogosławili wiernych i odtąd nikt ich już nigdy nie widział.
    Aresztowani nie wiedzieli, co się stało z kapłanami. Mężczyzn poprowadzono dalej w stronę Mińska, ale o dziwo, wkrótce uwolniono. Wrócili oni do domu, kapłanów natomiast niemieccy oficerowie zastrzelili w chlewie na skraju wsi, po czym go spalili. Istnieją świadectwa, że przed śmiercią ojcowie wycierpieli straszne męczarnie.
    Pamięć o tym bohaterskim czynie jest żywa do dziś. Kościołowi w Pierszajach nadano status sanktuarium bł. męczenników z zakonu franciszkanów o. Achillesa Puchały i o. Hermana Stępnia. Co roku w lipcu kierują się tam liczne pielgrzymki, by się pomodlić przy relikwiach cierpiętników.
   
    Z wiernymi do końca!
    Straszna tragedia miała miejsce podczas wojny w Rosicy na Witebszczyźnie. 16-18 lutego 1943 roku w trakcie niemieckiej operacji karnej o cynicznej nazwie „Zimowe czary” wieś została zupełnie zniszczona. Niemcy pragnęli stworzyć na północy Białorusi martwy teren bez zamieszkałych miejscowości o szerokości 30-40 km, by pozbawić partyzantów punktów wsparcia.
    Faszyści zapędzili wszystkich mieszkańców Rosicy i otaczających wsi do lokalnego kościoła „na pogadankę”. Lekko ubrani w zimie, bez jedzenia i wody tysiące ludzi w przerażeniu czekały na decyzję o swoim losie. Wychodzić ze świątyni pozwolono wyłącznie kapłanom. Ks. Jerzy Kaszyra i ks. Antoni Leszczewicz pod ubraniem przynosili do kościoła wodę i chleb, który piekły siostry eucharystki. Oddawali do podtrzymania ogniska naczynia kościelne, aby ogrzać przynajmniej dzieci. Prawie bez przerwy spowiadali ludzi, przed obliczem śmierci chrzcili, a nawet udzielali sakramentu małżeństwa. Jak mogli, wspierali wiernych. Gdy Niemcy zaproponowali im porzucić miejsce operacji, ratując sobie życie, kapłani postanowili pozostać z ludźmi do końca. W ten sposób dobrowolnie poszli na śmierć.
    Dzieci, młodzież i zdrowych dorosłych deportowano do obozu śmierci Salaspils (dziś teren Łotwy), część z nich – na roboty do Niemiec. Pozostali mieszkańcy zostali spaleni żywcem w dużych domach i chlewach. Razem z nimi – obaj odważni duszpasterze, którzy nie porzucili swych owiec.
    W miejscu jednego z czarnych pogorzelisk, gdzie zginął między innymi ks. Jerzy Kaszyra, znaleziono resztki krzyża procesyjnego i szczątki ogorzałej ręki z zaciśniętym w pięści różańcem.
    Dwa razy w roku – w lutym i sierpniu – w Rosicy gromadzą się pielgrzymi. Ze świecami w ręku idą ostatnią drogą męczenników do brackiej mogiły, by uczcić pamięć osób, które zginęły bez winy.
   
    Bialoruś, uświęcona krwią cierpiętników
Prawie 75 lat minęło, jak na naszych ziemiach Bogu oddali duszę męczennicy II wojny światowej. Zaliczeni w poczet błogosławionych są oni dla wiernych przykładem godnego życia chrześcijańskiego, odwagi i pełnego zaufania Najwyższemu. Niech ich orędownictwo przed Bogiem wypełni serca męstwem i odwagą w obliczu wszelkich trudności.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  258

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.